Gangsta

Perspektywa Mirandy

Dwóch pracowników Jokera (a raczej dla nas Pana J'a, jak zażyczył sobie, żebyśmy go nazywały) wniosło nasze bagaże i postawiło tuż pod samymi drzwiami.

"Małe mieszkanko" okazało się przestronnym pokojem urządzonym w nowoczesnym stylu - dwa łóżka z kremową pościelą, olbrzymi telewizor plazmowy na ścianie, mały dywan na środku pokoju, jasne panele, duże okna, błękitne ściany oraz proste meble - właściciel miał dobry gust i z pewnością mógłby zostać projektantem, jeśli to on ustalał wystrój. W dalszej części pomieszczenia znajdowała się odgrodzona część kuchenna - lodówka, blat (na nim ciśnieniowy ekspres do kawy, o którym mogłyśmy wcześniej tylko pomarzyć), szafki, dwa krzesła barowe oraz srebrny piekarnik, a także mikrofalówka. Tuż przy drzwiach wejściowych mieściły się drzwi do sporej łazienki, a w niej piękna wanna na nóżkach, wielofunkcyjna kabina prysznicowa, obok umywalka i toaleta.

Przyzwyczajone do skromnego życia, wraz z Dianą nie mogłyśmy wyjść z podziwu. Przez kilka minut oglądałyśmy wszystkie pomieszczenia z szeroko otwartymi oczami.

- Mirie, spójrz, jaki piękny widok!

Istotnie, przez ogromne okna widać było mnóstwo budynków - szyldy oraz inne dekoracje migotały zewsząd w kolorach tęczy.

Harley w międzyczasie zaszczebiotała coś o tym, że życzy nam nighty night i że śniadanie jest o dziewiątej, a ona przyjdzie nas obudzić już o ósmej trzydzieści. Po nim miała nam pokazać, jak będzie wyglądać nasza przyszła praca.

My natomiast rozpakowałyśmy się (Diana zajęła łóżko po prawej stronie pokoju, ja - po lewej), co zajęło nam dosłownie kilka minut - włożyłyśmy niewiele zabranych ze sobą ubrań do szafy, a kosmetyki poustawiałyśmy w łazience pod lustrem. Następnie wzięłyśmy po kolei prysznic, po czym przebrałyśmy się w coś do spania i wyczerpane ostatnim dniem, położyłyśmy się do łóżka.

- Mirie, śpisz? - po kilku minutach ciszę przerwał głos Diany z drugiej części pokoju.

- Tak, a co? - czasem po prostu nie mogłam się powstrzymać przed odpowiedzeniem na jej pytania tak, aby odpowiedź miała taki sam (zerowy) sens.

- Oj, przestań, wiesz, o co mi chodzi... Pytam tylko, czy możesz zasnąć. Bo ja nie za bardzo... Wciąż myślę o tym zdarzeniu i...

- Wiem. Wiem, sweetie, ja też. Ale - westchnęłam, starając się, aby mój głos był możliwie najbardziej spokojny - musimy zostawić to za sobą. Popełniłyśmy błąd, którego nie możemy naprawić. Dlatego musimy zacząć żyć od nowa i się z tym pogodzić.

- Gdyby to tylko było takie proste... - wyszeptała.

Nie odpowiedziałam.

Doskonale wiedziałam, że nie było. Każda z nas zabiła człowieka. Tylko w jaki sposób mogłyśmy to teraz naprawić? Nie mogłyśmy...

Po kilku minutach usłyszałam spokojny, miarowy oddech Diany. Zasnęła, zmęczona wszystkimi zdarzeniami, dodatkowo podejrzewałam, że swoje zrobił również trunek, który wypiła podczas naszej rozmowy z nowym szefem. No właśnie, z nim...

Ja za to zupełnie nie mogłam zasnąć. Mijała godzina za godziną, a sen nie przychodził w najmniejszym stopniu. Miałam w sobie tyle obaw, które mi to uniemożliwiały.

