Loco, Maniac, Sick Bitch
Z moimi rozdziałami przez parę dni będzie gorzej, gdyż jestem na Polconie całymi dniami i paraduję w moim cosplayu Harley z Suicide Squad :D Tyle udało mi się dla Was przygotować. Shipperzy Diast (Połączenie Diana i Frost XDD jak macie lepszą nazwę, to podajcie XDD) będą szczęśliwi po tym rozdziale :D
***
Perspektywa Diany
Przez całą podróż do domu, albo raczej czegoś, co mogłyśmy nazwać domem, Joker nie uraczył nas jednym słowem ani spojrzeniem. Byłam przerażona, szczególnie po groźbie, którą skierował do Frosta. Klaun jest nieobliczalny i Bóg wie, co może mu strzelić do głowy. Gdy dopłynęliśmy, Frost pomógł nam wejść na brzeg, a sam szybko ruszył za złowrogo pomrukującym Jokerem. Z niewiadomego powodu wracaliśmy pieszo, co nie stanowiło wielkiego problemu, gdyż klub znajdował się bardzo blisko rzeki, lecz wraz z Mirie postanowiłyśmy iść troszkę wolniej, skoro szef chce pogadać z mężczyzną.
- I'm scared of him, Mirie - wyszeptałam, pocierając zmarznięte ramiona.
Dziwiłam się nieco, że po takiej dawce alkoholu, płynąc łodzią, nie poczułam się niedobrze, ale nieważne. Mirie objęła mnie ramieniem i obie przekroczyłyśmy próg klubu, gdy reszta pracowników zaczęła sprzątać. Wróciliśmy dosyć późno, bo pogaduszki Jokera z Batmanem trochę trwały. Cały czas miałam wrażenie, że personel patrzy na nas z pogardą albo nawet gorzej. Oni harowali, a my woziłyśmy się z szefem i spałyśmy z nim. Byłyśmy do jego prywatnego użytku. Zastanawiało mnie, jaki on miał w tym cel. Co dawało mu (oprócz przyjemności, bo to oczywiste) wykorzystywanie nas w taki sposób? Podeszłyśmy do baru i z grzeczności zapytałyśmy, czy przypadkiem w czymś nie pomóc, ale zbyli nas odpowiedzią, że nie mamy tutaj nic do zrobienia.
- Diana... - Mirie zwróciła się do mnie, delikatnie szturchając moją osobę łokciem. Spojrzałam w zdenerwowane oczy dziewczyny, a ta wskazała ruchem głowy na drzwi od gabinetu Jokera. Usłyszałam donośne krzyki i prawdopodobnie odgłos tłuczonego szkła. Nie mogłam pozwolić na t,o by Jonny'emu coś się stało, więc ignorując przyjaciółkę, która ostrzegała mnie przed wybuchem szefa, wpadłam do pomieszczenia. Wiem, jestem zbyt impulsywna, ale tutaj chodzi o życie ważnego dla mnie mężczyzny i oczywiście nie mam tutaj na myśli Jokera.
Widząc zielonowłosego mierzącego spluwą prosto w pierś Frosta, zadrżałam. Obaj automatycznie odwrócili się w moją stronę, a Joker zaśmiał się swoim psychodelicznym chichotem, nie odsuwając lufy od Frosta.
- Doll, go back to your apartment - syknął z klasycznym dla siebie wyrazem twarzy. Nie ruszyłam się ani na milimetr. Mirie stała z boku, przyglądając się z przerażeniem temu, co robię i ja, i on.
- Jesteś zadziorna, Diana... Nie zadzieraj z szefem, gdy prosi cię o opuszczenie. Did ya hear that?! - wiedziałam, że jest mocno wkurzony i wiedziałam, że cała ta sytuacja może pogorszyć tę, w której obecnie się znajdowałam, ale czy to mnie obchodziło? Obchodziło mnie tylko to, aby Frost uszedł z życiem.
