Rozdział 19 - Nocowanie u Agnes

*Patrick*

*Dwa dni później*

Ericka nadal nie znaleziono, mama cały czas wydzwaniała, moja cierpliwość się kończyła, a Pete i Meagan nalegali, żebyśmy wracali, bo dzieci nie będą wiecznie siedzieć u dziadków. Aspirant Jason powiedział, że dowody mówią same za siebie i Judy powinna znajdować się z Lorenem. Oczywiście nic nie było wiadomo w stu procentach. Niby poszukiwania trwały, ale znów jakby zapadli się pod ziemię. Zacząłem się martwić czy być może i ten policjant nie spiskuje przeciwko nam. Co mnie najbardziej ucieszyło w całej sprawie? Stuart został podejrzany o fałszowanie i ukrywanie dowodów. Od teraz na chicagowskim posterunku jest prowadzone dochodzenie, a pałeczkę przejęła Helen. Stuart wydał Ericka i okazało się, że ten pracuje ze swoją siostrą Sharon, która, jak później mi się przypomniało, była moją dziewczyną. Przeraziło mnie to odkrycie, bo w końcu to mógł być motyw porwania. Zerwałem z nią nie tylko dlatego, że poznałem Judy, ale dlatego, że była wariatką od samego początku. Zachowywała się dość dziwnie i niepokoiło mnie to. Do tego, Pete namawiał mnie do zakończenia związku, więc się go posłuchałem i wcale nie żałowałem. Chociaż mógłbym się spierać z samym sobą, bo gdyby nie to, to Judy byłaby bezpieczna. Ale gdybym nie zerwał z Sharon, to nigdy nie poznałbym mojej narzeczonej. To trochę skomplikowane i trudno jest dokopać się czyjejś winy.

Siedziałem na łóżku w pokoju Pete'a i Meagan, patrząc jak pakują swoje rzeczy, a raczej chowają do reklamówki kilka drobiazgów.

- Patrick, musisz jechać z nami. Jak potem wrócisz? - zapytał Pete.

- Mogę przylecieć samolotem lub sam po mnie przyjedziesz - powiedziałem.

- Wolałbym nie zostawiać cię tutaj samego.

- Dam radę.

- Ja wiem, że dasz sobie radę w tej sytuacji, która jest teraz. Martwię się o to, co zrobisz, kiedy spełni się ten zły scenariusz. Oczywiście odpukać w niemalowane - spojrzał na mnie, a ja umilkłem. Spuściłem wzrok i próbowałem odgonić złe myśli.

- Nie wiem, co bym wtedy zrobił - wzruszyłem ramionami. - Przecież bym się nie zabił - stwierdziłem, a Pete tylko poruszył brwiami i kiwnął głową, jakby nie wiedział czy może mi wierzyć.

- W końcu co robimy? - zapytała Meagan.

- Ech - westchnął Pete. - Możesz zostać, ale na kilka dni - powiedział jak mama.

- I tak bym został, nawet gdybyś mi zakazał - powiedziałem.

- Tak, wiem - zrobił kwaśną minę. - Więc my już ruszamy - wstałem z łóżka.

Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy na parking, po drodze oddając ich klucze do recepcji.

- Trzymaj się, Patrick - Meagan mnie uściskała. - I dzwoń do nas, żeby mówić o postępach w sprawie i jak się czujesz.

- Dobrze, nie ma sprawy.

- Na razie, Stump - uścisnąłem dłonie z Petem. - Nie rób głupstw - przytulił mnie.

- Nie będę robił, spokojnie.

- Mam nadzieję. Judy się znajdzie, na pewno - posłał mi pocieszający uśmiech.

- Na pewno - powtórzyłem. Wsiedli do samochodu i odjechali.

Wróciłem do mojego pokoju, myśląc, co ja dalej pocznę. Pozostało mi tylko czekać i nudzić się. Sięgnąłem do mojej kurtki, w której schowałem kawałki papieru toaletowego z napisanymi tekstami. Postanowiłem, że zacznę tworzyć piosenkę. Przynajmniej zajmie mi to trochę czasu i zrobię coś pożytecznego.

*Judy*

Serce na chwile przestało mi bić, a wszystkie funkcje życiowe zatrzymały się. Patrzyłam na Elisę z szeroko otwartymi oczami i opadniętą szczęką. Zastanawiałam się, czy może się nie przesłyszałam lub czy ona nie oberwała z tego tłuczka.

- Przepraszam, co? - powiedziałam.

- Moja siostra... prowadzi dom publiczny - wymówiła wszystko wolniej.

