FIFTY SEVEN
Gdzieś kiedyś my wpadliśmy w wir muszenia,
jaki w tym sens, wolałbym chcieć.
Mówili wciąż - rób co trzeba, się nie spieraj!
Po co to nam? Tracimy tylko cenny czas!
LemON - O niczym
Oglądałaś kiedyś "Teen Wolf"?
Fizyczne regułki przeskakują mi w głowie, na próżno próbując się w niej zadomowić. Nauczyciel stoi do klasy tyłem, zapisując na elektronicznej tablicy wzory, które powinniśmy zapamiętać i nawet jeśli staram się zapanować nad uciekającymi myślami, i przepisać tekst z głową, to nic nie daje. Próbuję nie zastanawiać się nad tym, co stało się dzisiejszego poranka, kiedy to podeszłam do Reece'a, aby porozmawiać z nim o kolejnej piosence, a ten zbył mnie. Zrozumiałabym, gdyby był po prostu zajęty, nie miał czasu, czy coś w tym stylu, ale on najpierw zmierzył mnie wzrokiem, a potem mruknął coś i odszedł.
Huśtawka nastrojów i karuzela uczuć.
Tymi słowami idealnie mogłabym opisać Martina, który jeszcze w piątkowy wieczór uśmiechał się szeroko z dosłownie wszystkiego. Co mu zrobiłam? Nie wiem. Póki co uświadamiam sobie tylko, że jego dziwne zachowanie odbija się na mnie zbyt mocno. Przejmuję się, chociaż nie powinnam. Każdy ma swoje lepsze i gorsze dni, a ja powinnam to raczej zaakceptować, niż biegać za nim i pytać, co mu dolega, bo wtedy... Dążę do tego, by powiedzieć, że w pewnych sprawach on naprawdę musi stać się dla mnie obojętny. Już i tak większość dnia o nim myślę.
Czas z tym skończyć.
Udaje mi się przepisać notatkę, a gdy nauczyciel przechodzi do wykładu, natychmiast skupiam się na swoim zeszycie do piosenek, który leży na blacie stolika. Jakież mam szczęście, że siedzę w ostatniej ławce i śmiało mogę zająć się sobą. Otwieram go na jednej z wolnych stron i niemal od razu kreślę pierwsze słowa. To, co siedzi mi w głowie, musi znaleźć wreszcie wyjście. Nie znam genezy istnienia tych myśli, bo to zupełnie przypadkowe zdania, ale układają się w jakąś logiczną całość. Czy każda piosenka musi być o jego autorze? Zdaje się, że nie. Właśnie dlatego zaskakuje samą siebie...
But there's nothing in that midnight hour
Just the light snow I'm buried in
Here's the time when my forever comes
So let me close my eyes
And go...
Ślepo wpatruję się w tekst, mimo wszystko dostrzegając w nim strzępki prawdy. Właśnie w tym momencie brakuje mi tutaj pogodnego Reece'a, który usiadłby tuż obok mnie, zerknął na tekst, a potem jak zwykle zacisnąłby usta w prostą kreskę i wreszcie powiedziałby coś w stylu: „Twierdzisz, że ucieczka i samotność jest dla podmiotu najlepszym wyjściem?". Wiem, że wtedy wzruszyłabym ramionami, wymigując się od odpowiedzi, bo tak naprawdę nie wiem, co mam myśleć o tej małej zwrotce. Wtedy szatyn uśmiechnąłby się pod nosem, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tekst jest więcej niż tylko suchymi słowami.
Breaking their stony hearts
by showing them something more than humans
Tangled in spool of blue thread
Trying to get out of order*
Następne zdania przekonują mnie tylko o tym, że Reece ma rację, jeśli chodzi o szukanie drugiego sensu. Właśnie przez łamanie tych lodowatych serc, zespół może pokazać innym, że jesteśmy czymś więcej niż zwykłymi ludźmi, pustymi ciałami. Może moje myśli brzmią ciężko, ale przynajmniej są szczere. Uśmiecham się pod nosem, wyobrażając sobie kolejne pytanie Martina: „ Co miałaś na myśli, pisząc, że jesteśmy zaplątani w szpulę niebieskiego włókna?". Chłopak pewnie nie zrozumiałby mojej osobistej aluzji do książki Anne Tyler, którą widziałam ostatnio w rękach Sue i nie spodziewałby się, że porównam jej tytuł do ludzkiej duszy.
Ja sama się tego nie spodziewałam.
