> 13 <
Przez następne kilka dni nic się nie zmieniło, Luke nadal nie miał kontaktu z Calumem i jedyne miejsce, w którym przebywał to jego łóżko. Aktualnie były wakacje, a on wcale się nie cieszył. Leżał chory w swoim pokoju i oglądał "Pamiętnik " jak zawsze gdy był smutny lub coś leżało mu na sercu. Wiedział, że jutro jest dzień powrotu jego ukochanego, bo chyba właśnie kimś takim dla niego był Cal, ale nie wiedział jak ma się zachować. A tym bardziej co ma zrobić gdy znów spojrzy mu w oczy. Myślał o tym sporo, całkiem sporo i to nie tylko dzisiaj. Ta myśl prześladowała go już od dłuższego czasu nie dając mu spać co odbijało się na jego samopoczuciu, które jak widać nie należało do najlepszych. Ostatecznie postanowił dać sobie spokój i zaufać samemu sobie w tej nadchodzącej sytuacji i wrócił myślami do filmu.
***
Niewiarygodne jest, jak szybko to wszystko zleciało. Jeszcze niedawno zastanawiał się co ma spakować tymczasem zastanawia się gdzie ma pomieścić wszystko co ze sobą przywiózł. Nie chciał wracać do domu, tam czuł się o wiele lepiej, czuł się spełniony. Chodził razem ze swoimi przyjaciółmi wzdłuż wybrzeża tuż przed jego wyjazdem, prawdopodobnie po raz ostatni i to go lekko przygnębiało, że straci kogoś na komu bardzo mu zależy.
Siedział u siebie w domu z nogami skrzyżowanymi na swoim łóżku, z Ashtonem u boku cały dzień po powrocie. Chłopak odebrał go z lotniska i tak jak zaczęli rozmawiać, nie mogli skończyć. Rozmowa wydawała się nie mieć końca i co chwilę jeden z nich rozpoczynał kolejny wątek przez co milion pozostałych nie zostało dokończonych. Calum był tak podekscytowany, że w pewnym czasie zapomniał o swoim przyjacielu i przez kilka godzin po prostu opowiadał. Opowiadał nie dając Ashtonowi dojść do słowa. Zmęczenie strefami czasowymi dało się we znaki, tym bardziej jak nie śpi się prawie dwie doby, dlatego chwilę po tym jak Irwin opuścił mieszkanie rzucił się na łóżko i zasnął. Obudził się późnym popołudniem. Jego mama była w pracy, tata chyba też. Nie wiedział dokładnie kto gdzie był, ale był przekonany, że jest tu sam dlatego postanowił porozmawiać z Lukiem na poważnie. Zaprosił go do siebie po odczytaniu sms'a którego otrzymał wczoraj. Nie musiał długo czekać by chłopak się zjawił.
Luke niepewnie zapukał do drzwi przyjaciela jakby bał się swojej reakcji na jego osobę. Bał się, że gdy go zobaczy może znowu zrobić coś czego potem będzie żałował. Drzwi się otworzyły, a on został zaproszony do środka i skierował się za Calumem do jego pokoju.
- Jak było em... w Los Angeles? -spytał spoglądając na niego pierwszy raz na co jego serce zaczęło reagować.
- Nie będę ci opowiadał bo dzisiaj nie skończę. -uśmiechnął się i patrzył na każdy jego nawet najmniejszy ruch.
- Poznałeś kogoś? -rzucił szybko przestając z nogi na nogę.
Zaśmiał się.- poznałem, sporo osób, a tobie jak minął ten czas?
- Nic specjalnego. -przeczesał włosy, które nawet nie były postawione.
- Musimy porozmawiać. -powiedział już poważnie patrząc na wyraźnie zakłopotanego blondyna i spojrzał w jego oczy.
- Też tak myślę. - zamknął oczy. Nie spodziewał się, że to będzie dla niego takie trudne.
- Chcesz zacząć? -podniósł się z łóżka by stanąć przed nim.
- Myślę.. że nie. -pokręcił głową i otworzył oczy słysząc, że Calum jest teraz bliżej.
- Zacząłeś wtedy to zacznij teraz . -powiedział spokojnie patrząc jak Luke oparł się o ścianę.
- Zacząłem wtedy i nie skończyło się to dobrze. Więc teraz zacznij ty. -przeczesał włosy po raz kolejny. To go trochę uspokajało.
- Dobrze. -podszedł jeszcze bliżej. Oddech Luka stał się płytki i opuścił głowę.
- Dlaczego to zrobiłeś? -oparł jedną dłoń obok jego głowy kontrolując jego ruchy. Gdy zauważył, że nie wie o co chodzi dodał drugą. Luke nic nie mówił bo nie wierzył teraz swojemu głosowi. Po prostu nadal trzymaŁ głowę w dole. Calum zrobił krok w przód i był na tyle blisko, że ich klatki dzieliło niecałe trzydzieści centymetrów.
