7. Nie zabij się
#jasfanfic
Avianne
Nie spałam pół nocy. Nie potrafiłam usnąć, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że ten występ jest tak cholernie ważny. Jeśli mi nie pójdzie, to żadne durne obietnice Mendesa się nie przydadzą.
- Avianne, nie po to robiłam ci te paznokcie, żebyś je teraz zdrapała. - Wzdrygam się, słysząc głos Izzy. Patrzę na nią, a ona śmieje się pod nosem. - Jedna ręka na jednym kolanie, druga na drugim, już już.
Wzdycham cicho i spełniam jej rozkaz. Patrzę na moje beżowe paznokcie. Rzadko je maluję, z naszej dwójki to ona ma większego świra na tym punkcie.
Dowiedzieliśmy się wczoraj, że możemy zabrać kogoś na widownię. A Izzy nie trzeba było prosić. Jest najlepszą siostrą na świecie. Nigdy nie miałam zbyt wielu przyjaciół, ale zawsze miałam Izabel, która mimo tych kilku lat różnicy, nigdy nie odmówiła mi pomocy.
- Boję się, Izzy, to nie takie proste. Nie słyszałam, jak śpiewa reszta. Co jeśli wypadnę najgorzej?
Dziewczyna wywraca oczami i gasi silnik samochodu. Patrzy na mnie, a ja wzruszam ramionami, uśmiechając się słabo.
- Jesteś moją siostrą i cię kocham, ale to jak ty potrafisz pierdzielić głupoty, to się w głowie nie mieści. Jesteś bardzo utalentowana i wierzę, że ci się uda.
Uśmiecham się szeroko i chcę ją przytulić, ale przeszkadza nam to, że siedzimy w samochodzie. Obie wysiadamy z pojazdu i wchodzimy do budynku telewizji. Standardowo, ochroniarz sprawdza moje nazwisko, a Izzy dostaje opaskę, która upoważnia ją do wejścia na widownię. Ja, czym jestem zadziwiona, identyfikator na smyczy z moim nazwiskiem i dopiskiem, że jestem uczestnikiem.
Rozchodzimy się. Ja idę w kierunku garderób, a ona na dużą salę, żeby zająć miejsce. Na drzwiach wisi kartka z napisem drużyna Shawna, więc wnioskuję, że trafiłam dobrze. Wchodzę do środka i od razu podchodzi do mnie ktoś, kogo pierwszy raz widzę na oczy.
- Imię? - pyta kobieta, która jest ode mnie starsza o jakieś dwadzieścia lat i uśmiecha się szeroko.
- Avianne.
- Okej! Zaraz podam ci twój strój, a ty się przebierzesz i cię pomalujemy i uczeszemy. Nie utyłaś, ani nie schudłaś od czasu pomiarów, prawda?
Kręcę głową. Po pierwszym castingu mierzono nas i wiedziałam, że to w tym celu, ale nie myślałam, że już na tym etapie będą nas ubierać. Dostaję krótki, czarny kombinezon, który połyskuje na srebrno i czarne szpilki. Okej, podoba mi się. Blondynka niemalże wpycha mnie do przebieralni i prosi o to, żebym się pospieszyła.
Przebieram się w strój, który ma zdecydowanie większy dekolt, niż myślałam, ale jest okej. Wyglądam okej. Sięga mi do połowy uda, a dekolt kończy się w połowie żeber. Jest bez rękawków, na bardzo szerokich, luźnych ramiączkach i naprawdę mi się podoba. Buty mogłyby być ciut większe, ale nie będę narzekać. Wychodzę z małego pomieszczenia, wkładając swoje ubrania do torebki i od razu zostaję poproszona na siedzenie.
- Zrobimy ci fale i błyszczący makijaż. Jesteś uczulona na jakieś kosmetyki?
- Raczej nie.
Kobieta kiwa głową i woła głośno jakiegoś Adama, który okazuje się być fryzjerem. Mężczyzna rozczesuje moje włosy, spryskuje je jakimś czymś, co zapewne ma je zabezpieczyć i spina część, żeby mu nie przeszkadzały. Bierze lokówkę do rąk i zaczyna zakręcać moje marne włosy, a kolejna kobieta dopada do mojej twarzy.
