Purple Lamborghini

NataliaSzatraj:

Na początek chciałabym wspomnieć o tym, iż moja bohaterka jest od początku zauroczona J'em, ale to chyba każdy zauważył. Mam nadzieję, że spodoba Wam się moja część. Zapraszam do czytania!

***

Perspektywa Diany

Nasze miny z Mirie były jednoznaczne. Obie nie spodziewałyśmy się takiego obrotu wydarzeń, a ich cała sytuacja widocznie bawiła. Pan J wraz z blondynką mieli się wyśmienicie, jedząc śniadanie, a mnie zebrało się na wymioty z powodu tej całej sytuacji. Mirie niepewnie dosiadła się do stołu i sięgnęła po dzbanek z kawą. Pomimo tego, że jedzenie wyglądało naprawdę znakomicie i burczało mi w brzuchu, nie miałam zamiaru zjeść śniadania. W mojej głowie cały czas przewijały się myśli na temat dwóch morderstw, jakich dokonałyśmy, a o czym właśnie dowiedział się nasz szef.

- What's wrong, Doll? - ten człowiek chyba nigdy nie wie, kiedy ma się odezwać. - Nie jesteś głodna? - głos zielonowłosego, a potem jego psychodeliczny śmiech, oraz chichot Harley utwierdziły mnie (po raz któryś) w przekonaniu, że oni na pewno nie są normalni.

Usiadłam przy stole, sięgnęłam po jabłko i powoli zaczęłam je jeść. Mirie wydawała się być uspokojona owym zdarzeniem, jednak znałam ją lepiej niż ktokolwiek inny i byłam pewna, że bardzo się wszystkim przejmuje.

- Boss, we got some problems with your guns - niespodziewanie w naszym gronie zjawił się wysoki mężczyzna w garniturze.

Czekaj, czekaj... Co?! Broń! Co tu się dzieje? Popatrzyłam na blondynkę, jednak wydawało mi się w tym momencie, że była ostatnią osobą, od której czegoś bym się dowiedziała. Siedziała wpatrzona w naszego szefa jak w obrazek. Owszem, był na swój sposób bardzo intrygujący, ale z minuty na minutę okazywał się coraz bardziej psychicznym człowiekiem. Niby mówią, by nie oceniać książki po okładce, ale wszystko, co tutaj zobaczyłam, nieodwołalnie świadczyło o tym, iż on do normalnych nie należy, tak samo jak i Harley.

Mirie podziękowała za śniadanie, ja zrobiłam to samo, ale Joker nawet nie uraczył nas spojrzeniem, tylko zbył ruchem dłoni.

- Mam dziwne przeczucie... - zaczęłam, jednak Mirie przerwała mi w połowie, gdy stanęłyśmy przy schodach.

- ...że z nimi jest coś nie tak? Nie tylko ty masz takie przeczucie.

Cieszyłam się, że w całej sytuacji nie byłam sama. Mieć taką przyjaciółkę jak Mirie to skarb. Od zawsze wspierała mnie w każdej możliwej sytuacji, obie mogłyśmy na siebie liczyć.

- Muszę zapalić.

- I'm going with you - Mirie ruszyła wraz ze mną w stronę wyjścia z klubu.

Stanęłam pod ścianą i trzęsącymi się dłońmi wyciągnęłam paczkę papierosów, ostatnią, którą cudem znalazłam rano na dnie swojej walizki, ponieważ Mirie przyznała się, że w nocy wypaliła kilka ostatnich papierosów z tej, która znajdowała się w mojej torbie na ramię. Wiem, że Miranda nie paliła często (poza tym i tak zaskoczyło mnie, że tej nocy opróżniła paczkę, wypaliwszy papierosy o smaku lodowym), ale z grzeczności wysunęłam opakowanie w jej stronę. Nie zdziwiło mnie to, że zdecydowała się zapalić wraz z moją osobą. Na pewno nie paliła nałogowo, tylko gdy miała ochotę, a do tego obecne okoliczności były wyjątkowo sprzyjające. Musiałyśmy się odstresować.

Zaciągnęłam się mocno dymem, obserwując widok przed nami. Niby niczym się nie różnił od ulic w tej biedniejszej części Liverpoolu. Wszędzie walały się śmieci, szyby w witrynach nieczynnych już sklepów były powybijane, a ludzie, którzy tędy przechodzili, niepewnie patrzyli w stronę klubu, pod którym stałyśmy. Zastanawiało mnie to, iż owy klub znajdował się w takim miejscu, a jednak był niesamowicie bogato urządzony, przez co oczywiście i sam Joker posiadał sporą ilość pieniędzy. Wywnioskowałam to również oczywiście ze stawki, jaką nam zaproponował.