- Diana... - wyszeptała moja przyjaciółka, łapiąc za nadgarstek, by wyciągnąć moją osobę z jego gabinetu. Wyrwałam swoją dłoń i podeszłam do Jokera. Nie myślałam trzeźwo; wiedziałam, że zginę ale coś pchało mnie do przodu, coś chciało, bym mu się postawiła. Weszłam pomiędzy jednego a drugiego mężczyznę tak, że pistolet Jokera mierzył teraz prosto w moją szyję (byłam stosunkowo niższa od każdego mężczyzny, mam ledwie sto sześćdziesiąt dwa centymetry wzrostu).
- Get the hell outta here, Diana! - warknęła do mnie fioletowowłosa, na co Joker ponownie zaśmiał się głośno. Jego śmiech obijał się echem o moje uszy, przyprawiając mnie o gęsią skórkę i - co za tym szło - potworny strach. Czułam strach za każdym razem, gdy klaun był w pobliżu, ale pomimo wszystko w tej chwili stałam przed nim, a on mierzył we mnie pistoletem.
- Wiesz, że jesteśmy twoje. Ufasz Frostowi, zaufaj i mnie... Wiem, że wcale nie chodzi ci o to, co wydarzyło się dzisiaj, a to, że nie możesz znieść tego, że twoje toys mogą być ruszane przez kogoś innego.
Joker uniósł brwi i przesunął spluwę po mojej piersi, aż w dół. Zahaczył nią o moje podbrzusze i uśmiechnął się kpiąco.
- No, no... Not this type of crime today* - minę miał jak gdyby przypomniał sobie o czymś, co go bardzo ucieszyło, ale słysząc dane słowa, wiedziałam, że to nie była najzwyklejsza rozrywka. - Anyway... Doll, you're very bad to me, ya know... Ale masz rację. Frost to moja prawa dłoń, lecz nie zmienia to faktu, że dzięki niemu natknąłem się dzisiaj na latającego szczura! - warknął, patrząc z wściekłością na mężczyznę, który stał za mną. Przełknęłam głośno ślinę i przybrałam na twarz kpiący uśmieszek.
- Jesteś poszukiwany w całym kraju, on tylko czeka, aż się stąd wynurzysz. Dostał cynk i już był gotów, by cię złapać.
- Och, jaka douczona. I'm simply impressed, Doll, but it's none of your business.
Pokiwałam głową, przyznając mu rację, którą tym razem miał. Jego uśmiech był równie chamski i kpiący co mój. Patrzyliśmy w sobie oczy przez kilka sekund, póki Joker nie schował broni do kieszeni swojej marynarki.
- Znaj moją dobroć. Pozwolę na to całe freakshow tylko dlatego, że lubię Frosta.
Widziałam tę wściekłość, która wręcz iskrzyła się w jego oczach. Odszedł na pare kroków i już myślałam, że wyjdzie i zostawi nas w spokoju albo po prostu każe nam wyjść.
- A, i żebym nie zapomniał! I tak będę robił z wami to, co mi się żywnie podoba i kiedy mi się podoba, także, Frost, możesz być przygotowany na to, że twoja dziewczyna będzie cię zdradzać - przełknęłam głośno ślinę, spoglądając na wcześniej wspomnianego mężczyznę. Jego twarz wyglądała tak jak każdego dnia - była jakby obojętna na słowa klauna.
Nagle Joker Mirie złapał za nadgarstek i syknął, ciągnąc ją w stronę wyjścia:
- Purple Girl, you're goin' with me. Nighty! - nie zdążyłam nawet zareagować, a jego już nie było. To, co się tutaj odpierniczało, przechodziło ludzkie pojęcie. Nasza praca, która z początku miała polegać na sprzątaniu, podawaniu drinków i tańczeniu, zmieniła się na pieprzenie się pod przymusem z własnym szefem, który nie pozwala nam mieć bliskich kontaktów z kimkolwiek innym. To było chore. Mogłoby się nadawać na scenariusz jakiegoś komedio-dramatu.
