Jump? rozdział 4
Co mnie skusiło żebym tu przyszedł. No oczywiście mama mi kazała z groźbą zabicia przez jakiś dziwny, latający przedmiot. Pięknie. Impreza wyglądała tak. Alkohol lał tu się litrami. Śmierdziało dymem papierosowym. Leciała strasznie głośna muzyka. Chyba jakieś polskie rapsy ale nic z tego nie zrozumiałem. Ludzie na środku tańczyli ,skakali i robili inne dziwne ruchy ,których nie umiałem zidentyfikować. Przeciskałem się przez tłum tańczących kierując się do kuchni. Zauważyłem namiętnie całującą się i dotykającą parę. Moim zdaniem przydałby im się pokój. Ale nie o tym. Wreszcie dostałem się do kuchni choć nie było łatwo. Jakiś chłopak zaproponował mi puszkę piwa. Wziąłem ,bo to w końcu impreza i na dodatek na zakończenie roku. Zacząłem pić lekko słodkie piwo i nagle zauważyłem Maćka. Gdy nasze oczy się spotkały kąciki jego ust uniosły się lekko. Ujrzałem dołeczki. Dla mnie to nic nowego ,sam mam takie gdy się uśmiecham. Zakończył rozmowę telefoniczną i wręcz podbiegł do mnie.
-Hej-mówi nadal się uśmiechając-więc Chris jednak przemyślałeś sprawę.
-Eee... dlaczego Chris-lecz potem zrozumiałem co powiedział dalej-nie nadal jestem hetero, nic się nie zmieniło.
Maciek mimo to ,że nie wyraziłem zgody pocałował mnie i trzymał moje ręce jak w imadle. Nie mogłem się wyrwać. Jednak najgorsze było to ,że połowie szkoły udowodniłem w tym momencie ,że moje przezwisko było jak najbardziej trafne. Wreszcie chłopak się odkleił ,a ja patrzyłem na niego wielkimi oczami. Nagle usłyszałem głośne klaskanie. Rozejrzałem się dokoła i ujrzałem wpatrujących się w nas ludzi.
-Brawo Chris!!!-ktoś krzyknął.
Po tym rozległo się więcej krzyków podobnych do poprzedniego. Ja stałem tam lekko oszołomiony nie wiedząc do końca co się dzieje. Nawet nie zauważyłem kiedy Maciek puścił moje ręce. Chłopak uśmiechał się do mnie złowieszczo ukazując dołeczki. Oblizałem moje spierzchnięte usta i wpatrywałem się w niego.
-Wiem ,że widowisko było świetne-krzyczę nadal patrząc na Maćka-nie jestem gejem,rozejść się.
Tłum nie posłuchał nadal stali tam gdzie stali. Gdy tylko spojrzałem na tego psychopatę poczułem smród piwa bijący ode mnie. Tak chłopak oblał mnie kubkiem piwa za to co powiedziałem. A do tego mieliśmy sporą widownie.
-Zastanów się następnym razem-mówi z nienawiścią w głosie-dobrze Christopherze.
Mówiąc to wylewa mi jeszcze jeden kubek piwa na głowę. Patrzę na niego spode łba ,a on nadal uśmiecha się złowieszczo. Tak śmierdzący piwem postanawiam pójść do kibla i coś ze sobą zrobić. Gdy przechodzę tłum rozstępuje się przede mną jak morze przed Mojżeszem,a ludzie gapią się na mnie jakbym był ufoludkiem. Wreszcie docieram do kibla i zamykam za sobą drzwi. Staję przed lustrem i widzę chłopaka ,który wygląda jakby sikał do góry.Śmieję się z własnego,kiepskiego żartu. Zrzucam z siebie marynarkę i koszulę. Dżinsy opadły mi niebezpiecznie nisko na biodra. Choć nadal śmierdzę jest trochę lepiej. Szukam w kieszeni dżinsów zapalniczki i papierosa. W końcu znajduję i zapalam. Zaciągam się gorzkim smakiem dymu papierosowego. Patrzę w lustro i widzę typowego "bad boy'a ". Niedopałek spłukuję w kiblu tym samym gasząc potencjalną przyczynę pożaru. Nagle do łazienki wchodzi laska mniej więcej w moim wieku. Ma proste blond włosy do ramion i zielone oczy. Zauważając mnie przystaje i mówi.
-Przepraszam ,chciałam tylko...no...mhm...-wskazuje na kibelek.
-Proszę bardzo-mówię odwracając się w przeciwną stronę.
Czuję jej wzrok na moich plecach więc chcę się odezwać ale ona mnie wyprzedza.
-Chris tak?-pyta-chłopak,który został oblany piwem.
-We własnej osobie-mówię śmiejąc się pod nosem.
Słyszę jak dziewczyna spłukuje wodę w kibelku więc pytam.
-Mogę się już odwrócić?
-Tak się śpieszysz-śmieje się dziewczyna-jeszcze chwilę.
-Rozumiem-mówię z udawaną powagą ,myśląc ,że to jakieś dziewczyńskie sprawy.
Nagle zamieram. Czuję jak ręce obwijają mi się wokół pasa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top