#12

Po krzyku Luke'a automatycznie się otrząsnęłam. Byłam w ogromnym szoku i nie wiedziałam, jak sobie z nim poradzić. Nie rozumiałam, czemu nie sprawdziłam najpierw przez wizjer, kto znajdował się na korytarzu, może wtedy zareagowałabym inaczej. Nie potrafiłam nawet wykrztusić z siebie żadnego słowa i tylko stałam w tych drzwiach, patrząc na tę cholerną dziewczynę.

— Zadałem ci pytanie — powiedział ze złością Luke.

— Jak to co? Przyjechałam poznać twoją dziewczynę — odparła z taką ironią w głosie, że miałam ochotę jej przyłożyć. — Wpuścisz mnie, czy będziesz się tak na mnie gapić?

Popatrzyłam na Luke'a i nie dowierzałam, że mógł przyjaźnić się z kimś tak bezczelnym, jak ta dziewucha. Zaczęłam się zastanawiać, czy w przeszłości też taki był, ale nie mogłam go sobie takiego wyobrazić. Zawsze czułam w nim empatię i dobre wychowanie.

— Nikt cię tutaj nie zapraszał, po jaką cholerę za mną jechałaś?

— Wejdź — wtrąciłam pomiędzy ich potyczkami. Nie zamierzałam być na ustach moich sąsiadów.

Przepuściłam ją w progu, a ona weszła z triumfalnym uśmiechem. Pomyślałam sobie, że nie powinna się tak z tego cieszyć, bo wchodziła do mojego mieszkania. Na pewno nie pozwoliłabym jej się rządzić, więc Abigail popełniła wielki błąd, pojawiając się tutaj.

— Nie pamiętasz już, jak lamentowałeś mi na początku? — zapytała, patrząc uparcie na Luke'a.

W jednej chwili zrozumiałam, że musieli się pokłócić przed jego przyjazdem do mnie. Powoli docierało do mnie, że Abigail faktycznie mogła coś do niego czuć, ale Luke nie ulegał jej względom. Specjalnie się do niego wdzięczyła, ale mężczyzna patrzył tylko na mnie, ignorując ją.

— No co? Nie powiesz jej, jak było ci ze mną dobrze?

— Przestań opowiadać głupstwa! Mścisz się za to, że cię odrzuciłem?! — Luke zaczął tracić nad sobą panowanie. Ostatni raz widziałam go w takiej furii w Polsce.

Stanęłam przed nim i mocno się do niego przytuliłam. Czułam jego napięte mięśnie i szybko bijące serce. Pod wpływem mojego dotyku zaczął się uspokajać, wiedziałam, że zawsze działałam na niego kojąco. Nie mogłam pozwolić, by ta dziewczyna wygrała. Może nie byłam w stanie walczyć o siebie, ale dla Luke'a mogłabym poruszyć niebo i ziemię, by był szczęśliwy. Kątem oka zauważyłam, że nie spodobało się to jego przyjaciółce.

— Luke, po co ją okłamujesz? Przyznaj się, że się przespaliśmy.

— Przyszłaś dręczyć mnie, czy jego? — odezwałam się w końcu, bo nie mogłam pozwolić, by nami pomiatała. — Nie dziwię się, że Luke nie zakochał się w tobie. Jesteś bezczelna i arogancka — powiedziałam, po czym mężczyzna lekko ścisnął moją rękę.

Wiedziałam, że nie powinnam zniżać się do poziomu Abigail i jej obrażać, ale ja tylko wyraziłam swoje zdanie. Dla mnie ta dziewczyna nie miała za grosz szacunku do innych, a o jej kulturze osobistej też wiele mogłabym powiedzieć. Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo chciałam go chronić, to działało na mnie jak płachta na byka.

— Faktycznie, lepiej kochać mizerną gwiazdkę pop, która sprowadza na niego same kłopoty — wyrzuciła triumfalnie.

— Abigail, wystarczy. Nie dolewaj oliwy do ognia. To, co wydarzyło się u mnie w domu, dotyczy naszej dwójki i Judith nie ma z tym nic wspólnego — Luke przejął konwersację.