Wzięłam głęboki oddech i podrapałam się po głowie. Jak jej siostra mogła być burdelmamą, no do jasnej cholery? I miałyśmy się jeszcze tam zatrzymać? Nie będę przesiadywać wśród dziwek.

- Nie wejdę tam - odezwałam się.

- Więc wracamy do Sharon i Ericka?

- Nie! Elisa, wyobrażasz sobie, żebyśmy tam weszły i siedziały kilka dni z prostytutkami?

- Szczerze to nie, ale nie dramatyzuj. Dostaniemy jakiś pokój i nawet nie będziemy musiały z niego wychodzić. Nikt nam nie każe z nimi rozmawiać.

- Ech - potarłam skroń.

- Wchodzimy? - zapytała.

- No... no dobra - westchnęłam.

- Super, więc ja prowadzę - powiedziała i weszłyśmy do środka.

Kiedy tam weszłyśmy, uderzyła nas fala gorąca i zapach papierosów. Dominował kolor czerwony i fioletowy, czarna skóra, a kontrastu nadawały srebrne, metalowe rury do tańca, na których zgrabnie poruszały się striptizerki. Na kanapach pod ścianą siedzieli mężczyźni, niekiedy kobiety, którzy przyglądali się tancerkom lub prowadzili grę wstępną z dziewczynami, które były gotowe spełnić ich erotyczne fantazje za kilka stów. W tle przygrywała zmysłowa muzyka lub trochę szybsze numery, aby striptizerki mogły się rozkręcić. Był też bar, przy którym stały skąpo ubrane kobiety, szepczące seksownie do gości, którzy pili słabsze drinki lub whiskey i popalali cygara oraz papierosy. Pomieszczenie było trochę zamglone przez papierosowy dym. Niektórzy delikwenci podążali już za swoimi paniami ze snów do pokoi, w których ich wstępna zabawa miała przerodzić się w dziki seks. Trzeba było przyznać, że to miejsce rozpusty bez zasad tworzyło zgrany mechanizm. Wszystko opierało się na jednym schemacie: wchodzę, patrzę, wybieram, pieprzę (nie zapominając o zapłacie). Widać siostra Elisy miała smykałkę do biznesu, a jej działalność dobrze funkcjonowała.

Wlepiłam wzrok w podłogę i patrzyłam na swoje buty, podążając za moją przyjaciółką. Zapytała bramana o miejsce pobytu szefowej, a raczej mamy i niedługo potem stałyśmy już przed drzwiami jej gabinetu. Elisa zapukała, a w odpowiedzi usłyszałyśmy "Wejść". Otworzyła drzwi i weszła pierwsza, a ja za nią.

- Cześć, Agnes - powiedziała i uśmiechnęła się do siostry.

- Elisa? Co ty tu robisz? - kobieta wstała z krzesła i podeszła bliżej zaskoczona. Była ubrana w obcisłe, czarne, skórzane spodnie i czerwoną bluzkę na krótki rękaw z dosyć pokaźnym dekoltem. Na nogach miała wysokie, niebieskie szpilki.

- Przyszłam cię odwiedzić - zaśmiała się i przytuliła Agnes.

- Odwiedzić? Czy ty nie byłaś czasem porwana? - zapytała. Dziwiło mnie, że mówiła to z wesołym uśmiechem na twarzy. Gdybym zobaczyła moją porwaną siostrę w progu gabinetu, to byłabym w tak głębokim szoku, jak rozcięcie bluzki Agnes.

- Jak widzisz, wydostałam się i jestem wolna. To jest Judy - wskazała na mnie. - Została porwana kilka dni po mnie i razem połączyłyśmy siły, aby się uwolnić.

- Agnes Yao - podała mi rękę.

- Judy Johnson - uścisnęłam ją.

- Dziewczyny, rozsiądźcie się i mówcie czego wam potrzeba - wskazała krzesła.

- Mamy prośbę - zaczęła Elisa.

- Mów.

- No więc, chciałybyśmy się u ciebie na chwilę zatrzymać. Na kilka dni, ponieważ nie chcemy jeszcze iść na policję i wracać do domu.

- Jak to? - zdziwiła się. - Dlaczego nie chcecie wracać?

- Chodzi o Judy - spojrzała na mnie. - Ma pewien problem z... - zamyśliła się na chwilę, aby ubrać to jakoś w słowa i nie mówić wszystkiego wprost. - dokonaniem wyboru i potrzebuje chwili spokoju. Rozumiesz, wiele się wydarzyło podczas naszego porwania i... no wiesz... - wzruszyła ramionami.

- Ok, ok. Prywatne sprawy, nie wnikam - uśmiechnęła się ciepło. - Jasne, że możecie, ale jest pewien problem - powiedziała.

