Rozdział 17
Seraphine
Venceslaus usiadł na brzegu łóżka, a ja poszłam do łazienki. Wyciągnęłam z szafki apteczkę i wróciłam do mężczyzny. Położyłam apteczkę na szafce nocnej, wyciągnęłam płyn do dezynfekcji ran, gaziki oraz bandaż. Miałam nadzieję, że żadne odłamki lustra nie wbiły się w jego skórę. Odruchowo klęknęłam między jego nogami, bo z tej pozycji miałam najlepszy dostęp do jego dłoni, ale dopiero gdy zauważyłam, jak jego brzuch się spiął, zdałam sobie sprawę co mogło przebiec po jego głowie, biorąc pod uwagę to co stało się kilka minut temu. Poza tym wciąż był w samym cholernym ręczniku. Nie powiedziałam nic, nawet na niego nie spojrzałam, po prostu chwyciłam jego dłoń i położyłam na jego kolanie, chcąc obadać jak wielkie są szkody. Na szczęście szkła nie było w skórze, a przynajmniej go nie widziałam. Nalałam trochę płynu na gazik i zaczęłam delikatnie przykładać do rozciętych knykci. Starałam się skupić na jego dłoni, ale za cholerę nie potrafiłam gdy miałam przed sobą jego nagi brzuch, oraz wyraźną wypukłość pod ręcznikiem. Skrzyżowałam nogi w kostkach i zacisnęłam uda chcąc pozbyć się mrowienia między nimi, które wracało ze zdwojoną siłą.
Gdy rany były przemyte chwyciłam bandaż i zaczęłam owijać jego dłoń, bo wciąż sączyła się krew. Gdy skończyłam, włożyłam płyn i czyste gaziki do apteczki. Wstałam i gdy już chciałam chwycić za brudne gaziki, by je wyrzucić, Hall chwycił mój nadgarstek i wciągnął mnie na swoje uda. Będąc lekko w szoku, spojrzałam w jego oczy.
- Dlaczego mi to robisz?
- Robię co?
Zapytałam ze ściśniętym gardłem. Moje serce biło tak szybko, że byłam wręcz pewna, że on to czuje na swojej piersi. Położył dłonie na moich biodrach i docisnął mnie do siebie. Doskonale czułam jego erekcję, znów. I o ile wtedy byłam w stanie to znieść, tak teraz przeżywałam katusze.
- Nie wiem o co ci chodzi.
Udałam głupią i nieznacznie poruszyłam biodrami, by choć trochę sobie ulżyć, ale to tylko pogorszyło sytuację. Vence zacisnął dłonie na moich biodrach i zaklnął pod nosem gdy się o niego otarłam.
- Nie dotknę cię.
Powiedział pewnie, a ja nie byłam w stanie już dłużej wytrzymać.
- Nie musisz…
Wsunęłam dłoń między nasze ciała, uniosłam biodra i rozwiązałam ręcznik którym był wciąż owinięty.
- Seraphine.
Upomniał, ale nie zrobił nic poza tym. Na nowo usiadłam na jego udach i zaczęłam wolno, ale bezwstydnie poruszać biodrami ocierając się o długość jego penisa. Jęczałam cicho czując na cipce każdą jego żyłkę. Ułożyłam jedną dłoń na jego szyi, pochyliłam się by pocałować jego usta, ale odwrócił głowę w bok.
- Nie musisz mnie dotykać, ale pozwól chociaż mi dotykać ciebie… Dotykać siebie twoimi dłońmi… Proszę, Vence…
Niemal wyjęczałam. Chwyciłam jego drugą dłoń i wsunęłam pod koszulę. Zaczęłam nią sunąć przez brzuch w górę do piersi, a gdy ją na niej ułożyłam, czułam jak jego penis zapulsował pode mną. Nie odwrócił głowy, więc zaczęłam całować linię jego szczęki. Zacisnęłam jego dłoń na swojej piersi i stopniowo zaczęłam przyspieszać ruch bioder. Momentalnie Hall docisnął mnie do siebie, uniemożliwiając mi kolejne ruchy. Wbił spojrzenie w moje oczy. Przesunął dłonią po moich plecach, wplótł palce we włosy i zachłannie pocałował moje usta. Wyciągnął dłoń spod koszuli i szarpnął za materiał przez co guziki rozsypały się na podłodze. Vence zjechał wargami na moją szyję i zaczął przygryzać lekko skórę.
- Pieprzona wanilia…
Wysapał podniecony między pocałunkami. Uniosłam się na kolanach, a on zjechał pocałunkami na moje piersi. Odchyliłam głowę do tyłu i czując jak jego penis napiera na moje wejście, zaczęłam się powoli na niego nabijać. Westchnęłam gdy czułam coraz większe wypełnienie. Zadrżałam lekko i wbiłam paznokcie w jego kark. Momentalnie oderwał się od mojej skóry i spojrzał w moje oczy. Zacisnęłam lekko usta, gdy poczułam w środku lekki ból i usiadłam na nim do końca, jednak nie poruszyłam się chcąc przyzwyczaić się do jego wielkości.
- Przysięgam, nie oddam cię nikomu.