Nie chciałam wdawać się w szczegóły, ale trochę mnie zaciekawiło, co się wydarzyło. Podświadomie jednak czułam, że Luke nie zrobił nic, co mogłoby mnie zranić. Ta sytuacja doskonale pokazała mi, jak wciąż na mnie reagował i jak uspokajał się pod moim dotykiem. Rozumiałam, że kochał mnie ponad wszystko i nawet dawna przyjaciółka tego nie zniszczy. Żałowałam, że nie pozwoliłam mu wyjaśnić tego szybciej.

— Jesteś idiotą, że wolisz tę słabą psychicznie dziewczynę ode mnie.

— Dość tego. Jeśli w tej chwili się nie uspokoisz i nie wyjdziesz z mojego mieszkania, to zadzwonię po swoich ochroniarzy — powiedziałam wściekła.

— Myślisz, że mnie tym przestraszysz? — zapytała ironicznie i usiadła na kanapie jak gdyby nigdy nic.

Nie wytrzymałam, wróciłam do sypialni i chwyciłam telefon, po czym wybrałam numer do Jonatana. W sumie mogłam zadzwonić do każdego z nich, ale jakoś jego kontakt znalazłam pierwszy, więc szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę. Mężczyzna odebrał po dwóch sygnałach.

— Hej, Judith, jak dobrze cię słyszeć — powiedział i czułam, że się uśmiechał pod nosem.

— Hej, potrzebuję waszej pomocy, możesz zabrać Jasona i wpaść do mnie?

— Co się stało? — zapytał pełen troski.

— Mam nieproszonego gościa w mieszkaniu — odparłam. — Spokojnie, mojemu życiu nic nie zagraża, ale po prostu nie możemy się pozbyć natręta — dodałam, by trochę go uspokoić, bo tak jak myślałam, już zaczął się denerwować.

— Dobrze, za jakieś pół godziny będziemy.

— Dziękuję, wejdźcie bez pukania — wypaliłam i zakończyłam połączenie.

Wracałam do salonu i tylko słyszałam ich podniesione głosy. Potrzebowałam spokoju, a nie awantur. Nie rozumiałam, w jakim celu Abigail pojawiła się w moim mieszkaniu, ale nie zamierzałam dać się jej sprowokować. Najwidoczniej nie potrafiła przyjąć odrzucenia przez Luke'a. Zastanawiałam się, czy kiedyś też była taka okropna, bo jeśli tak, to nie miałam pojęcia, za co mój ukochany ją lubił. Pewnie sam nie spodziewał się, że ściągnięcie jej tutaj przysporzy nam więcej problemów.

Zeszłam do salonu, wzięłam chłopaka za rękę i posadziłam na fotelu, po czym zajęłam miejsce na jego kolanach. Spojrzał na mnie podejrzliwie, ale tylko mocniej się we mnie wtulił. Wiedziałam, że to zaboli Abigail, ale nie robiłam tego specjalnie. Nie chciałam, żeby Luke był w jej pobliżu, a już na pewno nie wtedy, gdy wpadną ochroniarze. Dziewczyna patrzyła na mnie z zazdrością w oczach.

— Tym sposobem nie udowodnisz, że potrafisz zadbać o niego lepiej niż ja — wyrzuciła z siebie ze złością.

— Niczego nie próbuję ci udowadniać — odparłam spokojnie i tylko co chwila sprawdzałam telefon, odliczając minuty do ich przybycia.

— To po co się teraz do niego przymilasz? Nie masz miejsca na kanapie?

— Pogrążasz się, Abigail.

Przyjaciółka Luke'a w momencie wstała i zbliżała się do nas. Czułam, że chciała zrzucić mnie z kolan chłopaka, ale w jednej chwili drzwi się otworzyły i do środka weszli Jonatan i Jason. Gdy Abigail ich zobaczyła, automatycznie się zatrzymała i pobladła na twarzy. Nie wiedziała, co miała ze sobą zrobić, stała i patrzyła to na nich, to na nas. Tym razem to ja uśmiechnęłam się triumfalnie i puściłam jej oczko. Luke nawet się nie odzywał, wiedziałam, że to było dla niego ciężkie, ale trudno, musiałam pokazać, że mi na nim zależało i nie zamierzałam go stracić.

— Zapraszam panią do wyjścia — odezwał się Jason.

