#6
Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Cieszyłam się, że Luke do mnie przyszedł, ale nie sądziłam, że tak łatwo przyjdzie mi, aby mu się oddać. Wciąż miałam obrazy wspomnień ze szpitala w Polsce, ale brakowało mi tego uczucia. Wiedziałam, że mężczyzna mnie nie skrzywdzi, ale wciąż bałam się dotyku. Kochałam Luke'a ponad wszystko i byłam wdzięczna, że trwał przy mnie przez ten czas, jednak jak mogłam poddać mu się całkowicie? Każde muśnięcie czy ciepło jego ciała powodowało dreszcz, nad którym nie panowałam, a przecież znałam to uczucie. Zanim Patrick mnie tak skrzywdził, uwielbiałam to, jak Luke znajdował się we mnie, a teraz się tego bałam.
Spięłam się, gdy poczułam go w sobie, ale postanowiłam walczyć z tym, bo uważałam, że mój mężczyzna na to zasługiwał. Na chwilę udało mi się zapomnieć o tym strasznym incydencie, lecz po wspaniałym orgazmie wszystko wróciło do mojej głowy. Jak miałam sobie z tym poradzić? Czy faktycznie powinnam przepracować to z psychologiem? Jeśli tak, to w jaki sposób on pomoże mi zmienić moje myślenie? Jak nauczy mnie cieszyć się dotykiem męskich dłoni, no jak to zrobi? A może będą faszerować mnie lekami, które i tak nic nie wniosą do mojego życia?
Zrobiłam się straszna i doskonale o tym wiedziałam, ale zupełnie nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Cały czas nachodziły mnie myśli, że jak się nie zmienię i nie wrócę do dawnej siebie, to wszyscy mnie zostawią i będę zupełnie sama. Nawet nie rozmawiałam o tym z nimi, ale czułam, że tak właśnie się stanie. Sama nie mogłam ze sobą wytrzymać, a co dopiero inni, czemu to wszystko mnie spotkało?
Po wyjściu Luke'a postanowiłam zawalczyć o siebie, nie chciałam dłużej bać się swojego cienia. Gdzie podziała się ta odważna dziewczyna, która potrafiła walczyć o swoje marzenia? Czułam, że gdzieś w środku wciąż znajdowała się ta stara Judith i chciałam ją odnaleźć. Dlatego w pierwszej kolejności odpaliłam laptopa i zaczęłam przeszukiwać Internet w celu znalezienia dobrego psychologa. Od czegoś musiałam zacząć, a to wydawało się najlepszym pomysłem.
Liczyłam, że to łatwiejsze zadanie, ale niestety bardzo się pomyliłam. Zaczęłam się zastanawiać i postanowiłam zadzwonić do Aleca, powinnam mu powiedzieć, co zamierzałam dalej. Tak sobie pomyślałam, że może on znałby jakiegoś dobrego specjalistę. Chyba dojrzałam do tej decyzji, bo byłam gotowa nawet na oddział zamknięty, gdyby zaszła taka potrzeba. Chwyciłam telefon i wybrałam numer managera.
— Witaj, Judith, co ci potrzeba? Zdecydowałaś, co robimy dalej? — zapytał, gdy tylko odebrał połączenie.
— Mógłbyś przyjechać do mnie do mieszkania? Nie chcę rozmawiać przez telefon.
— Za godzinę powinienem być, jak coś się zmieni, to dam znać — oznajmił szybko i zakończył połączenie bez żadnego pożegnania. Trochę mnie to zaskoczyło, ale postanowiłam tego nie roztrząsać.
Nie wiedziałam nawet kiedy tak szybko zleciał mi dzień. Nie spodziewałam się, że zbliżała się pora kolacji. W oczekiwaniu na Aleca poszłam sobie przygotować lekki posiłek, bo w sumie nie byłam aż taka głodna. Natomiast nie mogłam też się głodzić, bo to nie było dobre rozwiązanie. Moje psychiczne problemy nie powinny na to wpływać i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.
W lodówce znalazłam jeszcze gotową sałatkę, więc postanowiłam trochę skubnąć, bo chciałam tylko uspokoić żołądek. Zamierzałam wrócić do mojego normalnego trybu życia, ale nie wiedziałam, czy byłam na to przygotowana, jednak zawsze mogłam zacząć od małych rzeczy, takich jak jedzenie.
