EIGHT
I'm standing out here in the rain
The whole damn world has gone insane
There's only so much my mind can take
Your heart's about to break
I See Stars - Break
Ponieważ coś w niej jest.
Reece
Parkuję na podjeździe i wyjmuję kluczyk ze stacyjki. Cody zdążył wygramolić się z samochodu i wyciąga z bagażnika swoją gitarę. Zamykam drzwiczki i jeszcze raz sprawdzam, czy granatowy lakier przy klamce jeszcze się trzyma. Nie stać mnie na wizytę u lakiernika, bo ostatnio wydałem swoje kieszonkowe na prezent dla rodziców na ich rocznicę, a przypadkiem po raz kolejny zahaczyłem o skrzynkę na listy, gdy wjeżdżałem na podjazd. Mówi się trudno! Idę w stronę domu, a mój przyjaciel wreszcie zrównuje się ze mną. Gdy tylko otwieram drzwi, czuję ten niesamowity zapach domowych hamburgerów taty. Ślinka cienkie na samą myśl o nich, mój ojciec jest prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie i żaden tam marny fast food nie może się z nim równać.
– Cześć, chłopcy! – słyszę jego pogodny głos dochodzący z kuchni, więc zaglądam do pomieszczenia.
Tutaj jak zwykle panuje istny chaos. Wprawdzie tata jest urodzonym kucharzem, ale ręki do sprzątania to on nie ma. Wszystkie produkty spożywcze leżą wyłożone na długim blacie, garnki i patelnie stoją nieużywane na palnikach, a stary laptop jak zwykle zajmuje połowę stołu. Mój tato uwielbia oglądać "Jak poznałem Waszą matkę" podczas gotowania, fetysz zawodowy. Ten cały bałagan i przyzwyczajenia mają jednak swój urok. Zabawnie jest oglądać swojego ojca w kwiecistym fartuchu mamy, krzątającego się po lawendowej kuchni. Zaczynam się szczerzyć, a Cody, który staje tuż obok, idzie moim śladem.
– Mam nadzieję, że jesteście głodni, bo za jakieś piętnaście minut obiad! – mówi tata i udowadnia nam swoje słowa, podrzucając kotlet w górę. – Powinienem zrobić jeszcze kilka dla Dennisa i Brada? A może znów wyjesz nam całą lodówkę, co, Reece? – żartuje, a Cody próbuje stłumić chichot
Przewracam oczami i klepię blondyneczkę w ramię. To zdarzyło się tylko jeden raz, gdy byłem głodny, a on do dziś wypomina mi "jak to całe jego zimowe zapasy zniknęły". Daję znać Cody'emu, żebyśmy poszli na górę, ale odpowiadam tacie, że dziś będziemy tylko my. Miałem nadzieję, że sobotnie popołudnie spędzimy na graniu w gry, ale jedna druga zespołu zdezerterowała. Dennis jak zwykle uczy się matmy, a Brad po prostu nie lubi do mnie zaglądać z powodu mojego kota. Jedynie Cody nie ma zastrzeżeń do spędzania tutaj czasu. Siadam na ogromnej pufie, a mój przyjaciel rozkłada się na moim łóżku, jak zwykle w butach. Sięgam po tablet i uruchamiam go, włączając muzyczną aplikację.
Nie jestem w stanie przetrwać bez dźwięków. Może niektórzy uznają, że przesadzam, ale spójrzmy na to inaczej. Dźwięki to teoretycznie jedynie jakaś częstotliwość, wrażenie słuchowe, amplituda drgań – zwyczajne fizyczne regułki, ale z drugiej strony to niemalże wszystko, co nas otacza. Towarzyszą nam każdego dnia, nieprzerwanie do końca naszego życia. Jestem w nich nieodwracalnie i bezgranicznie zakochany. Gdybym tylko mógł, uzdrowiłbym każdą niesłyszącą osobę, aby chociaż raz w życiu mogła doświadczyć piękna muzyki. Od prawie osiemnastu lat jestem z nią związany. Moi rodzice wprawdzie nie identyfikują się z nią tak bardzo, jak ja, ale od małego zaszczepiali we mnie miłość do muzyki, uczyli mnie znaczenia dźwięków. Ledwo co nauczyłem się porządnie chodzić, a już śmigałem z wielkim tamburynem czy trójkątem. Parę lat później namówiłem rodziców do zapisania mnie do szkoły muzycznej, gdzie grałem na perkusji i pianinie. Niestety, byłem zmuszony zrezygnować z zajęć, ale wciąż uczyłem się grania. To jednak gitara okazała się strzałem w dziesiątkę, bo to ją pokochałem całym sercem. Ona po prostu coś w sobie ma, coś w niej jest. Nauka gry na harmonijce i trąbce nadal była przyjemnością, ale gdy znalazłem swoje miejsce na ziemi- kurczowo się go trzymałem.