~~~
Poranny humor opuszcza mnie na dobre, gdy wreszcie wychodzę za mury szkoły. Lekcje minęły mi dość szybko, z czego ogromnie się cieszę, bo prawie przez cały dzień snułam się sama na korytarzach. Nie rozmawiałam wiele z chłopakami, bo nie uznałam tego za konieczność, a poza tym, wolałam unikać wokalisty, Camila jest chora, a Bailey biegała od drzwi do drzwi, załatwiając sprawy związane z zaliczeniem, bo ostatnio na kilku przedmiotach podwinęła jej się noga. Moim jedynym przyjacielem był mój notatnik, którego karty nagle postanowiły skryć w sobie dziwną monotonię z dzisiejszej lekcji fizyki, dlatego cieszę się, że wreszcie mogę wsiąść do samochodu i udać się do kafejki, w której umówiłam się na dziś z Silasem.
Skłamałabym mówiąc, że się nie stresuję, ale to najprawdziwsza prawda. Nie wiem, jak potoczy się nasza rozmowa, a choć ciągle wymyślam jakiś scenariusz, potem uświadamiam sobie, że to głupie. Najlepiej będzie, jeżeli rozmowa wyjdzie naturalnie, a poza tym, to tylko niezobowiązujące spotkanie na kawę. To nie żadna randka, a zwykła próba nawiązania kontaktu z członkiem innego zespołu. Co do Silasa nie mam żadnych podejrzeń, ma czystą kartę. Nie wiem o nim zupełnie nic i chyba to daje mu przewagę nad jego przyjaciółmi. Gdyby na taką kawę zaprosił mnie, na przykład, Carson, byłabym trochę podejrzliwa, bo w końcu Tobias nigdy tego nie robił, a gdyby był to Noel... prędzej czy później i tak pewnie uciekłabym stamtąd, chyba, że wcale nie przyszłabym na spotkanie.
Rzucam plecak na siedzenie pasażera obok mnie i przekręcam kluczyk w stacyjce. Już mam zamiar zerknąć w lusterko, by cofnąć, gdy dwie postacie pojawiają się na horyzoncie. Długie, ciemne włosy sięgają dziewczynie prawie do pasa. Jest wysoka i szczupła, co podkreślają spodnie, które ma na sobie, ale nie jestem w stanie dostrzec więcej, bo brunetka stoi do mnie tyłem. Wiem jednak, że skądś ją znam, a przynajmniej kojarzę, tyle że nie to jest najważniejsze, a fakt, że rozmawia z Reece'em. Pomyślałby ktoś, że jestem zazdrosna o każdą jego rozmowę z płcią przeciwną. Oczywiście, że nie! Kłopot w tym, że podświadomość usilnie stara się mi przekazać, że dziewczyna, z którą gawędzi, to właśnie ta, w której jest zakochany. Nieświadomie wyjękuję ciche "nie wierzę", patrząc na jego szeroki uśmiech.
Nie mogę na to patrzeć.
Przełykam głośno ślinę i wyjeżdżam z miejsca parkingowego, a potem najostrożniej jak tylko mogę, wykręcam i włączam się do ruchu, zostawiając tę dwójkę za sobą. Czy żałuję, że nie zaczekałam i nie przyjrzałam się jej twarzy? Nie, bo coś czuję, że jeszcze spotkam się z nią twarzą w twarz.
I wtedy będę mogła tylko uciekać.
~~~
Jealous minds think alike
But your a damn, damn tie
Wasting all my time,
You are in love**
~~~
Spóźniona całe pięć minut, przysiadam się do stolika, przy którym siedzi Silas. Chłopak nie zauważa mnie aż do momentu, kiedy witam się z nim. Stalowe oczy błyskają lekko, gdy chłopak posyła mi szczery uśmiech i pyta, co takiego chciałabym zamówić. Wybieram najprostszą kawę, bo po pierwsze: niezbyt odpowiada mi jej smak i po drugie: mam zaciśnięte gardło.
Rozglądam się po pomieszczeniu. Cafe Mondial ma trochę specyficzny styl. Ciepłe kolory sprawiają, że czuję się tutaj dość komfortowo, ale malunki na ścianach, symbolizujące sceny biblijne bądź hieroglify, trochę wytrącają mnie z nastroju. Ratanowe krzesełka i kwadratowe, czarne stoliki rozmieszone są w prawie wszystkich kątach niewielkiej kawiarenki, pozostając w lekkim półcieniu, który tworzy jeden kandelabr, zawieszony pośrodku sali. To naprawdę małe miejsce, które przeznaczone jest raczej na szybkie spotkania, jak nasze. W trakcie, gdy czekamy na nasze zamówienie, dostrzegam za ladą malunek przedstawiający Statuę Wolności, więc od razu uśmiecham się pod nosem, bo widziałam ją na żywo całkiem niedawno.
