25# Luz

                        Juli

Obudziłam się dosyć wcześnie.
Wyjrzałam za okno.  Piękna,  słoneczna pogoda,  na której nie mogę być.  Westchnęłam.

Trochę brakuje mi tej wolności.  Czuję się samotna.  Nawet z przyjaciółmi nie mogę się spotkać. Nikt nie chce mnie zobaczyć.  Ev się mnie boi, więc była tylko raz parę dni temu, Sam jest zajęta i tylko przynosi mi jedzenie. Dani na początku starała się mnie odwiedzać, ale zastępowała lub pomagała Danny'emu i miała dużo roboty. Po za tym, nie rozmawialiśmy, jak kiedyś. Nie było o czym. Było jej chyba z tego powodu przykro i nie zaakceptowała jeszcze mojej zmiany. Nie mogła się z tym pogodzić, że pewnie już nigdy nie będę taka jak dawniej. Pewnie dlatego nie chciała mnie widzieć. A jedyni,  którzy mnie odwiedzają to był albo Max,  który miał poczucie winy i, o dziwo,  potrafiłam się z nim dogadać, no i dawny tata,  który próbował mi pomóc.

Dlatego zaskoczyło mnie to,  jak zadzwonił dzwonek do drzwi i po chwili krzycząca z dołu dawna mama: Juli!  Goście do ciebie!

Ale ja to zignorowałam.

                       Alex

Razem z Allie postanowiliśmy pójść do Juli.  Tak dawno się nie odzywała.  Przy drzwiach, zamiast Juli,  zastaliśmy jednak jej mamę.

- Dzień dobry- Przywitaliśmy.

- O!  Alex,  Allie,  witajcie! - Odpowiedziała uśmiechnięta,  po czym krzyknęła - Juli! Goście do ciebie!

Jednak nikt nie odpowiedział.  Nawet nie schodziła.

Uśmiech zszedł z twarzy mamy Juli,  która westchnęła.

- Wybaczcie. - Powiedziała,  po czym zapytała - Po prostu Juli... Znaczy Ju... Można powiedzieć, że się zmieniła.  Przechodzimy ciężki okres.  Nadal chcecie do niej wejść?

- Tak.- Odpowiedziałem za nas obu.

- Okej.  Uważajcie na siebie. - Powiedziała.

Weszliśmy.  Uważajcie na siebie?  O co chodzi?  W jakim sensie,  Ju się zmieniła?

Idąc zachaczyliśmy o jej brata.

- Hej. - Powiedziałem.

-Cześć. - Odparł.

Allie tylko gapiła się w niego.  Ona chyba nie widziała jeszcze Juli brata.

- Hej.  Jestem Max. - Przywitał się.

Nastąpiła chwila milczenia.

- A ty? - Zapytał.

-AAAllie. - Zająkała się

- Miło mi cię poznać. - Odparł Max i pocałował ją w rękę.

Pociągnąłem Allie dalej.

- Ale ciacho! Co za dżentelmen... - Pisnęła.

No fajnie.  Znowu się zakochała.

                         Ju

Siedziałam w pokoju,  ciekawa,  czy mama jednak wpuściła tych gości.  I właśnie wtedy otworzyły się drzwi i ujawnił się Alex.  A za nim weszła Allie. Kiedy mnie zobaczyli,  byli zaskoczeni.

- Hej. - Przywitałam się.

Oni nie odpowiedzieli.  Podeszli bliżej wciąż patrząc na mnie.

- Ja wiem,  że jesteś gotką, ale czy to nie przesada?  Z czego to wiem,  czerwień raczej się nie liczy. - Powiedziała Allie.

Typowa Allie.  Nic a nic się nie zmieniła.

Na początku było nie zręcznie.  Ale po jakimś czasie zaczęliśmy swobodnie rozmawiać.  Mi nie przeszkadzało ich towarzystwo. Jak tak rozmawialiśmy, było lżej na sercu.  Jakby kamień spadł mi z serca.  Oni opowiedzieli,  co było pod moją nie obecność.

Potem nastała chwila ciszy,  którą przerwał Alex.

- Juli...  Bo...  Mi trochę nie zręcznie gadać z tobą jako Ju.  Możesz się przemienić w postać cywilną? - Zapytał.

Przestałam się uśmiechać i posmutniałam.  Zauważyli to i zapewne Alex żałował,  że zapytał. Pewnie myśleli,  że nie odpowiem,  ale ja jednak wyjaśniłam:

- Ja...  Nie mogę...  Nie mam człowieczeństwa... - Odparłam i wyjaśniłam co to oznacza.

Opowiedziałam im,  co się wydarzyło. 

- Ju...  Ja...  Przepraszam...  Nie wiedziałem... - Wyjaśnił.

- Czyli jesteś z przyszłości?! - Zaciekawiła się Allie.

- Allie! - Zwrócił jej uwagę Alex.

- No co?! - Zapytała.

Ja się uśmiechnęłam.  Tak mi ich brakowało.

Żeby mnie pocieszyć,  Alex opowiedział co zrobiła głupiego Allie,  a ona się zemściła i powiedziała żenujące rzeczy Alexa.

Śmieliśmy się i było wspaniale.

