Podstęp (Element zaskoczenia 1)
Perspektywa Astrid
No jak Czkawka przyleciał z Marazmorami, to byłam w szoku. Udało się też mi i Śledzikowi w miarę ogarnąć Zmiennoskrzydłe.
-Nauczyliśmy ich paru sztuczek, no i orientowania się, kto jest dobry, a kto zły. - powiedział Śledzik. - Wiedzą jak wyglądają Łowcy i jak się przed niektórymi z ich ataków bronić. Nauczyliśmy je też szacunku i posłuszeństwa.
-Dokładnie! - wykrzyknęłam - Na jednym z nich leciałam. Powiedzmy, że to był udany patrol. A! I treningi też szły wyśmienicie.
-Ja natomiast - zaczęła Heathera - nauczyłam mojego Śmiercipieśnia nie tylko lojalności, ale także udało mi się nauczyć go w niektórych sytuacjach nie śpiewania.
-No i świetnie. - pochwalił nas Czkawka - róbcie tak dalej, a ja w tym czasie potrenuje z moimi Marazmorami. Wy natomiast - zwrócił się do bliźniaków - macie ogarnąć glony. Znalazłem wyspę, nową uściślając, na której nie powinno być z tym problemu. O to mapa.
-A ja? - spytał Sączysmark.
-Nie skończyłem. Ty zajmij się połowem ryb i zasiej to na polu. Masz tu kilka nasion, tylko błagam, nie mieszaj ich.
-No dobra, chyba nie jestem aż tak nieogarnięty.
Kilka tygodni później ...
-Smoki już wytresowane, pora przygotować się na bitwę. Bliźniaki, zbierzcie warzywa i zapasy, schowajcie do spichlerza. Sączysmark, ty zabezpiecz domy przed burzami i kamieniami z katapult. Ja ci pomogę... Hmm... Astrid z Heatherą, zabierzcie się za przygotowanie strategi i zbierzcie drużynę "A" i Dagura. Gdy to zrobicie, najpierw przedstawcie nam i im strategie, potem niech oni trenują, a wy pomóżcie Śledzikowi, który będzie doglądał smoków. Jeżeli będą jakieś pytania, szukajcie mnie przy domach. Będę przygotowywał materiały na wzmocnienie domów. Zaczynamy teraz!
Perspektywa Czkawki
Przygotowywałem pierwszy tuzin blaszek na obudowę domów. Już kończyłem, ale przybiegła do mnie Astrid.
-Na szybko spisałyśmy plan, który wpadł nam do głowy... może się nada? - mówiąc to, podała mi kartkę z kilkoma rysunkami, kilkoma strzałkami i paroma numerkami.
-Sorka, ale za mało uzupełniony. To bardziej zarys planu. Ale może na jego podstawie coś wywnioskujecie. - powiedziałem. Astrid kiwnęła głową i odeszła, a ja znowu zacząłem pracować. Usłyszałem krzyki bliźniaków. Westchnąłem.
-E! Czkawka! Pólko ogarnięte, zobacz. - przyznam, że nieco się zdziwiłem. Napełnili trzy i pół kosza zbożem, warzywami i paroma owocami.
-Nieźle. Teraz zajmijcie się zapasami. - powiedziałem, a gdy ja zacząłem pracę, a oni zaczęli wracać do roboty, słyszałem jeszcze ich rozmowę.
-Wiesz co jest najlepsze siora?
-Że zrobiliśmy to sami!?
-Ahh... Że Czkawka nas pochwalił. Chociaż, chwila... ty też masz rację...
-Się wie.
-E, siora, ciebie też tak dziwnie mrowi w nogach?
-No, a jak w brzuchu łaskocze. - nigdy nie zrozumiem bliźniaków.
-Czkawka! - no niech zgadnę, Sączysmark? Egh, co za pytanie, jasne, że on.
-Co? - spytałem.
-No bo ten, wiesz, że ja się pocę przy pracy? - spytał.
-I...
-Mogę odpocząć?
-A ile zrobiłeś?
-Jeden i pół domu, ale tylko jedną warstwę...
-No dobra, dobra... Masz piętnaście minut. Tylko żebym zaraz nie widział cię przy jakiejś katastrofie.
-Się wie, będę odpoczywał. - ja też poszedłem odpocząć, a Mordka chyba się bardzo z tego powodu ucieszył. Odpoczynek, phi! Co ja w ogóle myślałem.
-Czkawka! A co ty na to? - spytała Astrid.
-Hmm... to na nich, a wtedy... że co?... aaa... Cóż, powiedzmy, że zbyt... eee, bezwzględne?
-Wydaje mi się, że użyłeś dobrego słowa. - powiedziała Astrid i poszła. Trudno.
W końcu odpoczynek, mam przynajmniej taką nadzieję. Chwila, brakuje mi jakiegoś elementu. Zapomniałem o czymś ważnym... E je jej, Szczerbek, nie szalej. Wyczułeś coś?
Może będę wiedział o co chodzi, jak przypomnę sobie czego nie zrobiłem. Ważne są:
-Smoki
-Bronie
-Pieniądze
-Zapasy
-czy coś jeszcze... Smocze Oko!
-Hej! Widział kto... - ktoś zakrył mi dłonią usta. Świetnie. Chciałem krzyczeć, ale jak? W końcu puścił i zwiał - Widział ktoś Smocze Oko!!!
Kiedy wszyscy się zbiegli, zarządziłem natychmiastowe poszukiwania.
-Wzięli nas podstępem! Ach! Jak mogłem być tak głupi. Nie zabezpieczyłem Smoczego Oka. Teraz je mają. Poczekali tylko aż zaczniemy pracę i trach! Po wszystkim. Głupie "Szpony i Topory".
-No to my też weźmy ich podstępem.
-Jak niby Astrid? Spodziewają się, że przylecimy po Smocze Oko.
-Ale nie spodziewają się, że po nie nie przylecimy. - powiedziała, a Heathera pokazała nowy plan. Plan działania za pomocą podstępu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top