– Reece, jesteś ze mną? – Cody wtyka mi palec pod żebra i wskazuje głową na iskrzący się tablet. – Dostałeś wiadomość.
Zerkam na urządzenie i klikam w widget komunikatora. To załącznik od Juliette, zapewne z piosenką. Czytam tekst i zaraz potem odwracam tablet w dłoniach, by pokazać ekran Cody'emu.
I'm content with loneliness.
And it scares me that it doesn't scare me yet.
I'm could care for a weekend.
But that's as far as I get.*
Próbuję wystukać rytm znoszonym trampkiem, ale mimo to proszę Juliette o przesłanie mi partytury.
Juliette Rivers:
Nie ma sprawy, za godzinę powinna być gotowa.
Reece Martin:
Dziękuję, Julie!
– Ty musisz mieć jakiś ukryty talent do odnajdywania innych talentów – komentuje Cody i drapie się po blond czuprynie.
Uśmiecham się pod nosem i znów przygryzam wargę, choć obiecałem sobie, że więcej nie wrócę do nałogu. Cody ma trochę racji. Gdy się poznaliśmy, byliśmy czwórką chłopaków, którzy chcieli zrobić w życiu coś szalonego. Każdy z nich już wtedy potrafił grać na jakimś instrumencie, ale jak mówili, byli zbyt leniwi, by doprowadzić naukę do końca. Wyleciałem z pomysłem założenia Double Exposure, bo skrycie od zawsze marzyłem o tym, by mieć własny zespół. Brad i Dennis wykręcali się, jak mogli, ale w końcu zakochali się w tym tak samo, jak ja. Zaszczepiłem w nich pasję, bo widziałem w nich potencjał. A w tym roku Exposure obchodzi już swoje trzecie urodziny. Wciąż wydaje mi się, że to mało, ale wiem, że przed nami jeszcze sporo pracy. Skoro ktoś już nas zauważa, ludzie pokładają w nas nadzieję.
– Pogramy? – pytam i znów poprawiam okulary, które ciągle zsuwają mi się z nosa.
– Nie musisz mnie pytać dwa razy, Reece. – Uśmiecha się Cody.
Idziemy na poddasze, gdzie kilka lat temu urządziłem sobie małe studio nagrań. Pomieszczenie i tak nie było nikomu potrzebne, więc zainwestowałem trochę w wyciszenie go. Teraz na granatowo-czerwonych ścianach wisi kilka moich gitar, na których punkcie mam obsesję. Muszę przyznać, że za każdym razem, gdy tu wchodzę, czuję ten sam przyjazny uścisk w sercu. Bo tutaj jest po prostu pięknie. Sunę wzrokiem po pokoju, zastanawiając się którą gitarę wybrać. Spośród kilku akustycznych wybieram tę, na której ostatnio ciągle gram. Podpalany Epiphone Hummingbird. Delikatnie łapię za gryf i ściągam ją ze stojaka, a potem siadam na krzesełku barowym. Cody siada przy perkusji, ale kątem oka wychwytuję jego wzrok. Śmieję się pod nosem i podaję mu swój instrument, zamieniając się z nim miejscami, bo perkusista z niego żaden. Daję mu znak, że jestem gotowy i zaczynam wybijać rytm.
Baby, we built this house
On memories
Take my picture now
Shake it til you see it
And when your fantasies
Become your legacy
Promise me a place
In your house of memories **
Widzę uśmiech przyjaciela, ale nie mogę powstrzymać się przed zamknięciem oczu. Od zawsze to robiłem i nie zamierzam z tym skończyć. Czy to nie jest tak, że gdy tracimy jeden zmysł, inne się wyostrzają? Odcinam się od tego, co jest wokoło. Gdy gram, nie interesuje mnie nic więcej. W polu widzenia jest tylko instrument, którym operuję i własne buty.
