22

- Jiminie! Telefon!

- Kto?

- Minha, od wczoraj się dobija, mógłbyś odebrać.

- Jakoś nie mam ochoty słuchać o tym, jakie buty czy sukienkę ostatnio kupiła...

- Skoro tak... - Yoongi sięgnął po urządzenie i wyłączył je, a irytujący dźwięk dzwonka ucichł. - Już nie będzie przeszkadzać. - wyszczerzył się, przez co Jimin parsknął śmiechem.

~~~

Minęły dwa tygodnie odkąd Yoongi wyszedł ze szpitala, a przez ostatni tydzień obaj nie wychodzili z domu. Powód był prosty. Był koniec grudnia, za oknem pełno śniegu, a chłopcy nie mogąc już usiedzieć w jednym miejscu, postanowili razem z resztą przyjaciół wyjść do parku.

Jimin oddanie opiekował się Yoongim i pilnował, by było mu ciepło, wygodnie, a wózek za bardzo nie ślizgał się po drodze. Wszystko do czasu aż dotarli do parku, gdzie reszta już na nich czekała. Na początku wszystko było spokojnie. Rozmawiali, śmiali się. W chwili, kiedy postanowili udać się do kawiarni, Hoseok przypomniał Yoongi'emu o tym, jak Taehyung rzucił w niego śniegiem, gdy jeszcze się nie znali. Z racji tego, że Yoongi czuł się już przy nich swobodnie, nie miał oporów przed tym, by oddać koledze zasłużoną kulkę.

I tak rozpoczęła się bitwa na śnieżki. Yoongi kilka razy przewrócił się, ale wtedy zawsze któryś mu pomagał, a zabawa mogła trwać. Skończyło się na tym, że wszyscy, zamiast do kawiarni, postanowili udać się do swoich domów. Byli przemoknięci i zziębnięci, choć w najgorszej sytuacji bym Namjoon, który stał się celem wszystkich, a i sam przez swoją niezdarność co trochę wpadał w zaspy.

Dwie godziny zabawy w śniegu wystarczyło, by Jimin i Yoongi cały następny tydzień spędzili w domu, owinięci kocami z górami zużytych chusteczek wokół. Na początku Park czuł się całkiem dobrze i opiekował się Yoongim, który był z złym stanie. Wysoka gorączka sprawiała, że miał problem ze zrobieniem najprostszych rzeczy. Po dwóch dniach rozchorował się również Jimin. Zaczęli się więc opiekować sobą nawzajem z małą pomocą przyjaciół, choć i oni nie byli  w najlepszej kondycji. 

Natomiast Minha dzwoniła i odwiedzała swojego chłopaka codziennie, mimo iż ten wyraźnie zaznaczył, że nie ma na to ochoty. Czuł się źle i nie był w stanie bez przerwy wysłuchiwać jej jazgotu i ciągłych ploteczek. Wolał wylegiwać się z Yoongim na kanapie, oglądając bajki w akompaniamencie ciągłego kaszlu, kichaniu oraz jęków wywoływanych przez obolałe mięśnie i ból głowy, które przypominały o sobie przy najmniejszym ruchu. Z tego też powodu od dwóch dni nie odbierał telefonów od dziewczyny, ani nie otwierał jej drzwi. Wiedział, że jeśli któryś z chłopaków wpadnie w odwiedziny, napiszą mu o tym. Poza tym wiedzieli, że w doniczce przy wejściu do apartamentu schował zapasowy klucz. Minha nie musiała być tego świadoma. 

- Hyung... Może zadzwonię do Jina, żeby przyniósł nam inne leki? Te nie pomagają... - Yoongi przez ciągłą gorączkę nie miał nawet siły wzruszyć ramionami. Samo to, że wcześniej kolejny raz wołał Jimina, by odebrał telefon było wielkim wyczynem. - Tak zrobię... - przez kolejne kilka minut Jimin rozmawiał z przyjacielem, a będąc pewnym, iż Seokjin niedługo dotrze, odłożył urządzenie na stolik i wrócił na kanapę. - Zimno mi, hyung... - jęknął zakopując się pod koc i kołdrę. Yoongi niewiele myśląc, przygarnął go do siebie i narzucił na niego swoje nakrycie. Ten ruch był zdecydowanie ponad jego siły. Z tego powodu, gdy tylko Jimin wtulił się w niego, oparł się policzkiem o jego głowę i najzwyczajniej w świecie usnął. 