- O, tu jesteście! - melodyjny as fuck głos Harley dobiegł do moich uszu, a ja wypuściłam dym z ust, mierząc ją wzrokiem. - Bleh... Zapach papierosów jest okropny - jęknęła i odsunęła się do tyłu o kilka kroków.

- Coś się stało, Harley? - spytała Mirie, a blondynka machnęła dłonią, na co bransoletki na jej nadgarstkach zabrzęczały.

- Na-ah... But Mistah J wantcha in his office. Hurry up! He don't like to wait for anyone.

Znowu ten cholerny, kaleczony przez nich angielski, no ale cóż, jak szef każe, to trzeba iść. Powoli stawiałam kroki do jego gabinetu, a za mną szła nieco zmartwiona Mirie. Harley zniknęła niemal tak szybko jak się pojawiła. Stojąc przed wielkimi, mahoniowymi drzwiami gabinetu Jokera, wstrzymywałam coraz bardziej przyśpieszony oddech, aż w końcu zapukałam do nich.

- Come in!

Złapałam za klamkę i popchnęłam drzwi. Joker siedział w swoim fotelu z nogami na biurku. Był dosłownie obwieszony złotem (zaczynając od łańcuchów, bransoletki, pierścienia, a kończąc na zegarku oraz kolczykach), elegancko ubrany, a w dłoni trzymał szklankę z bursztynowym trunkiem. Chyba nie ma chwili, w której nie piłby alkoholu. Musiał mieć naprawdę mocną głowę.

- Usiądźcie.

Tak jak kazał, tak też zrobiłyśmy. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że o "zapraszam", "proszę" lub jakimkolwiek zwrocie grzecznościowym z jego strony mogłyśmy jedynie pomarzyć.

- Jeżeli pracujecie dla mnie, musicie nieco... fix your style, ladies.

Patrzyłam na mężczyznę w skupieniu, co jakiś czas rozglądając się po jego gabinecie. Wyglądał niemal tak samo jak reszta pomieszczeń w całym klubie. Ściany koloru bordowego, oraz ciemne meble dodawały temu pokojowi grozy. Wszędzie walały się wszelkiego rodzaju bronie palne, niedopałki papierosów, a na półkach stał alkohol i inne drobiazgi. Nawet znalazło się miejsce na zdjęcie z Harley w kolorowej ramce. Joker był na nim ubrany w swój czarny frak, natomiast Harley miała na sobie czarno-czerwony kombinezon błazna oraz czapkę z dwoma białymi pomponikami. Jej usta pomalowane były na czarno, a twarz na biało. Stała po prawej stronie Jokera, wpatrując się w niego, jakby był bóstwem, oraz uśmiechając się szeroko. Jej wybranek natomiast patrzył w zamyśleniu przed siebie, ale także się uśmiechał.

Oglądając jaskraworóżową ramkę, byłam pewna, że zakupiła ją dla niego blondynka.

- A ty co o tym sądzisz, Doll? - spojrzałam na Jokera, który swoim głosem wyrwał mnie z własnych myśli, i pokręciłam głową.

- W-what?

Joker zaśmiał się radośnie, kręcąc głową, a po moim ciele przebiegły dreszcze. Jego śmiech nie był przyjemny, był przerażający, aż pozostawiał po sobie niesmak.

- Silly girl. Ya should listen to your boss, Doll. Musicie jakoś wyglądać, daję wam tysiąc dolarów i oczywiście telefony komórkowe, żebym był z wami w ciągłym kontakcie. Znajdźcie Harley i lećcie na zakupy. Pracę zaczynacie o dwudziestej.

Obrócił swoje krzesło i nic nie mówiąc, opuścił pokój, zostawiając nas, a jego kroki odbijały się echem o moje uszy. Spojrzałam na leżące banknoty, które pozostawił na stole oraz dwa drogie smartfony. Wzięłam wszystko w obie ręce.

- Musimy znaleźć Harley - Mirie podniosła się z siedzenia, a za nią ja i zaraz ruszyłyśmy w stronę głównej części baru. Kobieta siedziała przy barze, sączyła Coca-Colę rurką z wysokiej szklanki i zaśmiewała się w najlepsze, plotkując z barmanem. Następnie odwróciła się, jakby od razu wiedziała, że zmierzamy do niej, i przywołała nas gestem dłoni.

- Pan J mówił, że mamy iść z tobą na zakupy - powiedziałam, obserwując jak blondynka bawi się swoim sterczącym wysoko kucykiem z niebieską końcówką.

