17

Jego ręce zdjęły ręcznik z mojego ciała.
Zobaczyłam podniecenie w jego oczach.
Zaczeliśmy się całować.
Poszliśmy do pokoju...
Luke położył się na mnie.
Ściągnęłam mu bokserki.
Zrobiliśmy to...
Potem całowaliśmy się delikatnie.
Spokój nie trwał długo...
Deamon wtargnął drzwiami frontowymi.
-Witajcie gołąbeczki.-był rozbawiony.
-Deamon co ty tu robisz?!-Luke był zdenerwowany.
Ubrał swoje bokserki , a ja owinęłam  się w koc.
-Jestem bo lubię...-zaśmiał się Deamon.
-Twój naszyjnik mnie do was zaprowadził , trochę go przerobiłem.-podszedł w stronę kanapy , na której siedziałam,  chwycił za moją brodę i przejechał palcem po moich ustach.
-Jednak mag miał rację...twoje oczy to mówią...-Deamon pochylił się nade mną i spoglądał na moje błękitne oczy.
Luke popchnął Deamona do ściany.
-Nie dotykaj jej!-krzyknął do brata.
Zaczęli się bić.
Luke miał przewagę , lecz tylko przez chwilę...
Deamon wyciągnął nóż , wyglądał na bardzo stary...
Teraz skojarzyłam wszystkie fakty...to była scena z mojego snu...
Sztylet przeszył Luka...
-Nie!-zaczęłam krzyczeć.
Deamon szedł w moją stronę.
Zaczęłam uciekać , lecz on był szybszy...
-Nie mam innego wyboru...-uderzył mnie w głowę.
Zemdlałam...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top