Rozdział XVIII
🧢Shu pov🧢
Po obiedzie poszedłem do klasy, w której się miała zacząć ostatnia lekcja. Byłem już trochę zmęczony i najchętniej bym siedział w pokoju i nic nie robił, ale przez Kokichiego opuściłem już dwie lekcje więc nie mogłem sobie na to pozwolić.
Stałem przy klasie i czekałem na dzwonek. Chwilę później pojawiła się reszta klasy w tym oczywiście Kokichi, który od razu do mnie przyszedł i zaczął o czymś gadać. Słuchałbym go gdyby nie fakt, że byłem zbyt zmęczony żeby się skoncentrować na jego słowach.
- WAAAAAAAAAAH SHUMAJ MNIE NIE SŁUCHA
- S-słucham! - skłamałem słysząc "płacz" Kokichiego
-W takim razie.. - fioletowowłosy kontynuował
Znowu go nie słuchałem tylko zatonąłem w swoich myślach, po jakimś czasie ogarnąłem, że każdy już poszedł.
-Już jest lekcja? Najwyraźniej nie słyszałem dzwonka- pomyślałem i otworzyłem drzwi do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie- wymamrotałem i usiadłem w jednej z ławek.
- Nishishi~ - zaśmiał się złośliwie Kokichi patrząc w moją stronę. Zrozumiałem, że specjalnie mi nie powiedział, że zaczęła się lekcja żebym się spóźnił. Jak miło z jego strony..
Zazwyczaj się skupiałem na lekcjach, ale teraz już tylko leżałem na ławce i patrzyłem na ścianę. A to dopiero był pierwszy dzień szkoły.
- Widzę, że jesteś zmęczony Shu~ - usłyszałem głos za sobą przez który aż podskoczyłem.
- Kokichi co ty tu robisz, czy ty wcześniej nie siedziałeś ta..
- Maagiaa~ - powiedział głosem zbliżonym do Himiko
- Uh, a tak serio to co robimy? - spytałem go
- Mamy robić jakiś tam projekt w parach i takie tam, więc stwierdziłem, że będziemy razem i nie przyjmuje sprzeciwu nishishi~
- A na jaki temat?- dalej pytałem.
- Wahh, a myślałem, że to ja jestem tym który siedzi do późna w nocy.- przewrócił oczami fioletowowłosy
- Przepraszam, poprostu jestem już zmęczony i nie zbyt słuchałem.
Kokichi zaczął mi tłumaczyć szczegóły o projekcie z tym, że często dodawał swoje kłamstwa więc musiał się poprawiać i tłumaczyć od początku przez co gdy reszta grup już zaczynała projekt ja dopiero dowiedziałem się o czym jest.
- Może zrobimy to w formie plakatu?-zaproponowałem
- Jak mój ukochany Saihara-chan chcee~ - uśmiechnął się Kokichi
Po tych słowach zaczęliśmy go robić. Było dosyć ciężko przez to, że Kokichi ciągle rysował po kartce, a ja musiałem to mazać.
- Tak wogóle, do kiedy mamy czas na oddanie tego? - spytałem gremlina
- Do końca lekcji, a co?~ - uśmiechnął się złośliwie
- Ah okey.. Czekaj, przecież lekcja kończy się za 20 minut, a my dopiero zaczęliśmy!- spanikowałem
- No coooż to nie ja spałem na lekcji i nie słuchałem nauczyciela~
- Ja przynajmniej nie rysuje zbędnych rysunków- westchnąłem kontynuując pracę.
- WAAH SHU MYŚLAŁEM, ŻE LUBISZ MOJE RYSUNKIIIIII, OKŁAMAŁEŚ MNIEEE- Zaczął płakać tak, że cała klasa spojrzała w naszą stronę
-K-Kokichi!
-Nishishi~ - zaśmiał się tylko i zmazał swój rysunek.
Zostało 5 minut.