- Jaki? - zapytałam pierwsza. Ostatnim razem nie posłuchałam, jaki problem miała Elisa i wylądowałam tutaj. Od tej pory zacznę słuchać kłopotów ludzi.

- Wiecie, domy publiczne nie są do końca legalną działalnością i trzeba sobie radzić z niespodziewanymi odwiedzinami policji. W tym celu wynajęłam pewną grupę mężczyzn, którzy mieli zatrzymać gliny, ale ostatnio podnieśli stawkę, którą muszę im zapłacić i trochę się zadłużyłam. Mam im do jutra wszystko zapłacić, ale oni są bardzo dosłowni i po kasę mogą wpaść nawet o północy, bo to w końcu już będzie jutro. Będę miała całą sumę, ale dopiero jutro po południu, kiedy rozliczę wszystkich za dzisiejszy dzień. Więc dziewczyny, daję wam pokój na drugim piętrze pośród pokoi do zabaw dla klientów, ponieważ nie mam tutaj zwyczajnych pomieszczeń do spania. Będziecie musiały wytrzymać te wszystkie odgłosy, ale to najmniejszy problem. Gdybyście usłyszały krzyki albo strzały, to od razu musicie uciekać. Nie chcę, żebyście oberwały albo zostały wzięte za prostytutki i w najgorszym wypadku zwerbowane przez tych zwyrodnialców. Jasne? - spojrzała na nas.

- Jasne - powiedziałyśmy chórkiem.

- To dobrze. Proszę, abyście były czujne.

- Będziemy - powiedziałam.

- Pokażesz nam ten pokój? - zapytała Elisa.

- Tak, ale najpierw dam wam jakieś ciuchy i pójdziecie się umyć - spojrzała na nas wymownie.

- Ale normalne ciuchy, tak? - upewniłam się.

- Tak - zaśmiała się. - Chyba, że chcesz coś specjalnego - uśmiechnęła się znacząco.

- Nie, nie - zarumieniłam się.

- Chodźcie - wstałyśmy i podążyłyśmy za nią.

Znalazłyśmy się w szatni dla pracowniczek, a raczej pracowników, bo znalazły się tutaj szafki dwóch chłopaków. Agnes pokierowała nas pod prysznice, dała ręczniki i czyste ubrania. Poszłyśmy się umyć, a ona wróciła do siebie.

Wspaniale było zmyć z siebie cały brud i pozostałości po porwaniu. Szkoda tylko, że nie dało się usunąć blizn, siniaków oraz pamięci. Wspomnienia przywoływały najwięcej bólu, ale próbowałam zastępować je myślami o wolności. Ale czym niby była ta wolność, skoro w mojej głowie toczyła się bitwa pomiędzy "wrócić do Patricka i normalnego życia" i "dać sobie spokój z zawracaniem mu głowy i zacząć nowe życie"? Obie strony miały swoje wady i zalety. Gdybym podjęła decyzję o powrocie, to zaletą byłoby to, że wrócę do przyjaciół, rodziny, narzeczonego i będę mogła żyć szczęśliwie ustatkowana z wokalistą Fall Out Boy, a wadą - że nie wiedziałabym, czy on nadal chciałby mnie widzieć. Uważałam, że nie jestem mu potrzebna, bo zostałam zgwałcona, pobita, a moja psychika delikatnie siadła, poza tym wyjście do większego grona ludzi sprawiało mi problem. Jednak gdybym chciała zacząć wszystko od początku i nie wróciłabym do Patricka, to nie miałabym gdzie się podziać. Mogłabym pojechać zwyczajnie do rodziców, ale mieszkali w Chicago niedaleko domu Tricka, więc prędzej czy później musiałabym go zobaczyć. Dobrą stroną tej decyzji, byłoby to, że zaczęłabym nowy rozdział w swoim życiu. Gdybym zamieszkała w innym miejscu, to miałabym czystą kartę i poznałabym nowych ludzi, ale nie byłam pewna czy zakochałabym się w kimś innym. W końcu z Patrickiem byłam kilka ładnych lat, znałam go jak własną kieszeń i jeszcze nigdy nie zwątpiłam w miłość do niego. To był trudny wybór i musiałam go podjąć w czasie tych kilku dni.

Wyszorowałam się porządnie i wyszłam spod prysznica. Ubrałam się, a po chwili dołączyła do mnie Elisa. Agnes pokazała nam pokój, w którym miałyśmy spać. Wielkie łóżko obite czerwoną tkaniną, na którym leżało prześcieradło, poduszki i kołdra, którą przyniosła nam siostra Elisy, najbardziej rzucało się w oczy. Był to centralny punkt pokoju. Czerwień, która wszechobecnie panowała w prawie całym tym budynku, zaczynała mnie denerwować. Reszta pokoju była pusta, oprócz kilku szafek i półki na ścianie. Znajdowało się tutaj jedno okno, a przez nie nie było widać nic ciekawego.

