#22 Co dalej?
Ink odkąd został uwolniony nie mógł się wyszaleć (i wyżyć), więc cały czas tworzył coś w voidzie. Error starał się to ignorować, ale w końcu nie wytrzymał i postanowił pójść do Outera wyjaśnić z nim... tamtą sprawę.
Zapukał do domu szkielebraci, otworzył młodszy z nich.
- Jest Outer? – Papyrus nie miał pojęcia co to za szkielet zawitał w jego progi ani kim jest ten cały Outer.
- WYBACZ PRZYJACIELU, ALE NIE ZNAM ŻADNEGO OUTERA JEDNAK, NIE BÓJ SIĘ, JA WIELKI PAPYRUS, CHĘTNIE POMOGĘ CI GO ZNALEŹĆ. – Papyrus wykonał tą dziwną pozę z opieraniem się na kamieniu, który się zjawił znikąd. Error patrzył na niego zmęczony.
- Czemu to zawsze mnie spotyka? – mruknął cicho – A jest tu może Sans?
- WYBACZ, MAŁY KOLEŻKO, ALE MÓJ BRAT JEST JESZCZE NA SŁUŻBIE! JEŚLI CHCESZ MOŻESZ NA NIEGO ZACZEKAĆ TUTAJ, W DOMU WIELKIEGO PAPYRUSA! NYEHEHEHEHEHE!
- Nie trzeba, poradzę sobie – powiedział Error i przeteleportował się do budki strażniczej przyjaciela, o ile mógł go tak jeszcze nazwać.
Jak się spodziewał tutejszego sansa tu nie było, więc zaczął przemierzać cały wymiar, aż w końcu zirytowany usiadł nad klifem obejmując rękoma skulone nogi i mamrocząc coś o niesprawiedliwości życiA.
- Hej Error, Paps mówił, że mnie szukasz, więc stwierdziłem, że tu będziesz – odezwał się głos.
Error odwrócił wzrok w jego stronę i zobaczył Outera wychodzącego z lasu.
- Gdzieś się pałętał? – burknął.
- Byłem w pracy, a potem poszedłem na przerwę i do domu – wzruszył ramionami Outer – mogłeś na mnie poczekać u mnie w domu albo po prostu zadzwonić.
- Ta, ale twój brat nie jest towarzyszem, którego jestem w stanie tolerować, a Ink pożyczył mój komunikator, żeby znaleźć swój i też go zgubił – prychnął, Outer nie odzywał się przez chwilę, temat Inka nie był czymś o czym chciał rozmawiać.
- A co właściwie z Inkiem się działo przez ten czas? – spytał ze sztucznym uśmiechem.
- Nie mam zamiaru o tym gadać, ta sprawa prawie całkowicie mnie nie dotyczy, ale Nightmare obiecał niedługo wszystko wyjaśnić, jak chcesz mogę cię tam zabrać. I nie martw się, nie czuję nic do Inka, on ma Nightmare'a – powiedział Error.
Outer się mocno zdziwił. Ink i Nightmare?
Usiadł obok Errora.
- Co? Ale jak to? – Error odwrócił się w stronę 'przyjaciela'.
- Mówiłem, nie ja powinienem o tym gadać. – zapadła chwila ciszy. Niszczyciel opuścił nogi i rękoma oparł się z tyłu patrząc na gwiazdy.
- A tak właściwie po co tu jesteś? – spytał w końcu szkielet z gwieździstą bluzą.
- Bo... - Error odwrócił głowę speszony – Ink szaleje w anty-voidzie i cały czas coś tworzy, wnerwia mnie! – Niszczyciel postanowił zataić prawdziwy powód swojej wizyty.
Outer uśmiechnął się lekko, ale bolało go, że zachowują się jakby nigdy nie powiedział tych dwóch słów i nigdy go nie pocałował.
Tak bardzo go to smuciło i denerwowało, że postanowił grać w otwarte karty.
- Czemu nie rozmawiamy o tym co zrobiłem poprzednio? – spytał niby mimochodem.
