#20 Rebelia!

Prawdopodobnie powinnam dać temu więcej czasu, ale czas się już mocno kończy.

~~

Dla mieszkańców Asylumetale i członków Bad Gay był to wielki i wspaniały dzień. O co chodzi? Dust i Asy się pobierają!

Nightmare wciąż był zaobserwowany tematem Inka. Od tamtego dnia minęło parę dni. Zaczęli powoli odbudowywać swoją relację i miał nadzieje, że niedługo wrócą do relacji sprzed tamtego wydarzenia.

Teraz jednak obiecał był świadkiem Dusta, więc obserwował jak Dust i Asy składają sobie przysięgi.

***

Lust stanął na zebraniu zwołanym przez Króla razem ze wszystkimi mieszkańcami swojego wymiaru.

- Moi drodzy, nasi... przyjaciele dali nam pewien warunek... który musimy wypełnić, żeby... żeby żyć w miarę normalnie – Asgore próbował powiedzieć delikatnie, że nadeszła pora na ostateczne podporządkowanie się władzy BG, nie chciał wzbudzać niepotrzebnego buntu, który mógł skończyć się tylko źle. – Jedyną rzeczą jaką musimy zrobić, to przyczepić sobie coś takiego do szyi! – powiedział nerwowo i pokazał poddanym mały krążek.

Lust widział, że coś jest nie tak.

To pewnie te obroże – przypomniał sobie ostanie zebranie, na którym wydało się czym jest tajemniczy wynalazek Sci*.

- Dlatego każdy z was musi się zgłosić do strażnika swojego rejonu po takie coś.

Lust wiedział, że musi działać. Przyteleportował sobie megafon ze swojego pokoju.

- ALBO! – krzyknął – MOŻEMY SIĘ ZBUNTOWAĆ I POKAZAĆ, ŻE NIE JESTEŚMY DZIWKARNIĄ! NO DALEJ KRÓLU, POWIEDZ JAK TO NIBY MA SPRAWIĆ, ŻE "DADZĄ NAM SPOKÓJ"!

- Lust, nie powiedziałem, że dadzą nam spokój, powiedziałem, że będziemy żyć w miarę normalnie.

- Ale jak to ma to niby sprawić?! – krzyknął ktoś z tłumu, inni go poparli.

- MAMY SZANSĘ SIĘ UWOLNIĆ JEŚLI POŁĄCZYMY SIŁY I ZAATAKUJEMY TERAZ! KTO JEST ZE MNĄ?! – wykrzyczał znów Lust.

- JA! – krzyknęli buntownicy, a pozostałe potwory to podchwyciły i również krzyknęły.

***

Więźniowie mieli się lepiej - Nightmare znów odpuścił. Ale dzisiaj straż była wściekła, że musiała pilnować tych dupków zamiast opijać się na weselu, więc się na nich wyżywali. Co z tego, że do niedawna nie wiedzieli, że Dust w ogóle kogoś ma?!

Nagle rozległ się wybuch, a potem dźwięk mnóstwa kroków. Niedługo potem do lochów wdarli się mieszkańcy Underlust i Littletale. Potwory pilnujące lochów nie miały szans – błyskawicznie zostały obezwładnieni i związani – potem zabrano klucze i zaczęto otwierać lochy.

- CI CO SĄ W STANIE CHODZIĆ NIECH POMOGĄ POZOSTAŁYM! NASI ZAPROWADZĄ WAS DO PORTALU! JEŚLI KTOŚ JEST W STANIE WALCZYĆ NIECH CZEKA! – krzyczały potwory, które dostały megafony.

Po upływie około godziny wszystkie potrzebujące pomocy potwory i te chcące im pomóc przedostały się do Underlust, gdzie mieli czekać na następne informacje. Lust stanął na wiaderku i słuchał jak Frisk z Littletale mówi o tym jak wygląda sytuacja – Frisk z Underlust był/-a w złym stanie i trzeba było go/ją zabrać.

Dream, Berry, Fresh i Killer podeszli do wyżej wymienionego szkieletu.

- Lust, co się dzieje? – spytał Dream.

- Och, nie martw się tym, kochaniutki, po prostu zamierzamy zemścić się na twoim bracie.

- Nie pokonacie go.

- Niby tak, ale warto spró – Dream mu przerwał.

- Nie ma sensu, żebyście ryzykowali życia, ja to zrobię, już dawno powinienem. – powiedział poważnie.

- Co mu się stało? – spytał szeptem Lust Fresha. On tylko pokręcił głową dając niemy znak, że nie należy teraz drążyć tego tematu.

- Więc co teraz? – spytał ponuro Killer. Potwory, które przybyły pomóc obdarzyły go nieufnym spojrzeniem.

- Teraz, mój drogi, musimy zrobić tak, żeby zaatakować i przezwyciężyć tych lujów gdy wrócą.

- A gdzie oni są? – spytał cicho Berry.