- I know. I know, sweetie, I think we should be goin' right now. Myślę, że ten ogromny, bogaty sklep w Gotham może się wam spodobać. Lecimy! - Harley, podekscytowana, zerwała się na równe nogi i pognała w stronę wyjścia.

Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a ona już wsiadała do ogromnego sportowego auta. Sądząc po kolorze fioletowym, należało do jej mężczyzny. Niepewnie usiadłyśmy na tylnych siedzeniach. Zaczęłam modlić się w myślach o przeżycie tej jazdy z Harley za kierownicą. Przecież będzie je prowadzić kobieta, która nie ma po kolei w głowie. Jednak ruszyła spod baru o dziwo powoli i delikatnie.

- Ya ever been in love? - wypaliła nagle, stając na światłach, jakbyśmy od zawsze były jej najlepszymi przyjaciółkami, a ona codziennie zwierzała nam się ze swoich problemów i myśli.

- Tak... Who hasn't? A dlaczego pytasz? - Miranda zdecydowała się podtrzymać temat, a ja zacisnęłam paznokcie na swoich nagich udach. Nie byłam zakochana w byłym, którego zabiłam, jednak sama rozmowa o miłości była dla mnie strasznie przytłaczająca. Odwróciłam głowę w stronę okna i wsłuchiwałam się w dziecięcy głosik Harley.

- Ja i Pan J jesteśmy bardzo szczęśliwi... But sometimes... Batman, Batman's ruinin' our dates, our plans and it makes me mad and sad even more... Ya know, nobody wants a third person in a relationship.

Mówiąc to, nie pałała już taką radością jak zwykle. Można było wyczuć w jej tonie nutę złości oraz smutku. Byłam ciekawa, co ją ugryzło i dlaczego nagle zaczęła akurat ten temat, ale po pierwsze bałam się zapytać. Zresztą nawet nie wiadomo, czy istniało rozsądne wytłumaczenie. Jeszcze jedna rzecz mnie bardzo ciekawiła... Dlaczego akurat Batman im przeszkadzał? Był przecież "tym dobrym". Zdaję sobie sprawę, że aniołkami to oni nie są, bliżej im do diabłów, ale Batman... Co ma Batman do ich związku? To znany z mediów nieoficjalny zamaskowany obrońca miasta - wątpię, że jako "ten dobry" i przede wszystkim sane, byłby zainteresowany kimś tak świrniętym jak Harley. Nie chciałam, by Harley nam się tutaj rozbeczała, ponieważ obawiałam się, że ta chwila dekoncentracji z jej strony kosztowałaby nas życie, więc położyłam dłoń na jej drobnym, zimnym ramieniu, a następnie spytałam:

- A jak się poznaliście, Harley? You know... You and Mister J.

- I used to work in Arkham Asylum and then I met him. He was so charmin' to me. I know he loves me because I remind him of his wife who died a few years ago.

Przysłuchiwałam się jej słowom i starałam sobie każde dobrze przyswoić. Była psychiatrą... I prawdopodobnie dopiero zaczynała staż, gdyż sądzę, że na chwilę obecną Harley na pewno nie miała trzydziestu lat. Tak, ta słodka wariatka kiedyś leczyła takich jak ona. Nie wydaje mi się, aby ją kochał, chociaż może okazuje jej to na swój własny sposób. Cała ta historia nadawała się do jakiejś romantycznej powieści. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o minie Mirie, gdybym powiedziała to zdanie na głos.

***

*gif, który robi za zdjęcie, ale who cares X'D*

Aaa, kocham ten rozdział! Komentować, bo zamorduję! :3

Plus mały reminder odnośnie języka angielskiego w tej historii: raczej nie znajdziecie tu poprawnej konstrukcji (ja zawsze staram się dopasować styl do osoby mówiącej), znajdziecie za to częste błędy gramatyczne, skróty oraz słowa pasujące do Amerykanów, ponieważ zarówno Harley, jak i Joker tak mówią. Więc nie uczcie się angielskiego z ich wypowiedzi! :v One jedynie nadają klimat, po to tu są :D Staramy się też dzięki nim nakreślić różnicę między Jokerem, Harley a Dianą i Mirie, które pochodzą z Wielkiej Brytanii i nie wypowiadają się w taki sposób.

A w mediach teledysk z Jokerem do "Purple Lamborghini", w którym widzimy go w całej okazałości w swoim bogatym klubie (z półnagimi tancerkami wokół), to, jak chodzi po nim i osobiście dogląda, czy wszystko jest jak być powinno, to, jaki jest przerażający i oczywiście jaki jest hot!! *_____*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top