#29

*ChaRin*

Obudziłam się w ramionach JB. Na łóżku obok jego dłoni leżał mój notatnik. Czyli to całe zajście mi się nie śniło. Naprawdę zaufałam mu w 100%. Chwyciłam za telefon by dowiedzieć się, która jest godzina. Piąta rano. Przespałam prawie 13 godzin. Płacz i stres wykańczają człowieka. Stwierdziłam, że nie mam szans ponownie zasnąć, dlatego delikatnie wysunęłam się spod kołdry i wydostałam na wolność. Kiedy stanęłam przed niedużym lustrem powieszonym na ścianie lekko się przestraszyłam. Oczy spuchnięte od płaczu, metrowe wory pod oczami. Dobrze, że dzisiaj nie mam sesji, bo stylistki by mnie zabiły.

Poszłam do kuchni w celu napicia się wody. Nie miałam ochoty na cokolwiek do jedzenia. Za jakieś 5 godzin muszę iść na trening w takim razie- jak mogę spożytkować ten pozostały czas? Pomyślałam i w gruncie rzeczy sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę, która okazała się biografią jakiegoś doktora-psychiatry. Tak czytałam i czytałam i stwierdzam, że miał posrane życie. Niby wszystko w porządku, kochająca rodzina 2 psy wielki dom, a w końcu po latach leczenia pacjentów sam ześwirował i go zamknęli. Musze przyznać, niewdzięczna robota. Tyle lat pomagasz ludziom z problemami i taką zapłatę dostajesz od życia.

Koło 7 poszłam obudzić JB. Weszłam do pokoju, usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam lekko potrząsać jego ramieniem. O dziwo wstał zadziwiająco szybko. Nawet nie musiałam ściągać z niego kołdry. Gdy tylko otworzył oczy od razu przysunął się do mnie w pozycji siedzącej i cmoknął lekko w policzek.

- Cześć kochanie- wyszeptał- jak się czujesz?

- Całkiem dobrze.

- Nie wyglądasz najlepiej.

*JaeBum*

Kiedy zobaczyłem twarz mojej księżniczki myślałem, że się popłacze. Jak życie mogło zgotować jej taki los? Jej twarz była opuchnięta od płaczu, a na policzkach dalej było widać ślady wczorajszych łez.

- Nie wyglądasz najlepiej- powiedziałem trzymając ją za rękę i gładząc kciukiem jej dłoń.

- Zauważyłam- mruknęła pod nosem i wtuliła się w moją klatkę.

- Może nie idź dzisiaj do pracy? Zadzwoń, że jesteś chora czy coś.

- JaeBum jest porządku, dam radę. Poza tym mam dzisiaj tylko trening, więc 4 godziny i będę z powrotem.

Westchnąłem słysząc jej słowa, ale wiedziałem, że z nią nie wygram. Przytuliłem ją mocniej do swojego ciała, a po chwili pocałowałem ją w czoło.

- No dobra, to idziemy robić śniadanie? Jestem strasznie głodny- uśmiechnąłem się delikatnie co dziewczyna na szczęście odwzajemniła.

- A na co masz ochotę?

Już miałem powiedzieć coś zbereźnego, ale się powstrzymałem. Nie mów takich rzeczy po wczorajszym. To zdecydowanie zły pomysł.

- Może kanapki? - odpowiedziałem w końcu.

Rin uśmiechnęła się do mnie promiennie i poszliśmy do kuchni.

*HyunYoo*

Nie będę się oszukiwać. Moje życie ostatnio stanęło na głowie. Może i jestem nierozważna, ale to ja. Nie oszukujmy się. Ja i rozwaga nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami. Cała akcja z Tae skończyła się tak, że teraz leżę u niego w łóżku i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ten cymbał nadal śpi i jego łapa jest tak ciężka, iż wydostanie się spod niej graniczy z cudem. Wczoraj nasze spotkanie potoczyło się dziwnie. Ja chciałam się pogodzić. Powiedzieć coś w stylu „Hej to nie twoja wina, zdarza się". Lecz on za dużo gadał, a mi się tego nie chciało słuchać i w końcu zamknęłam mu usta w nietypowy sposób. No ale wiecie, jak się tak siedzi i patrzy jak jego różowe wargi się poruszają, to można naprawdę chcieć ich dotknąć. Właśnie przez to moja ciekawość wygrała i naprawdę nie mogłam się powstrzymać. A jego usta były takie miękkie i przyjemne w dotyku. No i jakoś tak wyszło. Tae powiedział, że mnie kocha. Ja stwierdziłam, iż jest atrakcyjny i w sumie podoba mi się od dłuższego czasu, więc czemu nie mamy dać sobie szansy. Tae jest trochę ciapowaty, jednak potrafi pokazać tą męską stronę siebie kiedy trzeba. A teraz powróćmy do głównego problemu. Jak ja mam się stąd wydostać?

