> 9 <
'Zostawiłem telefon, mogę podejść czy jesteś zajęty?' -wystukał na klawiaturze swojego laptopa w sobotę nad ranem. Najbardziej zastanawiało go to jakim cudem zapomniał o telefonie skoro wszystko sprawdzał kilkanaście razy.
'Możesz. Aktualnie gram z Lottie w jakąś grę, której nazwy nie umiem wymówić' -odpisał z uśmiechem na ustach. Calum tak naprawdę wyszedł z domu dużo wcześniej dlatego kilka minut później zadzwonił do jego drzwi.
- Lottie otwórz drzwi to Cal. -mówi do swojej siostry, która szybko biegnie do drzwi i otwiera je swoimi małymi rączkami.
- Cześć. -uśmiechnął się i zatrzymał ją gdy chciała wybiec na boso do jego mamy, która czekała w aucie i spytał ją czy ma jego telefon.
- Lu ma. Ja chcę do cioci Joy. -powiedziała jego siostra nieco zdenerwowana na co on się zaśmiał.
- Zawołaj go proszę. -bierze ją na ręce gdy ta uparcie chce iść przed siebie. Stawia ją na podłodze w domu i się uśmiecha.
- Zawołam jak mnie puścisz do cioci, poza tym Lu robi jedzenie. -w tej chwili krzyżuje ramiona jak zawsze gdy chce pokazać, że ma rację.
- Lottie. -przeciągnął starając się brzmieć tak aby dziewczynka odpuściła.
- Nie-e. -tupie nogą.
- Już idę spokojnie. -wtrąca roześmiany Luke.
Zerknął na mamę, która śmiała się najprawdopodobniej z tego jak to Lottie nie daje za wygraną. Uśmiechnął się do Luka gdy ten przyszedł i podał mu telefon. - dzięki i przepraszam.
- Ja przepraszam za moją głupią siostrę. -mówi na co Lottie prycha. - idziemy jeść kurduplu. -podnosi ją po czym całuje ją w skroń. Dziewczynka reaguje tylko cichym "fujka".
***
Zbliżał się dzień konkursu, a Calum z każdą minutą zaczynał coraz bardziej żałować tego, że się zgłosił. No bo jakie miał szanse sam skoro reszta uczestników to głównie małe zespoły. Nie było nawet opcji by zająć jedno z trzech wyróżnionych miejsc tym bardziej gdy nadal nie wiedział co ma zagrać. Inni ćwiczyli od tygodni by dobrze wypaść tymczasem od nadal grał w swoją grę na telefonie. Nie miał czasu, piosenki, zespołu, warunków. Niczego tak na dobrą sprawę nie miał. Westchnął cicho opierając się czołem o własną szafkę i zastanawiał się czy nie powinien zrezygnować.
***
Luke był na sali gimnastycznej ubrany w garnitur czekając na uczestników. Okazało się, że jeden z sędziów zachorował więc to on został poproszony o zastąpienie go. Właśnie dlatego siedział teraz przy stole razem z ludźmi, których można powiedzieć podziwiał. No bo hej to był może mały konkurs, ale posiadał wysoki poziom. Z zamyśleń wyrwał głos prowadzącego, który ogłosił otwarcie konkursu.
Calum poprawił swoje ubranie, fryzurę i wszystko co jeszcze było możliwe. Wszedł już pewnym krokiem na salę i starał się nie przejmować tym jak cholernie dobrze w garniturze wyglądał Luke. Zgodnie z poleceniem przedstawił się i powiedział dlaczego właśnie się tutaj zgłosił. Przeleciał wzrokiem salę pełną ludzi, usiadł na przygotowanym krześle i zagrał "Purpose". Dołączył do tego śpiew i mógł przysiąc, że oczy Luka się zaszkliły. Skończył swój występ i wyszedł z sali czekając na zakończenie i wyniki.
