34

-Tristan mnie nasłał by cię śledzić...chciał dowiedzieć się więcej o istotach magicznych.On ma obsesje...
Gdy cię obserwowałem spotkałem jakiegoś faceta ,który potem okazał się wampirem...najpierw porzywił się mną ,a potem dał mi swojej krwi.
-Pamiętasz jak wyglądał?-podejrzewałam ,że to był Deamon.
-Był wysoki ,miał ciemne włosy i oczy.
-To był Deamon...
-Kto to?
Zignorowałam jego pytanie.
-Gdzie go spotkałeś?
-W jakimś parku ,nie znałem zbytnio tej okolicy.
-Wypytywał się o coś?
-Tak...czemu cię obserwuję ,spojrzał mi głęboko w oczy i zahipnotyzował.Prawda sama wyszła z moich ust.
-I co dokładnie powiedziałeś?
-Że Tristan mnie nasłał bym odnalazł jakąś magiczną istotę by go przemieniła...on na to:Sam to zrobisz.
Potem skręcił mi kark...obudziłem się w krzakach obok hotelu Marco.Napił się mojej krwi jak byłem nieprzytomny.
Jake zatrzymał samochód.
-To tu.Wysiadaj.
-Ale przecież to las ,a nie morze...
-Musimy przejść przez las bo samochodem tam nie wiedziesz.-wskazał palcem ścieżkę.

Las był gęsty ,panował tam lekki chłód.
Szliśmy w milczeniu.
Zobaczyłam mały prześwit między drzewami ,gdy byliśmy coraz bliżej zauważyłam błękitne morze.
-Jak pięknie.-byłam podekscydowana.
-Przychodziłem tu z moją przyjaciółką...uwielbialiśmy serfować.-wydawał się smutny.
-Czemu teraz tu nie przychodzicie?
-Umarła.
Nagle posmutniałam.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało...było to dawno temu ,zdołałem się już przyzwyczaić ,że jej nie ma.-to co mówił nie było prawdą ,widziałam ,że bardzo go to boli.
-Jak zginęła?
-Zamordował ją mężczyzna ,nie znała go...do tej pory nikt go nie złapał.Jej zwłoki były rozszarpane na strzępy...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top