Powiedział cicho i delikatnie pocałował moje wargi. Drugą dłoń położyłam na jego ramieniu. Zaczęłam się unosić by zaraz znów na niego opaść. Ból zastąpiła przyjemność. Ujeżdżałam to wolno, zmysłowo. Odchyliłam głowę, a Hall przejechał językiem po moim dekolcie, aż do czułego miejsca za uchem. Zacisnęłam się na jego penisie, a on jęknął cicho do mojego ucha. Przyspieszyłam swoje ruchy, pociągnęłam go za włosy i wpiłam się w jego usta. Byłam coraz bliżej orgazmu.
- Możesz mnie dotykać… Pieprzyć… Robić co chcesz, już bez obaw, że zrobisz mi krzywdę…
Mówiłam między pocałunkami. Czułam jak pod wpływem tych słów zaczął pulsować w moim środku oraz rozlewające się przyjemne ciepło. Docisnęłam się do niego, zaczęłam drżeć, jęczeć w jego usta gdy i ja osiągnęłam orgazm. Oparłam czoło o jego czoło. Zamknęłam oczy próbując unormować oddech. Mężczyzna jeździł wolno dłonią po moich plecach i po chwili musnął ustami moje odkryte ramię.
- Powinniśmy wziąć prysznic, Seraphine.
Wyszeptał, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Kiwnęłam lekko głową, uniosłam biodra by mógł ze mnie wyjść i dopiero gdy poczułam jak coś spływa mi po udzie, dotarło do mnie, że wcale nie miał na myśli swojego nasienia, a krew. Momentalnie zeszłam z jego ud, zakryłam się koszulą którą wciąż miałam na sobie i wbiłam wzrok w poplamiony na czerwono biały ręcznik.
- Przepraszam.
Wydusiłam czując lekkie zażenowanie. Niby normalna rzecz podczas pierwszego razu, ale mimo to nie czułam się z tym zbyt dobrze. Nie to, że czułam się brudna, bo tak nie było… Tylko fakt, że Hall musi to oglądać był dość krępujący. Vence wstał i pocałował moją skroń.
- Pójdę po twój zestaw do kąpieli i do ciebie wrócę, zgoda?
Przytaknęłam lekko wciąż patrząc na puchaty materiał.
- Uspokój się, taka jest kolej rzeczy…
- Ale to się nie spierze.
Zaśmiał się na moje słowa. Chwycił między palce mój podbródek i nakierował na swoją twarz.
- Więc go wyrzucę. To nie jedyny ręcznik jaki posiadam, więc przestań panikować.
Musnął moje usta, a następnie czoło.
- Idź do łazienki. Zaraz przyjdę.
Bez słowa się odwróciłam i zrobiłam tak jak chciał. Weszłam do łazienki. Spojrzałam w dół i przełknęłam ślinę widząc, jak strużka krwi płynie po mojej nodze. Od razu ściągnęłam koszulę i skarpetki Halla, weszłam pod prysznic, stanęłam tyłem do drzwi i puściłam ciepłą wodę chcąc jak najszybciej się tego pozbyć. Hall zapewne w swoim życiu miał kilka kobiet… A taki widok z pewnością jest mało seksowny. Wzdrygnęłam się lekko gdy męskie dłonie objęły mnie w pasie i poczułam jego klatkę na swoich plecach.
- Chyba wiem, dlaczego tak reagujesz…
Przesunął dłonią w dół mojego brzucha.
- Vence…
Wyszeptałam, a moje policzki nabrały rumieńców, gdy wsunął dłoń między moje uda i zaczął wolno palcami pocierać moją cipkę, tym samym ją obmywać.
- Jeśli sądzisz, że przez to będę na ciebie inaczej patrzył…
Wsunął palce do mojego środka, a ja zajęczałam.
- Że straciłaś seksapil…
Docisnął biodra do moich lędźwi gdzie znów poczułam jego twardego penisa. Zgiął palce, a moje nogi się ugięły.
- To jesteś w cholernym błędzie, Seraphine.
Odwrócił mnie do siebie przodem. Ułożył dłonie na moich pośladkach i mnie podniósł. Objęłam dłońmi jego szyję, a nogami pas. Od razu we mnie wszedł, dociskając mnie do ściany. Zaborczo zaczął całować moje usta. Wychodził wolno by wejść we mnie z mocą. Jakby chciał w ten sposób zaznaczyć, że jestem jego. Tylko jego. Moje jęki odbijały się echem od ścian. Hall w pewnym momencie przyśpieszył, całując mnie coraz bardziej łapczywie. Uderzał w mój punkt G, przez co czułam, że zaraz znów dojdę.
- Vence.
Wgryzłam się w jego ramię, gdy spazmy drugiego orgazmu przechodziły przez moje ciało. Hall syknął z bólu, pchnął biodrami jeszcze kilka razy i również doszedł.
- Jesteś moja, Seraphine Quinn.
Uśmiechnęłam się delikatnie przy jego szyi.
- Jesteś mój, Venceslausie Hall.
Powiedziałam cicho jednak miałam małą obawę, że mimo wszystko zaprzeczy, ale on tego nie zrobił. Wręcz przeciwnie.
- Jestem twój.
Zapewnił i pocałował moją skroń.
Następny rozdział w czwartek i kolejny w piątek.😏 Ten czwartkowy będzie popieprzony i gorący, a od tego piątkowego wracamy do tematu Bruce i czwórki. Co wy na to?😏
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top