- Chyba zdążymy- westchnąłem z ulgą
- Wahh, a już miałem mówić nauczycielce, że pies nam zjadł plakat - powiedział smutnym głosem Kokichi
- Przecież ty nie masz psa poza tym.. - zacząłem ale Kokichi mi przerwał
- Cicho Shu, nie dyskutuj z mistrzem kłamstw- uśmiechnął się. Mimowolnie również oddałem uśmiech i odłożyłem długopis tym samym kończąc plakat.
- Może być? - spytałem fioletowowłosego.
- Yup yup! - skinął głową, wziął plakat i odniósł nauczycielce.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę, jednocześnie kończąc nasze wszystkie lekcje.
Razem z Kokichim, Kaito i Rantaro wyszliśmy z klasy na korytarz.
Zaczęliśmy iść w stronę naszego pokoju.
- Heeej Nagito gdzie idzieeesz? I czemu beze mnieee~ - odezwał się Kokichi. Spojrzałem w stronę Nagito. Faktycznie wychodził ze szkoły.
- Chciałem się spotkać z Hajime, jeśli chcesz możesz iść ze mną. Ale wątpię, że chciałbyś iść z.. - Nagito kątem oka zobaczył Chiaki- umm nie ważne.
- Oczywiścieeee, Shu idziesz z namiii
- Muszę? - powiedziałem zaspany
- Myślę, że to dobry pomysł. Możemy się spotkać z całą klasą aby lepiej się poznać! - wtrąciła się Chiaki, która właśnie grała w swoją grę.
- Czyli jednak nie mam wyboru- westchnąłem
- Pójdę zebrać klasę, zaraz przyjdę- powiedziała przewodnicząca i poszła
-A ja chciałem tylko odpocząć... - pomyślałem
Po chwili przyszła cała klasa oprócz Peko i Fuyuhiko.
- Czemu nie ma bejbi gangsty? - spytał Kokichi
-Fuyuhiko i Peko powiedzieli, że nie chcą iść, więc nie nalegałam- wyjaśniła Chiaki
-Um, w takim razie idziemy? Hajime pewnie na mnie czeka. - wtrącił się Nagito
Chiaki skinęła głową i wyszliśmy ze szkoły, Nagito zaprowadził nas przed budynek kursu rezerw.
Przed nim czekał już Hajime.
-Cześć Nagito i.. - brązowowłosy spojrzał w naszą stronę. Z całej klasy znał tylko mnie, Kokichiego i Chiaki.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci, że wziąłem ze sobą całą klasę. - zaczął go przepraszać Nagito
-T-to nic, myślę, że miło będzie się poznać - zaśmiał się nerwowo Hajime. Widocznie nie tylko ja się stresuje poznając nowych ludzi.
-Nie mam zamiaru się poznawać z jakimś bezwartościowym śmieciem bez talentu. - Zaśmiała się wrednie Hiyoko.
Spojrzałem na brązowowłosego, po jego minie widać było, że Hiyoko trafiła w jego czuły punkt.
Nagito uśmiechnął się tylko przepraszająco w stronę Hajime.
-Myślę, że nie powinniśmy tak stać, powinniśmy gdzieś iść. Macie jakieś pomysły? - spytała Chiaki odrywając wzrok od gry.
-Wybacz ale niestety nie.. - uśmiechnęła się Sonia
-Nic się nie stało panienko Soniuu- Kazuichi przysunął się bliżej księżniczki na co ona się odsunęła.
-Może do wesołego miasteczka?- zaproponowała Mahiru
- Hmm, chyba nie jest daleko, szczególnie jeśli pojedziemy autobusem... - zamyśliła się Chiaki
- Nuuudzi mi sięę chodźmy juuuuż- Kokichi zaczął marudzić
Kaito przewrócił oczami, wyraźnie zirytowany Kokichim, na szczęście nic nie powiedział i poszliśmy na przystanek autobusowy.
Nie musieliśmy długo czekać, po chwili zjawił się autobus. Niestety był wypełniony ludźmi więc ledwo się wcisnęliśmy do środka. W sumie się nie dziwiłem, w końcu była pora ludzi na wracanie z pracy.
