Rozdział 7

A macie mały "bonusik".❤️

Venceslaus

Dałem się wykiwać, ale cholera, ta wanilia… Ona miesza mi w głowie. Wyglądała jak anioł, śmiała się równie pięknie. Jej wzrok... Usta… Miękka skóra. Wiedziałem, że jeśli się nie wycofam to naprawdę może się źle skończyć. Popadnę w obłęd, bo chciałbym ją mieć, a nie mogę. Wiedziałem, że jeśli Bruce dowiedziałby się, że dotknąłem jego siostry w taki, a nie inny sposób, bez zastanowienia wpierdoli mnie za kraty. Nie miałem zamiaru wracać pod jej dom i oficjalnie wracać do tej roboty, ale też nie miałem zamiaru zostawić jej samej sobie. Wiedziałem, że Bruce będzie chciał ją chronić za wszelką cenę, ale mogłem się domyślić, że ona nie pozwoli na tyle ile on by chciał. A ja? Ja nie potrzebowałem pozwolenia. I może naruszyłem w ten sposób jakieś zasady moralne, z pewnością jej prywatność, ale miałem to gdzieś.

W południe usiadłem przed komputerem i włamałem się do wszystkich firm z monitoringiem by dowiedzieć się, która firma zakłada u niej kamery. W końcu padł jej adres. Zaczęli z samego rana, więc zapewne o tej godzinie już było wszystko skończone, tym bardziej, że jej bratu zależało na czasie.

Włamałem się do kamer i zablokowałem do nich dostęp z innych urządzeń. Krótko mówiąc, tylko ja mogłem ją widzieć i słyszeć. Stała w drzwiach i rozmawiała z Brucem.

- Obiecaj, że dotrzymasz słowa i nie będziesz patrzył bez potrzeby.

Odezwała się, a ten, mimo że nie wyglądał na zadowolonego jej słowami, przytaknął.

- Jeśli będę chciał oglądać porno, z pewnością znajdę jakąś fajną stronę.

Zmarszczyłem się nic nie rozumiejąc. Jakie, kurwa, porno? Ma faceta? Okłamała mnie czy o chuj chodzi? Seraphine uśmiechnęła się szeroko.

- Cudownie, a teraz możesz już jechać, bo chciałabym odespać noc.

Roy odwrócił się i już miał zrobić krok do przodu, ale zapytał:

- Rozmawiałaś z Hallem?

Była zmieszana, daje słowo, lekko się spięła.

- Ostatni raz gdy szedł do wyjścia. Mówiłam ci, że nie udało mi się go przekonać by nie rezygnował.

Oparłem się plecami o oparcie fotela.

- Więc jeśli będziesz chciała gdzieś wyjść, zadzwoń do mnie, albo do Melody.

- No tak, jeśli zadzwonię do niej i tak wszystko ci doniesie. Będę musiała się gryźć w język.

Bruce odwrócił się do niej przodem. Chyba chciał coś powiedzieć jednak Seraphine machnęła dłonią w stronę furtki.

- Idź już. W razie co będę dzwonić.

Nie czekała aż faktycznie ruszy do auta. Weszła do domu, a ja od razu zmieniłem widok z kamer na te w środku. Seraphine zamknęła drzwi na klucz i skierowała się na piętro. Zmieniłem w ustawieniach, by widok z kamer przeskakiwał automatycznie pod wpływem ruchu. Weszła do sypialni, a z niej do łazienki. Jak tylko chwyciła brzegi koszulki by ją ściągnąć, wyłączyłem monitor i wziąłem głęboki oddech. Są granice. Nie będę tego oglądał.

