09

Całą drogę powrotną Yoongi milczał, starając się nie zwracać na siebie uwagi innych. Szedł bardziej z tyłu, z rękami w kieszeniach i spuszczoną głową. Jego nowi znajomy śmiali się głośno i rozmawiali, sprawiając, iż ludzie przechodzący w okolicy, oglądali się za nimi, a niektórzy posyłali skrzywione spojrzenia. Yoongi myślał, że reszta o nim zapomniała i kiedy chciał skręcić w boczną uliczkę, by ich zgubić, poczuł, jak ktoś obejmuje go ramieniem.

- Wszystko w porządku? Dlaczego skręcasz, jak idziemy prosto? - Jimin spojrzał na Yoongi'ego podejrzliwie, na co Min pokręcił głową.

- Nie pasuję do was...

- Ugh... Yoongi, ty naprawdę myślisz, że przez to, że nie masz pieniędzy, będziemy traktować cię gorzej? Że jesteś inny, gorszy niż my? No błagam cię! - słysząc podniesiony głos Jimina, pozostała piątka przyjaciół zatrzymała się nagle i odwróciła się w ich stronę. Yoongi znów poczuł się oceniany, gdy tak na niego patrzyli. Skulił się w sobie, czując spojrzenie sześciu par oczu.

Jimin westchnął ciężko i odsunął się od niego. Zwrócił się do swoich przyjaciół, prosząc ich, by poszli do sklepu, zrobić zakupy na imprezę, gdyż sam chciał spokojnie porozmawiać w Yoongi'm. Wszyscy bez słowa ruszyli przed siebie.

- Jeśli naprawdę chcesz wrócić na ulicę, proszę bardzo... Skoro tak ci źle, kiedy ktoś chce ci pomóc, idź, nie zatrzymuję cię. Nie chcę cię zmuszać do spędzania ze mną czasu, skoro masz się przez to czuć źle... - Yoongi nie miał odwagi spojrzeć na Jimina. Słyszał, że jego głos zaczyna się łamać, a nie chciał, żeby Park był smutny lub zły, tym bardziej przez niego. - No na co czekasz? Idź! Skoro tak ci źle, idź! - Min podniósł głowę i spojrzał w zachodzące łzami oczy Parka. Coś w nim pękło. Od razu podszedł do chłopaka, zamykając go w mocnym uścisku. Myślał, że Jimin go odepchnie, a jednak się mylił. Park objął go i wtulił twarz w szalik, który Yoongi miał na szyi.

- Przepraszam, Jimin... Naprawdę doceniam to, co robisz, ale zrozum... Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś się mną przejmuje... To jest trudne dla mnie... Nie jest łatwo z dnia na dzień  przywyknąć do tego, że nie mieszka się już na ulicy, tylko w wielkim apartamencie, mogąc jeść co i kiedy się chce, a ubrania mieć więcej warte niż dom, w którym się wcześniej żyło. - Yoongi roześmiał się cicho, głaszcząc Jimina po różowych włosach. - Swoją drogą... Powinieneś nosić czapkę, bo zachorujesz. - Park podniósł głowę, będąc lekko zdziwionym tą nagłą zmianą tematu. Yoongi uśmiechał się delikatnie i wciąż przeczesywał mu włosy.

- Czyli wrócisz ze mną? - Min niepewnie skinął głową, na co Jimin pisnął szczęśliwy, ponownie przytulając się do starszego. Yoongi na jego gest roześmiał się głośno. Park był tak szczęśliwy, że nie zważając na nic, złapał Mina za rękę i pociągnął do sklepu, w którym prawdopodobnie znajdowali się ich przyjaciele.

~~~

Impreza trwała w najlepsze. Głośna muzyka, wiele butelek alkoholu, tych pustych i tych czekających na otwarcie i spożycie. Tańce, gry i zabawy. Nawet Yoongi brał w tym wszystkim udział. Jimin pod wpływem procentów, które spożył, nie odstępował go ani na chwilę. Kiedy grali w butelkę, nie mając już ochoty na nic, co by wymagało od nich więcej wysiłku, tulił się do Yoongi'ego, jak do pluszaka. Jednak Min nie miał nic przeciwko, sam rozkładał ramiona, zachęcając młodszego do przytulania.

