Prolog drugiej części
>>Oczami Bena<<
- Ben! Poczta do ciebie!- Krzyk mamy rozbiegł się po domu.
- Poczekaj mała, za chwileczkę do ciebie oddzwonię bo mam ci coś jeszcze do powiedzenia.
Powiedziałem do słuchawki po czym się rozłączyłem. Zeszłem na dół, a na stole leżał list.
Usiadłem i wziąłem go do ręki. Z uniwersytetu w Washingtonie. Rozdarłem kopertę po czym wyciągnąłem z niej kartkę.
Mama wchodzi do kuchni i mi się przygląda, więc cytuje na głos.
- Mam przyjemność powiadomić pana Benjamina McKensley o dostaniu się na nasz uniwersytet w St. Louis. Rozpoczęcie roku odbędzie się 1. Września, lecz proponujemy przyjechać dzień wcześniej aby rozpakować się i zapoznać się z współlokatorem. Regulamin i resztę informacji znajdziesz na naszej stronie.
- Boże Ben dostałeś sie!
Krzyknęła uradowana mama. Podeszła i mocno mnie przytuliła. Spojrzała na mnie uważnie po czym odsunęła się krok w tył.
- Amanda o tym wie?
Pokręciłem głową.
- Nie.. Ja w ogóle nie pomyślałem że sie dostanę. To.. Ja..
- Washington jest na drugim końcu Ameryki. Musisz jej o tym powiedzieć jak najszybciej.
Powiedziała mama a ja tylko cieżko westchnąłem.
- Powiem jej na naszym wyjeździe..
Po czym wstałem i poszedłem z powrotem na górę i oddzwoniłem do Amandy.
- Hej mała.
Powiedziałem gdy odebrała. Spojrzałem na kalendarz. 22. Sierpnia.
- Wracając do rozmowy, mam dla ciebie małą niespodziankę.
- Um, okay. No to słucham.
- Wakacje dobiegają końca. Pomyślałem że powinniśmy spędzić ostanie dni trochę inaczej. Spakuj się a jutro po ciebie przyjadę o jedenastej.
- Co? Ben, wariacie, gdzie mnie tym razem zabierasz?
- Mówiłem, niespodzianka.
- Okay to zabieram się za pakowanie! Buziaki pa kocham cię!
- Ja ciebie bardziej.
Oparłem się o biurko i spoglądałem na wiszący kalendarz. Jutro wyjedziemy. 23. Będziemy tam tydzień. 30. Wracamy w 31. Mam lot.
Chodzimy z Amandą od ośmiu miesięcy. Boże, związki na odległość są do dupy. I znienawidzi mnie gdy powiem jej tydzień przed wyjazdem.
Łapie za torbę i zaczynam się pakować, po czym wyciągam pudełko w którym trzymałem wszystkie oszczędności. Mała zasługuje chociaż na ten ostatni wymarzony tydzień. Boże czemu odrazu nie powiedziałem gdzie próbuje się dostać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top