53

-Wzięłaś mój szlafrok?-Jake zmienił temat.
-Eheem.-wyszczerzyłam się.
-Do twarzy ci w nim.-puścił mi oczko.
Podszedł do mnie i zaczął mi go rozwiązywać.
-Co ty robisz?!
-Sara zrób mi dobrze.-powiedział podniecony.
-To ja Julie!
Złapał za moje uda.
-Jake!-uderzyłam go w twarz.
Spojrzał mi w oczy i odrazu wstał.
-Mam przebłyski...ja ją kochałem nad życie ,nie zrozumiesz tego puki się nie przekonasz.
-Musisz się opanować bo naprawdę mnie martwisz...
-Wiem ,przepraszam.
-Masz jakieś ciuszki?-zmieniłam temat.
-Chodź.
Skinęłam głową i poszłam za nim.
Weszliśmy do dużej sypialni ,miała kolor pastelowego fioletu...była piękna.
-Czyj to pokój?
-Sary...-Jake posmutniał na twarzy.
-Teraz to twój pokój.
-Naprawdę tego chcesz?-spojrzałam mu w oczy.
-Tak.
Otworzył szafe ,moim oczom ukazały się ubrania.
-Są twoje.-lekko się uśmiechnął.
-Dziękuję.
Jake wyszedł z pokoju ,zostałam sama.
Zobczyłam piękną niebieską sukienkę w kwiaty.
Od razu ją ubrałam ,była jak na mnie szyta.
Usiadłam na łóżku i oglądałam pokój.
Moją uwagę przykuło zdjęcie na małej szfce obok drzwi.Podeszłam do niej szybkim krokiem.Na zdjęciu był Jake i jakaś dziewczyna ,od razu domyśliłam się ,że to Sara...miał rację była podobna do mnie.
-Idę się pożywić.-Jake otworzył drzwi.
Szybkim ruchem odłożyłam zdjęcie ,lecz nic to nie dało bo zobaczył ,że się nim zainteresowałam.
-To Sara.-powiedział cicho.
-Była bardzo ładna.-lekko się uśmiechnęłam.
-Też była syreną.
Trochę mnie tym zaskoczył...
-Dlatego chciałeś mnie uczyć?
-Sara dużo mi powiedziała o syrenach...chciałem tą wiedzę przekazać tobie.
Jake patrzył na mnie przez dłuższą chwilę ,oczy miał puste ,poczułam ,że traci nad sobą kontrolę ,stał się taki... martwy.
Cisza w tym pomieszczeniu była przytłaczająca...wręcz mordowała mnie.
Zobaczyłam jak chłopak robi się blady ,a po chwili upada na podłogę.
Kucnełam obok niego.
Wiedziałam ,że mam tylko jedni wyjście...
-Pożyw się mną.-rozpiełam sukienkę i nadstawiłam szyję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top