38

-Musimy jechać.-odsunął się do tyłu i wstał.
Nic nie mówiąc wstałam i ruszyłam w stronę jeepa.
Nie chciałam go pocałować...
Wampiry miały coś w sobie co przyciągało innych...
Przy samochodzie sciągnęła mokrą bieliznę i ubrałam moje ciuchy.
-Zajedziemy jeszcze po drodze do supermarketu ,jestem głodny.
Kiwnęłam głową i wsiadłam do samochodu.
-Musisz mi się za niedługo pokazać w ciele syreny.-odpalił samochód.
-Mogłeś patrzeć ,a nie umierać.-zaśmiałam się.
-Umierałem...bo lubię.-zaczął się ze mną droczyć.
Przez całą drogę żartowaliśmy.

Jake zaparkował jeepa na parkingu obok sklepu.
-Zostajesz czy idziesz ze mną?
-Zostaję.Kup mi jakieś picie i kanapki.
-Ok.-powiedziawszy to zamknął drzwi.
Wpatrywałam się przed siebie.
Nudziłam się i nudziłam.
Spokój przerwał krzyk jakiejś kobiety.
Wyszłam z samochodu i zobaczyłam dwuosobową grupkę...był tam wysoki blondyn i niski brunet ,grozili jakiejś starszej kobiecie.
-Czego od niej chcecie?!-udawałam pewną siebie ,choć trochę się bałam.
-Od niej nic ,ale od ciebie...-brunet wpatrywał się we mnie z zadowoleniem.
Starsza pani zmieniła się w dziewczynę o rudych włosach.
-A więc to o tobie mówił Deamon.-uśmiechnęła się złowrogo.
-Kim jesteście?
-Twoim koszmarem.
Ruda zaczęła mnie atakować ,pierwszym ciosem był kopniak w brzuch.Skuliłam się.
-Ale jesteś słaba.-kurdupel zaczął się śmiać.
Wyciągnęłam rękę i złapałam go za nogę ,moja dłoń stała się gorąca...mocno go oparzyłam.
-Ty suko!-próbował mnie uderzyć ,lecz przeszkodził mu Jake.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top