Luke nie spodziewał się, że Calum będzie pierwszy. Mówiąc więcej nie był na to po prostu gotowy. Gdy zobaczył go na scenie jego serce nieświadomie przyspieszyło, a on nie był w stanie go zatrzymać. Od dawna nie mógł doczekać się występu Hooda, ale nie przypuszczał, że będzie on aż tak dobry. Nie dość, że grał niesamowicie to jeszcze jego wokal i dobór piosenki. To było dla niego zdecydowanie za dużo więc emocje przejęły nad nim kontrolę, a jego oczy się zaszkliły. Nie płakał, ale bardzo się wzruszył. Następni uczestnicy wchodzili na scenę, ale nikt nie wywarł na nim takiego wrażenia. Może byli lepsi, ale na pewno nie dla Luka. Dla niego Calum był zawsze najlepszy.
Calum siedział na korytarzu nerwowo tupiąc nogą o podłogę. Przyglądał się dokładnie osobom, które wychodziły po swoich występach i starał się ustalić swoją pozycję w finale. Z każdą minutą stawał się bardziej nerwowy bo występował pierwszy i wtedy jeszcze wszyscy byli w stu procentach skupieni. Poderwał się na równe nogi słysząc jak organizator prosi ich wszystkich do środka. Po ogłoszeniu wyników i wypełnieniu formularza związanego z wygraną Calum cały rozpromieniony wyszedł z sali i powiadomił swojego przyjaciela Ashtona. Nie przypuszczał, że zajmie jakiekolwiek miejsce. Tym bardziej nie spodziewał się wygranej. Siedział uśmiechnięty od ucha do ucha na szkolnym korytarzu i czekał, aż jego mama podjedzie po niego bo nie chciało mu się wracać na nogach.
Blondyn siedział przy stoliku sędziów naprawdę znudzony czekaniem na ogłoszenie wyników. Nawet jeżeli Cal by nie wygrał to dla niego zawsze on będzie wygranym. Nie wiedział skąd w jego głowie takie myśli, ale tak już było. - zapraszam na ogłoszenie wyników. -z jego myśli wyrwał go głos organizatora, który potem ogłaszał kolejne miejsca. Nie wiedział kto miał które bo nie zwracał na to uwagi, ale gdy usłyszał słowa "pierwsze miejsce zajmuje Calum Thomas Hood" na jego twarzy ukazał się wielki uśmiech. Zebrał swoje rzeczy po zakończeniu i kierował się w stronę wyjścia. Zobaczył Caluma siedzącego na korytarzu, uśmiechnął się i usiadł obok niego. - gratulacje. -powiedział patrząc na niego.
- Dziękuję. -uśmiechnął się, ale nie wspominał o tym, że widział jak się wzruszył.
- Wiesz co jest nagrodą prawda? -przeczesał włosy.
- Wiem, podpisywałem to. -zaśmiał się i spojrzał na niego.
- Ja w tamtym roku naprawdę nie wiedziałem i spóźniłem się na samolot.
- Cieszę się, że jadę. Sześć tygodni wolnego. Chwila... To znaczy, że nie będzie mnie na zakończeniu tak? Wylot za osiem dni. Tak! -krzyknął podekscytowany.
- Nie będzie wolne. Uwierz mi. Będziesz chodził na całodniowe warsztaty, a na koniec jakiś koncert czy coś. -wzrusza ramionami bo nie uśmiecha mu się wizja sześciu tygodni bez niego. - poza tym będziesz w tyle z matematyką.
- Nie będę. Muszę w takim razie zdać ją do końca tygodnia. -oparł się o ścianę. - nie możesz zapytać mamy czego dokładnie mam się nauczyć? -spytał zrezygnowany.
- Mogę spytać, ale raczej mi nie odpowie. -śmieje się. - ona jest naprawdę uparta.
- Trudno, najwyżej powtórzę klasę. -wzrusza ramionami.
- To nie jest raczej fajne, a poza tym możemy spróbować przerobić jak najwięcej prawda?
***
Luke po powrocie do domu się nudził, więc postanowił, że pójdzie do Caluma i pouczy się z nim matematyki. Napisał do niego wiadomość na Facebooku, ale nie zauważył, że dane komórkowe w jego telefonie są wyłączone, więc Cal nie otrzymał wiadomości.