– Przyznam się, że nawet trochę zwątpiłem w to, że przyjdziesz – odzywa się Silas.
– Dlaczego miałabym nie przyjść?
Chłopak pociera nerwowo kark, a potem raz po raz splata ze sobą dłonie. Jego niepewność sprawia, że wcale nie czuję się w jego towarzystwie źle, bo jestem tak samo zdenerwowana.
– Poniekąd ze sobą rywalizujemy, a ja dowiedziałem się ostatnio, że między tobą a Noelem raczej nie jest najlepiej – odpowiada i zabiera się za picie swojej kawy, którą przynosi dla nas kelnerka.
– Cóż, nie mogę nazwać naszej relacji przyjaźnią ani powiedzieć, że łączą nas kwiatuszki i jednorożce, ale toleruję go – śmieję się, by rozładować atmosferę, co nawet mi wychodzi. – Poza tym, umówiłam się z tobą, a nie z Noelem.
– Właśnie – rzuca, jakby zupełnie o tym zapomniał. – Chciałbym cię lepiej poznać. Nie będę owijać w bawełnę, ale zaciekawiłaś mnie. Jedna dziewczyna w zespole czwórki chłopaków. Do tego nie jesteś z żadnym z nich. Udaje ci się nad nimi zapanować?
– W zespole panuje raczej... demokracja, więc ciężko mówić o panowaniu. Wszyscy są sobie równi – odpowiadam zgodnie z prawdą, na co Silas wyraźnie unosi brwi w zdziwieniu.
– Wiesz, w Duster rządzi Noel i to on rozstawia nas po kątach. Ja, Pierce i Lloyd nie mamy wiele do gadania, jedynie Carson ma jeszcze prawo głosu. – Jego słowa totalnie mnie szokują. Noel nigdy nie był typem przywódcy, owszem, miał do tego dryg, ale nigdy nie był aż tak konsekwentny. – To taki układ... alfa, beta i omega. – Uśmiecham się lekko. – Oglądałaś kiedyś „Teen Wolf"?
– Pewnie, a ty? – Od razu odbijam piłeczkę, chichocząc w duchu.
– Powiedzmy, że bywałem zmuszony. Moja młodsza siostra ma bzika na punkcie Stilesa i odkryła nawet, że zamiast poprawnie mówić moje imię, może porównywać je do tego głupka.
– Hej, Stiles nie jest głupkiem! – mówię natychmiast, nie kryjąc swojego śmiechu.
– No dobra, może i nie jest. Ale sama przyznaj, że jego pomysły są czasem idiotyczne. Tylko żeby nie było, w końcu ocalił Lydię, więc ma chłopak punkt.
Gdyby rano ktoś powiedział mi, że będę rozmawiać z Silasem na temat serialu dla nastolatek, nie uwierzyłabym my.
– Więc czekaj, shippujesz Stydię czy Stalię? Wybacz, ale muszę o to zapytać – dodaję.
– Malia to fajna laska, ale dołeczki Lydii wygrywają. – Wzrusza ramionami w poddańczym geście.
Uśmiecham się.
Prawidłowa odpowiedź, nawet jeśli ubóstwiam Parrisha i czasami myślę, że to właśnie z nim powinna być... o kurczę, Lydia MARTIN. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?
– Ile tak właściwie masz lat, Silas? – Decyduję się odciąć od tematu serialu i postaci, która dzieli nazwisko z moim przyjacielem.
– Osiemnaście. Przypuszczam, że jesteś młodsza, prawda? – Przytakuję. – Ale to chyba nie robi żadnej różnicy?
– Jasne, że nie. Mam siedemnaście lat, więc co to za różnica. – Na twarzy blondyna maluje się radość.
Lubię go. Luźna rozmowa z nim wydaje się taka prosta i bezproblemowa, nawet jeśli gdzieś nad nami nadal wisi lekkie skrępowanie, to coraz łatwiej udaje nam się rozluźnić, i w spokoju porozmawiać. Sączymy swoje napoje, gadając o zespołach i pasji do muzyki. Dowiaduję się o tym, jak chłopak poznał się z Noelem, jak dostał się do Duster Balance i został ich perkusistą. Ja nie pozostaję mu dłużna i chociaż omijam wielkie fragmenty, opowiadam mu o propozycji Reece'a, przechodząc także do mojego wyjazdu do Stanów.
A kiedy nasze kawy się kończą, mogę uznać go już za dobrego towarzysza do rozmów.
