Rozdział 16

Seraphine

Włączyłam telefon, włożyłam kartę i właściwie to tyle, bo nie logowałam się na żadne profile społecznościowe. Z telefonem w ręce poszłam do kuchni. Hall kroił kurczaka i stał tyłem do mnie. Miał na sobie t-shirt, ale doskonale widziałam, jak jego mięśnie na plecach poruszają się z każdym jego ruchem. Wydawało mi się też, że był zamyślony, co postanowiłam przerwać.

- Wpiszesz mi swój numer po obiedzie?

Zapytałam i podeszłam bliżej.

- Wpisze.

Odpowiedział chłodno co mnie zdezorientowało. Zmarszczyłam lekko brwi. Odłożyłam telefon na wyspie kuchennej i podeszłam do blatu przy którym Vence robił obiad. Warzywa jeszcze nie były pokrojone. Doskonale wiedziałam gdzie wszystko się znajduje, więc wyciągnęłam nóż i deskę do krojenia. Zajęłam miejsce obok mężczyzny i bez słowa zaczęłam obierać marchewkę. Słyszałam jak Hall wzdycha, odłożył nóż obok kurczaka i obiema dłońmi podparł się o blat.

- Powiedziałem, że ja zrobię obiad, więc to zrobię. Nie potrzebuję twojej pomocy.

Wycedził nawet na mnie nie patrząc.

- Nie pytałam czy jej potrzebujesz, po prostu chce się do czegoś przydać.

Zaśmiał się i czystą dłonią przejechał po twarzy.

- Możesz leżeć i pachnieć, bo to ci naprawdę dobrze wychodzi.

Dogryzł. Moją dezorientację zaczęła zastępować złość. Odłożyłam warzywa i nóż. Wbiłam w niego mordercze spojrzenie.

- Możesz mi powiedzieć o co ci, do cholery, chodzi? Mówisz, że to ja jestem dwubiegunowa, a sam zachowujesz się nie lepiej.

Skoro on może być chamski, ja również.

- Lepiej mnie nie wkurwiaj.

Zaśmiałam się na jego słowa.

- Bo co?

Uniosłam brew.

- Bo wrócisz do siebie, a ja będę siedział przed kamerami i będę miał ubaw z tego, że boisz się zrobić najmniejszy krok.

W taki sposób chce to rozegrać? Za każdym razem, będzie używał tego argumentu? W dupie go mam.

- Chrzań się, Hall.

Powiedziałam wściekła. Nie pozwolę by tak mnie traktował. Nic mu nie zrobiłam. Chciałam tylko pomóc zrobić obiad, a on zachowuje się jak dupek. Ruszyłam wściekła do sypialni i zaczęłam się pakować. Jeśli mam być małpką w cyrku u siebie lub tutaj, to wolę tą pierwszą opcję, bo przynajmniej będę sama i nikt nie będzie mnie denerwował. Zamknę się na wszystkie możliwe zamki, nie będę nigdzie wychodzić i tyle. Dam sobie radę. Poza tym, mam też broń którą dał mi Roy. Poradzę sobie. Cudem wcisnęłam wszystko do torby i ją zapięłam. Założyłam adidasy, chwyciłam za uchwyt walizki i ruszyłam w stronę wyjścia. Hall musiał usłyszeć dźwięk kółek bo od razu znalazł się na korytarzu. Po jego minie mogłam wywnioskować, że już nie jest taki mądry tak wcześniej.

- Co ty robisz?

Zapytał.

- Wracam do siebie, więc znajdź sobie wygodne miejsce bo będziesz miał co oglądać.

Parsknął śmiechem.

- Oboje wiemy, że nie odważysz się wyjść.

Zacisnęłam poirytowana usta.

- No to patrz.

Minęłam go i podeszłam do drzwi. Jak tylko nacisnęłam klamkę, Hall położył na drzwiach dłoń i docisnął je, żebym nie mogła ich otworzyć. Zdeterminowana spojrzałam na jego twarz.

- Przestań się zachowywać jak dzieciak.

Był wkurwiony i nie do końca rozumiałam dlaczego.

- Przestań się zachowywać jakbyś był bipolarny.

Pochylił się w moją stronę i z aroganckim uśmiechem wyszeptał nad moim uchem.

- Nie mam pojęcia o co ci chodzi.

Wiedziałam co próbuje zrobić. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na mnie działa i chciał to wykorzystać, ale nie tym razem.

