#8
Luke
Wiedziałem, że zachowałem się jak gówniarz, uciekając od Judith, ale nie potrafiłem tam dłużej zostać. Wszystkiego mogłem się po niej spodziewać, jednak nie tego, że będzie chciała wrócić na uczelnię. Sam do końca nie rozumiałem swojego wybryku i było mi wstyd. Potrzebowałem przemyśleć sobie to wszystko i czułem, że Judith nie miałaby z tym problemu, więc dlaczego tak postąpiłem?
Zdążyłem pogodzić się z tym, że zaprzepaściłem swoją szansę na zostanie wybitnym aktorem, a to tak po prostu można zmienić? Zastanawiałem się nad tym, jednak zawsze dochodziłem do wniosku, że do castingów nie wymagają za każdym razem dyplomu. Może miałem jeszcze szansę na karierę. Aczkolwiek propozycja Judith ogromnie mnie zaskoczyła. Tylko jakbym tam wrócił, to czy ludzie nie pokazywaliby na mnie palcami? Zacząłem o tym myśleć i w sumie jakoś nigdy mnie to nie obchodziło, to czemu właściwie bałem się powrotu?
Krążyłem po mieście bez celu i nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Po dobrych dwóch godzinach wróciłem do domu i wciąż o tym myślałem. Aktorstwo było moim marzeniem i sądziłem, że Louis pozbawił mnie tej możliwości. Czułem, że mój talent nie wyparował ze mnie podczas postrzału, ale bardzo szybko się poddałem. Zrezygnowałem z pragnień, by się wyleczyć, tylko czy teraz nie dostawałem drugiej szansy?
Miałem cholerny mętlik w głowie, dlatego postanowiłem zadzwonić do swojej starej, bardzo dobrej przyjaciółki. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, bo nasze drogi się mijały, ale zawsze mogłem na nią liczyć. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe i pomoże mi zrozumieć moje myśli. Abigail odebrała pod dwóch sygnałach.
— Cześć, Luke. — Usłyszałem głos dziewczyny i wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. Kiedyś byliśmy nierozłączni i sam nie rozumiałem, co się z nami stało.
— Abigail — wydusiłem z siebie i ponownie zamilkłem.
— Będziesz tak milczał? — zapytała zirytowana. Zapomniałem, że bardzo szybko się denerwowała.
— Wiem, że masz swoje życie, ale potrzebuję cię.
Pierwszy raz od dawna czułem, że nie poradzę sobie z tym wszystkim sam. Nie mówiłem jej o moim postrzale, ukryłem to przed nią, ale to czas najwyższy, abym wszystko opowiedział kumpeli. Zasługiwała na szczerość z mojej strony i żałowałem, że w tamtym momencie znajdowała się tak daleko ode mnie. Miałem pewne opory przed tym, bo nigdy wcześniej nie opowiadałem o niej Judith i bałem się reakcji mojej partnerki, ale ona również miała przyjaciół.
Chyba sam siebie okłamywałem, przecież ona w swoim gronie miała gejów. Żałowałem, że robiłem to za jej plecami, lecz musiałem z kimś porozmawiać. Abigail zawsze była dla mnie bardzo ważną osobą w moim życiu i nigdy nie chciałem stracić z nią tych stosunków, niestety to ona zdecydowała, żeby się ode mnie odsunąć. W duchu tylko liczyłem, że Judith to zrozumie i nie będzie zazdrosna. Potrzebowałem przyjaciółki, a z żadnym z chłopaków nie mogłem o tym porozmawiać. Nie zrozumieliby mnie.
— Dobrze, przylecę do ciebie — powiedziała po dłuższej chwili. Ucieszyłem się z tego i czekałem na dalszą wypowiedź. — Jeszcze dzisiaj poszukam najbliższego lotu i dam ci znać, do zobaczenia, Luke — dodała i zakończyła nasze połączenie.
Po tej rozmowie uświadomiłem sobie, że cholernie za nią tęskniłem. Nigdy nie czułem do niej nic więcej poza przyjaźnią i żałowałem, że nie wiedziała nic o moim obecnym życiu. Zrozumiałem, że miałem tak wiele rzeczy do opowiedzenia, że chyba powinienem sporządzić listę. Miałem nadzieję, że spotkamy się bardzo szybko. Wiedziałem też, że nie pozwolę jej spać w hotelu i będzie musiała zanocować u mnie, ale bałem się o tym powiedzieć Judith.
Zacząłem się zastanawiać i doszedłem do wniosku, że świadomie chciałem okłamać moją ukochaną. Nie robiłem niczego złego, chociaż wolałem zachować prawdę tylko dla siebie. Wiedziałem, że ona by mi tego nie zrobiła, to dlaczego ja zamierzałem tak postąpić? Nie planowałem powodować u niej zazdrości, lecz takim zachowaniem mogłem ją skrzywdzić.