~~~
Wchodząc po schodach na górę myślę już tylko o jednym. W prawdzie spędziłam miłe popołudnie z Silasem, a potem porozmawiałam sobie z rozpromienioną Sue, ale teraz znów widzę przed oczyma Reece'a, który rozmawia z tamtą dziewczyną. Niby to zwykła wymiana zdań, a jednak jakoś wytrąciła mnie z równowagi. Dlaczego? Tylko dlatego, że Reece mi się podoba? Czy może dlatego, że dziś potraktował mnie jak powietrze? Myślałam, że cały dzień chodzi jak struty, ale najwyraźniej się przeliczyłam. Myślałam, że wyładował się na mnie, ale...
Jakie to ma znaczenie?
Kiedy wchodzę do pokoju, moja komórka odzywa się. Natychmiast klikam w zieloną słuchawkę, dostrzegając na ekranie imię swojej przyjaciółki. Pewnie jest ciekawa mojego spotkania z Dakkarem i wcale się nie mylę.
– Cześć, Juliette! Opowiadaj natychmiast, jak było?! – woła entuzjastycznie.
– Było naprawdę w porządku. Dużo się śmialiśmy, gadaliśmy na neutralne tematy. Silas jest bardzo miły.
– Ale? – dopytuje.
– Zawsze musi być jakieś "ale"? – W odpowiedzi dziewczyna wzdycha cicho. – Wiem, do czego dążysz. Chciałabyś, żeby Silas pomógł mi zapomnieć o Martinie, ale to tak nie działa, Cam. Momentami i tak będę szukać jego w nim, a dopóki nie przestanę, nie uda mi się zapomnieć.
– Masz gwarancję, że kiedyś będzie łatwiej? – prycha. – Reece niczego ci nie ułatwia, on wszystko bardziej komplikuje, więc...
– Przecież o tym wiem. Ale jeśli już o nim gadamy – siadam na łóżku – widziałam go dziś z jakąś dziewczyną. Nie widziałam jej twarzy, ale gdy teraz tak myślę, to... kiedyś już ją spotkałam. Chodzi do naszej szkoły, to na pewno, ale mam na myśli to, że... nie wiem, jak to powiedzieć. Ma dość charakterystyczne włosy, które już kiedyś gdzieś mi mignęły, Reece był wtedy ze mną i całkiem się spiął. Wiesz, co to oznacza?
– To ona? Już myślałam, że ją sobie wymyślił...
Choć chciałabym się zaśmiać, nie mogę. Wierzę, że tak nie jest.
– Co powinnam robić? W sensie, w ogóle powinnam? – radze się jej.
– Jak dla mnie - nie. Poczekaj, może to tylko znajoma, z którą chodzi na zajęcia. Albo chciała jego autograf? W końcu Martin to wschodząca gwiazda, nie? Nie martw się na zapas, bo znów nie zaśniesz.
Uśmiecham się lekko. Jestem jej ogromnie wdzięczna za wyrozumiałość. Camila doskonale zdaje sobie sprawę tego, że tematyka Reece'a jest bardzo delikatna, więc ani nie naciska, ani nie krzyczy, tylko sili się na dobre rady, które mogą okazać się kiedyś przydatne.
– A tak swoją drogą, jak się czujesz? Kiedy wracasz do szkoły?
– Nie udawaj, że się stęskniłaś – woła ze śmiechem i powoli zaczyna odpowiadać na moje pytanie.
Skupiam się tylko na jej słowach. Kieruję cały swój umysł na głos Camilii, nie chcąc myśleć o niczym innym.
Nawet mi to wychodzi.
A/n: Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Wreszcie poznajecie lepiej Silasa, którego wyobrażenie macie również w mediach. Poznajcie Florka, jest cudny :D
* "piosenka" została napisana przeze mnie, nie ma tytułu ani melodii. To zbitek przypadkowo stworzonych na kolanie wersów; prawa zastrzeżone.
** You Me At Six - Jealous Minds Think Alike
PS. To już druga piosenka LemON w serii. Jak to jest, że ich teksty tu pasują? Aż żałuję, że po ich koncercie nie mogłam porozmawiać z Igorem, bo pewnie po fangirlingu powiedziałabym mu, że mi tworzy historię tutaj XD
P2. Fanki TW - #TeamStydia czy #TeamStalia? A może shippujecie ją z Jordanem? :D Który nawiasem mówiąc jest pierwowzorem postaci z "mojego" innego opowiadania <3
PS3. Może ktoś uśmiechnął się, kiedy Silas powiedział, że Malia jest fajna, bo główna bohaterka opowiadania jest "odgrywana" przez Shelley Hennig xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top