Gdy kończyłam jeść, to zadzwonił dzwonek do drzwi, niby wiedziałam, kto stał na korytarzu, ale i tak spojrzałam przez wizjer. Na szczęście nie zauważyłam tam nikogo więcej, jak Aleca, więc wpuściłam go do środka. Mężczyzna wszedł z lekkim uśmiechem na ustach i zaczął się rozbierać. Zaproponowałam mu herbatę, na co skinął głową. Dopiero po chwili zorientowałam się, że manager miał ze sobą jakieś teczki. Wskazałam mu miejsce na kanapie, a sama poszłam do kuchni przygotować napar. Po kilku minutach znajdowałam się już naprzeciwko pana Cartera.
— Przyniosłem ze sobą twój kontrakt i plany studia. Od czego chcesz zacząć? — Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Chyba wprowadziłam go w błąd, bo nie chciałam rozmawiać o postępie mojej kariery.
— Wybacz, ale spotkałam się z tobą, by porozmawiać o czymś innym. Wiem, że gdy nie ma mnie w branży muzycznej, to nie zarabiasz, więc najpierw muszę czuć, że jestem gotowa na powrót — wydusiłam z siebie na jednym wdechu, w obawie, że manager przerwie moją wypowiedź.
— Judith, nie chcę na ciebie naciskać, ale wiesz, że musisz wrócić do pracy, wszyscy na ciebie liczą.
— Uważam, że moje zdrowie psychiczne i fizyczne jest ważniejsze niż jakiś kontrakt. Wiem, że się zobowiązałam, lecz nie jestem w stanie nagrywać kolejnej płyty, bo wciąż myślę o wydarzeniach z Polski.
Musiałam mu o tym powiedzieć, bo nie mogłam przed nim ukrywać mojego stanu. W końcu był moim managerem i powinien wiedzieć, jak dalej rozplanować moją karierę. Żałowałam, że nie potrafiłam wykrzyczeć tego całemu światu, a szczególnie moim bliskim, ale czułam, że to konieczne, aby Alec poznał prawdę.
— Tym bardziej nie rozumiem, jak mam ci w tym pomóc. — Zamyślił się na chwilę. — Czego ode mnie oczekujesz? — zapytał po kilkunastu sekundach.
— Znasz jakiegoś dobrego psychologa? Może być zwykły, może być taki, który zajmuje się osobami publicznymi. Sama nie wiem, bez różnicy. Potrzebuję pomocy, bo sama sobie z tym wszystkim nie poradzę. Moi przyjaciele mi nie wystarczą.
— Judith, co wydarzyło się w Polsce, że potrzebujesz psychologa? A co jeśli okaże się, że musisz zgłosić się na oddział zamknięty, co wtedy? — Spodziewałam się tego pytania, ale nie do końca byłam na nie przygotowana.
— Cholernie ciężko mi o tym mówić. Nie powiedziałam nawet mojej matce. Uznałam, że tobie muszę się zwierzyć, bo inaczej możesz uważać, że to jakieś moje fanaberie. — Mężczyzna spojrzał na mnie smutno, nie chciałam go urazić, ale wyraziłam tylko swoje zdanie. — Prawie zostałam zgwałcona, w szpitalu. Gdyby nie Luke, nie wiem, czy przeżyłabym tamtą noc — wydusiłam w końcu z siebie z bolesnym sercem. Te wspomnienia wciąż powodowały wstyd i rozgoryczenie, ale także i strach.
Patrzyłam na Aleca z wyczekiwaniem w oczach. Atmosfera z każdą minutą gęstniała coraz bardziej, a ja nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Może popełniłam błąd, zdradzając mu to wszystko? W mojej głowie krążyło pełno chorych myśli, a manager wciąż milczał. Bałam się, że zacznie mnie potępiać, bo niektórzy twierdzą, że młode kobiety same proszą się o gwałt, prowokując swoim ubiorem. Gdy nie uzyskałam odpowiedzi, to zrezygnowana opuściłam głowę. Poczułam się upokorzona, a pod powiekami zbierały mi się łzy, próbowałam je szybko odgonić, ale moje próby na nic się zdały. Po chwili już zaczęłam pochlipywać.