Oczywiście powinienem zadzwonić do Judith i ją o wszystkim poinformować, ale chyba nie chciałem tego robić. Sam nie rozumiałem, czemu postanowiłem to przed nią ukrywać w tajemnicy, jednak wiedziałem, że źle postępowałem. Nie miałem pojęcia, co mną kierowało, ale nie podobało mi się, że zamierzałem tak postąpić. Dlaczego wciąż się tak katowałem?
Krążyłem po mieszkaniu i czekałem na jakiekolwiek informacje od Abigail i pragnąłem, by jak najszybciej się do mnie odezwała. Nie sądziłem, że tak desperacko do tego podchodziłem, aczkolwiek wszystko na to wskazywało. W głębi serca wierzyłem, że moja ukochana zrozumie decyzję, którą podjąłem za jej plecami.
Cały czas posiadałem jakieś obiekcje, żeby w ogóle do niej napisać. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że się o mnie martwiła, bo wciąż dostawałem od niej wiadomości. Nie byłem w stanie jej odpisać, bo jeszcze sobie wszystkiego nie przetrawiłem i naprawdę potrzebowałem wsparcia. Może i zachowałem się w stosunku do Judith chamsko, ale chciałem pobyć chwilę sam. Po moim dłuższym milczeniu w końcu dała sobie spokój i więcej się nie odzywała. Na pewno ją tym zraniłem, jednak powinienem sobie wszystko przemyśleć na spokojnie i ułożyć jakiś plan działania, który byłby dla mnie najlepszy.
Długo wyczekiwałem wiadomości od Abigail i nareszcie się doczekałem. Gdy tylko jej imię wyświetliło się na wyświetlaczu, to bardzo szybko chwyciłem telefon i odczytałem SMS-a.
Abigail: Przylecę do Ciebie jutro nad ranem. Czekaj na mnie na lotnisku o dziewiątej. Mam nadzieję, że to naprawdę ważna sprawa. Trzymaj się, Luke.
Nigdy nie była tak bardzo rzeczowa w swoich wypowiedziach i trochę mnie to zmartwiło. Zacząłem się zastanawiać, co takiego zrobiłem, że zdystansowała się ode mnie na taką odległość. Wcześniej jakoś o tym nie rozmawialiśmy, bo nie było okazji, ale może teraz się uda i naprawimy nasze stosunki.
W zasadzie nie rozumiałem, dlaczego mi tak cholernie na tym zależało, chociaż czułem, że miało to związek z moim obecnym życiem. Czułem wsparcie od strony Meredith, ale to mi chyba nie wystarczało. Potrzebowałem osoby, która znała mnie szybciej przed tymi wszystkimi wydarzeniami. To, czemu miałem takie wyrzuty sumienia? Kiedyś życie było o wiele łatwiejsze.
Zbliżał się wieczór, więc przyszykowałem się do spania i położyłem się do łóżka z moimi myślami. Długo zajęło mi, żebym zasnął, bo nie potrafiłem się wyciszyć.
***
Obudziłem się gdzieś koło szóstej i zdecydowałem, że nie będę się dłużej wylegiwać, bo musiałem się ogarnąć i jechać po Abigail na lotnisko. Byłem podekscytowany, a zarazem zdenerwowany. Dawno się nie widzieliśmy i zastanawiałem się, czy moja przyjaciółka się zmieniła. Liczyłem na to, że wciąż będziemy umieć znaleźć wspólny język.
Zrobiłem poranną toaletę i zacząłem się zbierać do wyjścia. Wolałem być trochę wcześniej, bo nigdy nie wiadomo czy po drodze nie przydarzą mi się jakieś niespodzianki. Zabrałem wszystkie potrzebne dokumenty, po czym opuściłem dom i wsiadłem do samochodu, który zaparkowany był pod garażem. Przy okazji zajechałem po drożdżówki do najbliższej piekarni.
Na lądowisko dojechałem około ósmej i trochę się niecierpliwiłem, bo naprawdę dawno się nie widzieliśmy i cholernie się denerwowałem. Na parkingu chodziłem to w jedną stronę, to w drugą i nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Nie wiedziałem, co się ze mną działo, ale wcale mi się to nie podobało. Chciałem się jej zwierzyć ze wszystkiego, jednak obawiałem się reakcji przyjaciółki.
Równo o dziewiątej Abigail wyszła z portu lotniczego. Wyglądała tak, jak ją zapamiętałem. Piękna i zgrabna blondynka z różowymi pasemkami. Wiedziałem, że ona nigdy z nich nie zrezygnuje i zawsze jej to powtarzałem. To był taki znak rozpoznawczy dziewczyny i dobrze czuła się w takim stylu. Poruszała się z taką gracją, że zaparło mi dech w piersiach. Wyrosła na wspaniałą kobietę i nie dało się tego ukryć, że wzbudzała pożądanie w wielu facetach. Doszedłem do wniosku, że trochę żałowałem, iż nie powiedziałem o niej Judith. Mogła poczuć się zagrożona.
Podbiegłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem, z początku była zaskoczona, ale szybko odwzajemniła mój gest. Dawno nie czułem jej ciała przy swoim i miałem trochę dziwne odczucia, ale szybko to minęło.
— Cześć, Luke. Stęskniłam się za tobą — powiedziała, gdy tylko pozwoliłem, by się ode mnie odsunęła.
— Witaj, Abigail. Tak się cieszę, że cię widzę — odparłem i uśmiechnąłem się do niej.
Wziąłem od niej walizkę i podeszliśmy do mojego samochodu. Zapakowałem rzeczy przyjaciółki do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Podałem jej jedną drożdżówkę, a drugą wziąłem sobie. Zjedliśmy w milczeniu, ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadzało. Po posiłku ruszyłem w drogę i jechałem prosto do domu rodziców. Nie chciałem rozmawiać z nią w samochodzie, bo zbyt wiele rzeczy miałem do opowiedzenia. Zastanawiałem się, jak na to wszystko zareaguje.
Do mnie dojechaliśmy po godzinie, więc byłem wdzięczny Abigail, że nie ciągnęła mnie od razu za język. Chyba czuła, że to poważna sprawa, bo tylko mi się uważnie przyglądała. Chciałem, żeby mnie zrozumiała i nie miała mi za złe, że dzwonię po nią i zapraszam do swojego życia wtedy, gdy mam problemy.
Weszliśmy do domu i postawiłem jej rzeczy w pokoju gościnnym, po czym wróciłem do kobiety i patrzyłem na nią uważnie. Sam nie wiedziałem, od czego powinienem zacząć, a ciągłe powiadomienia w telefonie wcale tego nie ułatwiały.
— Możesz zrobić coś z tymi wiadomościami? — zapytała zirytowana, bo to faktycznie było męczące.
Chwyciłem komórkę i zobaczyłem pełno SMS-ów od Judith. Zignorowałem to i wyłączyłem telefon. Musiała zrozumieć, że potrzebowałem chwili spokoju od niej. Liczyłem tylko na to, że w ogóle się tutaj nie pokaże tamtego dnia.
— Czego się napijesz? — zapytałem przyjaciółki, gdy odłożyłem telefon na komodę.
— Na razie dziękuję — odparła stanowczo. — Już zapomniałam, że żyjesz w takich luksusach — dodała z lekkim uśmiechem.
— Faktycznie długo cię u mnie nie było.
— Twoich rodziców nie ma? — zapytała z dozą tajemniczości.
Trochę jej nie rozumiałem, ale zwaliłem to na naszą rozłąkę. Zaprosiłem ją, by pomogła mi się uporać z moimi myślami, a w tamtym momencie nawet nie potrafiłem wykrzesać z siebie słowa, a już na pewno nie chciałem rozmawiać o moich rodzicach.
— Nie, są w pracy, ale na pewno ucieszą się na twój widok — odparłem, gdy tylko szybko się otrząsnąłem z zamyślenia.
– Szkoda, że nie cieszą się na widok Judith – dodałem w myślach.
Zawsze czułem się przy niej komfortowo, a tamtego dnia miałem wrażenie, że to zupełnie obca osoba. Abigail też nie zachowywała się jak dotychczas. Czyżby czas tak bardzo nas zmienił? Może oboje wydorośleliśmy i mieliśmy inne podejście do życia? Sam już nie wiedziałem, na co mogłem zwalić moje uczucia, a myśli krążyły w mojej głowie i chciały się wydostać.
— Dobra, Luke, nie mogę tak dłużej. Przeleciałam dla ciebie kawał świata, a ty nawet nie powiedziałeś mi, dlaczego tak nagle potrzebujesz mojej pomocy — wyrzuciła z siebie ze złością. — O co chodzi? O tę twoją laskę?
— Co jest, kurwa? Skąd ty o tym wiesz? — naskoczyłem na nią, ale tylko dlatego, że zaskoczyła mnie tą informacją.
— Luke, żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, nietrudno znaleźć wzmianki w Internecie, tym bardziej że jesteś bardzo aktywny — odparła już trochę spokojniej. — Myślałam, że zadzwonisz do mnie i opowiesz mi o tym, sądziłam, że jesteśmy przyjaciółmi. Wszystkiego dowiadywałam się z mediów, a ty nawet nie pomyślałeś, żeby sam mnie o tym poinformować — kontynuowała, wpędzając mnie w większe wyrzuty sumienia. — A teraz nagle dzwonisz i mówisz, że potrzebujesz pomocy, no kurwa, Luke... jestem tutaj już tak długo, a ty słowem nie wspomniałeś o swoim dotychczasowym życiu — dodała zawiedziona.
