16
Jimin przekroczył próg sali, a kiedy ujrzał delikatnie uśmiechniętego Yoongi'ego, szybkim krokiem podszedł do jego łóżka.
- Jak się czujesz, hyung? - ujął chudą dłoń w swoją i zaczął bawić się jego palcami. Zawsze tak robił, gdy go odwiedzał. Nie patrzył wtedy na jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz.
- Bywało gorzej... - cichy śmiech Yoongi'ego rozszedł się po pomieszczeniu, na co Jimin uśmiechnął się lekko.
- Tęskniłem... - wypalił, co spowodowało, że jego twarz pokrył delikatny rumieniec.
- Ja też, Jiminie... Ja też... - mruknął, przymykając powieki.
- Jesteś zmęczony? Prześpij się trochę, dobrze? Musisz dużo odpoczywać, żeby wyzdrowieć. - Jimin w końcu zerknął na chłopaka, który akurat otworzył oczy. Poczuł, jak słaba dłoń Yoongi'ego, zaciska się na tej jego.
- Obudzę się prędzej, niż poprzednim razem. - Jimin nie mógł wyjść z podziwu. Kilka godzin wcześniej Yoongi był bliski śmierci, a teraz śmieje się jakby nigdy nic. Miał kolejny powód, by twierdzić, iż Yoongi jest osobą, z której chciałby brać przykład. Od której chciałby uczyć się życia.
- Śpij dobrze, hyung. Musisz szybko zdrowieć, żeby wrócić do domu. - Jimin pogłaskał Yoongi'ego po policzku, na co starszy lekko się uśmiechnął, a Park skarcił w myślach, że nie potrafi trzymać rąk przy sobie.
Yoongi nie potrzebował dużo czasu, by pogrążyć się w głębokim śnie. Jimin przez długi czas po prostu przyglądał mu się, nerwowo ściskając jego dłoń. Bał się, iż Yoongi ponownie zapadnie w śpiączkę. Czuł, że od teraz za każdym razem będzie się o to martwił. Nie chciał, by jego hyung znów go zostawił.
Po jakimś czasie, do Jimina przyszli jego przyjaciele, pytając jak z Yoongim. Park jedynie wzruszył ramionami, nie odrywając wzroku od twarzy chłopaka. Odwrócił się dopiero wtedy, gdy do sali wszedł lekarz Yoongi'ego.
- Jako, że jest pan jedyną bliską osobą pana Min, to panu muszę przekazać wszystkie informacje dotyczące pacjenta. Proszę za mną. - Jimin dość niechętnie udał się za mężczyzną. Seokjin obiecał, iż zostaną przy Yoongim, dopóki chłopak nie wróci.
Gdy weszli do gabinetu doktora, zajęli miejsca po dwóch stronach masywnego biurka. Jimin siedział na brzegu czarnego, skórzanego fotela, oczekując wieści dotyczących jego przyjaciela. Lekarz natomiast rozsiadł się wygodnie na swoim siedzisku, złączając ze sobą dłonie. Przez chwilę przyglądał się, jak chłopak nerwowo stuka nogą o podłogę, a dłonią o podłokietnik fotela.
- Powie pan coś w końcu? - Park nie wytrzymał, mierząc mężczyznę złowrogim spojrzeniem. Lekarz westchnął, po czym pochylił się do przodu i oparł się łokciami o biurko.
- Fakt, że pana znajomy się obudził... Nie ukrywam, iż jest to swego rodzaju cud. Również to, że poza niedowładem dolnych kończyn nic mu nie dolega jest... No, trudno w to uwierzyć...
- Czyli... Yoongi nie będzie chodził? - Jimin zmartwił się lekko, gdyż wiedział, że Min, będąc na wózku inwalidzkim, będzie bardziej przeżywał fakt, iż Park chce się nim zająć i pomóc mu. Choć sam Jimin nie miał z tym najmniejszego problemu. Dla Yoongi'ego był w stanie się poświęcić, nawet jeśli musiałby wnosić go na szóste piętro do swojego apartamentu.
- Tego nie jesteśmy pewni... Będzie potrzebował rehabilitacji i leczenia, co może być bardzo kosztowne...
- Pieniądze nie są w tej chwili ważne. Niech pan mi powie gdzie, co i jak, a dopilnuję, by Yoongi dostał wszystko, czego potrzebuje. - Jimin był zdeterminowany. Chciał, żeby Yoongi już nie cierpiał. Pragnął, by jego przyjaciel był w końcu szczęśliwy. Musiał zrobić wszystko, co możliwe, by tak się stało.
Przez następne kilkanaście minut lekarz polecał Jiminowi przeróżnych, najlepszych rehabilitantów, gdzie chłopak większość odrzucał, uważając, iż nie są oni odpowiedni. Na koniec dostał kontakt do kilku 'najlepszych z najlepszych', po czym trochę bardziej spokojny, wrócił do sali Yoongi'ego. Przy jego łóżku zastał jedynie pielęgniarkę oraz Hoseok'a.
- Gdzie reszta? - zagadnął, przysiadając na drugim krzesełku.