- Chciałam tylko pomóc zrobić pieprzony obiad, a ty zachowujesz się jak burak, gdzie kilka minut wcześniej było wszystko w porządku. Więc z łaski swojej, odpierdol się ode mnie bo nic nie zrobiłam.

Odepchnęłam go bo był zbyt blisko, a potrzebowałam jasnego myślenia.

- Jesteś tylko zleceniem, dzieciaku, chyba nie myślałaś, że będą ci się należeć jakieś przywileje bo…

Urwał w połowie zdania. Wyraźnie ugryzł się w język.

- Bo co?

Ciągnęłam chcąc by dokończył.

- Bo jesteś siostrą szczeniaka.

Odpowiedział pewnie, a ja zaczęłam się śmiać. To był pierdolony żart.

- Oboje doskonale wiemy, że to przestało mieć znaczenie w momencie gdy zadzwonił i przyznał się do próby włamania.

Zaczęłam, a Hall coraz bardziej zaciskał szczękę, ale nie miałam zamiaru kończyć z tego powodu. Niech się wścieka, ja też byłam wkurzona.

- A skoro to jest wciąż twój argument, mogę pójść prosto w jego ręce. Twoje zlecenie się skończy, a on zr…

Może mówiłam co mi ślina na język przyniosła i może w jakiś sposób próbowałam go sprowokować, ale nie sądziłam, że to mi się może udać. Przerwałam w momencie gdy uniósł pięść. Zacisnęłam powieki i zaczęłam szybko oddychać gdy jego dłoń uderzyła ścianę za mną na wysokości mojej głowy. Po chwili poczułam jego oddech na swoich ustach. Serce zaczęło walić mi jak szalone. Otworzyłam powoli oczy i wbiłam spojrzenie w jego.

- W tym momencie zachowam się jak egoista, ale nigdzie nie pójdziesz. Rozumiesz? Nie do rozwiązania tej sprawy.

Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.

- Dlaczego?

Wciąż nie dawałam mu spokoju, ale najwidoczniej musiałam go ciągnąć za język by mówił jaśniej.

- Bo nie chcę żebyś skończyła jak Celine.

Nic nie powiedziałam. Wiedziałam, że nie o to chodzi, o tym mnie zapewnił jeszcze u mnie w mieszkaniu. Czekałam aż w końcu zacznie gadać z sensem.

- Bo, kurwa, wdychanie tej pieprzonej wanilii jest katorgą gdy nie mogę cię mieć, ale gdy zabraknie ciebie… Tej woni… Z szaleństwa będę łapał się wszystkiego o tym zapachu, a to i tak wciąż będzie mało, bo to nie będziesz ty.

Świdrował wzrokiem po mojej twarzy, a ja z wrażenia puściłam rączkę walizki. Poczułam mrowienie w okolicy podbrzusza, i to jak temperatura w pomieszczeniu znacznie wzrosła.

- Nie możesz mnie mieć czy nie chcesz? To jest różnica, Vence…

Wyszeptałam bo na nic więcej nie było mnie stać.

- Nie chcę. Nie chcę cię, bo jeśli dojdzie coś więcej… Coś znacznie większego niż porządnie, a tobie coś się stanie… Nie wybaczę sobie tego.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Chyba każdą kobietę by zabolało, gdyby facet z którym ma dziwną chemię powiedziałby jej, że jej nie chce. Nie ważne jaki ma argument. Odepchnął się od ściany, odwrócił się i ruszył w stronę kuchni. Zanim zniknął za ścianą, wypaliłam:

-Więc teraz… Gdyby coś mi się stało, nie ruszyłoby cię to w żaden sposób?

Słysząc to pytanie momentalnie się zatrzymał i cały spiął.

- Zaraz pomyślę, że lubisz działać mi na nerwy.

- To nie jest odpowiedź, Hall.

Jego mięśnie napięły się jeszcze bardziej. Opuścił głowę, pokręcił nią na boki i się zaśmiał. Rozgryźć tego faceta było nielada wyczynem. Po chwili odwrócił się do mnie przodem i ruszył w moim kierunku. Chwycił mnie w pasie i przewiesił przez ramię jak worek ziemniaków.

- Co ty robisz?! Puść mnie!

Wydarłam się nie mając pojęcia co przyszło mu do głowy, tym bardziej, że ruszył w stronę sypialni. Zacisnął palce na moim udzie gdy zaczęłam się wiercić.

