/50\ EPILOG

Oczami Shawna:
Kim jest Hailee Steinfeld? To dziewczyna o niewyobrażalnie pięknych oczach i ogromnym sercu. Uśmiechem potrafi poprawić najgorszy humor, a jej determinacja i odwaga zasługują na medal. Kto by pomyślał, że los postawi ją na mojej drodze? Na pewno nie ja. Kiedy pierwszy raz do niej napisałem, w żadnym wypadku nie spodziewałem się, że nasza historia tak się potoczy. Jestem wdzięczny, że poznałem tą silną i waleczną szatynkę. Każdego dnia sprawiała, że zakochiwałem się w niej coraz bardziej, chociaż nawet tego nie wiedziałam. Wmawiałem sobie, że to normalne czekać z tak wielką niecierpliwością na każdą jej wiadomość i rozmowę, podczas której mogłem usłyszeć ten cudowny głos i zobaczyć mojego anioła. Bo nim właśnie stała się Hailee i wierzę, że jest nim nadal. Zawsze pomagała rozwiązywać moje problemy i wspierała we wszystkim, co robiłem. Jest mi jej teraz tak bardzo brak. Oglądanie pustego łóżka łamie mi serce, a spanie w nim sprawia, że przez całe noce czuję tylko jej słodki zapach. Staram się normalnie funkcjonować, ale wszędzie widzę twarz Hailee. Na każdym kroku coś mi o niej przypomina. Najgorsze jest to, że czekałem do tego cholernego koncertu, żeby powiedzieć jej o swoich uczuciach. Nie zdążyłem. Właśnie za to obwiniam się najbardziej. Gdybym dostał tylko jeszcze jedną szansę, na pewno zrobiłbym to inaczej. Gdyby tylko... Niestety nic tego już nie zmieni. To właśnie przygniata mnie do ziemi. Staram się ukrywać moje emocje jak potrafię, ale nie idzie mi to za dobrze. Moja mama zna mnie po prostu jak nikt inny. Nikt inny oprócz Hail. Ten anioł nauczył mnie jednej najważniejszej rzeczy: nie należy bać się miłości, bo później może być na nią za późno. To tylko dwa słowa, a jak ważne i trudne. Ktoś kiedyś powiedział, żeby spieszyć kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Miał rację. Patrząc na jej zdjęcia, powtarzam to w kółko. On miał cholerną rację.
- Jesteś gotowa? - pytam Laury, gdy słyszę jej kroki za sobą. Nie wiem, dlaczego zadaję to pytanie. To chyba najgłupsza rzecz, jaką mogłem wymyślić. Sam nie jestem gotowy. Nie chcę o tym myśleć, a co więcej wychodzić z tego mieszkania. Nie wytrzymam tego.
- Możemy iść - odpowiada ze spuszczonym wzrokiem. Widzę łzy na jej policzkach, czego nie udaje jej się ukryć. Też mam ochotę płakać, ale muszę się trzymać. Tam nie będę musiał tego robić. Tam wszystko jest dozwolone.
Podnoszę się z kanapy i podchodzę do Laury. Przygarniam ją do siebie i mocno przytulam, chcąc chronić ją przed całym światem. Ona na to nie zasługuje. To za dużo nawet jak na dorosłego człowieka. Całuję ją we włosy i chwytam za rękę. Przejdziemy przez to razem. Kierujemy się do wyjścia. Po drodze chwytam gitarę, wiedząc że Hailee kochała ją równie mocno. Mam nadzieję, że uda mi się zagrać to, co planowałem zanim całkowicie się rozsypię.
Droga mija nam zbyt szybko. Skupiam się wyłącznie na prowadzeniu samochodu. Słowa są teraz niepotrzebne. Oboje przeczuwamy jak to będzie wyglądać i dlatego nie rozmawiamy. Ilekroć powtarzam, że dam radę, wątpię w to coraz bardziej. Kątem oka widzę, że dziewczynka poprawia swoją czarną sukienkę, wpatrując się cały czas w okno i krajobraz za nim. Jest spokojna, ale to pewnie dlatego że dostała dzisiaj kolejną dawkę leków uspokajających. Sam wziąłem kilka.
Zatrzymuję pojazd i zerkam na Laurę. Ona robi to samo, głośno oddychając. Siedzimy kilka minut w ciszy, zbierając w sobie odwagę. Wychodzę pierwszy i otwieram drzwi małej, zamykając potem samochód. Tym razem to ona pierwsza chwyta mnie za rękę, a ja nie zamierzam jej w ogóle puszczać. Z dziewczynką u boku i gitarą na plecach przekraczamy po raz kolejny próg szpitala. Plan budynku znamy już na pamięć, więc równie dobrze moglibyśmy poruszać się z zamkniętymi oczami. Wszystko wygląda tak jak zawsze, nawet Hailee leży w tej samej pozycji, co zostawiliśmy ją wczoraj. Czy kiedykolwiek będziemy mogli jeszcze spojrzeć w jej piękne oczy i usłyszeć ten cudowny śmiech? Moja nadzieja powoli wygasa.
Odkładam gitarę na bok i witam się z szatynką. To samo robi Laura. Na początku opowiadamy jej o naszym dniu. Od pamiętnego  napadu dziewczynki nie chcę, żeby robiła to sama. W między czasie wymieniam wodę w kwiatach i wyciągam mój instrument. W końcu udało mi się coś napisać. Przepełniony milionami emocji na sekundę, stworzyłem piosenkę specjalnie dla mojego anioła. Dawno tego nie robiłem. Po wypadku nie miałem nawet na to czasu. A może nie chciałem go mieć? Pisanie piosenek wyciąga z ciebie wszystko. Myśli krążą po twojej głowie jak szalone. Inaczej jest jeśli są one pozytywne. To naprawdę wyczerpujące.
Po raz pierwszy muskam palcami struny, by je przygotować i nastroić. Nie odkrywając wzroku od Hailee zaczynam grać i śpiewać:

Tak bije moje serce
Bo ty jesteś powodem
Dlaczego nie mogę spać
Proszę, wróć teraz

Tak goni mój umysł
A ty jesteś powodem
Dlaczego wciąż oddycham
Teraz nie mam już nadziei

Pokonałbym każdą górę
I przepłynął każdy ocean
Tylko po to, by być z tobą
I naprawić, to co zniszczyłem
Oh, bo potrzebuję cię, by dostrzec
Że ty jesteś powodem

Tak drżą moje ręce
Bo ty jesteś powodem
Dlaczego moje serce wciąż krwawi
Potrzebuję cię teraz

Jeśli mógłbym cofnąć zegar
Miałbym pewność, że światło może pokonać mrok
Spędziłbym każdą godzinę, każdego dnia
Zapewniając ci bezpieczeństwo. *

Kończę łamiącym się głosem. Staję za Laurą i chwytam moje obie księżniczki za ręce. Płaczemy razem z dziewczynką, ale nic na to nie możemy poradzić. Ostatnio ciągle tak robimy.
Nagle maszyna obok zaczyna szaleć. Zamiast spokojnych odgłosów, wydaje chaotyczne piski. Mam chyba jakieś przewidzenia, bo według mnie szatynka poruszyła się o milimetr. Zaczynam czuć uścisk jej dłoni. Zwariowałem. Chociaż z drugiej strony zauważam, iż mała też coś wyczuwa. Mam już iść zawołać pielęgniarkę, kiedy dzieje się coś niemożliwego. Hailee otwiera oczy.

* "You are the Reason" - Calum Scott (przepiękna piosenka w załączniku)

Od autorki:

KOCHANI BŁAGAM PRZECZYTAJCIE DO KOŃCA! ♥

Pierwsze pytanie: Kto obstawiał śmierć Hailee? :D Uwierzcie, nie mogłabym tego zrobić. Lubię dramaty, ale chciałam was oszczędzić hahah. Mam nadzieję, że się podobało to napięcie :P Kurczę, to już oficjalnie koniec. Przedłużałam jak mogłam, ale nie chciałam was trzymać tyle w niepewności. Myślę, że nie będę się tu za bardzo rozpisywać, ponieważ jutro (znaczy dzisiaj xd) dodam osobny post z podziękowaniami i NIESPODZIANKĄ, gdzie zdradzę wam moje plany odnośnie tego ff. Zapraszam serdecznie ♥ Wybaczcie też wszystkie literówki, ale jest 24:45,dlatego podziękowania dodam, jak się wyśpię ;)) KOCHAM WAS BARDZO MOCNO!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top