Double Fighter
Perspektywa Mirandy
Zdarzenie, które miało miejsce ostatniej nocy, bardzo mną wstrząsnęło, zburzyło cały mój dotychczasowy spokój. Joker życzący sobie na oczach całego klubu, w tym Harley, aby Diana zatańczyła tylko dla niego. Moja przyjaciółka zaangażowała się w to aż za bardzo. Zszokowana, jak zresztą każdy w klubie (Harley dodatkowo kipiała z wściekłości), obserwowałam scenę szeroko otwartymi oczami.
Martwiłam się o Dianę. Nie wiem, ile razy już mówiłam to na głos do niej lub powtarzałam w myślach. Joker znów zaczął zaprzątać jej głowę, a ja byłam pewna, że robił to tylko i wyłącznie po to, żeby się nią pobawić. Bez głębszego celu, przesłania, powodu. Bo to Joker - robił, na co w danej chwili miał ochotę, nie zwracając uwagi na nikogo, nawet na Harley. Częściowo było mi jej szkoda, gdyż ostatniej nocy zauważyłam, że naprawdę bardzo mocno go kochała. Wystarczyło tylko na nią zerknąć, a pod szaleńczą zazdrością widziało się ból wypisany na jej twarzy, smutek widniejący w jej oczach. Nie wiem, czy tylko ja byłam świadoma tego faktu, ponieważ interesując się psychologią oraz mając zamiar ją studiować, chodziłam na dodatkowe zajęcia jeszcze w szkole średniej, dzięki którym naprawdę wiele się dowiedziałam. Z drugiej strony od zawsze miałam w sobie wiele empatii, co nie wydawało się łatwe do zauważenia, gdyż zazwyczaj byłam spokojna i na pozór nie ulegałam emocjom. Przynajmniej na zewnątrz, stąd podobne opinie o mnie. Nie dziwiłam się innym. Sama, gdybym siebie nie znała, myślałabym tak samo.
Tak więc współczułam Harley, ale sto razy bardziej nie była mi obojętna sytuacja, w jakiej Joker postawił moją przyjaciółkę. Czemu do cholery musiał z nią w taki sposób pogrywać?!
Zasypiając nad ranem, postanowiłam, że jeżeli kolejny raz zrobi coś podobnego, porozmawiam z nim.
Wiedziałam, że to jak prowadzić dyskusję w zupełnie obcym języku, że Joker na pewno mnie wyśmieje, ale aby ochronić przyjaciółkę, w ostateczności byłam gotowa zaproponować mu pewien układ.
Układ, w który żadne z nas na pewno nie zaangażowałoby się emocjonalnie.
***
Kiedy po przespanej nocy (czytaj: poranku) przyszłyśmy z Dianą do klubu, moja przyjaciółka pogodziła się z Harley niemalże od razu. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ obawiałam się, że dziewczyna naszego szefa pokroi ją na milion kawałków. Jednak Harley już po chwili rzuciła się Dianie na szyję, na co odetchnęłam z ulgą, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Harley po raz kolejny u mnie zaplusowała - pokazała, że nie jest mściwą osobą, czego pewnie nie mogłabym powiedzieć o jej ukochanym, na co miałam mnóstwo przykładów - chociażby wytatuowany Afroamerykanin.
Kolejne pół dnia spędziłam za barem. Najpierw musiałam policzyć wszystkie alkohole, których zabrakło oraz zaczynało brakować, złożyć zamówienie, a po południu ustawiać nowe butelki na półkach, żeby na wieczór wszystko było gotowe.
Moja przyjaciółka miała w tym czasie przestawiać stoliki na swoje miejsce, ale nagle zniknęła z mojego pola widzenia. Podejrzewałam, że sprzątała korytarz lub wycierała kurze w gabinecie Jokera. Klaun wyszedł około południa i prawdopodobnie do tej pory nie wrócił, gdyż nie zjawił się w klubie, aby zjeść lunch, co praktycznie codziennie było jego stałym rytuałem.