Z jednej strony niebotyczna suma, jaką zaproponował nam Joker, od razu mnie przekonała. Musiałam to przyznać. Podejrzewałam, że jego pieniądze nie były czyste, ale na chwilę obecną nie miałyśmy z Dianą nic, dlatego nie było innego wyjścia - przyjęłyśmy ofertę od razu. Jednak ci wszyscy ludzie, którzy przewijali się w klubie wraz z samym Jokerem i Harley na czele... nie wydawali się normalni, łagodnie mówiąc. Może dlatego ci bezdomni przy lotnisku byli tacy zaskoczeni, myśląc że nie mówiłyśmy poważnie, kiedy spytałyśmy ich o drogę do klubu? Nawet oni (a dałabym głowę, że na pewno nigdy nie byli jego gośćmi) wiedzieli, gdzie się znajdował, więc o czymś to świadczyło. Joker musiał cieszyć się sławą w całym mieście. Ze względu na swoje bogactwo, a może również na coś innego...?

Może po prostu byłam przewrażliwiona? Może sama zaczynałam popadać w paranoję? Co z tego, gość ma zielone włosy, dziwne tatuaże, mało takich spotykało się na ulicach Liverpoolu? Chociażby artystów - fotografów, malarzy... Do tej pory nie przeszkadzał mi wygląd żadnego z nich.

Niestety to, że prawie dwadzieścia cztery godziny wcześniej zamordowałyśmy dwie osoby, nie pomagało w kwestii zaufania komukolwiek. Ciągle miałam przed oczami tę koszmarną wizję i mogłabym przysiąc, że Diana także. Jednak nie mogłam przy niej pokazywać, jak bardzo mnie to załamało. Wtedy nie miałaby we mnie żadnego wsparcia, którego tak potrzebowała. Bardzo często działała pod wpływem emocji, dlatego musiałam wciąż dodawać jej otuchy. W końcu oprócz niej nie miałam nikogo na świecie. Nikogo, kto by mnie prawdziwie kochał lub któremu nie było obojętne moje życie. Była jak rodzina, od której nie otrzymałam wsparcia ani ciepła.

Podniosłam się z łóżka i stąpając na palcach, aby nie obudzić Diany (co i tak chyba byłoby niemożliwe, ponieważ spała jak zabita), wyjęłam z jej torby naszą wspólną paczkę papierosów o lodowym smaku. Zawsze upominałam ją, że za dużo paliła, a sama robiłam to okazjonalnie - na imprezach lub kiedy po prostu miałam ochotę. Ogólnie bardzo, bardzo rzadko. Teraz właśnie poczułam chęć zaciągnięcia się dymem, żeby wraz z nim uleciały moje wszystkie zmartwienia.

Po cichu otworzyłam drzwi (przynajmniej nie musiałam robić hałasu, przekręcając je kluczami - były zamykane na kartę) i wyszłam na korytarz. Wciąż paliły się tutaj światła, jednak nie słychać było w pobliżu żadnych kroków ani odgłosów. Cóż, może najwyraźniej zostawiali tu zapalone światła przez całą noc.

Podeszłam do okna na końcu korytarza. Otworzyłam je delikatnie, po czym oparłam się na łokciach o parapet. Wyjęłam jednego papierosa oraz zapalniczkę, zapaliłam go i zaciągnęłam się drażniącym w gardło dymem. Szukałam w nim pewnego rodzaju ukojenia, spokoju, ale tak naprawdę niczego takiego nie znalazłam. Wypaliłam więc jeszcze pięć ostatnich. Diana mnie chyba zabije. Chociaż za te tysiące dolarów będzie mogła sobie kupować najdroższe papierosy... Nie, wróć, to przecież takie niezdrowe...