- Tae wstawaj- zaczęłam potrząsać jego ramieniem.

Ten jęknął coś pod nosem, ale ku mojej uciesze zdjął ze mnie swoją rękę. W końcu wstałam z łóżka i udałam się do swojego pokoju w celu przebrania się w świeże ciuchy. Przechodząc obok kuchni usłyszałam ciche rozmowy. Na chwile przystanęłam i dowiedziałam się, że rozmówcami byli ChaRin i JB. Więc teraz muszę przemknąć niezauważona do swojego pokoju, bo głupio mi będzie rozmawiać z Rin o tym co się wczoraj stało. JB to tam jeszcze pół biedy. Zobaczył, lekko się zaskoczył, ale ze spokojem na twarzy opuścił nasz pokój. W sumie prędzej czy później konfrontacja z brunetką mnie czeka. Dobra, nie przejmujmy się tym. I tak po prostu przeszłam sobie przez korytarz po drodze potykając się o czyjeś buty i robiąc przy tym niemały hałas, ale jakimś cudem nikt na to nie zwrócił uwagi. To się nazywa mieć szczęście. Będąc już w swoim pokoju zmieniłam ubranie i tym razem ruszyłam do kuchni. Czas na rozmowę z mamą i tatą. Chociaż myślę, że tylko mama się będzie udzielać.

*ChaRin*

Siedziałam razem z JB w kuchni i rozmawialiśmy na różne tematy podczas, gdy ja robiłam nam kanapki. Byłam mu wdzięczna, bo nie wracał do rozmowy z dnia wczorajszego. Widziałam lekkie zmartwienie na jego twarzy. Już miałam się zapytać o co chodzi, jednak moją wypowiedź przerwała mi pewna kolorowo włosa istota, która właśnie wtargnęła do kuchni.

- Dzień doo-bry- przywitała się jak chórek dzieci z przedszkola.

Spojrzałam na nią z lekkim rozbawieniem. Ona ma w sobie coś, że długo nie potrafię się na nią gniewać.

- Czy wybaczy mi Pani moje skandaliczne zachowanie z wczoraj?- zapytała- Nie mówiłam nic Pani, bo w końcu chciałam być samodzielna.- wszystko mówiła głosem imitującym dziecko.

- Ajj Yoo nie umiem się na ciebie gniewać- przytuliłam dziewczynę do siebie, a na jej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.

- Co się tak szczerzysz?- zapytałam HyunYoo, a ja odwróciłam się do tyłu i ujrzałam przecudny uśmiech mojego chłopaka.

- Jesteście takie urocze, godzicie się szybciej niż 2Soo- zaśmiał się i wziął gryz pierwszej kanapki.

- Właśnie, SooJin. Przecież ona została w domu, a L ma dzisiaj nadgodziny i jeszcze nie wrócił z pracy. Idę zerknąć co u niej. Szybkim krokiem poszłam w stronę jej pokoju.

Otworzyłam delikatnie drzwi i nie uwierzycie co zobaczyłam. Śpiącą Jin. No w sumie mogłam się tego spodziewać, leniuch jeden, ale tym razem jej wybaczam- choroba nie wybiera. Niech odpoczywa puki może. Dobra, to zabrzmiało trochę jak groźba. No ale nie miało tak zabrzmieć.

*Myungsoo*

Czemu ja się godzę na te nadgodziny? A no tak, ktoś musi odpracować nieobecność Jinnie. Kończenie pracy o 6 rano nie należy do przyjemnych. Śmieszne jest to, że mijam ludzi, którzy pędzą do pracy, a ja sam z niej wracam. Za to wieczorami jest na odwrót, ale w sumie nie przeszkadza mi to. W tym monecie jadę autobusem do domu. Chciałbym, żeby Jin czuła się już lepiej. Smutno było bez niej w barze. I kogo ja miałem pilnować? Samego siebie? Jestem w miarę przystojny, ale kobiety nie klepią mnie po tyłku lub przypadkowo o mnie ocierają. Szczególnie, że stoję za barem i ciężko jest im zrobić coś innego niż ewentualnie chwycić za rękę.