Stanąłem przy oknie próbując zająć jak najmniej miejsca, nie lubiłem być w tłumie, najbardziej zwracać na siebie uwagę. Niestety będąc z Kokichim, który praktycznie zawsze był ze mną ciężko było uniknąć dziwnych spojrzeń.
O dziwo teraz Kokichi był cicho... no nie zupełnie. Nic nie mówił ale jego oddech był strasznie szybki i ciężki.
- Wszystko w porządku? - spytałem go trochę zmartwiony
-... Oczywiście- wysapał
-Nie wydaje mi się, twój oddech jest dosyć..
-... To tylko dlatego, że Kaito śmierdziii- zażartował nadal ciężko oddychając
-Kła..- nie dokończyłem bo autobus gwałtownie się zatrzymał. Stanęliśmy na przystanku i z autobusu wyszło większość ludzi. Teraz w nim była tylko nasza klasa i parę innych osób. Tym samym oddech Kokichiego się uspokoił i zaczął oddychać normalnie.
Westchnąłem wiedząc, że coś ukrywa, ale postanowiłem jak zwykle nie naciskać, bo i tak pewnie by mi nie powiedział prawdy.
Parę przystanków później byliśmy już na miejscu, wyszliśmy z autobusu i poszliśmy w stronę wesołego miasteczka.
Zapłaciliśmy za bilety i zaczęliśmy się zastanawiać gdzie iść.
-Chodźmy na roller coasterrr- powiedział Kokichi
-Nie! - zaprotestował Kazuichi
-Booisz sieee? Nishishi, jesteś słabyyy~ - wyśmiał go fioletowowłosy.
Szczerze mówiąc też się trochę bałem ale wolałem się nie przyznawać.
-N-nie poprostu.. - zaczął się tłumaczyć różowowłosy
-Myślę, że roller coaster to doskonały pomysł! - zawołała Sonia
-Oczywiście panienko Soniu! - uśmiechnął się do niej entuzjastycznie Kazuichi
Westchnąłem tylko i poszliśmy w stronę jednego z rollercoasterów. Nadal nie byłem do niego przekonany, ale postanowiłem nie narzekać. Usiadłem na jednym z miejsc, obok mnie usiadł Kaito.
- Boisz się Shuichi? Wyglądasz blado- uśmiechnął się do mnie
-Ymm, nie- pokręciłem głową tym samym kłamiąc. Kokichi ma rację, powinienem przestać się wszystkim stresować i powinienem pokonać swój strach i zacząć czerpać jakąś radość z życia.
3
2
1
0
Ruszyliśmy. Najpierw jechaliśmy powoli na górę i w sumie to nie było takie złe, ale potem czekał nas ostry zjazd w dół czyli to czego bałem się najbardziej.
Na samym szczycie się zatrzymaliśmy się i nagle zaczęliśmy spadać w dół.
-AH- krzyknąłem cicho, ponieważ chusta Kokichiego rozwiązała mu się, a jako iż Kokichi siedział prze de mną, wpadła na moją twarz i nic nie widziałem.
Kiedy ją zdjąłem z twarzy byliśmy już na dole, a po chwili jazda się skończyła.
Westchnąłem z ulgą kiedy wysiadłem z kolejki. Nigdy więcej.
Podałem Kokichiemu chuste, którą od razu zawiązał na swojej szyi.
Potem poszliśmy jeszcze na parę innych atrakcji, a na sam koniec zostawiliśmy diabelski młyn.
Ja byłem z Kokichim, Nagito i Hajime.
Powoli wznosiliśmy się do góry. Na szczęście tego się nie bałem, więc zrelaksowany oglądałem widoki.
Od tego wszystkiego byłem strasznie zmęczony, najchętniej zasnąłbym tu i teraz ale niestety nie mogłem.
-Shuichi?
-H-huh? - wybudziłem się z rozmyślań
-Pytałem czy idziesz potem jeszcze raz na ten rollercoaster- uśmiechnął się do mnie Hajime
-Nie chyba nie - ziewnąłem i oparłem głowę na szybie. Powoli zjeżdżaliśmy na dół, tym.