- Co robisz? -spytał Luke bardzo cicho.
- Stoję.
- Stoisz?
- Stoję.
-To.. to chyba dobrze. -powiedział trzęsącym się głosem.
- Spójrz na mnie. -wyszeptał. Luke tylko pokręcił głową. Calum stał w tej samej pozycji nadal mu się przyglądając. Czuł, że właśnie na to czekał. Teraz wiedział, że jego uczucia po tak długim czasie zostały odwzajemnione. Blondyn przełknął ślinę i nawet na niego nie patrzył chociaż bardzo cieszy się, że stoi tak blisko niego to bał się, że znowu będzie smutny po tym wszystkim. Cal puścił prawą rękę i złapał jego podbródek unosząc go lekko tak by Luke na niego spojrzał. Luke szybko zamknął oczy po raz kolejny.
- Otwórz je. -wyszeptał czekając na jego reakcje. Chłopak lekko pokręcił głową.
- Nie bój się. -przełknął ślinę bo sam to robił. Nie wiedział skąd w nim taka odwaga, ale wiedział że zostało mu mało czasu, wtedy chłopak otworzył oczy.
- Dlaczego to zrobiłeś? -potarł kciukiem jego policzek, a jego serce zaczęło przyspieszać.
- Dlaczego zrobiłem co?
- Dlaczego mnie pocałowałeś?
- Bo.. Bo ja cię k-kocham Calum. -zawsze bał się mówić o swoich uczuciach, więc to wyznanie było szczególnie trudne. Oddech Caluma się zatrzymał. Patrzył w jego oczy doszukując się kłamstwa. Znalazł w nich tylko miłość, ból i smutek. Nie był w stanie nic powiedzieć, a jedyne co zrobił to przeczesał delikatnie jego włosy.
-Przepraszam. -poczuł, że łzy zbierają się w jego oczach. Tylko się nie rozpłacz. Powtarzał w myślach Luke. Otarł pierwszą łzę spływającą po jego policzku i docisnął go do ściany.- nie przepraszaj. -powiedział ledwo słyszalnie.
- Przepraszam. -powtórzył tak samo cicho jak on, a jego serce biło jak szalone.
- Powiedziałem nie przepraszaj. -teraz był tak blisko, że ich usta dzieliły milimetry
- Mhmm.
Uśmiechnął się i zrobił trochę wolnej przestrzeni, tymczasem Luke mruknął cicho z niezadowoleniem na nagły brak bliskości Caluma.
- Jednak. -zaśmiał się i wrócił do poprzedniej pozycji opierając ręce po obu stronach jego głowy.
- Jednak co? -zapytał zdziwiony.
- Nic. -przegryzł wagę i uniemożliwił mu poruszenie się.
- Na pewno coś. -przełknął ślinę na to ci robił z nim szatyn.
- Coś. -oparł swoje czoło o spocznie czoło Luka i przeniósł ręce na jego biodra.- jesteś słodki gdy się denerwujesz. -szepnął delikatnie się przy tym uśmiechając.
- Nie jestem słodki ani się nie denerwuje. -miał nadzieję, że się nie jąkał.
- Właśnie widzę. -cmoknął w go w usta i zostawił zdezorientowanego pod ścianą. Usiadł na brzegu łóżka i starał się powstrzymać łzy. Luke nadal stał przy ścianie i obserwował Caluma, który zostawił go bez odpowiedzi na to czy coś do niego czuje.
- Przepraszam, niepotrzebnie cię nakręcam. -wypowiedział niemalże przez łzy i schował twarz w dłonie.
- Nie płacz Cal. Przyzwyczaiłem się. -usiadł obok niego.
- Żeby to było takie proste.. -odwrócił głowę i zacisnął dłonie w pięści.
- Jest okay, naprawdę. Nie płacz proszę. -powiedział pocieszająco i położył dłoń na jego ramieniu.
- Nie jest okej Luke. To cholernie boli gdy chcesz kogoś kochać, a nie możesz. -złapał jego rękę, która była na ramieniu i położył ją obok. -nie możemy się przyzwyczajać. -wstał i podszedł do biurka szukając czegoś nerwowo.
- Więc.. więc chyba po prostu pójdę. -jedyne czego tak naprawdę teraz chciał to płakać w poduszkę najlepiej całą noc.
- Zaczekaj. -odwrócił głowę w jego stronę.- kazałem ci tu przyjść żeby ci to pokazać. -wręył mu małą niebieską książeczkę.
✉✉✉
TAK TAK MY TEŻ WAS KOCHAMY <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top