Czuli się na tyle źle, że nie przejmowali się tym czy brali prysznic, czy nie. Nie interesował ich zapach ani wygląd drugiego. Zapewne gdyby nie Seokjin, który codziennie przypominał im o takich czynnościach, jak mycie zębów i kąpiel, całe dnie siedzieliby brudni i niezbyt ciekawie pachnący. Ale kto się tym przejmował? Byli chorzy, mieli do tego prawo. 

Tym razem, gdy przyjaciel ich odwiedził, spali bardzo mocno. Wtuleni w siebie, oddawali sobie nawzajem swoje ciepło, chcąc jakimś cudem sprawić, by ten drugi jak najszybciej wyzdrowiał. Seokjina rozczulił ten widok i nie miał serca budzić tę dwójkę, jednak nie potrafił odmówić sobie uwiecznienia tej, jakże uroczej scenki. Oczywiście zdjęcie zaraz zostało rozesłane wśród grupki przyjaciół.

Pierwszy obudził się Yoongi, o dziwo, czując się o wiele lepiej. Starając się nie zbudzić Jimina, wyciągnął zdrętwiałą rękę spod nakrycia. Kiedy odzyskał w niej czucie, przyłożył dłoń do czoła młodszego, z ulgą stwierdzając, że nie ma aż tak wysokiej gorączki. Chyba, że przez fakt iż sam był chory, nie był w stanie ocenić tego odpowiednio dobrze. 

Przez chwilę przyglądał się śpiącemu chłopakowi, uśmiechając się delikatnie. Czuł przyjemnie ciepło, gdy trzymał go w swoich ramionach. Ciepło, które na pewno nie było spowodowane gorączką, ani tym, że leżeli przytuleni pod grubą warstwą nakrycia. Owe ciepło rozchodziło się jedynie wokół jego serca, które w tamtej chwili biło o wiele szybciej. 

Kiedy ostrożnie zaczął przeczesywać czuprynę Jimina, ten poruszył się, przez co Yoongi zastygł. Jednak Park się nie obudził. Jęknął coś pod nosem i wtulił się bardziej w chłopaka, na co serce Yoongi'ego wydawało się przyspieszyć jeszcze bardziej. 

Nie mógł zaprzeczyć, iż podobało mu się to. Podobał mu się Jimin. Jego małe dłonie, które w tamtej chwili zaciskały się na jego swetrze, pełne usta, które były lekko uchylone, co jakiś czas poruszając się, gdy ich właściciel brał głębszy wdech bądź przełykał ślinę. Jego nosek, który marszczył uroczo. Cały Jimin przyprawiał Yoongi'ego o szybsze bicie serca.

Jednak Yoongi nie wiedział, co może z tym zrobić. Był zazdrosny o to, że Park spotyka się z dziewczyną, ale również był szczęśliwy, gdy ten ignorował ją, chcąc spędzić z nim czas. Właśnie ze względu na związek Jimina, Yoongi nawet nie próbował pokazać mu, że czuję coś więcej. Uważał, że skoro ma dziewczynę, nie ma po co się starać. To było oczywiste, iż nie interesują go związki z chłopakami. 

Z jednej strony było mu przykro, czuł się z tym źle, chciał mieć Jimina na wyłączność, a z drugiej... Cieszył się, iż chociaż w taki sposób mogą być blisko. W pewnym sensie przynajmniej. Doszedł do wniosku, że póki nie stanie się to zbyt uciążliwe, nie będzie niczego zmieniał. Choć bolał go widok Chima z Minhą, dopóki Park był szczęśliwy, był w stanie znosić swe cierpienie w samotności. Obiecał sobie, że nie zniszczy związku osoby, na której mu zależy i mimo ogromnej zazdrości oraz trudu w powstrzymywaniu się przed zbytnim zbliżeniem się do Jimina, musiał się tego trzymać. Nie mógł pozwolić, by kolejna osoba, którą kochał, cierpiała. 

* * * * * * *

Nie wiem, czy jest tutaj co komentować... Jest to jeden z niewielu rozdziałów, które naprawdę mi się podobają x'd

Jedno, do czego mogę się na pewno sama do siebie przyczepić to fakt, że pomieszałam się w czasie, ale chyba to nie jest jakiś wielki problem X"D

Czekam na Wasze opinie c: 

Do następnego 👋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top