Pościeliłyśmy łóżko i zjadłyśmy kolację, którą skombinowała nam Agnes. Musiałam zmienić mój pogląd o niej, ponieważ okazała się dobrą gospodynią jak na takie warunki.

- Hej, dlaczego Agnes wybrała taki kierunek w swoim życiu? - zapytałam Elisę.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Była bardzo zboczoną nastolatką - zaśmiała się.

- Jest od ciebie starsza?

- O trzy lata.

- A wasi rodzice? Co na to?

- Myślisz, że dlaczego Agnes prowadzi to tutaj, w Lincoln, a nie Seattle? Rodzice nie chcą jej widzieć, więc nawet nie pokazuje się w mieście, poza tym ludzie zaczęliby gadać, a mama i tata nie chcą mieć zepsutej reputacji.

- Och, rozumiem - przytaknęłam.

- Ale nie mówmy o tym. Jesteśmy wolne! - Elisa wyrzuciła ręce w powietrze.

- Tak, strasznie się cieszę - uśmiechnęłam się.

- To jest takie niesamowite, że już nie będą nas męczyć i torturować. Czuję się jak ptak, który właśnie wyleciał z klatki - wstała. - To jest takie wspaniałe - podskoczyła.

- Hahaha - zaśmiałam się. - Ja też się tak czuję.

- Chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła. - Pocieszmy się razem. W końcu to twoja zasługa, że uciekłyśmy.

- Oszalałaś? Obie wykonałyśmy kawał dobrej roboty - przytuliła mnie i obróciła wokół własnej osi. - Elisa! - zaczęłam się śmiać.

- No co? Rozpiera mnie energia - weszła na łóżko i zaczęła na nim podskakiwać.

- Chyba ADHD ci się włączyło - uśmiechnęłam się. - Ale z drugiej strony... - dołączyłam do niej.

Skakałyśmy po łóżku i cieszyłyśmy się, że wreszcie jesteśmy wolne i nie musimy patrzeć na Sharon i Ericka. Upadłyśmy na plecy i śmiałyśmy się, aż zaczęły boleć nas brzuchy. Uznałyśmy, że już się położymy, aby móc szybciej zasnąć i wreszcie się wyspać na miękkim łóżku, a nie zimnej ziemi.

- I co? Wracasz do Patricka? - zapytała.

- Ech... nie wiem - wzruszyłam ramionami.

- Co będziesz chciała zrobić, jeśli nie?

- Wtedy chciałabym znaleźć pracę, kupić mieszkanie w totalnie innym miejscu i zacząć od nowa. Zapomnieć o porwaniu - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Wiesz... mogłabym zostać z tobą - powiedziała.

- Co takiego? - spojrzałam na nią.

- Być z tobą - powtórzyła, patrząc mi głęboko w oczy.

Nie wiedziałam o co jej dokładnie chodziło, ale poczułam, że nie tylko o przyjaźń. Spojrzała na moje usta, a potem znów w oczy, jakby pytała o pozwolenie lub oceniała sytuację. Szczerze mówiąc, nie byłam lesbijką, ale, kiedy obracasz się w towarzystwie Pete'a Wentza i byłaś z nim na chociaż jednej imprezie, to nie ważne czy całujesz chłopaka, czy dziewczynę. Warto spróbować wszystkiego. Nie wiedziałam czy Elisa jest homo lub bi, bo przecież miała męża, ale jej teraźniejsze zachowanie mówiło samo za siebie. Zbliżyła się znacznie bardziej, patrząc mi w oczy z lekko rozchylonymi ustami. Wstrzymałam oddech i nie ruszałam się, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Elisa wreszcie dotarła do moich warg i zatrzymała się dosłownie dwa milimetry przed nimi. Znów spojrzała na mnie tym dziwnie badawczym wzrokiem, ale po chwili zamknęła oczy i złączyła nasze usta. Położyła rękę na mojej talii i delikatnie przyciągnęła, tym samym pogłębiając pocałunek. Nie mogę powiedzieć, bo było bardzo przyjemnie i nastrojowo. Nie myślałam wtedy o niczym innym, dlatego mogłam się w pełni oddać emocjom. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kochani, w środę pojawi się epilog.

Zapraszam do zapoznania się z moim nowym projektem na Wattpadzie, czyli playlistą moich ulubionych piosenek. Jako pierwsza pojawiła się "Irresistible"!

OvercastDiamond, xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top