- Jak to dlaczego? To było żenujące – prychnął Error znów patrząc w gwiazdy. Outer zacisnął pięści i chciał coś powiedzieć, ale Error znów się odezwał – ale... szanuję, że to tak po prostu powiedziałeś – wyznał. - Night nie potrafił i zrobił mnóstwo debilnych rzeczy – prychnął.
- Och, czyli to jednak dobrze, że cię nie porwałem? Bo nie żeby coś, ale już przyszykowałem linę i wyczyściłem piwnicę – zaśmiał się. Error spojrzał na niego i mimowolnie leciutko się zarumienił.
- Mimo wszystko sporo myślałem o tym co ostatnio mówiłeś – po raz kolejny spojrzał w gwiazdy – myślę, że... nie wiem jak to jest być kochanym czy chociażby kochać, ale... chciałbym się dowiedzieć. – Error odwrócił się do Outera i spytał – Pomożesz mi w tym?
Na chwilę zapadła ta cicha magiczna cisza podczas której oboje zdawali się znać odpowiedź. W końcu Outer postanowił zniknąć tą ciszę bo była dla niego ociupinkę zbyt romantyczna i niezręczna.
- Nie – powiedział krótko Outer – tyle mi kazałeś czekać... już mi nie zależy.
Error poderwał się na równe nogi.
- JAK TO NIE?! CO Z TOBĄ NIE TAK?! CAŁY CZAS ZACHOWYWAŁEŚ SIĘ TAK JAKBYŚ CHCIAŁ A TERAZ MÓWISZ „NIE"?! – wkurzył się, a Outer zaśmiał.
- Wyluzuj kostku, chciałem tylko sprawdzić twoją reakcję. Chętnie zacznę chodzić z tobą na randki.
Error się chwilę nie odzywał.
- ZABIJĘ CIĘ! – i złapał Outera w linki.
- I co teraz zrobisz myszko? – znów się zaśmiał. Error zrzucił Outera z klifu wciąż trzymając go linkami.
- Jesteś żałosnym, cholernym gliczem.
- Możliwe, ale najwyraźniej ci się podobam. – i puścił mu oczko nie przejmując się zbytnio tym, że od śmierci powstrzymują go tylko cieniutkie linki.
***
Wczoraj po tym jak Night zdjął Inkowi krążek, przeniósł go od razu do voidu, gdzie chwilę później pojawił się też Error, który zablokował wchodzenie do pustki.
Dzisiaj miała odbyć się spotkanie podczas którego Nightmare miał wyjaśnić całą sytuacje i streścić historię, a także trzeba będzie ustanowić nowy porządek. Oczywistością jest też, że Dream i Blue będą chcieli po tym porozmawiać z Inkiem.
Za to Nightem Ink musiał odbyć rozmowę. Niby ich relacja po tamtych wydarzeniach się poprawiła, ale to wciąż nie było to co przed znalezieniem obserwatorium, do tego ostatnio było znacznie niezręczniej, a oboje chcieli wiedzieć na czym stoją.
W każdym razie.
Ink stworzył salę konferencyjną półgodziny przed umówionym czasem spotkanie, więc żeby się uspokoić przed nadciągającymi rozmowami odszedł kawałek i zaczął tworzyć jakieś drobne rzeczy – w sensie figurki itp. – nikogo więc nie zdziwi gdy powiem, że o spotkaniu zapomniał i przyszedł parę minut po umówionym początkiem (przez co Error został oskarżony przed jego przyjściem, że coś mu zrobił).
Ink wszedł do Sali gdzie spotkał się od razu ze spojrzeniami Nighta, Errora, Dreama, Blueberry'ego, Dusta, Killera, Horrora, Crossa a także Fresha, Outera i Lusta.
Oprócz Nighta i Errora wszyscy patrzyli na niego mocno zdziwieni, a przynajmniej w pierwszej sekundzie.
Potem Fresh i Killer patrzyli na niego wrogo zdenerwowani faktem, że gdy oni cierpieli w lochach on sobie żył z Nightem i choć spodziewali się, że był torturowany nic na to nie wskazywało.