Zagryzłam dolną wargę, gdy cisza pomiędzy mną a Jonnym zaczęła być nieco niezręczna.
- Nie musiałaś... - odezwał się, lecz nie zdążył dokończyć, bo zaraz mu przerwałam, dotykając jego klatki piersiowej.
- Ale chciałam... I don't let him hurt ya - na samą myśl o tym, że Joker mógł go zabić, w moich oczach pojawiły się łzy. Nie wyobrażałam sobie tego. To byłoby coś okropnego, potwornego. Straciłabym jedną z dwóch ważnych dla mnie osób i nikt nie mógłby pomóc mi oraz Mirie.
- Nie płacz, Diana... - wyszeptał przy moim uchu, gdy mnie objął. Wtuliłam się w ciepłe ciało mężczyzny, które, jak co dzień, pachniało męskim żelem pod prysznic i miętą. Pragnęłam w każdym tego słowa znaczeniu. Wiedziałam, że mimo wszystko to on jest tym idealnym facetem dla mnie, dlatego niewiele myśląc, wpiłam się łapczywie w jego usta. Frost niemal automatycznie zaczął odwzajemniać pocałunki i przeniósł swoje silne, męskie dłonie na moje pośladki, aby podnieść mnie i posadzić na biurku Jokera. To naprawdę dziwne uczucie - pieprzyć się w gabinecie swojego szefa, który traktuję cię jak prywatną dziwkę. Jednocześnie mieliśmy jego pozwolenie.
Spędziłam noc z Frostem, ale na uprawianiu seksu w gabinecie Pana J'a się nie skończyło. Przenieśliśmy się do mieszkania Jonny'ego, obijając się przy tym o całą kamienicę i rozwalając połowę mieszkania mężczyzny. Frost nie robił mi krzywdy i nie sprawiał przyjemności tylko i wyłącznie sobie. Był taki, jaki być powinien...
***
Przebudziłam się, czując na swoich plecach mokre pocałunki Jonny'ego.
- Honey... I gotta go to work. Joker called me - wymruczał, a po chwili usłyszałam charakterystyczne skrzypnięcie materaca, które wydaje, gdy ktoś się podnosi. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się, szukając wzrokiem swoich ubrań, które były dosłownie porozrzucane po całym pokoju.
- Mirie mnie zatłucze... Zresztą mam wyrzuty sumienia, że poszła z Jokerem. Był wściekły. Bóg wie, co on jej zrobił - szepnęłam, a Frost zaraz znalazł się obok mnie i złapał za dłoń.
- Ona cię zrozumie. Jesteście przyjaciółkami...
Tak, to prawda, ale co z tego? Musimy się wspierać i nie pozwalać mu, żeby krzywdził nas jeszcze bardziej. Musimy coś zrobić. Wymusiłam nieśmiały uśmiech i wysunęłam się spod kołdry, by zaraz nałożyć na siebie swoje ubrania. Zmierzwiłam dłonią włosy, podziękowałam mężczyźnie za śniadanie, gdyż od razu chciałam znaleźć się we własnym mieszkaniu. Od kilku dni, szczególnie po ostatnich wydarzeniach, obie poważnie myślimy o ucieczce stąd. O wyprowadzce. Nawet jeżeli miałaby być to wyprowadzka na drugi koniec kraju, nie mogłyśmy tutaj zostać i znosić tę sytuację. Tego było za wiele. Bałam się o tym powiedzieć Frostowi, bałam się, że mnie znienawidzi po tym wszystkim, ale Mirie tłumaczyła mi z psychologicznym podejściem, że najbardziej powinno się dla mnie liczyć własne szczęście, a nie szczęście innych. Może i miała rację, może nie, ale na samą myśl o tym miałam ochotę wybuchnąć płaczem.
***
- Myślałam, że coś ci się stało. Myślałam, że on będzie chciał ci coś zrobić. Aż nie mogę uwierzyć, że to prawda! - starałam się nie krzyczeć, ale wieści od fioletowowłosej potwornie mnie ucieszyły.