-Bo Shu się booi~ - zaśmiał się Kokichi
-N-nieprawda! - zaprotestowałem
-Nie umiesz kłamać - stwierdził Kokichi
W końcu wysiedliśmy, czekaliśmy jeszcze na resztę.
-Choodź Shumaaai- Kokichi pociągnął mnie za rękę
-Gdzie? - zapytałem zaspany
-Hmm, oczywiście to ciemnej uliczki, żebym mógł cię porwać a potem torturować! - zawołał entuzjastycznie
-A tak serio? - ziewnąłem
-Chce watę cukrową~ - wzruszył ramionami i podszedł do stoiska z watą cukrową. Kupił dwie i jedną podał mi.
-Dzięki, nie musiałeś - uśmiechnąłem się do niego
-Przynajmniej się uśmiechnąłeś marudo nishishi~- zaśmiał się Kokichi
-He? Ja się często uśmiecham!- zaprotestowałem
Poszliśmy w stronę reszty klasy, którzy już na nas czekali.
-Powoli zachodzi słońce, wracamy? - spytała Chiaki
-Taak, ale najpierw zrobię nam zdjęcie! - uśmiechnęła się Mahiru.
Wysiliłem się na ostatni, zmęczony uśmiech. Mahiru zrobiła zdjęcie i zadowolona schowala aparat do torby.
-Teraz możemy już iść! - uśmiechnęła się czerwonowłosa.
W końcu wyszliśmy z wesołego miasteczka i poszliśmy na przystanek autobusowy. Spojrzałem na Kokichiego, wyglądał na trochę nerwowego. Bał się jeździć autobusem? Bał się ludzi? To drugie na pewno odpada, w końcu on kocha być w centrum uwagi.
Po paru minutach przyjechał autobus. Było w nim mało ludzi, na co zauważyłem, że Kokichi cicho westchnął z ulgą.
Usiadłem na jednym z wolnych siedzeń, a obok mnie usiadła Chiaki, która wykorzystywała każdy moment na granie na swojej konsoli.
Kiedy dotarliśmy już do Hope's peak było już ciemno. Pożegnaliśmy się z Hajime, który odszedł w kierunku kursu rezerw.
Wszedłem do naszego pokoju. Byłem tak zmęczony, że chciałem iść już spać, ale najpierw musiałem się umyć.
-Um, nie macie nic przeciwko jeśli pójdę się umyć pierwszy? - spytałem Kaito, Rantaro i Kokichiego.
-Duuuh, przestań się nas o wszystko pytać i idź- przewrócił oczami fioletowowłosy.
-Ten jeden raz muszę się zgodzić z Kokichim- powiedział Kaito
-Oh okej- uśmiechnąłem się lekko i poszedłem się myć.
Nie myłem się długo, bo chciałem jak najszybciej się położyć. Umyłem też zęby i usiadłem na swoim łóżku. Wyjąłem książkę i zacząłem ją czytać w oczekiwaniu aż wszyscy się umyją i będę mógł zgasić światło.
-Aw bejbi Shumai jest śpiący~ - powiedział dokuczliwym głosem Kokichi wchodząc już w piżamie do pokoju.
-Uhm- tylko skinąłem głową ignorując "bejbi Shumai"
-Nishishi~ - zaśmiał się w odpowiedzi Kokichi i wszedł na swoje łóżko.
Po chwili przyszedł Rantaro, a później Kaito. Odłożyłem książkę i zgasiłem światło.
-Branoc - wymamrotał tylko Kaito
Nie zdążyłem mu odpowiedzieć ponieważ już spałem.
×××××××××××××××××××××××××
Ten rozdział był strasznie leniwyy, aczkolwiek niedługo zacznie się robić ciekawiej.
Chyba.
A teraz, jako, że w poprzednim "rozdziale" pytałam was jakie są wasze ulubione postacie z dangi to teraz możecie napisać te których nie lubicie.
Tak więc do zobaczenia w kolejnym rozdziale! (Postaram się go napisać jutro)
(1763 słowa)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top