— Nie wiedziałem, że przeżyłaś taki koszmar. — Usłyszałam w końcu Aleca, spojrzałam na niego lekko, nie chciałam, żeby zauważył moją rozpacz. — Hej, czemu płaczesz? — zapytał nagle, a ja nie potrafiłam przestać i jeszcze gorzej się rozpłakałam. — Nie chciałem cię urazić tą ciszą, przepraszam. — W jego głosie było słychać takie udręczenie, że żałowałam, że doprowadziłam się do takiego stanu. Nigdy nie zdarzyło mi się rozpaczać przy ludziach z mojej branży.
— Sam widzisz, jestem wrakiem człowieka, potrzebuję pomocy — mówiłam przez łzy, co chwila, czując ich słony smak.
— Pomogę ci, ale muszę pomyśleć, jak to zrobić. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli dzisiaj zakończymy nasze spotkanie. Musisz odpocząć — oznajmił, po czym zaczął zbierać się do wyjścia. Alec był dla mnie jak taki dobry dziadek, bardzo to ceniłam w nim i cieszyłam się, że akurat trafiłam na niego. Wiedziałam, że zawsze mogło być gorzej.
Manager opuścił moje mieszkanie, a ja upewniłam się, że zamknęłam drzwi i poszłam wziąć szybki prysznic. Czułam się tak cholernie zmęczona, ale przecież nie robiłam nic specjalnego. Zastanawiałam się, czy ta rozpacz miała z tym związek, tylko czy to było w ogóle możliwe? Jak długo miałam tak żyć? Czemu nie mogłam o tym zapomnieć? Byłam bezsilna wobec swoich uczuć i nie potrafiłam tego zmienić. Najgorszemu wrogowi nie życzyłabym takich doświadczeń, bo to naprawdę niszczyło człowieka od środka.
Po prysznicu poszłam do łóżka i nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam, zapadając w nocne koszmary.
***
Obudziłam się nad ranem, co było dla mnie niezłym zaskoczeniem, bo już dawno nie przespałam całej nocy. Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku, po czym wstałam i z lekka się ogarnęłam. Postanowiłam w końcu, by wziąć się za siebie, bo ile czasu mogłam jeszcze ubolewać nad swoim losem? Wiedziałam, że wspomnienia zostaną ze mną do końca życia, ale powinnam znaleźć gdzieś w sobie tę dawną siłę, z którą tak bardzo walczyłam o Luke'a.
Zastanawiałam się, czy Alec zdoła mi pomóc z moimi demonami, ale nie łudziłam się na nic więcej jak zwykłe konsultacje. Czy takie rzeczy w ogóle można przepracować na terapii? Za każdym razem, gdy zamykałam oczy, to widziałam tamtą sytuację ze szpitala. Zielone tęczówki podążały za mną krok za krokiem od incydentu w restauracji. Jak jedno zdarzenie może odmienić czyjeś życie w proch?
Nie wiedziałam nawet, czy powinnam o tym rozmawiać z moimi bliskimi, tak naprawdę musiałabym wtajemniczyć jeszcze tylko Cody'ego, mamę i Mary, lecz nie byłam na to gotowa. Tylko czy miałam prawo ukrywać przed nimi prawdę?
Krzątałam się po mieszkaniu i strasznie się nudziłam. Nie przywykłam do takiego życia, bo zawsze coś się działo, więc dziwnie się czułam, dlatego po dłuższym zastanowieniu postanowiłam zadzwonić do rektora i poprosić go o spotkanie. Wzięłam telefon i wybrałam numer do jego gabinetu. Na szczęście spisałam sobie bezpośredni numer. Może udałoby mi się zakończyć rok, chociaż nie byłam gotowa, aby stawić się na uczelni. Mężczyzna odebrał po trzech sygnałach.
— Słucham. — Usłyszałam mocny męski głos, co trochę mnie zmroziło, ale wzięłam się w garść i w końcu się odezwałam.
— Dzień dobry, z tej strony Judith Campbell, przepraszam, że zawracam panu głowę, ale czy jest możliwość, żebyśmy się spotkali? — zapytałam niepewnie. Myślałam, że dobrze zrobiłam, jednak miałam mieszane uczucia.
— Och, no witam naszą gwiazdę. — Słyszałam w jego wypowiedzi ironię i bardzo mnie to zdenerwowało. Już zapomniałam jakim gburem był ten mężczyzna. — Jeśli postanowiła się pani odezwać, to znaczy, że to musi być coś ważnego, więc tak, możemy się spotkać — dodał cynicznie.