Lust jednak miał dziwne poczucie, że Inka spotkała duża krzywda psychiczna, więc szybko spojrzał na niego z zaniepokojeniem.
Dream i Blue mieli ochotę po prostu rzucić się na Inka i nie wypuszczać go z objęć. Tak bardzo za nim tęsknili.
Starając się jednak ignorować spojrzenia Ink stworzył sobie krzesło między Errorem a Blue czując się wśród nich najbezpieczniej.
Nightmare'a lekko zabolało, że Malarz nie usiadł obok niego, ale całkowicie to rozumiał.
- Jak sądzę możemy zacząć? – powiedział i znów kątem 'oka' spojrzał na zamyślonego i wpatrującego się w stół Inka. – Więc cóż... Error miał na początku za zadanie schwytanie Inka przy pomocy tego – wyjął z kieszeni mały drążek i pilot i po krótce objaśnił jak to dokładnie działa. – Error był pewny, że zabiję Inka po licznych torturach i upokorzeniach, ale nigdy nie miałem takiego zamiaru. Możecie obwiniać Sci, ale sam nalegałem, a w dodatku cały czas chciał wiedzieć czy Ink jeszcze żyje. To tyle ode mnie. Jakieś pytania?
- To jakieś żarty? Okłamywałeś nas przez miesiące, i w końcu powiedziałeś o tym tylko Errorowi! A kto cię zawsze wyciąga na alkohol?! – zdenerwował się Horror.
- Uspokój się, dowiedziałem się przypadkiem – prychnął Error bawiąc się swoimi linkami.
- Po prostu wszedł do biura Nighta gdy tam byłem – wtrącił znudzony Ink.
- Mnie bardziej zastanawia to o ich relacji, o czym mi mówiłeś – powiedział Outer do Errora. Ink i Nightmare zgromili ich spojrzeniem.
- Relacji? – zdziwił się Blue. Zapanowała cisza nikt nie chciał nic powiedzieć, to było krępujące. W końcu Error postanowił to ukrócić.
- Nightmare porwał Inka bo się w nim zakochał, nie znam uczuć Inka, ale skoro nie przywalił porządnie Nightowi, za to co mu ostatnio zrobił stawiam, że czuje to samo.
Wszyscy spoglądali zdziwieni to na zakłopotanego Inka to na wkurzonego Nighta.
- Och, jak miłość, to wszystko wyjaśnione – stwierdził Horror.
- Ta, ja dla Asyego zrobił bym wszystko, choć w sumie to inna sytuacja – powiedział lekko zamyślony Dust.
Outer pod stołem dotknął lekko dłoni Errora, który tym razem tylko podskoczył i się lekko zgliczował.
- Ale – Blue podniósł się z miejsca – co to za sytuacja, może im to nie przeszkadza, ale Ink to mój najlepszy przyjaciel, taka odpowiedź mi nie wystarcza, co ostatnio zrobiłeś Inkowi? – spytał z wyrzutem Nighta.
Ink złapał przyjaciela za dłoń i pociągnął z powrotem na siedzenie.
- Później ci wyjaśnię – szepnął do niego Ink. Berry spojrzał na niego z troską, chciał wiedzieć co się stało, ale najwyraźniej nie mógł naciskać.
- A jeśli to nie miłość, z syndrom sztokholmski? – spytał Fresh.
- Hm? A jakie objawy ma syndrom sztokholmski? - spytał Ink.
- Więc wyolbrzymiasz dobre rzeczy, które zrobił ci oprawca, bagatelizujesz swoja krzywdę, tłumaczysz sobie to co zrobił oprawca – zaczął wymieniać.
- A od kiedy ty się tak znasz na psychologii? – prychnął Error. Fresh w odpowiedzi wzruszył ramionami z głupim uśmieszkiem na czaszce.
- Nie, to nie to – stwierdził Ink. Night westchnął z ulgą.
- To może przejdźmy do kwestii tego co teraz w multiwersie – zaproponował Dream, nie chciał ciągnąć rozmowy na ten temat, wolał na spokojnie porozmawiać z Inkiem.