Wstałem i sam poszedłem wziąć zimny prysznic. Musiałem się doprowadzić do porządku. Wszystko poukładać. Zaraz stuknie mi czterdziestka, a jeszcze żadna kobieta do tej pory nie zawróciła mi w głowie, tak jak ona to zrobiła w przeciągu zaledwie kilku pierwszych minut. Wszedłem do łazienki, rozebrałem się do naga i wszedłem do kabiny prysznicowej. Włączyłem natrysk i stanąłem w samym centrum zimnej wody. Oparłem dłonie o kafelki, spuściłem głowę i zamknąłem oczy. Momentalnie poczułem jej zapach. Miałem wrażenie, że naprawdę cały nim przesiąknąłem, nie tylko moja koszulka. Chwyciłem żel pod prysznic, nalałem trochę na dłoń i zacząłem wsmarowywać go w swoją klatkę. Pieprzona, mała blondynka. Opłukałem ciało, gdy umyłem się cały. Wyszedłem z kabiny i wytarłem się ręcznikiem. Poszedłem do garderoby. W normalnych okolicznościach zapewne ubrałbym garnitur, ale miałem zamiar przesiedzieć cały dzień przed komputerem, więc postawiłem na spodnie dresowe. Zmierzwiłem mokre włosy i już miałem ruszyć do pokoju w którym miałem cały sprzęt, jednak dostałem wiadomość na telefon. Podszedłem do komody na której go zostawiłem po nocnej rozmowie z kobietą i widząc, że to znów wiadomość od niej, zaintrygowany uniosłem brew.

Seraphine: Pomyślałam, że od czasu do czasu będę się meldować gdybyś jednak zmienił zdanie i chciał wrócić do pracy.

Przejechałem dłonią po twarzy. Drugi sms.

Seraphine: Tak dla pewności, że gdy któregoś razu mnie odwiedzisz, nie będę leżała martwa w czarnym worku.

Prychnąłem. Jeśli cokolwiek podejrzanego zacznie się dziać, będę u niej od razu.

Ja: SMSy mnie nie przekonują, równie dobrze może to pisać twój potencjalny morderca. Znajdź inny sposób na meldowanie się.

Odpowiedź nie przychodziła, więc udałem się do drugiego pomieszczenia i usiadłem przed komputerem. Włączyłem ekran. Byłem ciekaw co robi. Może faktycznie poszła spać? A może…

- Nie spałam całą noc, Melody, i chciałabym chociaż trochę odpocząć… Może wpadniesz jutro?

Rozmawiała przez telefon z przyjaciółką.

- Oczywiście, dam znać. Do jutra.

Rozłączyła się i westchnęła. Położyła się na łóżku w sypialni, zaczęła stukać palcami w ekran telefonu. Spojrzałem na swoją komórkę i czekałem aż przyjdzie sms.

Seraphine: Nie mam innego pomysłu. Prościej by było, gdybyś jednak przyjeżdżał sprawdzać czy wszystko w porządku.

Nawilżyłem językiem usta. Chyba nie tylko ja przepadłem.

Ja: O ile wiem, powinnaś mieć już założone kamery, z pewnością będzie wszystko w porządku.

Odpisałem i zerknąłem na monitor. Uśmiechnęła się do telefonu i położyła się na brzuchu, przez co miałem idealny widok na jej pośladki w krótkich szortach. Popierdoli mnie.

Seraphine: Firma nie dojechała. Wypadło im coś ważnego. Będą dopiero za kilka dni.

Zaśmiałem się. Co za mała kłamczucha.

Ja: Chyba naprawdę nikt nie nauczył cię, jak być grzeczną.

Zacisnęła uda i skrzyżowała je w kostkach. Zaintrygowany wpatrywałem się w ekran. Odwróciła się na plecy i znów zaczęła pisać.

Seraphine: To ty zacząłeś tę grę, gdy skłamałeś, że masz kobietę.

Może coś w tym było, ale… Kolejna wiadomość.

Seraphine: Zawsze możesz przyjechać i nauczyć mnie manier.

Oparłem się i przejechałem kciukiem po dolnej wardze. Powinienem się wycofać, bo ta niewinna gra, idzie w niebezpiecznym kierunku.

