8
-Przybyłem tu by cię chronić...jestem demonem , lecz nie zabijam ludzi , a dbam o ich bezpieczeństwo , mój brat Deamon jest tym złym , chcę cię posiąść...jesteś magiczną istotą , widziałaś co się stało z moją blizną?(było to pytanie retoryczne)
Siedziałam osłupiona i słuchałam go dalej.
Muszę cię nauczyć kilku podstawowych rzeczy by osądzić jaką istotą jesteś.
Deamon będzie cię szukał , aż cię zdobędzie na własność, w sumie nie wiem co chce z tobą zrobić , ale wolę się nie przekonać.
Ten facet w pociągu to jeden z wysłanników mojego brata.
-A co z moim dotychczasowym życiem i rodzicami?-zapytałam ze smutkiem.
-To koniec , teraz jak już wszyscy wiedzą , że jesteś kimś więcej zaczną cię szukać.To nie są twoi prawdziwi rodzice , jesteś potomkiem magicznego stworzenia , zostałaś adoptowana.
Znieruchomiałam.
Rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
Luke poszedł otworzyć a ja rozglądałam się po pokoju , bo nadal nie wiedziałam gdzie jestem.
Usłyszałam kobiecy głos.Zaczęłam nasłuchiwać.
-Witaj skarbie.-przemówił głos kobiety pewnej siebie.
-Witaj Lili , wejdź.
-Znalazłeś ją? To na pewno ona?-dociekała kobieta.
-Tak i wydaje mi się , że jest gotowa.
Dziwne , że wszystko słyszałam , niby od dziecka miałam wyostrzone zmysły , lecz nigdy mnie to nie zastanawiało.
Luke wszedł pierwszy do sypialni , a potem Ona...była mojego wzrostu , promieniała energią , miała z 20 lat , najbardziej podobały mi się jej różowe włosy , które wyglądały jakby żyły własnym życiem.
-Hej.-powiedziała przyjaznym tonem i lekko się uśmiechnęła.
-Cześć.-wybełkotałam.
-Jestem Lili , dowiedziałam się , że mój przyjaciel znalazł istotę nadzwyczajną , którą jesteś ty.Przybyłam by odkryć jakim magicznym stworzeniem jesteś.
-A kim ty jesteś?-z moich ust zabrzmiało to trochę ironicznie.
-Jestem zmutowaną elficą , byłam królikiem doświadczalnym dla naukowców , ale są też pozytywy , ponieważ dało mi to większą moc.
-Mogę?-zapytała z zaciekawieniem.
Nic nie powiedziałam tylko się podsunęłam się w jej stronę.
-Luke to będą babskie sprawy , mógłbyś wyjść?-zażartowała.
-Dobrze.-oddalił się w stronę kuchni , choć widziałam , że nie był z tego powodu zadowolony.
Lili przyłożyła ręce do moich skroni , obok nas pojawiły się błękitne promienie.Oczy Lil zrobiły się zielone , to ostatnie co widziałam bo pogrążyłam się w halucynacjach.
Znalazłam się w lesie przed jeziorem(nie znałam tego miejsca), był półmrok , usłyszałam trzask , a potem drugi , ktoś ewidentnie się do mnie zbliżał...
******
Mega! Wielkie dzięki za takie zainteresowanie :D
Jak tam mijają wakacje?
U mnie super , ale chciałabym wyrwać się z Polski , dopiero za rok będę miała taką szansę :/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top