11
Podszedł do mnie pewnym krokiem.
Był ubrany w czarną , skórzaną kurtkę i granatowe jeansy.
-Nie bój się..-złapał za moje gardło i je przegryzł.
Nie mogłam się ruszyć , moje ciało nie współpracowało ze mną.
Zobaczyłam , że po bluzce spływa moja krew.
Deamon odchylił się i spojrzał mi w oczy i wtedy zobaczyłam , że jego zęby są bardzo ostre i wystają spod górnej wargi.
-Jesteś pyszna.-przesał ze mnie pić.
Miał usta całe we krwi.
-Co mi zrobiłeś? Dlaczego nie mogę się poruszyć?!-wrzasnęłam.
-To tylko hipnoza.-uśmiechnął się flirciarsko.
-Już jest wszystko w porządku...-spojrzał mi głęboko w oczy , były ogromne i piękne.
Zniknął.
Biegłam przed siebie w nie wiadomym mi kierunku...
Wpadłam na kogoś.
-Ej uważaj jak chodzisz!
Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Luka.
-Oj sorry.-powiedział zmieszany.
-Co ci się stało w szyję?!
-Miałam spotkanie z Deamonem.
-Że co?! Dlaczego wogóle wyszłaś z domu, przecież ci zakazałem!
-Zostawiłeś mnie samą!
-Bo nie powinniśmy się całować...
Do oczu napłynęły mi łzy.
Zaczęłam biec w stronę hotelu.
-Poczekaj!-zawołał za mną.
Miałam go w dupie , nawet nie wiem co mnie tak uraziło , przecież nic do niego nie czułam...chyba.
Po kilku minutach zorientowałam się , że się zgubiłam.
A w oddali już nie było słychać nawoływań Luka.
Byłam zupełnie sama...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top