Seraphine: Dlaczego dzwoniłeś w środku nocy?

Przecież nie powiem jej, że chciałem usłyszeć swoje imię z jej ust. Nie wyłączając komputera, poszedłem na taras. Chwyciłem paczkę fajek która leżała na stole i odpaliłem jednego. Mój telefon zaczął dzwonić. Widząc, że to Seraphine westchnąłem i odebrałem.

- Nigdy w życiu, nie trafiłem na tak nachalnego dzieciaka, jak ty.

Powiedziałem na dzień dobry.

- Ała, to naprawdę zabolało.

Uniosłem kącik ust.

- To rekompensata za nieprzespaną noc, Hall.

Dodała, a ja zaciągnąłem się papierosem.

- Skoro tak to działa, cieszę się, że następne dni będę miał spokój.

- Co masz na myśli?

Odbiła piłeczkę.

- Nie przyjadę, czyli będziesz mogła się wyspać… Nie będziesz musiała mnie karać.

- Och…

Westchnęła zmieszana.

- W sumie może to i dobrze, bo umówiłam się jutro z Melody. Ma do mnie przyjść, więc fajnie by było, gdybym była w formie.

Ta Melody śmierdziała mi na kilometr. Nie widziałem jej na oczy, nie wiem o niej właściwie nic, ale dziwne było, że Bruce o niej wspominał, a sama Seraphine stwierdziła, że ona i tak mu wszystko donosi. Kolejne, że chciała przyjść tego samego dnia po założeniu kamer. Może po prostu tak działa przyjaźń i powinienem trochę wyluzować?

- Więc wszyscy będziemy zadowoleni.

Zgasiłem papierosa w popielniczce, wróciłem do środka, potem udałem się przed komputer. Wciąż leżała na łóżku, ale nie była tak zadowolona jak wtedy gdy wymienialiśmy wiadomości.

- Seraphine?

-Mhm?

Mruknęła nadąsana.

- Uśmiechnij się ładnie, bo z kwaśną miną ci nie do twarzy.

Momentalnie spojrzała na kamerę.

- Czy ty…

Zaczęła, ale chyba nie miała zamiaru skończyć.

- Chyba nie sądzisz, że zostawię cię bez niczego, gdy wiem, że jesteś na celowniku tych dwóch czubków.

Pokręciła głową na boki i z wrażenia podniosła się z materaca.

- Patrzyłeś gdy brałam prysznic?

- Są pewne granice, których nawet ja przestrzegam.

- Czy to ma coś wspólnego z twoją sios…

Nie pozwoliłem jej dokończyć i jej przerwałem.

- Wolałbym żebyś była świadoma gdy będziesz się przede mną rozbierać i wolałbym być w tamtej chwili koło ciebie, a nie przed monitorem.

Patrzyłem na ekran. Momentalnie jej policzki oblały się różem i odwróciła się tyłem do kamery.

- Wątpię, że będzie miało to miejsce, skoro siedzisz tam, a nie tutaj…

Powiedziała z wyrzutem, na co się zaśmiałem.

- Naprawdę jesteś niecierpliwa… Ale zgoda, możemy się umówić. To jak szybko się spotkamy, będzie zależeć tylko i wyłącznie od ciebie.

- Zamieniam się w słuch.

Musiałem wyprowadzić ją z równowagi, chociaż odrobinę.

- Naucz się manier, dzieciaku. Przestań kłamać, być tak upierdliwa i uparta. Bądź grzeczna, może wtedy przyjadę i…

Wściekła rozłączyła połączenie. Odwróciła się przodem do kamery, uniosła rękę i pokazała środkowy palec. Może i wyglądała jak anioł, ale do niego jej naprawdę daleko.

Co myślicie o tej dwójce?😆

Teraz naprawdę widzimy się dopiero we wtorek.❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top