/49\
Oczami Shawna:
Dwa tygodnie. Dwa cholernie długie tygodnie. Siedzę znowu przy jej łóżku. Nawet nie wiem, która jest godzina i jaki dzień tygodnia. Siedzę i patrzę w jej spokojną twarz. Trzymam ją za rękę, mając nadzieję, że zaraz poruszy choćby jednym palcem. Modlę się, żeby w końcu otworzyła swoje piękne oczy.
- Wróć do nas kochanie - szepczę, czując kolejną łzę spadającą na nasze złączone dłonie. Szybko ocieram ją kciukiem, bo wiem, że zaraz wpadnie tutaj Laura. Dzieczynka, która przeżyła w swoim życiu tak wiele, a nadal dostaje wszystko, co najgorsze. Została jej tylko siostra. Siostra, która teraz nie daje znaku życia. O tym, że nadal z nami jest, świadczy tylko urządzenie, wydające w kółko ten sam dźwięk. Czasami to naprawdę dołujące, ale ten właśnie odgłos daje nam nadzieję, że Hailee do wróci. Na naszych rękach pojawia się coraz więc kropli. Muszę przestać płakać i zachowywać się jak dziewczyna. Moje wsparcie jest potrzebne Laurze. Jeśli dalej będę tak rozpaczał, wyjdę na mięczaka. Mi też jest ciężko tu przychodzić, ale ten mały zawsze uśmiechnięty promyczek ostatnio całkowicie zgasł. Gdyby ktoś porównał obecną sytuację, a sprzed wypadku, mógłby stwierdzić, że to dwie różne osoby. Nigdy nie widziałem tak smutnego dziecka. Próbujemy z Mią wszystkiego, żeby uzyskać choć malutki uśmiech od Laury, ale nigdy nam się to nie udaje. Ona cały czas myśli o siostrze. Każdego dnia przychodzi tutaj i opowiada o swoim dniu, chcąc by Hailee była na bieżąco. Kiedy słucham tego zza szpitalnych drzwi, nie mogę powstrzymać łez. Ale wtedy nikt mnie nie widzi, więc mogę pozwolić sobie na chwilę słabości. Jestem wykończony zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nie pamiętam, żebym ostatnio przespał całą noc, ponieważ Laura budzi się z krzykiem. Chcę, żeby to się już skończyło. Ile taka drobna dziewczynka jeszcze wytrzyma?
- Hail, musisz walczyć. Nie tylko dla mnie, lecz przede wszystkim dla siostry. Ona... - przerywam ponieważ drzwi otwierają się i ktoś wchodzi do środka. Ja już wiem kto to.
- Hej - słyszę za sobą cichy głos Laury. Ocieram szybko twarz. Jak za każdym razem wstaję i wychodzę na korytarz, mówiąc że będę tam czekać. Chcę, żeby na spokojnie porozmawiała z Hailee. Po drodze przytulam mocno dziewczynkę i całuję jej czoło. Ostatnio jest dla mnie jak rodzina. Rodzina, którą pragnę chronić i się opiekować. To moja druga mała siostrzyczka, bardzo skrzywdzona przez życie. Siadam na jednym z niewygodnych szpitalnych krzeseł i patrzę na białą ścianę naprzeciwko. Grobową ciszę przerywa dzwonek mojego telefonu. Od razu wyjmuję go z kieszeni i odbieram połączenie od mamy.
- Bez zmian - mówię, wiedząc, o co będzie pytać. Powtarzam to codziennie, a chciałbym w końcu przekazać jej dobre wieści. Mimo to cieszę się, że daje mi tak wielkie wsparcie i Laurze. Dwa tygodnie temu udało jej się wziąć kilka dni wolnego, żeby tu przyjechać, a teraz bywa u nas tylko w weekendy razem z Aaliyah. Wszyscy staramy się oderwać dziewczynkę choć na chwilę od tej brutalnej rzeczywistości.
- A ty i Laura? - drugie standardowe pytanie rodzicielki. W tej sprawie też nie mogę jej zaskoczyć.
- Bez zmian - odpowiadam, cicho wzdychając. Moje oczy powoli się zamykają, domagając się snu. Mrugam kilka razy, żeby odpędzić to uczucie. Potrzebuję dużej i mocnej kawy. Wartałoby też coś zjeść.
- Dzisiaj też miała koszmar? - Mama wyrywa mnie z moich myśli. Koszmary. To właśnie przez nie potrzebuje kawy. I również przez nie Laura nie może przespać spokojnie choćby jednej nocy.
- Tak. Nie mam pojęcia, jak ona to wszystko wytrzymuje, ale - W połowie zdania zamieram, gdyż słyszę dziwne wrzaski dochodzące z pokoju Hail. Muszę to czym prędzej sprawdzić.
- Oddzwonię. Kocham cię mamo - Zanim zdąży coś powiedzieć, rozłaczam się. Wbiegam do sali i to co widzę, załamuje moje serce.
- Obudź się już!! Błagam obudź się!! - krzyczy Laura, szarpiąc lekko za dłoń siostry. Jej oczy są pełne łez, a twarz cała mokra. Podchodzę szybko do niej od tyłu i otulam swoim ramionami, odciągając od Hail. Próbuję ją pocieszyć i uspokoić.
- Puść mnie! Zostawcie mnie wszyscy!! - Próbuje się wyrwać, przez co ciężej mi ją utrzymać. Szarpie się jeszcze chwilę, po czym zaczyna ciągnąć za końcówki swoich włosów. Szybko unieruchamiam jej ręce, bo nie chcę, żeby zrobiła sobie krzywdę.
- Nie puszczę i nie zostawię. Przejdziemy przez to razem siostrzyczko - szepczę do jej ucha i całuję w tył głowy. Kołyszę nami lekko i cicho podśpiewuję przypadkową piosenkę. Laura powoli się uspokaja. Widząc to, odwracam ją przodem do sobie i przytulam. Moja koszulka robi się mokra przy kontakcie z jej łzami, lecz to nie teraz jest najważniejsze.
- Hailee nie może mnie zostawić tak jak rodzice. Po prostu nie może.
Od autorki:
O kurczę, ale mi się przedłuża to opowiadanie. Chyba coś mnie powstrzymuje od pisania, żeby zostać tu z wami dłużej. Nie chcę się żegnać. KOLEJNY ROZDZIAŁ TO EPILOG 😭
I oczywiście piszcie, co myślicie o tej części. Starałam się opisać to wszytko realistycznie, ale czy wyszło? Nie wiem 😁 Do następnego i miłego dnia/nocy!! Wspominałam już, że was baaardzo kocham? ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top