12
Przez następnych kilka dni Yoongi całkowicie zamknął się w sobie. Nie jadł, nie wychodził z pokoju, całe dnie spędzał na łóżku. Jimin nie rozumiał jego zachowania. Starał się porozmawiać z nim, jednak Yoongi milczał. Jimin martwił się o przyjaciela, przez co nawet nie potrafił znaleźć chwili dla reszty. Cała jego uwaga skupiła się na ciemnowłosym chłopaku, który ciałem był blisko, jednak duchem odleciał tak daleko, iż Jimin nie był w stanie do niego dotrzeć.
Minął miesiąc odkąd Yoongi zamieszkał w apartamencie Jimina. Tego dnia spadło bardzo dużo śniegu, który stworzył ogromne zaspy na ulicach Seulu. Dochodziła może dziewiąta rano, kiedy Jimin przebudził się, czując jakiś dziwny ucisk w okolicach brzucha.
Niepokój
Przetarł twarz dłońmi, po czym ignorując nieprzyjemne uczucie, udał się do łazienki, a następnie do kuchni. Właśnie przygotowywał kawę dla Yoongi'ego i herbatę dla siebie, kiedy dostrzegł malutką kartkę na stole.
Jiminie,
Wyszedłem na spacer, jeśli nie wrócę zanim wstaniesz, nie martw się. Niedługo będę z powrotem.
Yoongi
Jimin westchnął cicho, spoglądając za okno.
Jeśli myślał, że przez głupią karteczkę nie będę się martwił, chyba nie do końca potrafi myśleć...
Pomyślał, by zaraz wyrzucić papier do kosza i zabrać się za picie herbaty. Bez przerwy wyglądał przez okno, z którego miał idealny widok na wejście do wieżowca. Z każdą chwilą czuł narastający niepokój.
Co jeśli nie wróci? Nie mógł odejść tak bez pożegnania, czy nawet głupiego dziękuję, prawda? Zresztą napisał, że niedługo wróci... Czyli musi wrócić, tak?
W końcu Jimin nie wytrzymał. Ubrał się w pierwsze rzeczy z brzegu i wybiegł na zewnątrz. Przez moment rozglądał się, zastanawiając się, gdzie szukać go najpierw. Postanowił udać się do parku. Yoongi lubił tam chodzić. Jednak park był opustoszały, ani jednej żywej duszy. Co się dziwić, kiedy śniegu było po kolana? Nawet ścieżki były pokryte grubą warstwą białego puchu.
W ciągu kilku następnych godzin, Jimin chodził po mieście, w każde miejsce, które przyszło mu na myśl. Mimo jego starań, Yoongi'ego nigdzie nie było, a on sam przemarzł tak, iż był pewny, że skończy się to kilkudniowym leżeniem w łóżku i wysoką gorączką.
Kiedy już wracał do domu, postanowił pójść na skróty. Boczne uliczki były do tego idealne. Przechodząc właśnie jedną z nich, zauważył, że na śniegu ktoś leży. Od razu rozpoznał w tej osobie chłopaka, którego tyle szukał.
Podbiegł do niego, prawie przewracając się na śliskiej drodze. Już chciał nim potrząsnąć, żeby się nie wygłupiał i wstawał, kiedy zauważył ogromną czerwoną plamę wokół jego głowy. Krew wsiąkała w śnieg, a Yoongi wydawał się leżeć w tym miejscu już dłuższą chwilę.
Spanikowany sięgnął po telefon, by jak najszybciej wezwać pomoc, a kiedy był pewny, że karetka wie, gdzie dokładnie się znajdują, zaczął lekko klepać Yoongi'ego po policzkach, starając się go obudzić. Całe szczęście chłopak oddychał.
Jimin był już bliski płaczu, kiedy zjawiła się pomoc. Zabrali rannego Yoongi'ego do szpitala, a Park jak najszybciej dotarł do wieżowca, w którym mieszkał, by zabrać samochód i pojechać do przyjaciela. Ciężko było mu prowadzić ze względu na śliską drogę i łzy, które uparcie starały się wydostać z jego oczu.
Gdy tylko zaparkował przed szpitalem, wbiegł do środka, wypytując przy recepcji o Yoongi'ego. Początkowo stara pielęgniarka nie chciała udzielić mu żadnych informacji, jednak wystarczyło, iż Jimin przedstawił się, a kobieta, lekko wystraszona i zakłopotana, zaczęła przepraszać, ukłoniła się i szybko wyjaśniła, gdzie znajduje się jego przyjaciel.