Nigdy nie czesano i nie malowano mnie w jednym czasie, więc czuję się naprawdę dziwnie. A z drugiej strony, fajnie poczuć się jak gwiazda.
Trochę ponad pół godziny później styliści kończą pracować nad moim wyglądem, a ja patrzę w lustro i zdecydowanie czuję się jak milion dolarów. Na co dzień nie nakładam mocnego makijażu, bo najzwyczajniej w świecie szkoda mi na to czasu, ale od czasu do czasu trochę tapety nie zaszkodzi. Z tym, że ja nie potrafię tego zrobić tak dobrze.
Każdy z nas jest proszony na krótki wywiad, a potem zaczną nagrywać drugą część, czyli nasze występy. Nasza drużyna jako pierwsza przechodzi eliminacje. Dziś nagrywają dwa odcinki, a jutro kolejne dwa. Współczuję jurorom, bo oni muszą tu dzisiaj siedzieć dobre dziesięć godzin. Jest dopiero jedenasta, więc będą tu siedzieć calutki dzień.
Nie wypowiadałam się jeszcze przed kamerami, więc pierwszy większy stres przeżywam już w momencie, gdy nadchodzi moja kolej i proszą mnie do pokoju, w którym na fotelu siedzi jakaś dziennikarka, tuż obok kamerzysty, a naprzeciwko znajduje się kanapa. Zajmuję miejsce, a ona pyta, czy jestem gotowa. Kiwam głową, a brunetka każe patrzeć mi w kamerę.
- Avianne, to pierwsze eliminacje. Jesteś zestresowana?
- Wewnątrz cała dygoczę, odpadnie aż połowa naszej drużyny, to bardzo stresujące - śmieję się nerwowo, a ona potakuje.
- Opowiedz coś o swoje drużynie i trenerze.
- Lubię moją drużynę. Wszyscy są bardzo sympatyczni. Wydaje mi się, że się dogadujemy. A Shawn jest miły i pomocny.
- Jaką piosenkę zaśpiewasz? Lubisz ją czy raczej niekoniecznie?
Domyślam się, że jej wypowiedzi zostaną wycięte, bo kamerzysta nie filmował jej, tylko mnie, a ja miałam na nią nie patrzeć, więc starałam się tak formułować odpowiedzi, żeby nie byli w stanie ich przekręcić.
- Zaśpiewam Head above water Avril Lavigne. Uwielbiam ten utwór i dobrze mi się go wykonuje, więc mam nadzieję, że wszystkim się spodoba.
Dziennikarka kiwa głową i dziękuje za odpowiedzi na pytania. Wstaję z kanapy i żegnam się z nią. Zmierzam w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
Otwieram drzwi i od razu po opuszczeniu pokoju, wpadam na kogoś. Mam na nogach dość wysokie buty, więc tracę równowagę i przechylam się do tyłu, ale dwie ręce oplatają mnie i bronią przed upadkiem. Odruchowo opieram dłonie na jasnej koszuli i dopiero wtedy patrzę do góry.
Kurwa mać.
- Nie zabij się - szepce, a mi zasycha w gardle, gdy zdaję sobie sprawę z tego, jak blisko mnie jest.
- Nie spodziewałam się.
Robię krok w tył, a on zabiera swoje dłonie. Lustruje mnie wzrokiem, a ja wiem, że zrobiłam na nim wrażenie. Sama na sobie zrobiłam wrażenie, gdy zobaczyłam się w lustrze.
- Dobrze wyglądasz. Jak się czujesz przed występem? - pyta, a ja wzruszam ramionami.
- Na razie jestem umiarkowanie zestresowana i pełna nadziei na to, że nie wywrócę się na środku sceny.
- Będzie dobrze. Napij się wody przed występem, nie zapomnij o tym.
Potakuję, a on pokazuje ząbki i uśmiecha się do mnie. Stoimy przez kilka sekund, nie odzywając się do siebie, a potem w korytarzu rozlega się stukot obcasów. Patrzę w tamtym kierunku i zauważam zmierzającą do nas Veronicę - dziewczynę z mojej drużyny.
