Rozdział 12

Fundamental lekko pokłusował na padok klaczy. Miał ochotę pobyć w pewnym miejscu.

Jego ogon lekko podrygiwał na wietrze. Większość koni była teraz na treningu, więc skorzystał z okazji bycia samym.

Przeskoczył zgrabnie przed ogrodzenie zadzierając łeb do góry. W pobliżu zauważył tylko Warsaw.

- Cześć - zarżał głośno.

Warsaw zastrzygła uszami w jego kierunku. Kiedyś się w nim podkochiwała, nawet mu to powiedziała.

- Emm...hej - gniadoszka odwróciła wzrok. Na pewno się zarumieniła.

Fundamental postanowił trochę z nią pogadać.

- Co tam u ciebie? - spytał podchodząc bliżej.

Klacz zastrzygła uszami.

- Jestem zaźrebiona - Fundamental mógł się założyć, że Warsaw teraz pomyślała "szkoda, że nie z tobą". - I nie mam teraz treningów.

- Gratuluję - powiedział holender i zaczął leniwie skubać trawę zupełnie nieświadomie się przemieszczając.

W końcu dotarł tam, gdzie zmierzał. W tym miejscu róg padoku był zaokrąglony i zamiast brązowego płotu były tam wysokie drzewa sosnowe.

Fundamental westchnął. Szkoda, że tak nie ma na padoku dla ogierów.

Przymknął oczy z przyjemności i zaczął ponownie skubać trawę.

Poranne słońce lekko na niego padało, chociaż było już chłodno. Cóż, Nicole zapomniała mu założyć derki.

-----

176 słów.

rozdział krótki i bez sensu. przede wszystkim koniec ;-;

właśnie zrozumiałam, w co się wpakowałam. ta książkę będzie mieć 40 rozdziałów XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top