- Mm – Lust wzruszył ramionami – wiemy tylko, że w Reapertale dzieje się coś ważnego i tam właśnie poszli. Zakładamy, że wrócą po południu, czyliiii – czekał na podpowiedź, ktoś pokazał mu ile godzin na palcach – za około trzy godziny, ale no. Nie wiemy co tam właściwie robią.

- Niech będzie – westchnął Dream – zbadajmy zamek, może znajdziemy coś co nam się przyda.

- W biurze Night trzyma mapę dla nowicjuszy, możemy z niej skorzystać – zasugerował Killer wciąż po części nie mogąc uwierzyć, że pomaga tym idiotą.

- W takim razie prowadź, przystojniaku~- powiedział Lust zbliżając się do niego niebezpiecznie blisko.

Dream poczuł ukłucie gniewu i łapiąc Killera za nadgarstek odciągnął go od Lusta.

Gdy znaleźli się w biurze przeszukali i rozwalili pół biura zanim znaleźli mapę tego miejsca i gdy już mieli wychodzić Killerowi wydało się, że zauważył coś kątem oczodołu. Odwrócił się, ale nic tam nie było.

- Coś się stało Killer? – spytał lekko zaniepokojony Dream.

- Nie... chociaż... Nightmare powinien mieć tu też coś co pomoże z antymagiczną barierą – stwierdził. Dream spojrzał na powieszony tu zegar.

- Mamy jeszcze czas, a znalezienie tego pewnie się przyda, zanieśmy tylko komuś mapę – powiedział Marzyciel i zawołał Blue.

Przez następną godzinę szukali zaklęcia na barierę, a Killer nie spuszczał z oczu miejsca, w którym wydawało mu się, że coś zobaczył, nawet pomimo faktu, że nawet gdy podszedł do tej ściany i ją sprawdził, nic nie znalazł.

- To chyba to – powiedział w końcu zabójca i podał towarzyszowi jakiś stary papirus. Dream rzucił na niego okiem i przytaknął.

- W holu będzie więcej miejsca, więc będzie łatwiej złamać zaklęcie.

I wyszli, nieświadomi, że Ink sobie spokojnie rysuje w ukrytym pokoju obok**.

***

Było koło północy gdy wszyscy robili się senni.

- Lust, mieli przyjść w ciągu trzech godzin, a minęło dużo więcej – mruknął Blue opierając się na Freshu dzierżącym patelnie.

- Mhm – odpowiedział mu sennie szkielet – a czemu twój kochaś trzyma patelnie, skoro ma magiczne bronie?

- To nie mój kochaś i nie wiem czemu ma patelnie.

- Jak to kostki? Nie oglądacie filmów? Patelnia jest RADykalnie niebezpieczną bronią – powiedział żwawo Fresh, który w żadnym wypadku nie odczuwał zmęczenia.

W końcu dało się usłyszeć przytłumione odgłosy pełne szczęścia i pijackiego humoru.

- Wszyscy na miejsca! – krzyknął szeptem Dream i wszyscy się rozproszyli.

Podpici Bad Gay weszli do środka i chcieli się kierować do swoich pokoi gdy Night coś poczuł.

- Stać – syknął. Jednocześnie wszyscy rebelianci obecni w zamku otoczyli sługusów Koszmaru.

- Właśnie! Nie ruszać się! – krzyknął Dream i przedarł się przez tłum swoich sojuszników, prosto do brata trzymając w dłoni swoją pałkę.

- Bracie – powiedział z obrzydzeniem Marzyciel jakby to była największa istniejąca obraza.

- Dream – Nightmare odpowiedział mu spokojnie nie przejmując się zbytnio ich towarzystwem.

~~

*Dobra, pewnie zastanawiacie się dlaczego Sci opracowywał tak długo obroże dla wszystkich, skoro dla Inka już taką zrobił.

No to zacznijmy od przykładu.

Jak dajecie przyjacielowi/przyjaciółce prezent, znacie ją/go więc wiecie co mu/jej kupić, ale jeśli macie kupić coś dla osób, których nie znacie i nie wiecie co lubią trudno wam kupić coś co im się na pewno spodoba, potrzebujecie więcej informacji o guście takiej osoby.

Podobnie jest tutaj.

Dla jednej osoby z podanym DNA jest łatwiej coś zrobić niż dla mnóstwa osób, którego DNA nie macie i musicie sobie radzić bez niego, dlatego Sci potrzebował więcej czasu, żeby coś wymyślić.

**Ink nie usłyszał, że ktoś jest w biurze NIghta, bo Koszmarek ma tam swego rodzaju barierę, która zagłusza dla innych to co dzieje się za ścianą (nie licząc Errora, którego bariera nie obejmuje).

Podsumowując jeśli ktoś inny niż Night i Error będzie w pokoju nie usłyszy co dzieje się w biurze i na odwrót.

Mam nadzieję, że dobrze wszytko wytłumaczyłam.

I przerwałam ni z tego ni z owego, ale było mi to potrzebne, może jutro zrozumiecie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top