19
-Deamon!-usłyszałam znajomy głos.
Gdy się obróciłam zobaczyłam Lili.
Widziałam na twarzy Deamona zniesmaczenie , bo chciał mnie zdobyć.
-Lil...jaka niespodzianka.-powiedział ironicznie.
-Zahipnotyzowałeś ją?-było słychać w jej głosie oburzenie.
-Może...-wstał i podszedł do niej.
-Żadna kobieta z własnej woli by nie poszła z tobą!
-A ty to co?-uśmiechnął się.
-To był błąd , a do tego byłam pijana.-wykrzyczała mu w twarz.
-Uciekaj stąd puki możesz.-jego wzrok był morderczy.
-Jeszcze się policzymy.-zagroziła i odeszła.
Lil na szczęście nie widziała mojej twarzy...
-Przepraszam kochanie.-podał mi ubrania.
-Nic się nie stało.-nałożyłam sukienkę.
-Choćmy się przejść brzegiem jeziora.
Spacerowaliśmy i spacerowaliśmy , pogoda była wspaniała , bezchmurne niebo i bardzo widoczne gwiazdy.
Deamon przystanął.
-Mamy gościa.-powiedział tajemniczo.
-Julie?-Zza krzaków wyłonił się Tristan.
-Co ty za jeden?-Deamon się nie cierpliwił , bo drugi raz ktoś przerwał nam romantyczną chwilę.
-Jestem przyjacielem Julie.-spojrzał na mnie.
-Tylko się do niej zbliż!-Deamon złapał go za gardło.
-Deamon przestań!-podbiegłam i zaczęłam się z nim szarpać...uderzył mnie w twarz.
-Przepraszam...ja nie chciałem.-jego oczy stały się smutne , widziałam ,że nie zrobił tego specjalnie.
Tristan wykorzystał chwilę i uderzył Deamona z całej siły w głowę.
Deamon jakby nigdy nic odwrócił się i posłał mu morderczy zwrok.
-Proszę Deamon nie rób mu krzywdy!-błagałam.
Nie posłuchał mnie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top