#22 - MinKi
Gdy się obudziłem poszedłem do salonu, ale ByungJoo tam nie było. Zacząłem go wołać bo trochę się bałem. Po chwili zdzierania gardła usłyszałem że ByungJoo jest w kuchni i robi . . . Chyba śniadanie. Która jest w ogóle godzina? Poszedłem do kuchni i zastałem tam ByungJoo który krzątał się przy półkach. I coś robił. Postanowiłem przyciągnąć jego uwagę.
- Hyung! Nie mam się w co ubrać!! - olał mnie - Hyuuuuung! - Krzyknąłem uderzając w stół.
- MinKi. Co ci odwa. . . MinKi? To ty nie śpisz?
- Nie. Nie śpię! - Krzyknąłem zirytowany.
- MinKi. Uspokój się. No weź.
- Nie hyung. Dlaczego mnie ignorowałeś??
- Byłem zajęty. Przepraszam Rennie.
- Dobra. Jesteś zbyt miły żeby ci nie wybaczyć.
- Ok. - Jak B-Joo to powiedział to poszliśmy do jego pokoju ( tak mam u niego swoje ciuchy bo to prawie mój drugi dom ) i razem wybieraliśmy w co mam się ubrać. Nie wiem czemu
B-Joo proponował mi jakieś wymyślne ubrania, ale go posłuchałem. Ubrałam się ładnie, i wyjątkowo nie twierdzę że wyglądam tragicznie. . . Chyba pierwszy raz w moim krótkim życiu i pewnie ostatni za razem. Ale cóż nic z tym nie zrobie. Nagle z moich myśli wyrwał mnie B-Joo
- Rennie, chodź na zakupy. Wiem że to lubisz.
- Racja. Lubię zakupy. . . Jeżeli jeszcze nie jestem zakupocholikem, ale nie w garniturze.
- Ale czemu. Wyglądasz tak. . . Poważnie. Nikt nie będzie się z ciebie nabijał.
- Wierzę ci. Ale jak ktoś na mnie krzywo spojrzę to. A) osobiście cie zabije, a może B) zabije sam siebie.
- Ty mi tu nie szantażuj. A szczególnie nie swoim życiem. Rozumiesz?
- A będę. Tak samo jak będę cię stalkować. . . W sumie już to robię Hyung.
- Jak to. Stalkujesz mnie??
- Tak. Dokładnie tak samo jak ty lustrujesz moje prywatne wiadomości ze Zdrajcą
- Nie lustruje
- Chce ci powiedzieć że ja nie jestem ślepy. Po pierwsze: widziałem że z nim pisałeś. . . Dwa razy, a po drugie: wczoraj zablokowałem zdrajcę, a dzisiaj rano patrzę, a tu popatrz Zdrajca odblokowany, a żeby było śmieszniej. Wiem że wczoraj zapomniałem telefonu na stole. . . Przy tobie, a rano był obok mnie.
- Dobra. To mocne dowody przeciwko mnie. . . Ale wiem że nie umiesz się na mnie długo gniewać kochany
- Kochany???
- Tak. A co nie??
- Kochany dla mnie to ty byłeś. . . Ale dałeś mi kosza bo wolałeś Hansola. A teraz co? Zazdrosny o Jong'a?
- Nie no skąd. Po prostu myślałem że mogę ci tak powiedzieć Rennie. Przecież to nie ujma na twoim honorze
- Ujma?? Nie. Ból?? Tak. Ogromny
- Dlaczego?
- Byłeś moją pierwszą miłością i ci to powiedziałem. A ty mi dałeś kosza debilu. A teraz będzie mi wyskakiwać z "kochany".
- Mówiłeś że ci to nie robi różnicy. Że to nie jest problem że kocham kogoś innego.
- Tak. To mówiłem, ale ty nie widziałeś we mnie zmiany.
- Zauważam co się z tobą dzieje. Zawsze to robię. Byłeś załamany.
- Tak, a wiesz czemu po tym jak dałeś mi kosza mnie nigdzie nie było?
- Szukałem cię. Nie wiem gdzie byłeś?
- W szpitalu. . . Po mojej pierwszej próbie samobójczej. I jak na razie ostatniej.