Naprawdę zastanawiałam się, kto zatrudnił go na to stanowisko. Przecież powinien się cieszyć, że ktoś z jego szkoły odnosi sukcesy, a nie za każdym razem podcinał skrzydła. Moim zdaniem nie nadawał się do tej pracy i podtrzymywałam to od pierwszego spotkania z nim.
— Czy moglibyśmy załatwić to jeszcze dzisiaj? — Zamierzałam załatwić to jak najszybciej, bo nie chciałam tego przedłużać. W niczym by mi to nie pomogło.
— Za godzinę nie mam żadnego spotkania, więc proszę się stawić w moim gabinecie, do zobaczenia — powiedział i zakończył połączenie.
Nie spodziewałam się tak szybkiej reakcji, więc w ogóle nie byłam na to gotowa, ale jak już powiedziałam „A", to musiałam i powiedzieć „B". Wróciłam do sypialni i zaczęłam szperać w szafie, bo kompletnie nie wiedziałam, co powinnam założyć. Po dłuższym zastanowieniu włożyłam jasno-szare jeansy i lnianą niebieską koszulę. Uważałam, że to odpowiedni strój, bo nie wybierałam się na żadne spotkanie biznesowe. Poprawiłam sobie trochę włosy prostownicą i nałożyłam lekki makijaż. Dawno już tego nie robiłam i czułam się trochę lepiej, więc od dłuższego czasu spojrzałam na siebie w lustrze bez obrzydzenia.
Chwyciłam potrzebne dokumenty, które wraz z telefonem wrzuciłam do torebki i opuściłam mieszkanie. Nie chciałam poruszać się sama po ulicach, dlatego wzięłam samochód, chociaż na uczelnię miałam blisko. Gdy zajechałam pod budynek, to przez chwilę zastanawiałam się, co ja właściwie tam robiłam. Nie przedłużałam swojego otępienia i wysiadłam z auta, po czym udałam się w stronę szkoły. Im bliżej budynku się znajdowałam, tym ciężej mi się oddychało. Wydawało mi się, jakby ktoś trzymał mnie za szyję i nie chciał puścić. Dusiłam się w środku i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i strasznie się przestraszyłam.
— Judith, hej, to tylko ja. — Usłyszałam nad sobą znajomy głos i powoli zaczęłam się uspokajać. — Co ty tutaj robisz? — Meredith zapytała z troską i współczuciem.
— Przyjechałam na spotkanie z rektorem. Nie wiedziałam, że tak zareaguję. Dobrze, że się pojawiłaś, dziękuję — powiedziałam na jednym wdechu.
— Jakie spotkanie? Co ty mówisz? Wracasz na uczelnię? — zasypała mnie milionem pytań, ale nie potrafiłam na nie odpowiedzieć.
— Najpierw muszę przebrnąć przez rozmowę, a później się okaże co dalej. Czy mogłabyś pójść tam ze mną i poczekać pod gabinetem? Chyba będę czuła się pewniej, wiedząc, że jesteś obok.
— Jasne, mam okienko, więc nie ma problemu. Idziemy?
Kiwnęłam głową, po czym ruszyłyśmy z miejsca. Cholernie dziwnie się czułam, wracając tutaj, ale musiałam to zrobić. Byłam winna to Luke'owi. Liczyłam, że gdy ja postanowiłam skończyć szkołę, to on zrobi to samo. Robiłam to dla niego i miałam nadzieję, że ponownie go nie zawiodę. Bardzo kochałam tego mężczyznę i nie chciałam, by przeze mnie stracił wszystko, nad czym tak ciężko pracował.
Miałam ogromne opory, by w ogóle poruszać się po tym budynku, chociaż cieszyłam się, że Meredith znajdowała się obok mnie. Z trudem pokonałam schody i znalazłam się pod gabinetem rektora. Czy byłam gotowa, aby stawić temu czoła? Przecież od czegoś musiałam zacząć, a to wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Kwestia tego, czy mężczyzna pójdzie na moje warunki, w końcu według niego nie byłam nikim ważnym i sama również nie wywyższałam się nad innymi. Aczkolwiek liczyłam, że w jakiś sposób mnie zrozumie i pomoże mi w tym, a nie zacznie mi kłaść kłody pod nogi.
Zapukałam w drzwi i poczekałam na twierdzącą odpowiedź, gdy ją usłyszałam, to nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Dawno już się tak nie stresowałam, jak w tamtej chwili.
