Rozdział 4

Obudziłam się na torsie Harrego? Kurwa co my wczoraj robiliśmy? Selena nie panikuj, wszystko po kolei. Film, śmiech, film, płacz, film, sen. Odetchnęłam z ulgi i podniosłam się do pozycji siedzącej. Harry mnie przebrał. Miałam na sobie tylko bieliznę i jego koszulkę.

- Dzień dobry, księżniczko. - usłyszałam jego głos.

- Nie miałeś prawa mnie przebierać! - krzyknęłam.

- Takie okazje nie zdarzają się zbyt często. Nawet nie wiesz jak przyjemnie było robić sobie dobrze...- przerwałam mu.

- Ty pieprzony zboczeńcu! Wypierdalaj stąd! - krzyknęłam i chciałam wstał z łóżka, ale chłopak przygniótł mnie do niego siadając na mnie.

- Żartowałem, okej? Nawet nie patrzyłem ci się na cycki. I nie przeklinaj. - powiedział spokojnie, lecz w jego głosie słyszałam rozbawienie.

- To nic nie zmienia. Skąd mam pewność? - spytałam już spokojniej. Czemu ja mu we wszystko wierzę?

- Musisz mi zaufać. - powiedział i zszedł ze mnie kładąc się ponownie na łóżko. Westchnęłam cicho i wzięłam telefon do ręki. Najpierw weszłam na facebook'a z którego przyszło mi pierdyliard powiadomień.

3 miliony osób lubi zdjęcie na którym cię oznaczono.

2 miliony osób skomentowało zdjęcie na którym cię oznaczono.

Z ciekawości weszłam w to zdjęcie i nie mogłam uwierzyć. Harry pierdolony idiota do potęgi pierdyliardnej Styles zrobił mi zdjęcie kiedy spałam na jego torsie. Widać pół mojej twarzy i kawałek jego torsu. Zdjęcie było podpisane "Moja dziewczyna, kiedy śpi wygląda jak anioł"

- Harry? Czy ty sobie żartujesz? - spytałam.

- O co ci chodzi, księżniczko? - pokazałam mu zdjęcie, a on tylko wzruszył ramionami.

- Kiedyś musieli się o nas dowiedzieć. - powiedział. W tym momencie chciałam go zabić. Kiedy chłopak położył się na moim brzuchu cała się spięłam. Jak on może żyć tak spokojnie, szantażując mnie? Mam ochotę go teraz wyrzucić z domu, ale powstrzymuje mnie fakt, że z mojej winy będą umierać osoby.

- Czyli teraz nawet przed mediami i resztą udajemy wielce zakochanych?! - krzyknęłam.

- Już niedługo nie będziesz musiała udawać. - powiedział. Wstałam z łóżka tym samym zwalając go z siebie i skierowałam się do garderoby. - Załóż moją bluzę! - usłyszałam jego krzyk. - Ludzie mają w to uwierzyć, bo inaczej sprawa się skomplikuje, a ja ciebie nie odpuszczę! - wywróciłam oczami na jego słowa. Muszę go do siebie zniechęcić. Wzięłam jeansy z dziurami i bieliznę, a nstępnie wyszłam z łazienki.

- Czego najbardziej nietolerujesz w dziewczynach? Z charakteru jak i z wyglądu? - spytałam. Chłopak spojrzał na mnie z nad telefonu.

- Słuchaj Selena, kocham cię i niczym mnie do siebie nie zniechęcisz. - westchnął.

- Gdzie jest twoja bluza? - spytałam. Chłopak skinął głową na torbę.

- Już się do mnie wprowadziłeś? - spytałam. Bądź dla niego wredna, napewno nie lubi jak dziewczyny mu pyskują i są dla niego wredne. Wybrałam sobie jakąś czarną bluzę, a gdy się okazało, że na plecach ma napisane "Styles" przeklełam pod nosem, ale wzięłam ją. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie, rozmazany wczorajszy makijaż i potargane włosy.