Wyjęłam z kieszeni telefon i odczytałam wiadomość SMS, uśmiechając się pod nosem. Była od Eda, który przez ostatni miesiąc pojawił się w klubie kilka razy. Zdążyliśmy się więc wymienić numerami telefonów. Wciąż zastanawiało mnie, dlaczego za pierwszym razem zniknął tak szybko - kiedy wróciłam z gabinetu Jokera, który jak nigdy wręcz lśnił czystością, Riddlera już nie było. Ed oczywiście sam zadzwonił z przeprosinami, że wyszedł, nawet się ze mną nie pożegnawszy. Tłumaczył ze spokojem, że niespodziewanie bardzo źle się poczuł i że jeden z ludzi Jokera musiał odwieźć go do domu. Za jakiś czas zadzwoniłam do niego sama i zapytałam wprost, dlaczego nie zjawił się w klubie przez ostatni tydzień. Odpowiedział, że to wszystko dlatego, gdyż ostatnio jest bardzo zajęty - pisze program, przy pomocy którego ma włamać się do baz danych jakiegoś ważnego urzędnika w Gotham? Wymienił nazwisko, ale oczywiście nic mi ono nie mówiło. Wywnioskowałam jedynie tyle, że Ed chciał po prostu sterroryzować miasto na swój własny sposób. Miał niezły ubaw, patrząc, jak ludzie wysilali się, próbując rozwiązać jego zagadki. A kiedy do gry dołączał Batman, Riddle Guy był wniebowzięty.
W każdym razie Ed zapewnił mnie w SMS-ie, że na pewno o mnie nie zapomniał i że już wkrótce zawita do klubu Jokera; na koniec życzył mi miłego dnia, obiecując, że przyniesie mi na przeprosiny babeczkę z kulą od pistoletu. Nigdy nie przestawał mnie zaskakiwać. Odpisałam po upływie pół godziny, żeby powiedział, czemu akurat babeczkę z kulą, ponieważ głowię się nad tym, nie mogąc na nic wpaść. Odpowiedź przyszła natychmiastowo. Ed stwierdził, że tylko się z nim droczę i na pewno znam odpowiedź na to pytanie, ale pewnie chcę widzieć, że napisze to wprost: "The cupcake is sweet. The bullet is deadly. A beautiful woman is a dangerous thing".*
Wyszczerzyłam się do ekranu, po czym wsunęłam telefon do kieszeni i z uśmiechem wróciłam do ustawiania butelek. Przez kolejne kilka godzin byłam w świetnym humorze.
***
- ...ta Diana dała wczoraj niezły popis.
- I to jaki! Zdziwiłam się, że jeszcze nie zrobiła Jokerowi loda, miała taką minę...
- Ja to się dziwię Harley, że jej wtedy nie zastrzeliła!
Generalnie nie słuchałam rozmów innych pracownic klubu, ponieważ zwyczajnie mnie one nie interesowały. Jednak teraz, kiedy usłyszałam z ust jednej imię mojej przyjaciółki, zamarłam z ostatnią butelką whisky w ręce, zanim postawiłam ją na półce, i wytężyłam słuch. Na słowa drugiej z nich wszystko się we mnie zagotowało! Nikt nie miał prawa obrażać mojej przyjaciółki, a już na pewno nie te lafiryndy, które wyglądały na takie, jakby same z przyjemnością zadowoliły naszego szefa.
Odstawiłam więc alkohol z troszkę większą siłą (wszystkie butelki na tym samym poziomie zadźwięczały), po czym pewnym krokiem podeszłam do nich. Zmierzyły mnie pogardliwym spojrzeniem, co jedynie dodatkowo mnie zdenerwowało.
- Przepraszam, że się wtrącam - syknęłam, spoglądając im prosto w twarz, dopóki nie odwróciły wzroku. Miałam satysfakcję z tego, że nie wytrzymały mojego spojrzenia. - Ale czy mogłybyście nie obrażać mojej przyjaciółki i zająć się własnym życiem? Na pewno nie umknęło waszej uwadze, że cała sprawa została już wyjaśniona, a moja przyjaciółka robiła tylko to, co kazał jej szef - zakończyłam spokojnym tonem (jednak Diana od razu zauważyłaby, że jestem wkurzona do granic możliwości) ze sztucznym uśmiechem.