Coś takiego jest w tej muzyce, że nie widzę poza nią świata.
~~~
Wciągam wyżej dresy i ziewam, przeciągając się. Jestem już zmęczony, a do tego jest już okropnie późno, całe szczęście, że jutro jest niedziela. Podchodzę do okna i uchylam je lekko, wpatrując się w nocny widok- ulice, kilka domów. Lampa oświetla cały mój pokój, więc czuję się bezpieczniej. Naprawdę boję się ciemności. Nie chciałem nikomu o tym mówić, bo to trochę głupie, sam nie wiem, to jak oznaka tchórzostwa, ale to całe wyznanie Julie i przemowa Cody'ego sprawiła, że poczułem się odpowiedzialny do powiedzenia im. Idę do łóżka, potykając się o kable, leżące na ziemi. Przewracam oczami. Choćbym nie wiem, jak zabezpieczył te potwory, któryś z nich zaraz znów wyplącze się z haków, a ja po raz kolejny wyłożę się na podłodze, już nie raz się tak stało. Uroki posiadania w domu piecyków. Ściągam okulary i mrugam kilkakrotnie, czekając, aż wzrok przywyknie do nagłego pogorszenia ostrości. Siadam na materacu i okrywam się kołdrą pod sam nos, sięgając jeszcze po telefon.
Juliette Rivers:
Sprawdzałam trzy razy, chyba wszystko jest w porządku [wysłano załącznik]
Reece Martin:
Naprawdę dziękuję! Na następnej próbie koniecznie to gramy! Słuchaj, nie miałem okazji Cię zapytać, ale co sądzisz o tym pomyśle z pokonywaniem strachów?
Juliette Rivers:
Podoba mi się, ale nie wiem, czego mam się spodziewać. Wiesz, ja naprawdę kocham śpiewać, a ten strach mnie ogranicza, ale jeszcze bardziej boję się go zwalczyć...
Reece Martin:
Ja też, chociaż chciałbym się od tego uwolnić. Swoją drogą, dlaczego jeszcze nie śpisz? ;)
Juliette Rivers:
To ja powinnam Cię o to spytać. Właśnie się kładłam, gdy odpisałeś.
Reece Martin:
Wybacz mi, wcześniej byłem trochę zajęty ;) W takim razie, dobranoc, Julie!
Juliette Rivers:
Dobranoc, Reece.
Wyciszam telefon i kładę go na szafkę nocną. Odwracam się na plecy i głupio wpatruję się w biały sufit, śledząc każdą jego nierówność. Wiem, że znów nadchodzą te słynne nocne myśli. Czasami jednak fajnie jest tak sobie pomyśleć przed snem, ja również to robię. Cieszę się, że Julie zgodziła się do nas dołączyć. Tym bardziej że zgodziła się dla nas pisać i bez słowa oddała nam swoje piosenki. Byłem zaskoczony, że tak się z nimi rozstaje i nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego robi to ot tak. Z dobrego serca? Czy ja byłbym w stanie oddać to, co sam napisałem? Oczywiście, gdybym napisał. Ostatnio wciąż trzyma mnie jakaś blokada, która za nic nie chce puścić.
Ja nie potrafię z nią wygrać.
Senność wygrywa ze mną...
~~~
I been looking at the stars tonight
And I think oh, how I miss that bright sun
I'll be a dreamer 'til the day I die
But they say oh, how the good die young
But we're all strange
And maybe we don't wanna change***
A/n Na początku nie miałam zamiaru pisać rozdziałów z perspektywy Reece'a, ale przemyślałam tę sprawę. Po części musiałam zapchać małą dziurę pomiędzy sobotą a poniedziałkiem *w akcji*, a Martin przyszedł mi z pomocą. Może zepsuję niespodziankę mówiąc, że takie rozdziały kiedyś się jeszcze pojawią, ale cóż.. Mam nadzieję, że się podobało!
* Former Vandal- Comedown
**Panic! At The Disco- House Of Memories
*** The Strumbellas- Spirits
PS1. Musiałam dodać nową piosenkę I See Stars, bo jest po prostu cudowna i wciąż jest chodzi mi po głowie. Koniecznie przesłuchajcie!
PS2. W mediach jest moje idealne wyobrażenie Reece'a, czyli standardowo Brendon Urie, moja wielka miłość :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top