Zirytowany zachowaniem pielęgniarki, udał się pod salę, na której Yoongi był operowany. Z tego, co zdołał się dowiedzieć, rana na głowie była na tyle poważna, iż musiała zostać zszyta. Do tego Yoongi miał złamane kilka żeber oraz nogę, którą również należało operować.
Jimin siedział przez kilka godzin na niewygodnym krześle, czekając na jakąkolwiek informację. Ledwo powstrzymywał się od płaczu z bezsilności.
Kto i dlaczego zrobił mu to? Czym sobie zawinił, że los tak okrutnie go karze?
Jimin nie potrafił zrozumieć, dlaczego to wszystko się działo. Yoongi nie był zły, przynajmniej w jego oczach. Według Jimina, ciemnowłosy był po prostu zagubiony. Strata rodziców i siostry sprawiła, że nie radził sobie z samym sobą. Było mu ciężko, a mimo to nie poddawał się. Dla Jimina, Yoongi był silnym człowiekiem, z którego w pewnym sensie chciał brać przykład. Chciał nauczyć się od niego wytrwałości, siły woli, tego, by mimo wielu przeszkód, nie załamywać się.
Przez ten krótki czas, Yoongi stał się dla Jimina kimś ważnym, kimś bez kogo nie potrafił sobie wyobrazić życia. Stał się dla niego bratem, przyjacielem, kimś z kim może porozmawiać o wszystkim. To nie tak, że z resztą przyjaciół tego nie mógł. Po prostu z Yoongim czuł się inaczej.
Yoongi mimo tak młodego wieku, przeszedł tak dużo. Mimo iż nie ukończył szkoły, był niezwykle mądry, a jego doświadczenia sprawiały, że Jimin wiedział, iż może zwrócić się do niego z praktycznie każdym problemem, a Yoongi go nie wyśmieje. Yoongi będzie starał się pomóc mu najlepiej, jak będzie potrafił, nawet jeśli chodziłoby o największą głupotę.
- Pan do kogo? - Jimin podniósł nieprzytomnie głowę, słysząc głos lekarza, który wyrwał go z zamyślenia.
- Min Yoongi... Przywieźli go... Był operowany... - odpowiedział szeptem, na co lekarz zmarszczył brwi i skinął głową.
- Pan z rodziny? - Park westchnął ciężko, podnosząc się z krzesełka. Poprawił ubranie, po czym z lekkim uśmiechem wyciągnął do mężczyzny rękę.
- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Park Jimin. - lekarz momentalnie spiął się, a chłopak roześmiał się ponuro pod nosem.
- Ja... Ja przepraszam! Tak, tak, już prowadzę pana do pacjenta. Proszę za mną. - z ust Jimina ponownie wydobyło się ciche westchnienie.
Chyba będę musiał porozmawiać z ojcem o tym, kogo tu zatrudnia...
Razem z lekarzem udał się do sali, gdzie został przewieziony Yoongi.
- Co z nim? Wyjdzie z tego? To nic poważnego, prawda? - zaczął wypytywać, patrząc na spokojną, lecz mocno poranioną twarz przyjaciela.
- Cóż... Doznał poważnych obrażeń. Wciąż przeprowadzamy badania, ale mam podejrzenia, że mógł zapaść w śpiączkę. Przez uraz głowy mózg pana Min uległ uszkodzeniu. Obawiamy się, iż szansa na wybudzenie jest bardzo mała, a jeśli stanie się cud i pacjent zdoła się wybudzić, nie będzie w pełni sprawny... - Jimin spojrzał na lekarza zdezorientowany, nie rozumiejąc znaczenia jego słów. - Jeśli się obudzi, prawdopodobnie będzie wymagał całodobowej opieki, nie będzie w stanie mówić, ani się poruszać.
- Jak... Jak po tylu godzinach, które tu już jest możecie nie być pewni, co mu jest? Obawiamy się? Prawdopodobnie? W dupie mam wasze przypuszczenia! Macie zrobić wszystko, by Yoongi z tego wyszedł, jasne? - warknął, po czym ominął zdezorientowanego lekarza i podszedł bliżej łóżka, na którym leżał jego przyjaciel. Łzy mimowolnie zaczęły spływać po jego twarzy. Usiadł na brzegu posłania, łapiąc chłopaka za rękę. - Yoongi, jesteś silny. Wyjdziesz z tego, prawda? - szepnął, nie potrafiąc już kontrolować napływających łez.
* * * * * * *
Do następnego 👋
Ps. ^ to ja, kiedy czytam, że Jimin dalej się odchudza.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top