~~~

Następnego dnia Yoongi obudził się w sypialni Jimina, na jego łóżku, z Parkiem przyczepionym do jego boku. Nie pamiętał, jak się tam znalazł, ale bardziej zastanawiał się dlaczego tak okropnie bolały go uszy.

Przetarł jedną ręką zaspane oczy, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Na koniec przeniósł wzrok na twarz Jimina. Uśmiechnął się, widząc jak uroczo wygląda podczas snu.

Wciąż czując nieprzyjemny ból ucha, dotknął je i prawie krzyknął, czując pod palcami kolczyk. Kto i kiedy mu to zrobił? Znów spojrzał na Jimina i dostrzegł, że on również ma w uszach kolczyki, choć wcześniej ich nie było.

Wyplątał się z mocnego uścisku Jimina i szybkim krokiem udał się do łazienki. Po drodze przeszedł przez salon, gdzie zastał taki bałagan, że aż się przeraził. Ominął śpiących na podłodze Namjoona, Jina i Hoseoka, po czym udał się do pomieszczenia, które pierwotnie było jego celem.

Yoongi nie rozumiał tego, w jaki sposób jego organizm reaguje na alkohol. Najczęściej było tak, że upijał się do nieprzytomności, nic nie pamiętał z poprzedniej nocy, ale następnego dnia nie było po nim widać, iż cokolwiek wypił. Sam jedyne co czuł to pustkę w głowie, spowodowaną brakiem wspomnień z czasu imprezy.

Przejrzał się w lusterku. Z przerażeniem patrzył na swoje lekko zaczerwienione uszy. Poruszył lekko kolczykiem, przez co syknął z bólu.

- Najlepiej jest to przemyć... Perfumy albo coś w tym stylu... - Yoongi podskoczył, słysząc za sobą głos Hoseoka. - Jin hyung ostatnio też mi przekuł uszy... Bolało strasznie, zwłaszcza na następny dzień, ale przemył mi perfumami i było lepiej. Trochę piekło, ale da się wytrzymać. - dodał z uśmiechem, a Yoongi tylko skinął głową. Przez chwilę patrzyli na siebie, aż w końcu Hoseok podszedł do szafki przy lusterku i wyjął z niej buteleczkę perfum. - Pomogę ci, tylko nie bij, jak zaboli. - roześmiał się cicho i podszedł do zdezorientowanego chłopaka. Yoongi przeklął dość głośno, gdy Hoseok zaczął ruszać kolczykiem, ale starał się opanować odruch ucieczki.

- Skąd w ogóle pomysł, żeby mi przekłuć uszy? - warknął, kiedy Hoseok odsunął się od niego.

- Przegraliście zakład, nie pamiętasz? - odparł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Yoongi zdziwiony wytrzeszczył na niego oczy, nie mając pojęcia, o czym mówi. - Graliśmy w butelkę, padło na Chima, a Tae wymyślił, że ma cię pocałować. On po pijaku ma dziwne pomysły, nie przejmuj się. No i ty chciałeś, bo Jin powiedział, że jak Chim tego nie zrobi, to przekuje ci uszy...

- Dlaczego niby mi, a nie Jiminowi?

- Kto go tam wie? Tak powiedział i już. No ale... Chim cały czas chichotał pod nosem i nie dał się pocałować, więc Jin zrobił, jak powiedział. A Chim ma kolczyki, bo uznał, że tak będzie fajnie, bo skoro ty masz, to on też chce. - Yoongi przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Hoseoka, tak jakby ten powiedział najbardziej niedorzeczną rzecz na świecie. - Dobra, idę się położyć, bo mi zaraz łeb rozsadzi... - jęknął i wyszedł z łazienki, w której cały ten czas stali.

Yoongi wciąż czując ból w uszach, udał się do kuchni, gdzie starając się nie robić hałasu, zaczął szykować śniadanie dla wszystkich. Był świadomy tego, że nie będą w najlepszym stanie.

* * * * * * *

Do następnego 👋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top