Poczekałam jeszcze kilka minut, aby resztki dymu znajdujące się w powietrzu na korytarzu wyleciały przez okno. Następnie zamknęłam je i odwróciłam się z zamiarem wrócenia do łóżka, zgniatając paczkę i chowając ją do kieszeni krótkich dresowych spodenek, które służyły mi za spodnie od piżamy.

Odwróciłam się i omal nie krzyknęłam.

Przede mną stał Joker. Kiedy on tu podszedł?! Nic nie słyszałam. Gdy stałam przy otwartym oknie, na zewnątrz nie było głośno na tyle, że mogłabym go nie usłyszeć.

Teraz zauważyłam, że przyszedł boso. Aha, to pewnie dlatego... Miał na sobie jedwabny szlafrok oraz spodnie od piżamy. Nie zawiązał szlafroka, toteż mogłam widzieć jego umięśniony brzuch i klatkę piersiową. Oraz pozostałe tatuaże... Po lewej stronie klatki piersiowej były to "ha, ha, ha" umieszczone nieregularnie, po prawej - czaszka z czapką błazna. Na podbrzuszu natomiast miał wzdłuż tatuaż z wyszczerzonymi zębami i nad nim wielki napis "JOKER". Po lewej stronie szyi wytatuowane cztery asy kier.

Zażenowana, odwróciłam wzrok, zdając sobie sprawę z tego, co ja właśnie wyprawiam - gapiłam się na niego naprawdę o wiele dłużej niż ile trwa przelotne spojrzenie. Joker oczywiście to zauważył - w sumie ktoś, kto by tego nie zrobił, musiałby być opóźniony w rozwoju. Podszedł do mnie bliżej, klepiąc mnie lekko po policzku.

- What's up, Purple? Can't sleep, can we?

Pokiwałam jedynie głową, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Spojrzałam w jego jasnoniebieskie oczy. Były tak odmienne od troskliwego tonu, na jaki przed chwilą zdobył się w mojej obecności - zimne i straszne. Zwyczajnie mnie przerażały.

- Ja... tak, chciałam się przejść i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza - mruknęłam nieśmiało.

- I dlatego paliłaś?

Shit, ma rację, idiotka ze mnie.

- Coś cię gryzie, Purple Girl? - zmarszczył czoło.

Westchnęłam. Co miałam mu powiedzieć? Po pierwsze cholernie mnie onieśmielał i nieco przerażał. Po drugie: "Zabiłyśmy dwie osoby, dlatego uciekłyśmy z kraju, i boimy się, że spędzimy większość życia za kratkami" nie brzmiało za dobrze. Stanowczo.

- Po prostu stresuję się jutrzejszym dniem - tu zadrżałam, czując w połowie zdania jego dłoń na nagiej skórze mojego ramienia (miałam na sobie koszulkę na ramiączka). Była lodowata.

- Shh, niczym się nie martw, cupcake. Harley wam jutro wszystko pokaże. A teraz weź przykład ze swojej przyjaciółki i idź spać, bo jutro będziesz usypiać i w końcu niczego się nie nauczysz - pogroził mi palcem, co chyba miało być żartobliwe, ale i tak wyszło upiornie.

Znów skinęłam głową, rzuciłam ciche "dobranoc", po czym zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.

***

O ósmej trzydzieści obudziło nas energiczne pukanie do drzwi. Diana, jeszcze półprzytomna, zwlokła się z łóżka, aby je otworzyć. Na korytarzu stała rozchichotana Harley. Śmiała się tak, że przez dobrą minutę nie mogła wydusić ani słowa, dlatego, nieco zirytowana, ponieważ moje uszy wciąż błagały o litość, zapytałam z niecierpliwością:

- Co się stało, Harley?

- Nic, nic, sweets. To znaczy... dużo - ponowny chichot. - Szłam was obudzić, kiedy Puddin' powiedział mi coś bardzo śmiesznego, o czym właśnie dowiedział się z porannych wiadomości. Pospieszcie się, widzimy się na śniadaniu i tam Mistah J wam wszystko opowie.