Jedna z pracownic klubu, czerwonowłosa Azjatka, zachichotała szyderczo.
- Taa, jasne... Szef wydaje się o wiele bardziej zadowolony, odkąd zaczęłyście tutaj pracować. Ciekawe, czy kiedy Harley nie patrzy, obie wskakujecie mu do łó-
Plask.
Azjatka trzymała się za policzek, który kolorem przypominał teraz jej włosy. Jej koleżanka, do której widocznie jeszcze nie doszło to, co się stało, przybrała głupawy wyraz twarzy. Ja stałam, starając się uspokoić oddech i podziwiałam efekt, ale moje oczy wciąż ciskały pioruny.
- Radziłabym uważać na słówka - powiedziałam wyraźnie i już miałam się odwrócić, aby odejść z powrotem do baru, gdy usłyszałam ciche: "Szmata".
- Słucham? Mogłabyś powtórzyć, bo nie dosłyszałam? Musicie nauczyć się dobrych manier, bo ostatnio szef mówił, że jesteście pierwsze w kolejce do odstrzału, jeżeli to się nie zmieni - uśmiechnęłam się kpiąco, na poczekaniu wymyślając ostatnią informację. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, nigdy się tak nie zachowywałam. Jednak w obronie Diany byłam gotowa na wszystko.
Towarzyszka Azjatki najwyraźniej chciała pójść w moje ślady i także wymierzyć policzek, ale tym razem mnie. Zamachnęła się więc, na co automatycznie zrobiłam parę kroków w tył. W tym samym czasie jej ręka została powstrzymana przez mocne wykręcenie do tyłu. Dziewczyna wrzasnęła. Z tego wszystkiego nie zauważyłam, że przed chwilą do klubu wszedł Joker. Jak zawsze w idealnym momencie. Musiał więc usłyszeć przynajmniej połowę naszej rozmowy. Teraz szczerzył się, ponieważ cała sytuacja sprawiała mu wielką frajdę.
- Purple Girl, I'm so impressed! - mrugnął do mnie. - Widzę, że nie pozwalasz na obrażanie swojej przyjaciółki ani szefa. Bardzo dobrze, to także nie jest w moim stylu! Purple Girl - tu zwrócił się do swoich pracownic, które drżały ze strachu i mamrotały pod nosem nieudolne przeprosiny - ma niestety rację - westchnął ironicznie. - Z ciężkim sercem muszę pozbawić was tej posady - w mgnieniu oka wyciągnął pistolet, po czym strzelił im w głowę.
Otworzyłam szeroko oczy. Mimo wszystko żartowałam z tym zabiciem - po prostu bardzo mnie zdenerwowały, ale nie na tyle, abym życzyła im śmierci.
Joker parsknął śmiechem, a następnie poklepał mnie po ramieniu.
- Chyba powinienem częściej słuchać twoich rad! Okazały się naprawdę nieprzydatne. Frost! - zawołał, rozglądając się po klubie.
- Yes, boss? - mężczyzna zjawił się nie wiadomo skąd. Podszedł do Jokera.
- Czy mógłbyś wyrzucić z pracy nasze byłe pracownice? Są niekompetentne - zaśmiał się z własnego żartu, a kiedy się odwrócił, Frost zrobił minę w stylu: "Znowu muszę po nim sprzątać". Następnie szef zwrócił się do mnie:
- A ty, pumpkin pie, chodź ze mną. Chcę ci wynagrodzić to, że otworzyłaś mi oczy - powiedział uwodzicielskim tonem.
?!
Przerażona, skinęłam głową, jednocześnie nie mając pojęcia, czym okaże się obiecana przez Jokera nagroda. Obawiałam się, że doskonale wiedziałam, co to będzie... Nie, oby tylko nie to, oby tylko nie to!