- Jin hyung zabrał ich na jedzenie. Nam mają przynieść, ale znając Tae, zje nam wszystko po drodze. - Jimin roześmiał się dźwięcznie, co było u niego rzadkością ostatnimi czasy. Oczywiście nie uszło to uwadze przyjaciela, który od razu dopytywał, co takiego powiedział mu lekarz. - Ou... - wyrwało mu się, gdy Park skończył mówić o tym, czego się dowiedział. - Masz szczęście, że masz tak bogatych rodziców...
- Wiesz, nawet nie o to chodzi. Nawet gdyby nie rodzice, jakoś bym zdobył te pieniądze. Nie mógłbym pozwolić na to, żeby Yoongi ot tak przestał chodzić. Jeśli ma szansę być szczęśliwy, chcę zrobić wszystko, by tak było.
- Kurde... Ty serio zachowujesz się, jakbyście byli razem... - w odpowiedzi Hoseok dostał po głowie.
- Daj spokój, wiesz dobrze, że nie lecę na facetów.
- Mhm, a te gejowskie porno pod twoim łóżkiem, to co? - Hoseok zaczął się głośno śmiać, a Jimin nie rozumiejąc, o co mu chodzi, patrzył na niego, jak na idiotę.
- O chuj ci chodzi, debilu?
- Nie udawaj, myślałeś, że się nie wyda? - po krótkim namyśle, Jimina jakby oświeciło i sam zaczął się śmiać.
- Ah... O tym mówisz... To nie moje. Tae ostatnio, jak pokłócił się z rodzicami, a Jungkook był na wyjeździe, nocował u mnie. Zostawił to i miałem oddać, ale wyleciało mi z głowy. - Hobi jedynie kiwał głową z miną, mówiącą ' tak, tak, wmawiaj sobie '.
- Jimin nie umie kłamać. - obaj aż podskoczyli, słysząc cichy głos Yoongi'ego. - Teraz nie kłamie. - jego śmiech ponownie wywołał uśmiech na twarzy Jimina.
- Długo już nie śpisz? - Park znowu złapał jego rękę, zauważając, że jest dość chłodna. Zaczął ją lekko pocierać, chcąc oddać Yoongi'emu trochę swojego ciepła. Chłopak jedynie wzruszył ramionami i skierował wzrok na Hoseok'a, który szczerzył się, jak głupi do sera.
- Pójdę poszukać chłopków. - z wielkim uśmiechem na twarzy, Hobi wyleciał z sali, jakby rozumiejąc niemy przekaz Yoongi'ego, który chciał zostać sam na sam z Jiminem.
- Jiminie... Słyszałem, o czym mówiłeś... Naprawdę nie mogę przyjąć od ciebie takiej pomocy. To miłe, że wtedy przyjąłeś mnie do siebie, ale teraz... Czułbym się okropnie...
- Eh... Dopiero się obudziłeś, a już się za bardzo przejmujesz... Pamiętasz, co tyle razy ci powtarzałem? Masz się nie martwić o nic, pieniądze nie są ważne. To, co pójdzie na twoje leczenie... Chłopie, tego nawet na koncie się nie zauważy! Czym tu się przejmować! Teraz musisz tylko wyzdrowieć, bo tęsknię za twoimi obiadkami... - Yoongi parsknął śmiechem, widząc smutną buźkę Jimina.
- Czuję, że to nie jest dobre, bo niby ty tego nie odczujesz, a dla mnie to... To naprawdę dużo... I nigdy nie będę w stanie ci tego oddać... Nawet nie wiem, jak mógłbym się odwdzięczyć... Nie rozumiem skąd się u ciebie bierze to wszystko... Ot tak chcesz oddać kupę kasy jakiemuś bezdomnemu, który nie jest w stanie dać ci coś w zamian... - Jimin nie mogąc już znieść, jego zdaniem, głupiego gadania Yoongi'ego, zasłonił mu usta dłonią i zaczął kręcić głową, przyglądając się chłopakowi, jak dziecku, które mimo wielu tłumaczeń, wciąż nie rozumie prostych rzeczy.
- Skąd wiesz, że nie dajesz nic w zamian? I w ogóle dlaczego tak o sobie mówisz? ' Jakiś bezdomny '? Yoongi, ty nie jesteś jakiś, ty jesteś najlepszym hyungiem pod słońcem! I bezdomny też nie jesteś. Przecież mieszkasz ze mną, prawda? - Yoongi westchnął bezradnie, łaskocząc Jimina w dłoń, na co młodszy roześmiał się pod nosem i odsunął rękę od jego twarzy. - Więc proszę, przestań gadać głupoty, dobra? Jesteś kimś, jesteś ważną dla mnie osobą i nie pozwolę ci być nieszczęśliwym. Dlatego przyjmij proszę moją pomoc. - w oczach Yoongi'ego zebrały się pojedyncze łzy, ale starł je, nim Jimin zdążył je zauważyć.
- Spróbuję... - obiecał, przez co Park pisnął szczęśliwy i zaczął opowiadać dokładniej o tym, co przekazał mu lekarz.
* * * * * * *
^soon^
Do następnego 👋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top