Jump? rozdział 1




Cześć nazywam się Christopher opowiem wam historię o tym jak tu trafiłem. Jak trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Historia nie będzie długa - opowiem ją wam zwięźle i na temat. Potem przejdziemy do tego co się tu dzieje, czyli w miejscu, w którym aktualnie to piszę. Robię to w tajemnicy przed pielęgniarkami ,więc „cicho sza". Są przekonane ,że pacjenci nie powinni mieć dostępu do świata zewnętrznego. A... i pewnie się zastanawiacie dlaczego nie mam polskiego imienia i nazwiska tak jak wszyscy. No ale cóż, musicie umieć słuchać, bo się tego dowiecie. Więc od czego by tu zacząć...

Może od tego feralnego dnia ,w którym moi rodzice postanowili się rozwieść. Myślę ,że to będzie najlepszy moment. Mieszkałem wtedy jeszcze w Stanach. Byłem najpopularniejszym i najładniejszym chłopakiem w szkole. Przynajmniej tak mi się wydawało. Każda laska na mnie leciała.Grałem na gitarze w małym zespole. Ale nie o tym. Kiedy dowiedziałem się o rozwodzie rodziców, byłem wściekły na ojca ,że zdradził mamę z jakąś laską dwadzieścia lat młodszą od niego. Miała na imię Sarah i równie dobrze mogłaby być moją dziewczyną. Ale to również nie o tym...

Zdarzyło się to pewnego słonecznego dnia. Odrabiałem najzwyczajniej w świecie lekcje w kuchni. Mama w tym czasie sprzątała w sypialni. Nagle rozległ się krzyk. Szybko pobiegłem po schodach myśląc ,że mamie coś się stało. Gdy wkroczyłem do pokoju ujrzałem dziwną scenę. Mama stała na środku pokoju i trzymała w rękach biustonosz. Chyba miseczki D jak mniemam, ale jestem chłopakiem i nie za bardzo się na tym znam - nie bijcie proszę. Trochę się speszyłem nie wiedząc do końca o co chodzi ani dlaczego jest on w panterkę. Jak dotąd nigdy nic się o tym nie dowiedziałem.

-O co chodzi mamo?-pytam

-Chodzi o to ,że nie mam takiego biustonosza!

Dziwne - pomyślałem wtedy nie wiedząc co się święci.

-No to porozmawiaj z tatą-mówię-może kupił ci go w prezencie-podsuwam dość logiczną myśl.

-Nie sądzę-mówi-twój ojciec dobrze mnie zna i wie ,że nigdy bym czegoś takiego nie ubrała.

Nic nie odpowiedziałem bo trochę mnie zatkało.

-Poza tym jest na mnie o dwa rozmiary za duży.

Nadal nie wiem co odpowiedzieć.

-Jak twój ojciec przyjedzie z pracy to z nim porozmawiam i jeszcze mnie popamięta.

I tak zrobiła. Gdy ojciec wrócił mama podetknęła mu pod nos biustonosz w panterkę i zaczęła awanturę.

-Co to jest ? Hm...-pyta ojca najpierw delikatnie-odpowiadaj już-mama podnosi głos.

-Kochanie wszystko ci wytłumaczę-mówi ze stoickim spokojem.

Było jednak na jego twarzy widać zdziwienie i przerażenie. Po rzekomym wyjaśnieniu tej sprawy przez ojca mama jakoś nie była przekonana. Powiedziała mu tak:

-Słuchaj gnojku zostaw nas w spokoju! Jutro składam papiery o rozwód! Wiem ,że mnie zdradziłeś!

Ojciec umilkł ,a twarz miał bez wyrazu.

Po dwóch tygodniach był rozwód rodziców i przestałem być taki jak wcześniej. Łatwo było mnie zdenerwować i chodziłem niewyspany. Ale to nic w porównaniu z mamą ,która się kompletnie załamała. Na rozprawie w urzędzie po raz ostatni widziałem ojca.

Razem z mamą wyjechaliśmy do kraju ,w którym się urodziła, czyli do Polski. A konkretnie do Torunia. Do miasta ,w którym ona się wychowała i gdzie mieszkają moi dziadkowie. Razem z mamą wysiadłem z pociągu jadącego z Warszawy. Miałem dwie duże walizki, które ledwo niosłem. Co prawda dworzec nie wyglądał jak lotnisko JFK w Nowym Jorku, ale cóż, zdarzały się gorsze. Jakoś dotarliśmy do mieszkania dziadków na Starym Mieście. W drzwiach stała starsza pani. Pewnie moja babcia.