- Nie, ja jeszcze mam pytanie! – Cross zwrócił na siebie uwagę wszystkich – Czemu tylko ja nikogo nie mam?! Dust ma męża, Horror faceta, Error też, Night też, nawet Killer!
- Killer kogoś ma? – zdziwił się Nightmare. Killer trzepnął Crossa po czaszce. Nagle rozległ się huk rozwalania ściany.
- Bruh – powiedział poważnym głosem Epic na swoim motorze w kształcie piszczącego kurczaka.
- Skąd ten – zaczął Error, ale Ink go dotknął w ramie przez co się zgliczował i nie dokończył.
- Dude? – zdziwił się Cross.
- Bruh, ty masz mnie, jesteśmy BRUHbraćmi, nie potrzebujemy nikogo więcej – oznajmił i wystawił do niego rękę.
- Dude – Cross wyglądał na tak poruszonego jakby miał się rozpłakać. Pobiegł do Epica i wskoczył do niego na motor. Po czym odjechali w biel.
- To było dziwne – stwierdził Killer.
- Meh, normalka – stwierdził Dust. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
- Przejdźmy już do tego po co tu jesteśmy – wtrącił Lust patrząc na Inka, chciał z nim porozmawiać i dowiedzieć się czy ma racje, a jeśli ma, Nightmare będzie martwy. - Powinniście gdzieś zamieszkać, więc może was gdzieś zamkniemy, co? Przypominam, że Nightmare się poddał, więc Dream wygrał walkowerem, a co za tym idzie, to on decyduje co z wami dalej będzie się działo. – Spojrzenia padły na młodszego bliźniaka.
- To nie ma znaczenia – stwierdził Ink z założonymi rękoma. – Ja jestem obrońcą multiwersum i owszem, zaniedbałem to, ale chcę żeby wszystkim żyło się tu lepiej, dlatego proponuję, żeby był pokój, i wszyscy będą mieć spokój, a jeśli ktoś z waszych – spojrzał na Dusta, Crossa, Horrora i Nighta (bo Errorra już jego wzrok nie obejmował przez to gdzie siedział) – mogę tworzyć jakieś puste au z samymi budowlami przeznaczone do zniszczenia, w dodatku do niszczenia pozostają też nieużytki – prace, które zostały porzucone – wyjaśnił.
Nikt nie zaprotestował choć niektórzy chcieli.
***
Error siedział na hamaku w voidzie.
- Hej Error! Gdzie Ink?! – rozległ się krzyk Jagody.
Tylko nie znowu on – pomyślał.
- U psychologa z Nightem.
No tak po tamtym spotkaniu Ink i Nightmare postanowili pójść na terapię, żeby naprawić swój związek. Blue kompletnie nie rozumiał czemu jego przyjaciel chciał mieć cokolwiek wspólnego z tą ośmiornicą.
- A co robisz? – spytał nie mając co robić.
- Odpoczywam, a przynajmniej to robiłem zanim tu nie przyszedłeś.
- Jak tam z Outerem? – Berry się nie zrażał.
- A czemu miałbym ci mówić?
- Bo jesteśmy przyjaciółmi!
- Nie jesteśmy nimi.
- Jestem przyjacielem Inka, a Ink jest też twoim przyjacielem, ignorując pośrednika jesteśmy przyjaciółmi! – Error spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Jesteś debilem – stwierdził. Berry wyjął mały spryskiwacz i psiknął wodą z niego Errora. – Co ty do cholery robisz?! – Blue powtórzył czynność.
- Ink kiedyś mi powiedział, że jeśli ktoś będzie używał brzydkich słów mam tak zrobić.
- Cholernik jebany – stęknął. Berry westchnął i oblał go całą wodą – I jakim cudem tam mieści się tyle wody?! – zanim Blueberry mu odpowiedział Error sam to zrobił – Ink ci to dał, prawda? – niższy kiwnął głową. – Dobra, siedź tu jeśli musisz, ale masz być cicho!
- Okej! – usiadł szybko obok hamaku Niszczyciela.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top