Powiedziała mi, że Joker zabrał ją do naszego mieszkania, bo do jego nikt nie ma dostępu, chyba że Frost, ale za pozwoleniem. Mirie była pewna, że tam będzie chciał, by wyświadczyła mu przysługę albo coś gorszego, jednak Pan J potrzebował kogoś, aby móc się przy nim wykrzyczeć. Darł się wniebogłosy, kopał meble i rwał zasłony z wściekłości.
- Byłam pewna, że on będzie chciał się ze mną pieprzyć, seriously... Wykrzyczał się i zapytał tylko, czy mam jakiś pomysł, jak zgładzić Nietoperza... I didn't, więc machnął dłonią, po czym wyszedł, przy tym nazywając niekreatywną - Mirie wzruszyła ramionami i założyła nogę na nogę.
Cieszyłam się, że tak to się skończyło, ale gdy tylko do mojej głowy powróciły myśli o tym, co dziś wieczorem mamy zamiar zrobić z Mirie, robiło mi się niemal ciemno przed oczami. Chciałyśmy uciec. Miałyśmy plan. Dobrze dopracowany, ze wszelkimi szczegółami. Wiedziałyśmy, że Joker wraz z Frostem (który ma dzisiaj załatwić coś w mieście, a klauna tylko gdzieś zawieźć) będą poza klubem. Będziemy więc miały możliwość opuścić ten dom wariatów. Dosłownie.
***
Gdy w końcu przyszedł upragniony wieczór, obie wzięłyśmy do ręki swoje torebki i położywszy je na łóżkach, zaczęłyśmy pakować dosłownie najpotrzebniejsze rzeczy oraz drobiazgi. Kilka bluzek, spodni, bieliznę oraz pieniądze na podróż. Karty pamięci z telefonów komórkowych od Jokera złamałyśmy, a naszyjniki odłożyłyśmy na bok. Nie chciałyśmy ich zniszczyć. Zdawałyśmy sobie sprawę, że do tanich na pewno nie należały, a nie warto spuszczać pieniędzy w kiblu przez taką osobę jak Joker.
- Mam złe przeczucie, cholernie złe przeczucie - zaczęła Mirie, jednak ja byłam na tyle zdesperowana, aby jej nie słuchać.
Po chwili zamknęłyśmy drzwi od pokoju. Następnie na palcach ruszyłyśmy w stronę windy, co jakiś czas odwracając się, sprawdzając, czy przypadkiem nikt nas nie widzi. Było naprawdę późno i dobrze wiedziałyśmy, że nie ma i Jokera, i Frosta, a nawet Harley, jednak stresowałyśmy się jak nigdy. Każde skrzypnięcie podłogi czy też szmer przyprawiały nas o chwilowy zawał serca. Jednak determinacja i chęć ucieczki popychały nas do przodu, by stąd zwiać, by raz na zawsze wyrzucić z głowy to potworne miejsce, w którym spędziłyśmy prawie dwa miesiące. Trzymałyśmy się za ręce przez całą drogę do windy. Gdy drzwi się zatrzasnęły, po wcześniejszym wciśnięciu guzika, kiedy zjechałyśmy na parter, poczułam, że to był błąd... Miałam dzikie przeczucie, że to się nie uda, ale teraz, gdy jesteśmy przy końcu, gdy prawie osiągnęłyśmy to, co chciałyśmy, nie możemy odpuścić.
***
* Ktoś domyśla się, do kogo nawiązała tutaj Natalka? O jaką wcześniej popełnioną zbrodnię chodziło Jokerowi? :>
TA BROŃ JOKERA W MEDIACH #MINIORGASM
Rozdział świetny, proszę podziwiać Natalkę, że znajduje dla Was czas i siłę mimo wszystko!! <3
Zapraszamy do komentowania, życzymy też od razu dobrej nocy i Jokerowych snów :3
Mój rozdział pojawi się jutro, ale prawdopodobnie o tej samej porze, bo mam urodziny kuzyna, how nice :v
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top