- Zaraz cię postawię, przestań się kręcić, do cholery.

I postawił. W pieprzonej kabinie prysznicowej. Nawet się nie zorientowałam kiedy wszedł do łazienki. Stanął razem ze mną pod samym centrum prysznica, a gdy już miałam zaprotestować, on puścił lodowatą wodę.

- Pojebało cię?! Po co?!

Krzyczałam bo to było niedorzeczne. Zaczęłam się trząść z zimna, a on stał niewzruszony, mimo że i na niego leciała woda.

- Może to nas trochę ostudzi.

Był wyraźnie z siebie zadowolony. Wskazałam palcem na jego czoło.

- W kaftan i do izolatki, nie do pierdla, a do czubków bo to z głową masz coś nie tak.

Zaczęłam szczękać zębami, a on uśmiechnął się szeroko jakbym powiedziała mu komplement. Wyszłam z kabiny i miałam gdzieś, że stoi za mną. Ściągnęłam buty, mokry top i spodenki. Pozbyłam się również bielizny.

- Kurwa.

Wypłynęło z jego ust, a ja sięgnęłam po suchy ręcznik i się nim owinęłam. Dopiero teraz odwróciłam się do niego przodem. Widząc jego minę, uśmiechnęłam się triumfalnie.

- Mi pomogło, ty może jeszcze chwilę tam postój.

Wyszłam z łazienki i ruszyłam do jego garderoby. Nie miałam zamiaru iść na korytarz w samym ręczniku, a to tam zostawiłam walizkę ze wszystkimi ciuchami. Wzięłam jedną z jego białych koszul i tego samego koloru wyższe, sportowe skarpetki. Ubrałam się i wychodząc z garderoby zaczęłam ręcznikiem wycierać mokre włosy. Hall wyszedł z łazienki, również tylko z ręcznikiem owiniętym w pasie. Opuściłam dłoń którą wycierałam włosy i zacisnęłam palce na puszystym materiale. Rano nie miałam okazji się mu przyjrzeć bo bardziej zainteresowało mnie z kim rozmawiał, ale teraz? Miał tak dobrze umięśnioną klatkę, że zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno jest możliwe. Przełknęłam ślinę i przesunęłam wzrokiem do jego oczu.

Venceslaus Hall patrzył na mnie jak wygłodniałe zwierzę. Nawilżył językiem usta i ruszył wolno w moim kierunku. Jak pieprzony lew który chce upolować sarnę. Nie bałam się go, nie cofnęłam się. Po prostu stałam w miejscu będąc ciekawa co zrobi. Zatrzymał się przede mną. Dzieliły nas zaledwie milimetry, ale wciąż mnie nie dotykał. Spojrzałam w górę, by móc wrócić do jego oczu. On już na mnie patrzył.

- Załóż bieliznę albo będę się gapił.

Zmarszczyłam lekko brwi, nie wiedząc na co miałby się patrzeć. Wymownie zjechał wzrokiem w dół, więc i ja to zrobiłam. Dopiero teraz się zorientowałam, że przez cienki materiał koszuli, doskonale widać moje sterczące sutki. Na nowo uniosłam głowę.

- Przed monitorem, nie patrzyłeś gdy się rozbierałam, więc dlaczego teraz miałbyś?

Zapytałam wyraźnie ciekawa. Uśmiechnął się pod nosem, położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie, przez co przywarłam do niego całym ciałem, a na brzuchu doskonale czułam jego erekcję. Pochylił się do mojego ucha.

- Wtedy nie wiedziałaś, że patrzę, a teraz daje ci wybór.

Zadrżałam lekko i nieświadomie puściłam ręcznik.

- Mogę chodzić nawet nago, a ty i tak nie będziesz miał prawa mnie dotknąć.

Zauważyłam, a on się zaśmiał.

- Nie jestem pierdolonym gwałcicielem i wiem co to znaczy nie, ale musiałabyś mi oczy wydłubać, żebym się nie gapił.

Czułam jak powoli odrywa dłonie od moich bioder, dlatego impulsywnie zapytałam.

- A gdybym ci pozwoliła?

Czułam na szyi jak się uśmiecha.

- Najpierw wypieprzył bym cię wzrokiem.

Pocałował mój czuły punkt za uchem, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

- Później wypieścił cię językiem.