- To tutaj! - Joker zatrzymał się przed drzwiami od pokoju, do którego jeszcze nie wchodziłam, ponieważ był zamknięty na klucz, a klaun nigdy nie kazał nam tam sprzątać.
Moim oczom ukazała się... biblioteka! Oprócz ogromnych, sięgających sufitu półek, poustawianych w rzędzie, nic innego się tam nie znajdowało. Rzuciłam okiem na pierwszą z nich. Och, praktycznie większość tytułów nie była mi obca, gdyż stały tutaj same klasyki. Zapominając o Jokerze, obeszłam cały pokój. Jak po chwili zauważyłam, książki poustawiane były tematycznie. Znajdowała się tu także literatura współczesna - nowo zakupione egzemplarze, które widziałam niedawno w księgarniach.
- Od tej pory możesz tu przychodzić i brać do przeczytania każdą książkę, na jaką tylko będziesz mieć ochotę! - na ziemię sprawdził mnie głos Jokera, który przyglądał się z rozbawieniem mojemu niememu zachwytowi.
A więc to ta nagroda?!
- Oh, thank you so much! - krzyknęłam, podchodząc do klauna i po raz pierwszy w życiu obdarzając go szczerym uśmiechem.
To nie wszystko. Mówiąc to, zapomniałam, z kim rozmawiam.
Rzuciłam się własnemu szefowi na szyję. Zaskoczony, na początku nie odwzajemnił uścisku, ale po chwili objął mnie w talii. No, może trochę niżej.
- Boss, Harley cię szu... - w tym momencie do pokoju wszedł Frost i od razu stanął jak wryty. W tym samym momencie zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam. Odskoczyłam od Jokera jak oparzona.
- Ja... Naprawdę bardzo przepraszam, nie chciałam tak-
- It's okay - powiedział cicho Joker. Na jego twarzy pojawi się cwany uśmieszek. - Do your best, Purple Girl, a następnym razem także zostaniesz doceniona.
Czerwona jak burak, szybkim krokiem wyminęłam zdumionego Frosta i wyszłam z pomieszczenia. Co on mógł sobie pomyśleć?! Że też lecę na Jokera?!
Co Joker sobie pomyślał?
***
Przez resztę dnia unikałam Frosta jak ognia. W końcu stwierdziłam, że to bezsensowne i najlepiej byłoby, gdybym wyjaśniła mu całą sytuację. Nie chciałam, aby myślał, że kręci mnie Joker. Wciąż czułam jego palący dotyk i czerwieniłam się na wspomnienie tego, co wydarzyło się w bibliotece.
- Frost - zagadnęłam mężczyznę, kiedy mijałam się z nim na korytarzu, uprzednio rozglądając się, czy poza nami na pewno nikogo tu nie było. Spojrzał na mnie, zaskoczony.
- Co tam, mała?
- Ta sytuacja w bibliotece... Ja nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie chcę, żebyś pomyślał, że Joker mi się podoba, że my razem... - no tak, ze wstydu zaczął mi się plątać język.
Frost uciszył mnie gestem dłoni.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. To tylko i wyłącznie wasza sprawa - mruknął.
- Nasza? Nie, bo nie ma żadnych "nas"! - zirytowałam się.
Frost zaśmiał się cicho, trącając mnie w ramię.
- Przecież wiem, tylko się z tobą droczę. Dobrze, że to byłem ja, a nie Harley.
Odetchnęłam z ulgą, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Jesteś okropny, wiesz? - szturchnęłam go w żebra. - Ale masz rację, jeżeli by to zobaczyła...
- Girl - Frost nagle spoważniał. - Na twoim miejscu nie prowokowałbym już Jokera w podobny sposób - tym razem on rozejrzał się po korytarzu, a gdy upewnił się, że jesteśmy sami, dodał - nie przestawał o tobie mówić, kiedy wyszłaś z biblioteki.
- Słucham?! - zszokowana, otworzyłam oczy. - A co mówił? - spytałam po ułamku sekundy z prędkością karabinu maszynowego.
