44

Wyglądała całkiem inaczej...tak złowrogo.
Lucy rozerwała zwłoki bogatego grubasa.
-Co ty robisz?!-podbiegliśmy do niej.
-O Julie...jestem już kimś innym.-uśmiechnęła się wrednie.
Wzięła jego dłoń i ściągnęła pierścień z rubinem.
-Jaki śliczny!-puściła oczko do zwłok.
Aż mnie ciary przeszły.
-A co to za seksiak?
-Jestem jej chłopakiem.-Deamon puścił w moją stronę buziaka.
Szturchnęłam go łokciem.
-Dwóch w tym samym czasie?No nieźle.
-Ale to nie tak...
Nie dała mi dokończyć.
-Pomożesz mi w planie zemsty?-jej głos stał się irytujący.
-Chcę się zemścić na mordercy mojej cioci...
-Przecież nawet nie wiesz kto ją zabił.
-Ale się dowiem.-mówiąc to wyszła.
-Ona jest już wampirem.-Deamon był trochę zniesmaczony tą akcją.
-Ukrywasz coś?-byłam pewna ,że to Deamon stoi za morderstwem.
-Tak i nie.-wyglądał jakby był w transie.
-Opowiem ci w drodze powrotnej.
Podszedł do baru wypił kieliszek wódki i ruszył w stronę wyjścia.
-Co zrobimy z Lucy?
-My?Ja nic nie mam do gadania w tej sprawie.
-Powiem prosto z mostu to ty ją zabiłeś?-wsiedliśmy do auta.
-Nie ,ale wiem kto to zrobił.
Zapadła chwilowa cisza.
Czekałam aż Deamon powie mi kto jest mordercą.
Nie odzywał się.
-No mów do cholery!
-Nie znasz ciemnej strony Luka...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top