Pocałował drugi raz moje czułe miejsce. Zacisnęłam uda czując narastające podniecenie. Przesunął dłonią po moich plecach, wplótł palce w moje włosy i lekko pociągnął przez co byłam zmuszona na niego spojrzeć.

- A na koniec zerżnął bym cię tak, że nie przyszłoby ci więcej na myśl, żeby mnie wkurwiać.

Wychrypiał w moje usta, które lekko rozchyliłam. Czułam na brzuchu jak jego penis zapulsował, ale nic nie zrobiłam. Serce miało mi wyskoczyć z piersi, a moje ciało wręcz błagało, bym pozbyła się tego ciśnienia między nogami. Puścił moje włosy i odsunął się z wyraźną satysfakcją wymalowaną na twarzy.

- Nabrałaś rumieńców, Seraphine.

Próbował ukryć rozbawienie wskazując na moje policzki.

- A ty rozmiarów, Hall.

Wskazałam na ręcznik, przez co spuścił wzrok. Uśmiechnął się pod nosem.

- Mi zaraz minie, pytanie czy tobie?

Prychnęłam pod nosem. Podniosłam ręcznik z podłogi i ruszyłam do łazienki z chęcią odłożenia go. Ale mijając Vence rzuciłam.

- Mnie również minie, ale mam zamiar sobie pomóc.

Mina mu zrzedła.

- Chyba sobie, kurwa, żartujesz.

Powiedział zerkając na mnie przez ramię.

- Oczywiście, że nie.

Odpowiedziałam i podniosłam dłoń wysuwając tylko dwa palce. Środkowy i serdeczny. Nie miałam pojęcia co w tym momencie zadziało się w jego głowie. Natychmiast chwycił mnie w pasie, położył na łóżku i znalazł się nade mną. Ułożył moje nadgarstki nad głową i docisnął do materaca.

- Tracisz panowanie, Hall.

Droczyłam się. Chciałam by mnie w końcu pocałował. Tylko tyle, albo aż tyle. Wsunął jedno kolano między moje nogi i docisnął do mojej cipki przez co mimowolnie jęknęłam.

- Kurwa.

Wychrypiał, zapewne czując na skórze, jak jestem mokra.

- Jeśli któregoś dnia, jakimś cudem nie będę w stanie zapewnić ci bezpieczeństwa chociaż przez pięć minut, a ty w tym czasie zrobisz jakąś głupotę i wplączesz się w kłopoty…

- To co?

Przerwałam mu pewnie, a mój oddech znacznie przyspieszył.

- To cię z nich wyciągnę, naprawię wszystko, a na koniec zamknę cię w pierdolonej złotej klatce, by mieć pewność, że więcej nie zrobisz żadnych głupstw.

Pokręciłam głową na boki na jego słowa.

- Jeśli któregoś dnia miałabym być zamknięta w złotej klatce, nie chcę być sama. Chcę być zamknięta z tą drugą, właściwą osobą. Wiedzieć, że mimo braku wyjścia, wciąż należy do mnie, bo gdy będzie sam poza kratami, może szybko o mnie zapomnieć i mnie zastąpić.

Cholernie bałam się odrzucenia, a zdążyłam zauważyć, że Hall był dość specyficznym mężczyzną.

- Jeśli któregoś dnia, zgubimy do siebie drogę, zrobię wszystko by na nowo ją odnaleźć. Nie będę szukał nowej, tylko tą która prowadzi do ciebie, bo każda inna wanilia będzie podróbką tej oryginalnej.

To brzmiało niczym obietnica. I może byłam w tym momencie głupia, ale uwierzyłam w to.

- Pocałujesz mnie w końcu?

Spytałam zniecierpliwiona. Nie potrzebował większej zachęty. Wpił się zaborczo w moje usta. Smakował miętą i papierosami. Nieudolnie starałam się oddać każdy pocałunek. Czułam jak zaczyna się uśmiechać, a ja chyba panikować, bo najwidoczniej nie wystarczyło oglądanie filmów na ekranie by nauczyć się dobrze całować. Oderwał się od moich warg, trącił czubkiem nosa mój nos.

- Ilu miałaś mężczyzn, Seraphine?

Zapytał patrząc w moje oczy. Nie wiem co w nich zobaczył, ale zanim zdążyłam się odezwać on puścił moje nadgarstki i podparł się dłońmi po obu stronach mojej głowy by być jeszcze dalej.