Zakłopotany Frost przetarł czoło ręką.
- Nie wiem, czy chcesz tego słuchać...
Zamurowało mnie.
***
Późnym popołudniem stałam się świadkiem kolejnej rozmowy między dwoma kelnerkami (w klubie naprawdę przypadkiem mogło się usłyszeć wiele rzeczy). Dowiedziałam się z niej, że około południa Diana wyszła z gabinetu Jokera cała roztrzęsiona i skierowała się na górę do naszego pokoju, a jej szminka była rozmazana.
Właśnie, gdzie się podziewała Diana? Nie widziałam jej chyba od godziny... dwunastej, trzynastej? Praktycznie od momentu, gdy pierwszy raz dzisiaj zeszłyśmy na dół.
Jednak teraz wszystko we mnie wrzało i zupełnie straciłam zdrowy rozsądek, a odwieczny spokój wyparował ze mnie w mgnieniu oka. Co ten człowiek sobie myślał?! Jeszcze mu było mało po tym, co wydarzyło się w klubie?! Cholerny dupek, od teraz był jeszcze napalony na mnie?! A ja, głupia, byłam mu na początku wdzięczna za ten dostęp do biblioteki!
***
Zapukałam energicznie do drzwi gabinetu Jokera oraz nie czekając nawet na: "Wejść" jak zazwyczaj, otworzyłam je i podeszłam do jego biurka. Joker siedział z nogami na stole, w jednej dłoni trzymając szklankę whisky, natomiast w drugiej telefon, którym najwyraźniej się bawił. Na mój widok rozłożył ręce w powitalnym geście.
- Yes, Purple Girl? - szepnął. Jego ton głosu zupełnie nie pasował do sytuacji, do mojego głośnego pukania oraz energicznego przekroczenia progu gabinetu. - W czym... mogę służyć? - na jego twarzy zagościł kpiący uśmieszek, jakby wiedział, w jakiej sprawie tu przyszłam. Albo jakby myślał, że liczę na więcej po zdarzeniu w bibliotece. To tylko dodatkowo sprawiło, że stałam się jeszcze bardziej wściekła.
- T-ty! - jąkałam się ze złości. - Harley ci nie wystarcza?! Odwal się od Diany! Dlaczego traktujesz ją jak szmatę?! - Joker w międzyczasie powoli wstał z fotela i zaczął się do mnie zbliżać. Nie mogłam odczytać jego wyrazu twarzy - był zupełnie neutralny. Kiedy szef znalazł się niebezpiecznie blisko mnie, dotarło do mnie, że mogę nie wyjść z tego żywa. Zaczerpnęłam powietrze, zdając sobie sprawę z popełnionego błędu i chcąc dla odmiany zacząć przepraszać, gdy poczułam silny uścisk na mojej szczęce. Joker szarpnął mnie za twarz, po czym agresywnie pocałował. Nie miałam pojęcia, co się dzieje - przed chwilą obawiałam się, że mnie zabije, a teraz całował mnie, drugą ręką trzymając w pasie w żelaznym uścisku. Początkowo próbowałam się wyrwać, ale mi na to nie pozwolił, więc chciałam go odepchnąć, jednak wszelkie próby także poszły na marne. Zdecydowałam więc, że jeżeli odwzajemnię pocałunek, zaraz mnie puści. Nie wiem, dlaczego tak w danej chwili pomyślałam. Po prostu to zrobiłam, czując przyspieszone tętno, serce walące w gardle. Wtedy on, poprawiwszy muszkę, odsunął się ode mnie i stwierdził z satysfakcją, uśmiechając się triumfalnie:
- Musiałem cię jakoś przymknąć. Biblioteka jest nadal aktualna.
Poczułam, że jestem bliska omdlenia, więc natychmiast opuściłam gabinet. Oparłam się o ścianę, chowając twarz w dłoniach.
***
* Zagadka z serialu "Gotham" :>
Well, well, well! Wystarczający mindfuck? Nie bójcie się, z Waszymi mózgami będzie tylko gorzej!! XDDD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top