Rozdział 15

Trwały przygotowania do kolejnych zawodów skokowych. Robiło się coraz  zimniej, więc Nicole wraz z Fundamentalem już kilka tygodni temu przenieśli się na halę.

***

Wcześniej ciemnogniada, teraz brązowobrunatna sierść umięśnionego ogiera stawała się coraz bardziej matowa. Potrzebowała słońca, którego w jesień coraz bardziej ubywało.

Listopadowe poranki były dosłownie lodowate. Na szczęście holender miał na sobie czerwoną, świąteczną derkę, chociaż do świąt było jeszcze daleko.

Wywrócił oczami na znak żenady i nagle kątem oka zauważył rudą postać odzianą w zieloną derkę w koniczyny. Odskoczył z zaskoczenia.

- Hej, to tylko ja.

To aż ty.

- H-hej - obdarzył ją szerokim uśmiechem, kiedy to zorientował się, że przed nim stoi Miracle.

- Jak tam? U mnie nic ciekawego poza tym, że jadę na zawody halowe za tydzień.

Fundamental z niepokojem (blueberryy111) zastrzygł uszami. Jeśli to Miracle jedzie na te same zawody co on, są one już za tydzień...i będą razem startować!

- Yyy...ja...też - odwrócił łeb. Język mu się nadal plątał, kiedy ją widział.

Klacz przestąpiła z nogi na nogę.

- Też jedziesz na zawody? - zapytała z ożywieniem, nie czekając na odpowiedź. - To świetnie.

Słońce chyliło się ku zachodowi. Za kilka minut pewnie będzie już schowane do połowy za wzgórzami Kentucky.

- Już nie mogę się doczekać - dodała.

- Powodzenia.

Fundamental specjalnie wydmuchał ciepłe powietrze z chrap. Obłoczki pary poszybowały w kierunku Miracle. Ta żartobliwie kłapnęła zębami, udawając, że je zjada.

Ogier westchnął przymykając oczy. W końcu zrobiło się ciemno. Wszystko wskazywało, że Nicol postanowiła zostawić go na noc na padoku. Ugiął przednie nogi i opadł lekko na pokrytą rosą trawę.

Kasztanka poszła w jego ślady i oparła pysk na jego wilgotnej derce.

To był idealny moment.

Tak, był.

--------

265 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top