— Luke, powiedz coś, przecież się przyjaźnimy — mówiła i patrzyła błagalnie na mojego ukochanego.

— Nie obchodzi nas pani przyjaźń z Luke'em. Płacą nam za ochronę Judith, a ona ewidentnie nie życzy sobie twojej obecności w jej mieszkaniu — powiedział Jonatan. — Albo wychodzi pani po dobroci, albo wyrzucimy siłą, szybka piłka — dodał i spojrzał na mnie, czy nic mi nie dolegało. Pokazałam im tylko kciuk skierowany do góry.

Ochroniarze bardzo szybko pozbyli się Abigail z mojego mieszkania. Cholernie było mi żal Luke'a, bo znajdował się pomiędzy młotem a kowadłem. Spodziewałam się, że chociaż trochę będzie protestował, ale on tylko siedział i wciąż milczał. Nie rozumiałam jego zawieszenia, bo nie byłabym zdziwiona, gdyby stanął za przyjaciółką, podobno znali się dużo szybciej. Aczkolwiek ucieszyło mnie to, że tym razem mnie nie zawiódł.

Wstałam z jego kolan i podziękowałam chłopakom oraz pożegnałam się z nimi. Powiedziałam im, że najlepiej będzie, jeśli później im wszystko wytłumaczę, bo najpierw chciałam porozmawiać z moim ukochanym. Martwiłam się o niego i podejrzewałam, że mógł żałować swojej decyzji. Nie zamierzałam się znowu z nim kłócić, ale widziałam, że cholernie cierpiał przez tę sytuację. Postanowiłam, że będę dla niego bardziej wyrozumiała, bo rozumiałam, że to jego przyjaciółka, a tak okropnie ją potraktował. Sama czułabym się źle, gdybym zachowała się tak wobec moich bliskich.

Wróciłam do Luke'a i usiadłam na kanapie, cały czas na niego patrząc. Natomiast on unikał ze mną kontaktu wzrokowego. Możliwe, że nie spodobało mu się moje działanie, ale to moje mieszkanie i nie zamierzałam jej dłużej oglądać. Jeśli po dobroci nie chciała wyjść, to co innego miałam zrobić? Wiedziałam, że w tamtym momencie trochę wykorzystałam moją ochronę, jednak zrobiłam, to co uważałam za słuszne.

— Musiałaś ją tak ostro potraktować? — zapytał w końcu, ale zduszonym głosem.

— Przepraszam, Luke — odparłam spokojnie. — Wiem, że to twoja przyjaciółka, ale zrozum, że nie byłam gotowa na wasze słowne potyczki — kontynuowałam. — Rozumiem, że to dla ciebie ciężka sytuacja, bo w tym momencie wybierałeś pomiędzy miłością a przyjaźnią, ale najlepiej będzie jeśli wyjaśnicie sobie to wszystko bez mojej obecności — dodałam. — Poza tym Abigail specjalnie testowała moją cierpliwość — zakończyłam wypowiedź z ciężkim bólem serca.

— Judith, ale od razu ochrona? Nie przesadzasz trochę? Zachowałaś się jaka taka typowa gwiazdeczka, która dostaje wszystko, czego chce — odparł, a mnie aż zamurowało.

— Jeśli naprawdę tak o mnie myślisz, to dzisiaj nie mamy o czym rozmawiać. Zrobiłam to dla ciebie, żebyś w razie bójki nie musiał nas rozdzielać, bo za kim być wtedy stanął, hm?

Luke popatrzył na mnie, ale od razu spuścił wzrok na swoje kolana. Nie rozumiałam jego zachowania. Wiedziałam, że nie spodobało mu się moje działanie, ale nie zrobiłam nic, za co mógł się aż tak obrazić. Nie zamierzałam się z nią kłócić, a im dalej w to brnęłyśmy, tym bardziej możliwa była bójka pomiędzy nami. Obie czujemy coś do niego i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że dalsza konwersacja nie miała sensu. Nie chciałam, by Luke musiał decydować o tym, którą z nas trzymać. Każda zostałaby urażona na swój sposób. Miałam świadomość tego, że Luke zostając ze mną w mieszkaniu, cholernie skrzywdził Abigail, ale musieli postawić sobie jasne granice i zrozumieć, na czym opierała się ich relacja. Jeśli uważała się za jego przyjaciółkę, to powinna cieszyć się jego szczęściem, a nie dokładać do pieca.