— Dzień dobry — powiedziałam niepewnie i popatrzyłam na mężczyznę.
— Witam pannę Judith, w końcu postanowiła się pani zjawić w szkole — zaczął jak zwykle swoje głupie wywody.
— Sądzę, że takie uwagi nie są konieczne — odparłam, bo nie mogłam pozwolić, by rektor po mnie jeździł i mi ubliżał.
— Och proszę, chyba za bardzo się pani wyrobiła. Dobrze, więc co panienkę do mnie sprowadza?
— Zastanawiam się, czy jest możliwość, żebym skończyła ten rok, ale z jak najmniejszą interakcją z innymi? — zapytałam, nie wiedziałam, czy w ogóle opłacało mi się tutaj przychodzić.
—Co też pani znowu wymyśliła? Dlaczego nie chce pani uczęszczać na zajęcia ze studentami?
— W moim życiu naprawdę wiele się wydarzyło. Przeze mnie dwóch uczniów nie skończyło szkoły, chyba zdaje sobie pan z tego sprawę. Chcę dokończyć studia, ale jak mam to zrobić, skoro wszyscy będą wytykać mnie palcami? — Miałam ogromną nadzieję, że mnie zrozumie, ale nie liczyłam na nic więcej.
— I czego gwiazdo oczekujesz? Myślisz, że przyjdziesz do mnie po kilku miesiącach nieobecności i wszystko dostaniesz podane na tacy?
W tamtym monecie gotowałam się cała w środku. Już dawno nie czułam takiej wściekłości. Czy ja zrobiłam coś złego, że chciałam spełniać swoje marzenia? Nie potrafiłam pojąć, dlaczego ten człowiek tego nie rozumiał. Zaczęłam się zastanawiać, czy on był jakiś wycofany, czy w ogóle nie z tej epoki. Co go to w ogóle interesowało? Z materiałem byłam na bieżąco, nauczyciele cieszyli się moimi sukcesami, a mężczyzna wiecznie miał z czymś problem.
— Widzę, że pan tylko zarejestrował moją nieobecność w szkole. Czyli nie liczy się to, że doskonale zdawałam egzaminy online? Nikt pana o tym nie poinformował? Nie, to proszę sprawdzić w systemie, że wszystko mam zaliczone. Przyszłam, bo myślałam, że pomoże mi pan, abym zaliczyła ten rok, ale jak widać, grubo się pomyliłam. W porządku wrócę normalnie do szkoły, chociaż jest to dla mnie ciężkie.
— Ależ panno Judith chyba się trochę pani zagalopowała.
— Nie sądzę. Rozmawiam z panem w ten sam sposób, co rektor ze mną. Może jestem młodsza, ale mnie również należy się szacunek.
— Za takie zachowanie mogę usunąć panią z listy studentów — powiedział, a mnie aż zmroziło. Czy naprawdę zachowywałam się nieetycznie? Sama nie wiedziałam, co już o tym wszystkim myśleć.
— Uważam, że nie zrobiłam nic złego, więc na jakiej podstawie chciałby mnie pan wyrzucić ze szkoły? — Odbiłam piłeczkę, bo naprawdę wiele mnie kosztowało, żeby się tutaj zjawić.
— Dobrze, ta rozmowa dzisiaj nie ma już większego sensu. Muszę się zastanowić, co z panią zrobić. Przyjdź do mnie w przyszłym tygodniu. Do tego czasu powinienem podjąć już jakąś decyzję — oznajmił i odprawił mnie z kwitkiem.
Burknęłam „do widzenia" i wyszłam z jego gabinetu bardzo zawiedziona. Myślałam, że nie będę musiała tam wracać, ale niestety się pomyliłam. Cały czas uważałam, że ten człowiek nie dawał się na rektora tak prestiżowej szkoły. Byłam na niego wściekła i już dawno się tak nie czułam. Po wydarzeniach w Polsce nie miałam czegoś takiego, a w tamtym momencie najchętniej bym kogoś rozszarpała. Czy to oznaczało, że wciąż potrafiłam o siebie zawalczyć? Ta sytuacja pokazała mi, że złość w jakimś stopniu uwalniała mnie od moich demonów. Jednak jak to wykorzystać, by nie krzywdzić innych?
***
Idziemy dalej! Już szósty rozdział, kiedy to zleciało?
Spokojnego wieczoru, kochani! :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top