Czułem, że zawiodłem na całej linii. Mogłem dopisać Abigail do listy kobiet, które przeze mnie cierpiały. Nie wiedziałem, że tak bardzo jej na tym zależało, jednak mogłem się tego domyślić. Faktycznie powinienem ją o tym wszystkim poinformować, nawet jeśli nie chciała mieć ze mną kontaktu. Dlaczego byłem taki beznadziejny? Patrzyłem na nią i milczałem, bo nie miałem żadnego sensownego wytłumaczenia.
— Przepraszam — wydusiłem w końcu z siebie z wielkim trudem.
— Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
Byłem zły na siebie, że nie potrafiłem nic więcej z siebie wypowiedzieć. Miałem świadomość, że zmieniłem się przez Judith, ale nie żałowałem tego, bo dla niej mógłbym zrobić to jeszcze raz. Jeśli moi najbliżsi nie rozumieli mojego postępowania, to nie widziałem sensu, by komukolwiek się zwierzać. Aczkolwiek w jakimś celu zadzwoniłem po Abigail, więc dlaczego nie potrafiłem się przed nią otworzyć?
— Przez ostatni rok moje życie zmieniło się diametralnie — zacząłem po długim namyśle. — Z mediów wszystkiego na pewno się nie dowiedziałaś. Tak, zacząłem chodzić z Judith.
— Tak, mizerną artystką pop — weszła mi w słowo, czego się nie spodziewałem i byłem zdziwiony jej zachowaniem.
Może nie tylko ja się zmieniłem – pomyślałem.
— Jeśli masz obrażać ją za każdym razem, gdy wspomnę jej imię, to nie mamy o czym rozmawiać.
Abigail mruknęła tylko ciche „przepraszam", ale widziałem po minie przyjaciółki, że nie była zadowolona z faktu, że ją upomniałem. Myślałem, że dziewczyna pomoże mi uporać się z moim skomplikowanym życiem, jednak chyba popełniłem błąd, ściągając ją tutaj. Miałem wrażenie, że powiedziała to specjalnie, aby wybadać moją reakcję i raczej nie spodziewała się takiej, jaką uzyskała.
— Jak już mówiłem, zacząłem się spotykać z Judith, która miała toksycznego byłego — mówiłem, ważąc każde słowo, chociaż najgorsze i tak było jeszcze przede mną. — Po jednym z koncertów czekał za nią i chciał ją zgwałcić — powiedziałem na jednym wdechu. — Na szczęście w porę się pojawiłem i do tego nie doszło, ale wtedy ten cholerny idiota mnie postrzelił — wydusiłem w końcu z siebie.
Nie zamierzałem zdradzać jej wszystkiego od razu, bo to zbyt wiele informacji jak na jeden raz. Mogłaby się w tym pogubić, bo sam miałem problem, by zrozumieć niektóre wydarzenia. Abigail patrzyła na mnie, ale w ogóle się nie odzywała. Nie bardzo wiedziałem, czy powinienem coś więcej dodać. Otwierała i zamykała swoje usta, wyglądając przy tym jak taka ryba. Wiedziałem, że chciała coś powiedzieć, ale pewnie nie była pewna, czy się nie pogniewam.
— No mów, widzę, że chcesz — zachęciłem ją, ale czułem, że nie spodoba mi się jej wypowiedź.
— Ta dziewucha sprowadza na ciebie same kłopoty. Skończyłeś chociaż szkołę?
W chwili gdy miałem odpowiedzieć ktoś zadzwonił do drzwi. Przeprosiłem przyjaciółkę i poszedłem otworzyć. Popełniłem błąd, nie sprawdzając, kto znajdował się na zewnątrz, bo zobaczyłem przed sobą Judith. Popatrzyłem na nią z szeroko otwartymi oczami, ponieważ nie spodziewałem się, że się do mnie pofatyguje.
— Musimy porozmawiać — powiedziała i chciała się przeze mnie przecisnąć, ale nie pozwoliłem na to. Spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
— To nie jest odpowiedni moment — mruknąłem niedbale.
Judith wiedziała, że coś kombinowałem, bo odepchnęła mnie lekko i weszła do środka, ale stanęła jak wryta, gdy zobaczyła Abigail na kanapie. Czułem, że wpadłem w poważne tarapaty.
— Aha, to tym jesteś tak zajęty, że nawet mi nie odpisujesz? — zapytała, po czym szybko ruszyła do wyjścia.
— Judith, zaczekaj, to nie tak! — krzyknąłem, ale już mnie nie słuchała.
***
Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za ten rozdział. Trochę długo zajęło mi, żebym go wstawiła, ale ciężko było przez niego przebrnąć.
Miłego dnia ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top