Dzisiejszy dzień nie był nadzwyczajny. Normalny dzień w szkole. No dobra trochę inny bo sporo ludzi zaczęło podchodzić do Caluma, ale on średnio się tym interesował. Podniósł się do pozycji siedzącej patrząc na swoją mamę, która po chwili do jego pokoju wpuściła Luka.
- Nie będę wam przeszkadzać. -powiedziała i opuściła pokój uśmiechając się. Był zdziwiony tym, że chłopak do niego przyszedł i jeszcze chwilę się na niego patrzył nic nie mówiąc.
- Napisałem do ciebie, że będziemy się uczyć tak? -pyta zamieszany gdy widzi zdziwioną minę Caluma.
Odblokował telefon zaraz po tym jak go znalazł. - miałem wyłączony internet. -zaśmiał się i zamknął laptopa, na którym oglądał film.
- Więc to nie moja wina. A jak już tu jestem to mam zamiar sprawić, że zdasz. -uśmiechnął się. Calum jęknął z niezadowolenia i rzucił się plecami na łóżko.
- Musisz zdać.
- Mam dość matematyki i tak do niczego już mi się nie przyda. -powiedział kładąc na twarzy poduszkę.
- A ja w-f'u (idk jak to napisać) -wzrusza ramionami. - mamy cztery tematy do omówienia Cal dasz radę. -uśmiecha się.
- Nie mam motywacji. Nie będzie mnie na zakończeniu, więc po co mam się wysilać? -powiedział odsłaniając twarz.
- Może po to żeby zdać? -usiadł na krześle. Dziwiło go to jak w ciągu kilku tygodni przyzwyczaił się do Caluma. Nie wyobrażał sobie tych sześciu tygodni bez niego. Na samą myśl o jego nieobecności czuł pustkę w sercu. Usiadł obok niego na krześle, które sobie przyniósł i otworzył podręcznik. Luke uśmiechnął się i zaczął tłumaczyć mu kolejny temat. Naprawdę zależało mu na tym żeby jego chyba już przyjaciel zdał.
- Co cię tak cały czas bawi? To, że nie potrafię czy co? Nikt nie kazał ci tu przychodzić! -wiedział, że trochę go poniosło, ale trudno. Czasu nie da się cofnąć.
- Bawi mnie to, że jesteś leniwy, ale jak nie chcesz zdać to proszę bardzo. -zamyka podręcznik. - mogę sobie pójść. -mówi nieco zdenerwowany. Popatrzył na niego przepraszająco. Nie chciał żeby tak to wyszło. Na prawdę chciał nauczyć się matmy i wyjechać z czystym sumieniem.
- Mam iść? -spytał tonem jakiego używa do swojej siostry gdy daje jej ostatnią szansę na poprawę.
Wzrusza ramionami udając obojętnego. -wiesz, nie trzymam cię tu na siłę. -powiedział smutno.
- Calum chcesz zdać? -patrzy na niego. Kiwnął głową na zgodę, czując, że Luke ma go dość.
- Więc zostaję. -przesunął krzesło do biurka.
Po trzech godzinach nauki Calum miał serdecznie dość jednak nadal nieugięcie próbował rozwiązywać zadania zadane przez Luka.
- Jak bardzo zmęczony jesteś? -widział, że zamyka już oczy.
- Bardzo. -ziewnął i napotkał jego spojrzenie.
- To ja się będę zbierał. -uśmiechnął się i wstał.
Po tym jak Luke wyszedł zmęczony położył się spać. Zanim jednak zasnął jego myśli zajmował tylko i wyłącznie on. Myślał o nim i czemu w zasadzie tak bardzo mu zależy. Tymczasem Luke wrócił do domu gdzie czekał na niego tylko Lenny. Nakarmił go po czym poszedł na górę. Nie mógł spać bo myślał o Calumie. Ostatnio coraz częściej to robił i trochę go to przerażało.
✉✉✉
Aaa nie wiem co tu napisać. Naprawdę nie wiem, znowu publikuje w czwartek na szybko bo jutro mnie nie ma więc mam nadzieje, że wybaczycie. Ty również CallMeHemmings ♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top