- Jak mogłeś?!
- hmmm. Po prostu?
- Wybacz że przeze mnie to przeżyłeś.
- Nie mam ci tego za złe. Też bym siebie nie chciał, a dzięki temu odkryłem jak fajne jest samookaleczanie
- To nie jest fajne Min. Zostajemy. I tak już nie zdążymy na zakupy, a tym czasem czas na "psychologa B-Joo"
- Ok.
- Więc co siedzi ci na sercu?
- Jong. . . Jest mi źle z tym co się stało.
- Może jest szansa to naprawić?
- Może tak. Chyba do niego napisze
- Nie teraz. Może później?
- Ok. . . - nie dokończyłem bo usłyszałem dzwonek do drzwi. B-Joo pobiegł otworzyć. Poszedłem za nim. Na widok osoby za drzwiami niemal mnie ścięło z nóg. Za drzwiami stał JongHyun. Miał w ręce kwiaty. Miał na sobie czarną koszulę i białe spodnie. Wyglądał pięknie. . . Nagle z gapienia się (bo to właśnie robiłem) na niego wyrwał mnie on sam
- Wybacz mi MinMin. Proszę cię. Nie chciałem ci tego zrobić. Mam o to do siebie wyrzuty. I dlatego w ramach przeprosin zorganizowałem dla ciebie wyjątkowy wieczór. Proszę wybacz.
- Patrz Rennie. Jong cię wyprzedził - wtrącił się ByungJoo
- Wybaczam ci JongHyunnie, ale ufaj mi następnym razem. Kocham cię i nigdy nie przestane. I pójdę z tobą jeżeli masz jakiś plan.
- Dziękuję ci MinMin. Może to za wcześnie ale. . . Czy chcesz ze mną zamieszkać? I dzielić ze mną łóżko??
- Tak skarbie. Chciałem żebyś mnie o to zapytał.
- Dziękuję ci MinMin. Dobra. Teraz idziemy bo się spóźnimy.
- A gdzie? - zapytałem
- niespodzianka kochany
- Niech będzie
Po dłuższym spacerze doszliśmy i ciągłej nie przerwanej dyskusji doszliśmy pod jakieś miejsce (a/n sorry. Nie wiem gdzie z reguły koncertowało BigBang w Korei) ale wiedziałem od razu co tu robimy. Ale i tak udawałem, że nie wiem i spytałem JongHyunnie'ego
- Co my tu robimy??
- Przyszliśmy na koncert mojego kumpla.
- Och na serio - odpowiedziałem smutniej bo myślałem że BigBangu
- Tak. Ma tu dziś koncert i mamy wejściówki za kulisy
- To super. - Nagle usłyszałem że JongHyunowi przyszedł SMS. Przeczytał go na głos
- "Uważaj na swojego chłopaka bo jeszcze ci go poderwe. . . Spójrz w lewo". O co temu gościowi chodzi. . .
Gdy spojrzałem zobaczyłem BigBang. Ale nie na ich koncert przyszliśmy. . . Ale gdzie jest kumpel Jong'a. . . Nie wiem. . .
- JongHyunnie? A wiesz kogo najbardziej uwielbiam z BigBang?
- No kogo??
- G-Dragona.
- Mhm. . . Dobra. Może wejdźmy.
- Ok.
Gdy weszliśmy za kulisy zobaczyłem że fani wchodzą dopiero teraz. A potem zobaczyłem BigBang. Weszli tu. . . *Atak fanboyowania* po uspokojeniu sie zapytałem JongHyun'a.
- Co my tu robimy? Miał być koncert twojego kumpla.
- Och. Wybacz. Zapomniałem powiedzieć. GD to mój kumpel.
Po chyba dwóch/trzech godzinach poszliśmy do swoich (jeszcze) osobnych domów. Jutro się przeprowadzam do mojego chłopaka. Ale teraz gdy jestem w łóżku muszę parę rzeczy zrobić. . . A przede wszystkim napisze do JongHyun'a
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
No więc. Jest nowy rozdział i jeszcze jednak będzie jeden krótki przed zakończeniem i rozpoczęciem nowej części. Więc Papatki i do zobaczenia w następnych
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top