Niestety potem Alex i Allie musieli iść.

- To pa! - Pożegnałam się.

- Pa!  Niedługo znów przyjdziemy! - Poinformował Alex.

- Mam nadzieję! - Odparłam.

I poszli.

A ja znów czułam się samotna.

                      Danny

Siedziałem na dole i rozmawiałem z Dani.  Wymyślaliśmy,  co zrobić,  by Ju była jak dawniej.

Wtedy przyszła do nas Sam.

- Hej,  kotku. - Przywitałem ją.

- Hej... - Westchnęła.

- Martwisz się o Ju? - Zapytałem.

- Trochę.  Zanim się wydarzyło to,  co się wydarzyło,  Juli prawie codziennie wychodziła na dwór.  A teraz od paru dni siedzi w domu.  Nic dziwnego,  że czuje się jak w więzieniu... - Wyjaśniła.

- Wiem,  skarbie. Może zaraz wyjdziemy.  Mam coś,  przez co nie ucieknie. - Powiedziałem.

- A w ogóle kto to był,  kto zadzwonił? - Spytała Dani.

Sam się uśmiechnęła.

- Przyjaciele Juli,  Alex i Allie. - Wyjaśniła.

- I jak? - Zacząłem dopytywać.

- Chyba dobrze.  Nie wchodziłam tam,  ale Alex i Allie wychodzili w pogodnym nastroju,  a jak przechodziłam obok,  słyszałam jak rozmawiali,  a nawet się śmiali. - Odpowiedziała.

Przyjemnie było to słyszeć.

                          Ju

  Danny wszedł do mojego pokoju i powiedział:

- Chcesz iść na dwór?

Co? Zaskoczył mnie.  On mówi poważnie?!

- Po milczeniu wnioskuję,  że tak.  Ale jest jeden warunek.  - Powiedział.

- No jaki? - Zapytałam.

To byłoby za piękne,  gdyby było bez żadnych warunków.

- Założę ci ten naszyjnik. Dzięki temu nie będziesz mogła oddalić się ode mnie dalej,  niż piętnaście metrów. Tylko ja mogę go ściągnąć,  więc nawet nie próbuj. To co,  zgadzasz się?

- No... Może być. - Zgodziłam się.

Tak naprawdę to bardzo chciałam iść na dwór.

Wyszliśmy. Szliśmy wszędzie tam,  gdzie ja chciałam.  Dlatego poszliśmy do parku. 

Chodziliśmy wśród drzew,  aż dotarliśmy do miejsca,  gdzie Danny dał mi naszyjnik.

- To tutaj...

- Dałeś mi naszyjnik?  Tak... - Odpowiedziałam mu.

Usiadłam na trawie i zamknęłam oczy.  Tu jest tak przyjemnie.

Gdy otworzyłam jedno oko,  okazało się,  że Danny zrobił to samo. Chwilę relaksowaliśmy się szumami fal i śpiewaniem ptaków i szelestem liści. Oraz wdychaliśmy czysty zapach przyrody.

Otworzyłam oczy.  Wyszłam z drzewa.  Nie mogłam oddalić się dalej niż piętanście metrów.  Na szczęście mój cel był blisko.  Wskoczyłam do wody.  Okazała się nawet ciepła.  W końcu była wiosna.

Tata dawnej mnie wyskoczył z domku jak poparzony, ale jak zobaczył mnie kąpiącą się to mu przeszło.  Podszedł do mnie bliżej,  ale nie dotknął wody.

Zanurkowałam tak,  żeby on mnie nie widział,  po czym zrobiłam się nie widzialna i nie materialna. Wyleciałam z wody i dzięki nie materialności byłam sucha i nie zostawiałam śladów.  Usunęłam przenikanie, stanęłam na pomoście i skoczyłam do wody.  Danny nie zdążył zareagować,  więc był cały mokry.  (Skoczyłam na bombę).

- Ej! - Powiedział,  a ja zaczęłam się śmiać.

On też się uśmiechnął,  wskoczył do wody i zaczął pryskać.

Było tak,  jak kiedyś...

                       Danny

Otworzyłem oczy.  Nie było Ju!
Szybko wyskoczyłem z drzewa jak poparzony i zastałem Ju tam,  gdzie bym się nie spodziewał.
Kąpała się w jeziorze!

Podszedłem do niej bliżej,  ale nie wszedłem do wody.
 

Zanurkowała i po jakimś czasie nagle pojawiła się przy pomoście i skoczyła na bombę opryskując mnie.

- Ej! - Powiedziałem,  a ona zaczęła się śmiać.

Gdyby nie jej wygląd,  pomyślałbym, że jest tak, jak dawniej. 

Tak dawno nie widziałem uśmiechu na jej twarzy.  Nawet w takim stanie była słodka. Ulżyło mi trochę.

Uśmiechnąłem się,  wskoczyłem do wody i zacząłem ją pryskać.

Było tak,  jak kiedyś...

__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 1120

Next: jutro

Podobało się?  Taki trochę luźny rozdział. W tamtym chciałam coś już dać,  ale nie wyszło i w tym też,  ale nie wyszło.  Prawdopodobnie to będzie w następnym.

No to co?

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top