Nie rozumiałam, po co w ogóle pojawiła się w moim mieszkaniu, bo nie wiedziałam, co chciała tym osiągnąć. Jeżeli Luke faktycznie opowiedział jej o naszym związku i o wszystkim, przez co razem przeszliśmy, to automatycznie powinna być świadoma naszej silnej relacji. Wiadomo, że niespełniona miłość boli najbardziej, potrafiłam postawić się na jej miejscu, ale nie byłam gotowa, by zrezygnować z Luke'a. Cała ta sytuacja pokazała mi, że życie bez niego nie miało dla mnie najmniejszego sensu.

— Zrozumiem jeśli postawisz przyjaźń z Abigail ponad naszą miłość — powiedziałam smutno. — Idź, wyjaśnij z nią wszystko. Dam ci spokój, póki nie ogarniesz swoich spraw — kontynuowałam. — Tylko, proszę, daj mi znać, co postanowiłeś, nawet jeśli miałbyś mnie zostawić, to chcę wiedzieć — dodałam.

Luke patrzył na mnie i w ogóle się nie odzywał. W moich ozach powoli zbierały łzy, ale nie chciałam brać go na litość, więc szybko je strząsnęłam. Nie wiedziałam nawet, co myślał, bo nic z siebie nie zdradzał. Jak miałam do niego dotrzeć, skoro milczał? Aż tak bardzo zraniłam go swoim zachowaniem? Nie zamierzałam, żeby tak wyszło, ale najwidoczniej Abigail była dla niego bardzo, bardzo ważna. Nie miałam o tym pojęcia i było mi przykro, że doprowadziłam go do tego stanu. Mogłam być ponad nią i grzecznie wyprosić ją z mojego mieszkania, a tak tylko zniżyłam się do jej poziomu. Tylko skąd miałam wiedzieć, że to wszystko się tak zakończy?

Żałowałam, że pozwoliłam myśleć Luke'owi, że byłam gwiazdką, która dostaje wszystko, czego chce. Nie traktowałam go jako swojego trofeum, lecz chciałam mu pokazać, że byłam w stanie zrobić wszystko, by o niego walczyć. Szkoda, że zrozumiał to zupełnie inaczej. Powoli docierało do mnie, że on mógł mi nie wybaczyć takiego wyskoku, ale czasu nie da się cofnąć. Musiałam żyć z konsekwencjami mojego wyboru.

Mój ukochany w końcu podniósł się z fotela, dał mi buziaka w czoło i po prostu wyszedł. Zostawił mnie bez żadnego słowa, bez wyjaśnienia. Po jego wyjściu automatycznie się rozpłakałam, chyba zawaliłam całą sprawę. Naprawdę rozumiałam, że mógł się wściec, ale chyba zasługiwałam na choćby jedno zdanie. Co ja miałam sobie o tym myśleć? Aczkolwiek postanowiłam dotrzymać słowa i czekać aż Luke sam postanowi się do mnie odezwać. Mogłam kłamać, że wcale mnie to nie ruszyło, ale to nie miałoby najmniejszego sensu. Może faktycznie nie było dla nas już szans na szczęśliwą przyszłość.

Miłość potrafi uskrzydlać, ale wiadomo, że to również ciągła walka z negatywnymi emocjami. Każdy z nas mierzy się z ciężkimi chwilami w związku. Ludzie czasami żyją ze sobą jak pies z kotem, ale wszystko, co spotyka nas w życiu, uczy nas być silniejszymi. Niekiedy wystarczy być ponad tym i znaleźć odpowiedni kompromis dla obu stron, jednak zdarzają się sytuacje, że najlepiej będzie zrezygnować z relacji. Rozumiałam, że kiedyś nadchodził czas, że nie dało się już nic zrobić. Musieliśmy zdecydować, czy warto się dalej ranić, czy zapomnieć i iść do przodu. Miłość nie zawsze kończy się szczęśliwie, więc każdy z nas powinien być na to przygotowany.

***

Jestem z siebie dumna, trochę pchnęłam tę historię dalej! ;)

Spokojnej nocy! ;)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top