#12

Obudziłam się przed dziewiątą. Wyciągnęłam z pod poduszki telefon, miałam wiadomość od Lucasa, ale ani śladu po Benie. Odblokowałam telefon.

Od: Lucas
Cześć zdziro, mam nadzieje że się nie wyspałaś. I co? Zrozumiałaś wreszcie że dla każdego jesteś tylko kulą u nogi? Ben cię też zostawi dla innej, jak każdy. Skończysz sama. Życzę miłego dnia ;*

Czułam jak gniew i smutek we mnie rośnie. Co za dupek. W tym momencie przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Ben zostawił mnie bo miał spotkanie z koleżanką. A co jeśli po prostu miał dość siedzenia ze mną? Nie, Amanda. Nie myśl tak nawet.

Ja:
Po co to w ogóle piszesz? I Ben nie jest taki jak ty, nie zostawił by mnie.

Po pięciu minutach niecierpliwego czekania przyszła odpowiedź.

Od: Lucas
Haha, chce ci otworzyć oczy. Chce cię po prostu przygotować na to co się stanie. I naprawdę myślisz że jest inny? Przekonamy się.

Czemu do cholery się na mnie uwziął?! Czemu taki jest w obec mnie? I czemu tak w ogóle mówi o Benie? Nie jestem żadną kulą u nogi! Zdecydowałam już mu nie odpisywać. Nie mogę zaprzątać sobie głowy jakimś dupkiem który wygaduje głupoty.

Trochę po dziesiątej przyszedł lekarz. Przepisał mi jakieś tabletki, które miały pomóc moim płucą nabrać sił. Byłam zmuszona do łykania ich dwa razy dziennie. Kazał mi unikać sytuacji w których była bym skłonna do płaczu lub paniki. 

------------------------------------

Byłam pogrążona w myślach o sms'ie od Lucasa. Myślenie po chwili przerwało mi głośne trąbniecie. Odwracając się ujrzałam podjeżdżające auto Bena. Na ten widok odrazu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Ben zatrzymał auto, a ja weszłam i usiadłam obok. W ciszy ruszyliśmy przed siebie. Na początku kątem oka widziałam jak Ben mi się przygląda, ale potem poraz kolejny zamyśliłam się.

Dojechaliśmy pod mój dom. Ben wyszedł i otworzył mi drzwi. Delikatnie się uśmiechnęłam po czym wyszłam nie odrywając się od jego oczu. Jego ciemne, piwne tęczówki wpatrujące się we mnie budziły jakieś dziwne uczucie gdzieś w środku mnie, które starałam się zignorować. Weszliśmy do mnie do domu, gdzie nie zastałam ani taty, ani Bryana.
- Pakuj się mała.
Powiedział Ben włączając xboxa, łapiąc za kontroler i siadając na kanapie. Nie pewnie powiedziałam
- Spakuje się wieczorem, wyjazd dopiero jutro
Ben odwrócił się w moją stronę
- Nie, wyjazd jest za godzinę.
- Co? Przecież mieliśmy jechać dopiero jutro?
- Ale zdecydowałem że pojedziemy dziś. Zostało ci piędziesiąt osiem minut. Na twoim miejscu streszczał bym się.
Odpowiedział niby poważnym głosem, a tuż potem zaśmiał się. Wbiegłam po schodach na górę i otworzyłam moją szafę. Wyciągnęłam dwie pary jeansów, jedne jasne z dziurami a drugie czarne. Kilka zwykłych koszulek i bieliznę. Zaczęłam grzebać głębiej w stercie porozwalanych ciuchów. Znalazłam jeszcze jakiś sweter, piżamę, i bluzę Bena którą również wrzuciłam do torby. Wziełam jeszcze jakieś trampki, spakowałam kosmetyczkę, i pozostało mi teraz tylko zapiąć tą torbę, co było trudniejsze niż myślałam. O wiele trudniejsze. Po pięciu minutach zmagania się z torbą udało mi się ją zapiąć po tym jak na niej usiadłam. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze kilka minut więc postanowiłam się przebrać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top