Kiedy wszedłem do domu od razu usłyszałem rozmowy dochodzące z kuchni. Od razu się tam skierowałem i zobaczyłem jedną wielką szczęśliwą rodzinę. No dobra to były tylko 4 osoby, ale jednak wyglądali jak szczęśliwa rodzina.

- Hej Myungsoo, zrobić ci herbaty?- zapytała Rin widząc mnie w progu drzwi.

- Ta, pewnie. O czym rozmawiacie?

- Ustalamy, kiedy robimy urodziny. Doszliśmy do wniosku, że lepiej jak zrobimy jedną imprezkę dla całej czwórki niż robić je co kilka dni.

- Musze przyznać, że kompletnie zapomniałem o naszych urodzinach. Jak ten czas szybko leci. Jeszcze pamiętam jak mieliśmy po 15 lat, nie mieliśmy swojej bazy i przesiadywaliśmy w parku na obrzeżach miasta. Nie ważne czy mróz czy spiekota, ważne, że razem.

- Od kiedy z ciebie taki poeta?- rzucił JaeBum- Ale w sumie taka prawda.

- A pamiętacie jeszcze słowa ChaRin jak się poznawaliśmy?- spytała Yoo.

- „Ja wiem, że się nie znacie, ale z góry wiem, że będziemy przyjaciółmi. Nawet więcej niż przyjaciółmi, będziemy dla siebie jak rodzina"- powiedzieliśmy wszyscy na raz poza Rin.

- Ej serio zapadło wam to w pamięci? Jejku jakie to miłe.

Rozmawialiśmy puki brunetka nie musiała iść na trening.

*Taehyung*

Około godziny 11 wyszliśmy z Yoo do pracy. Dzisiaj mieliśmy mieć w kawiarni jakąś rezerwacje dla specjalnych gości, więc dość poważnie się zapowiadało. Gdy tylko weszliśmy tylnym wejście zostaliśmy obdarowani kartonami z nową zastawą, obrusami i serwetkami, które mieliśmy rozpakować. Nagle dostałem SMS'a, a dziewczyna się na mnie dziwnie spojrzała.

- Kto to?-zapytała, gdy odblokowywałem telefon.

- ChaRin: „Jeśli macie zamieszanie w pracy, przepraszam. To moja firma. Nie miałam mieć żadnego grafiku, ale przyjechał prezes z Wielkiej Brytanii i muszę być na tym towarzyskim spotkaniu. Więc skontroluje was w pracy."- przeczytałem na głos wiadomość- przynajmniej już wiemy co się dzieje- zaśmiałem się.

Pracowaliśmy w pocie czoła, aby wszystko dopiąć na ostatni guzik i udało mi nam się. Razem z Kate wyrobiliśmy się idealnie na czas. Równo o 14 przyszli goście w tym nasz kochana ChaRin, która sugestywnie do nas mrugnęła.

- Znacie ją, czy ona po prostu podrywa Tae?- zapytała Kate, a my się lekko uśmiechnęliśmy.

- Znamy ją i to bardzo dobrze.- powiedziała Yoo.

- A coś się stało?- zapytałem ciekawy, jak dalej potoczy się ta rozmowa.

- Cooo? Nie gadajcie? Jestem jej fanką. Uwielbiam ją, a Ameryka ostatnio oszalała na jej punkcie. Jest najbardziej rozchwytywaną modelką i przewiduje się, iż jest gwiazdą, która najszybciej zyskała na popularności.

- A my ją znamy od jakiś 4-5 lat, przeszliśmy razem tyle przygód i pokonaliśmy pyle problemów, że aż ciężko zliczyć. I aktualnie mieszkamy z nią pod jednym dachem.

- Poznacie mnie z nią?

🌸🌸🌸

Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału ale było to spowodowane moją wakacyjną pracą dorywczą

(cały tydzień szczudła skręcałam dla siebie) oraz tym, że osoba sprawdzająca moje rozdziały też średnio miała czas.

A teraz się pochwalę. Wszyscy moi przyjaciele (i ja też) dostali się do swoich wymarzonych szkół ponadgimnazjalnych, więc po mimo brzydkiej pogody ten dzień jest świetny. W dodatku przed chwilą mnie oświeciło, że mam trening. Więc do następnego rozdziału.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.

Ati

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top