- Nie chrzań, że jestem, kurwa, pierwszym.

Wycedził wyraźnie zły, a ja nie wiedziałam dlaczego zareagował w taki sposób. Nie potrafiłam nic powiedzieć, przez ogarniający mnie wstyd i zażenowanie. Odwróciłam głowę w bok by na niego nie patrzeć, bo czułam się w tym momencie zbyt mała.

- Masz dwadzieścia siedem lat, kurwa. Jakim cudem…

Przerwał na chwilę.

- Powiedz, że się mylę. Słyszałem jak mówiłaś o jebanym porno, więc na pewno się mylę. Tak?

Błagam, niech ten materac mnie pochłonie. Zacisnęłam usta, a Hall chwycił między palce mój podbródek i nakierował moją twarz na swoją.

- Powiedz, że nie jesteś…

Zanim dokończył, powiedziałam na jednym wdechu:

- Marzyłam o karierze modelki, nie w głowie mi były jakiekolwiek romanse. Poza tym Bruce skutecznie odstraszał ode mnie facetów. Oglądałam porno, ale nigdy nie odważyłam się włożyć do środka chociażby palca. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

Jego wkurwienie wzrosło. Zacisnął szczękę tak mocno, że miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a połamie wszystkie zęby. Odsunął się ode mnie jakbym była co najmniej trędowata, a ja poczułam dziwny chłód. Bez słowa ruszył do garderoby, a gdy zniknął za drzwiami, niemal od razu usłyszałam huk. Momentalnie wstałam z łóżka i do niego poszłam. Spojrzałam na rozbite lustro i zaraz na jego dłoń zaciśniętą w pięść.

- A ponoć to ja zachowuje się jak dzieciak.

Wymamrotałam pod nosem. I gdyby jego wzrok mógł zabijać, z pewnością byłabym martwa.

- Dorośli ludzie rozmawiają gdy mają z czymś problem, a nie rozpierdalają co popadnie.

Zauważyłam, a on się krótko zaśmiał i wycelował we mnie palec.

- Ty jesteś moim problemem, kurwa. Takie rzeczy mówi się od razu, Seraphine. A gdybym wziął cię u ciebie w domu, hm? Albo teraz, o niczym nie wiedząc?

Uniosłam lekko brew chcąc by doprecyzował, a on uderzył drugi raz w lustro.

- To zrobiłbym ci pierdoloną krzywdę, bo z pewnością nie byłbym delikatny. Bo po tym jak się zachowywałaś, dałbym sobie chuja odciąć, że miałaś niejednego faceta.

Trzecie uderzenie, na które aż się wzdrygnęłam. Z jego knykci sączyła się krew. Zniszczone kawałki lustra poraniły jego skórę.

- Nie jestem święty, nigdy nie byłem i nigdy nie będę, ale skrzywdzenie kobiety podczas seksu jest ostatnim czego mógłbym chcieć. Tym bardziej skrzywdzenie ciebie.

Powiedział to takim tonem, że zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że wcześniej mu o tym nie powiedziałam, tylko w jakiś sposób z nim pogrywałam. Nie powinnam, tym bardziej, że po części wiedziałam, jak przeżył to co stało się z jego siostrą. Podeszłam do niego, chwyciłam jego dłoń i spojrzałam na zakrwawione miejsca.

- Trzeba to opatrzyć.

Celowo zmieniłam temat.

- Seraphine, do cholery.

Nie był głupi. Doskonale wiedział co próbuje zrobić.

- Chciałaś rozmawiać, a uciekasz od rozmowy, więc teraz to ty zachowujesz się jak gówni…

Wbiłam w niego wzrok, by nawet nie próbował kończyć.

- Przepraszam. Nie sądziłam, że mógłbyś tak zareagować, dlatego uznałam, że po prostu ci o tym nie powiem. Sama też o tym nie myślałam, bo za bardzo na mnie działasz i po prostu…

Parsknął.

- Jak mogłaś zapomnieć, że jesteś pieprzoną dziewicą?

Zaśmiałam się cicho bo to w jaki sposób dobrał słowa, kompletnie nie szło w parze.

- Albo pieprzoną, albo dziewicą, Hall. A teraz chodź, bo trzeba się tym zająć.

Pociągnęłam go lekko za rękę by poszedł ze mną do sypialni.

Teraz już naprawdę widzimy się we wtorek.🤭

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top