- W co ty się wpakowałaś Selena. - powiedziałam sama do siebie i rozebrałam się do naga, aby następnie wziąźć prysznic, który zajął mi około piętnastu minut. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i zrobiłam delikatny makijaż. Po drodze do kuchni wzięłam telefon, aby przeczytać wszystkie wiadomości.

5 nieodebranych połączeń od Ariana.

3 nieprzeczytane wiadomości od Ariana.

4 nieprzeczytane wiadomości od Jay 😘.

11 nieodebranych połączeń od Rob.

- Kurwa. - warknęłam po nosem.

Ariana: Wiedziałaś, że on mi się podoba!

Ariana: Myślałam, że się przyjaźnimy.

Ariana: Jesteś suką.

Ariana: Odbiłaś mi chłopaka.

Ariana: Nie wybaczę ci tego.

Ja: To nie tak!

Jay 😘: Możesz mi powiedzieć co to jest? *załącznik*

Jay 😘: Myślałem, że się przyjaźnimy.

Jay 😘: Wszystko mówimy sobie pierwsi.

Jay 😘: Nie wiem co się stało, Sel.

Ja: Wszystko ci wytłumaczę obiecuję.

Weszłam do kuchni, a na stole stały naleśniki i kakao.

- Smacznego. - powiedział chłopak siedzący już przy stole.

- Dziękuję i nawzajem. - powiedziałam i nałożyłam sobie jednego naleśnika na talerz. - Jejku, ale to jest pyszne. - powiedziałam.

- Nic takiego. - mruknął.

- Mam przewalone przez ciebie, wiesz? - spytałam.

- Wiem, bo sam mam przewalone. Simon do mnie ciągle wydzwania. - powiedział. - Nie rozumiem czemu ludzie ingerują w nasze życie prywatne. - mruknął.

- Do mnie napisała Ari i Justin, ale Rob też do mnie wydzwania. - powiedziałam. - Czy mogłabym powiedzieć Justinowi o tym wszystkim? To mój przyjaciel. - powiedziałam.

- Możesz, ale tylko mu. A czego chciała od ciebie Grande? - spytał.

- Przypadkiem nie masz dostępu do mojego telefonu? - spytałam.

- A chcesz, abym cię kontrolował? - pokiwałam przecząco głową. - To co chciała od ciebie Grande?

- Skłóciłeś mnie z nią. Ona jest w tobie zakochana, nie mów, że tego nie zauważyłeś. Przecież ty ją raz na dwa tygodnie spotykałeś. - mruknęłam.

- Szkoda, że ciebie widywałem raz na rok. - mruknął. - Przecież ona ma tonę tapety na twarzy i nie widzę jej u swojego boku. - mruknął.

- Czyli, że nie podobają ci się dziewczyny z dużą ilością makijażu? - spytałam.

- Selena przestań. Nie zniechęcisz mnie do siebie. - westchnęłam cicho i odniosłam talerz do zmywarki.

- Ja wychodzę teraz Harry. - powiedziałam do chłopaka i wzięłam torebkę położyłam na blacie.

- Gdzie idziesz? - spytał chłopak i przytulił się do mnie od tyłu. Moje ciało odruchowo się spięło.

- Do sierocińca, ale nikomu nie mów. - powiedziałam.

- Po co tam idziesz? - spytał.

- Pobawić się z dziećmi. - mruknęłam.

- Mogę z tobą? - spytał.

- A lubisz dzieci?

- Jeśli nie płaczą i krzyczą to tak. - powiedział.

- Możesz iść ze mną. - zaśmiałam się.

- Chce buziaczka w policzek. - powiedział poważnie i stanął przede mną. Stanęłam na palcach i pocałowałam go szybko w miejsce które wskazał. Chyba wolę go takiego niż zdenerwowanego, ale nie mogę być uległa.
***********************
Jeśli rozdział się podobał zostawcie gwiazdkę i komentarz! To na prawdę motywuje i obiecuję, że wtedy będą szybciej rozdziały :D Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top