Po kilku dniach pobytu w Toruniu przestało być tak kolorowo ,ponieważ mama zapisała mnie do szkoły.Po pierwsze musiałem nauczyć się języka ,który był tak ciężki jak moja była nauczycielka matmy. Szczerze nienawidzę tego języka - jest do dupy. Nie wiem kiedy go się nauczę ,ponieważ ciężko mi z nim idzie. A szkoła była jeszcze gorsza niż język. Przez nią całymi dniami chodziłem smutny. Przez nią miałem sińce pod oczami. Nie chciało mi się tam chodzić i wymyślałem coraz gorsze wymówki. Ze względu na to jak się ubierałem i wypowiadałem przezywano mnie od najgorszych. Jedno z moich wyzwisk to Gej. Szczerze uważam, że z nich wszystkich było ono najlepsze. Codziennie moczyli mi wodę w kiblu i raz nawet pobili, gdy szedłem sobie spokojnie przez park. Serio - nienawidziłem tej szkoły. Przez nią popadłem w nałogi. Paliłem ,piłem i brałem z moimi pseudo kolegami. Nienawidziłem większości uczniów, ale ich tolerowałem. Choć nie ma co - laski nadal na mnie leciały, no taka ma uroda. No ale nie o tym. Jak szybko mijał rok szkolny, tak szybko pogłębiała się moja depresja związana z rozwodem rodziców.

Pewnego dnia byłem bardzo zdziwiony. Goście z mojej klasy nie zmoczyli mi dziś głowy ani nie przezywali. Nie pytałem się ich dlaczego tego nie robią. Stwierdziłem ,że to głupie. Siedziałem na holu nie myśląc o niczym i nie przejmując się niczym. Gdy nagle podszedł do mnie chłopak chyba młodszy ode mnie. Był dość wysoki. Włosy miał tak czarne jak niebo w nocy gdy nie ma smogu. Jego głowę zdobiła niebieska czapka z daszkiem.

-Hej-zaczął chłopak-dasz spisać zadanie z biologii?

-Nie wiem czy moje zadanie coś ci da-po krótkiej przerwie mówię-bo go nie zrobiłem.

Dobra skłamałem. Musiałem coś powiedzieć żeby się odczepił. Bo w końcu mama i babcia dopilnowały mnie żebym odrobił zadanie. Ale koleś jednak się nie odczepił tylko brnął dalej.

-Słuchaj muszę o czymś z tobą pogadać-mówi prawie szeptem.

-No dobra-mówię-jak chcesz ,tak będzie.-mówię mając nadzieja,że załatwi to szybko.

-Ale nie tutaj-mówi szeptem-w kiblu.

-No dobra-mówię lekko zdziwiony-ale szybko.

-Postaram się-mówi chłopak trochę głośniej-ale nic nie obiecuje.

Idę za nim zbity z tropu. Kompletnie nie wiem o co mu chodzi. Może to jakiś psychol tak jak ja.

Wreszcie weszliśmy do kibla więc pytam.

-Co chciałeś wyjaśnić?

-Słyszałem że jesteś gejem-mówi sprawdzając czy nikogo nie ma w kabinach.

-To tylko głupia plotka-mówię-mogę już iść?

-Nie.

Chłopak staje w jednej z kabin i mówi.

-Chodźże.

Totalnie zbity z tropu podchodzę bliżej. Gdy jestem na tyle blisko chłopak łapie mnie za przód koszulki. Wciąga do środka i zamyka drzwi. Kurde-nie myślałem ,że jest taki silny. Wytrzeszczam na niego oczy i mówię.

-Gościu co ty odwalasz?

Ale chłopak przerywa mi pocałunkiem. Tak pocałunkiem. Nie odepchnąłem go bo chciałem dowiedzieć się co się stanie. Wreszcie gościu odkleił się ode mnie. A ja? Ja przeżyłem szok. Myślałem ,że plotki o tym ,że jestem gejem ucichły. Ale chyba jednak nie.

-Porąbało cię?-krzyczę-nie jestem gejem.

-Ale, ale...ja...sorrki -jąka się chłopak.

Gość wybiegł z kibla i trzasnął drzwiami.Ja stałem tam dobre parę minut aż się nie otrząsnąłem.Do domu wróciłem około godziny trzynastej. Powiedziałem babci ,że nie jestem głodny. Wbiegłem do mojego pokoju i zamknąłem drzwi. Nie mogłem uwierzyć, co się wtedy stało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top