- O, cześć! - uśmiecha się pogodnie. - Mogę już tam wejść? Jakiś wywiad czy coś?
- Tak, ja właśnie skończyłam. Widzimy się potem, do zobaczenia.
Macham ręką i mijam ich, ruszając w stronę naszej garderoby. Shawn wygląda dziś... naprawdę dobrze. To jedna z jego wad. Nie potrafię zdzierżyć jego zachowania, ale nie potrafię też ogarnąć tego, jak on może tak dobrze wyglądać.
Tak, przyznaję - Shawn Mendes jest przystojny. Bardzo przystojny.
Ale nadal uważam, że całe jego bycie miłym i kochanym jest sztuczną grą. Nie da się ciągle chodzić z uśmiechem i zawsze być dla wszystkich takim uprzejmym! Nie da się.
W garderobie panuje gwar, styliści ogarniają jeszcze ostatnie osoby, a ci, którzy są już gotowi, krążą nerwowo po pomieszczeniu. W końcu zaraz wielki moment.
A ja nadal oddycham jakoś ciężej, bo nadal czuję zapach jego perfum. Miał ładną koszulę.
Oj, Avianne, ogarnij się, bo staniesz się kolejną, która da mu się omotać.
***
Pół godziny później zaczynają się nagrania. Wszyscy zostajemy poproszeni za scenę, gdzie sadzają nas na kanapach i informują, że nasze obserwowanie występów kolegów i wszystkie reakcje też będą nagrywane, a ja po raz pierwszy czuję, że telewizja chce nam coś narzucić. W końcu ta informacja ma jeden przekaz - zachowujcie się tak, żeby ludzie chcieli to oglądać.
Proszą widownię o ciszę i skupienie, a na scenę wchodzi ten prowadzący, którego nie znam. Nie mam bladego pojęcia kto to.
- Czas na pierwsze eliminacje. Dziś Shawn stanie przed trudnym wyborem - tylko pięć osób z jego drużyny będzie mogło dalej walczyć o wygraną. Shawn, myślisz, że będzie ciężko?
- Durne pytanie. Mam diabelnie zdolną drużynę, więc wolę nie myśleć o momencie wybierania. Zostawmy to na później.
- Przyniosłem patyczki, możemy zdać się na los. - Charlie klepie go po ramieniu, a ja mimowolnie się uśmiecham.
Shawn patrzy na niego z pobłażaniem, a widownia śmieje się cicho. Wzdycham cicho, z każdą kolejną chwilą coraz bardziej odczuwając akrobacje w moim brzuchu. Wiem, że moment występu zbliża się nieubłaganie i będę musiała zrobić wszystko, żeby wypaść jak najlepiej.
Na pierwszy strzał idzie Archi, który śpiewa piosenkę Bruno Marsa. Ma niesamowity głos i jestem się w stanie założyć, że w tym budynku nie ma ani jednej osoby, której się ten występ nie spodobał. No, może jakaś zazdrosna jednostka z drużyny. Kończy, a widownia bije głośne brawa.
- Shawn? Masz coś do dodania? - pyta prowadzący, którego mam ochotę wyrzucić.
Niech ktoś go wymieni, proszę.
- Nie. Wszyscy słyszeliście. A czeka nas jeszcze dziewięć występów na takim samym poziomie.
Pozostała część jury zabiera głos, choć nie mają zbyt dużo do powiedzenia, bo występ Archiego był bezbłędny i choćby chcieli, nie mają nic do dyskutowania.
Chłopak schodzi ze sceny, a ja czuję, że moje serce próbuje znaleźć drogę do wyjścia z mojego organizmu, gdy mężczyzna w czarnej koszulce oznajmia mi, że następna będę ja.
***
Dłuższy jest! O prawie 500 słów dłuższy, niż zazwyczaj!
Podoba wam się? Co sądzicie o tym ff?
Chcielibyście dm na Twitterze? Jeśli tak, napiszcie pod hasztagiem ( #jasfanfic), ze chcielibyście w nim być, a ja zobaczę, czy coś z tego będzie!
Czekam na wasze opinie!
Buzi,
mrsgabriellee xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top