Kobieta odeszła, ciągle śmiejąc się jak wariatka, a my z Dianą popatrzyłyśmy na siebie, zdezorientowane. Ale postanowiłyśmy to przemilczeć, ponieważ nie miałyśmy pojęcia, o co jej chodziło.

Ubrałyśmy się i umalowałyśmy, po czym zeszłyśmy na dół.

Przy olbrzymim stole zastawionym daniami, które z pewnością nie przypominały zwykłego omletu ani tostów, siedział Joker ubrany w białą koszulę z muszką oraz czarny frak. Miejsce obok niego zajmowała Harley, także ubrana jak na bal - w czerwoną suknię - szczebiocząc mu nad uchem. Oboje byli w wyśmienitych humorach (przy okazji sprawiając wrażenie niepoczytalnych), a przy stole uwijało się kilku kelnerów, wciąż donosząc gorące potrawy. Dwa miejsca naprzeciw Harley oraz naszego szefa były wolne.

- Mornin', ladies! - krzyknął Joker na nasz widok. - Siadajcie, siadajcie i jedzcie, zanim wszystko wystygnie. Albo nie! Dziś wyjątkowo, zanim zjecie, opowiedzcie nam coś o sobie. Pochwalicie się nam czymś może, hm? - mrugnął porozumiewawczo, patrząc to na Dianę, to na mnie.

Spojrzałyśmy na siebie, zakłopotane. Zaczęłam czuć przypływ paniki, Diana także miała niewyraźną minę, ale na razie obie nie dawałyśmy znać, że cała sytuacja nas zestresowała. O co może mu chodzić?

- Ah, ah, jakie skromne, look at ya! - wtrąciła znienacka Harley, również puszczając nam oko.

- W takim razie - Joker kontynuował swoją przemowę, jednak jego ton stał się śmiertelnie poważny - powiemy wam, o co nam chodzi. Dziś, oglądając poranne wiadomości, natknęliśmy się na pewną ciekawą informację. Dwie dziewczyny z Liverpoolu uciekły samolotem do USA, ponieważ razem zamordowały dwie osoby. Charakterystyczną cechą wyglądu jednej z nich były długie fioletowe włosy...

Dalsze słowa już do mnie nie docierały.

- Ale m-my... - Diana zaczęła się jąkać, a ja wbijałam sobie paznokcie w skórę.

Joker pokręcił głową, przymknął oczy i wykonał dłonią gest, aby ją uciszyć, nieznoszący sprzeciwu.

- No buts! Jestem zmuszony oddać was w ręce policji; właśnie są w drodze.

Zajebiście. Kurwa, zajebiście! Ledwie ponad doba, a my już jesteśmy w pierdlu.

Joker i Harley patrzyli na nas przez kilka sekund ze smutnymi wyrazami twarzy, a następnie wybuchnęli tak głośnym śmiechem, że miałam wrażenie, że zatrząsł się cały stół. O mały włos nie dostałyśmy ataku serca.

Nie miałyśmy pojęcia, co się dzieje.

- Ha, ha, ha, ha - Joker otarł łzy, które pociekły mu po policzkach - nie mówcie, że dałyście się nabrać! Joke's on ya, girls! Chociaż może nie, bo pewnie muszą być z was też dobre aktorki. Od samego początku, zatrudniając was, wiedziałem, że będziecie dobre, ale że aż tak? Właśnie kogoś takiego potrzebujemy!

***

Tym razem macie rozdział ode mnie, kolejny będzie Natalki. :> Standardowo liczę na opinie! Plus jeżeli nie widzieliście - napisałam przy "The Spy" recenzję "Suicide Squad". ^^ W mediach nowy teledysk z soundtracku "Suicide Squad" - piosenka, która jest delikatna, piękna i seksowna w jednym, a teledysk, w którym są sceny z Jokerem i Harley z filmu, rządzi :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top