Bonus
Wattpad nie chce dać dedykacji, więc piszę tak.
Pomysł na bonus od LaRosaBlanco i koonarii
dziękuję za pomysł
~~
Tytuł: Inne zakończenia
Miejsce akcji: twierdza Nighta
Czas akcji: Walka braci
Dopisek: Która wersja jest lepsza?
- Pora zakończyć to raz na zawsze. – powiedział surowo Dream.
- Och. A nie zamierzasz dać mi szansy na poprawę ten ostatni raz? Nie zaproponujesz wyjścia bez agresji, choć jesteś gotów walczyć o to co słuszne? – powiedział żartobliwie, jego towarzysze zaśmiali się pogardliwie. Dream zmienił swoją pałkę w łuk i wycelował strzałą w brata.
- Twoje szansy się skończyły, po tym jak zabiłeś Inka.
- Och? Nie przypominam sobie, żebym go kiedyś zabił.
- Przyniosłeś do lochów prochy i powiedziałeś, że są jego.
- Hm? Jeśli dobrze pamiętam powiedziałem o starym znajomym, a nie o Inku. – Dreamowi rozszerzyły się źrenice. Właśnie... przecież to Nightmare, takie sztuczki to dla niego nie pierwszyzna.
Night wykorzystał rozproszenie brata i zaatakował. Gdyby Dream nie spostrzegł się w ostatnim momencie macka jego brata rozwaliłaby mu żebra.
On tylko chciał mnie rozproszyć – pomyślał Dream i strzelił, ale Night złapał strzałę w mackę i ją złamał. Wszystkie macki wystrzeliły i choć Dream był szybki jedna trafiła go w bok łamiąc mu żebra, które momentalnie spadły na podłogę przez nową dziurę w ubraniu Marzyciela.
Ale to mu nie przeszkodziło.
Dream zmienił łuk z powrotem w pałkę i zaatakował nią brata bezpośrednio.
***
Ink obudził się w środku nocy czując dziwne zimno, wtedy zorientował się, że Nightmare jeszcze nie wrócił, to było dziwne. Night obiecał mu wrócić przed północą, a według zegara dochodziła druga w nocy. Podniósł się z łóżka i otworzył drzwi do gabinetu Nighta. Biurko było wywrócone, a poniszczone papiery walały się wszędzie. Jak mógł tego nie usłyszeć?
Wyszedł na korytarz, gdzie również był straszny syf szedł dalej w kierunku, z którego dochodziły czyjeś krzyki.
***
Nightmare oberwał pałą brata i poleciał na podłogę. Na jego czaszce pojawiła się dziura, ale maź zaczęła ją samoistnie łatać, jednak nie złagodziło to bólu jaki czuł Nightmare.
Dream patrzył na niego z mieszanymi uczuciami, wiedział, że musi go zabić, żeby wszystko wróciło do normy, nie było wyjścia, do tego Night zabił Inka, co spowodowałoby duże problemy w bronieniu wymiarów, jeśli zabije brata, BG się rozwiąże i nie będzie problemu. Jednak to wciąż jego brat...
Potrząsnął głową.
Musiał to zrobić.
Zmienił pałę w łuk, zebrał wszystkie emocje i już puścił strzałę jednak momentalnie zobaczył szal, ten charakterystyczny szal, ale było za późno.
Nightmare też nie zdążył nic zrobić gdy poczuł na sobie pył. Spojrzał na Inka, który stał przed nim z cienką strzałą wychodzącą z kręgosłupów i powoli znikał.
Malarz zakasłał i padł na kolana. Wszyscy patrzyli próbując pojąć co widzą. Nightmare objął Inka, który przechylił się w jego stronę.
- Czemu to zrobiłeś? – spytał cicho. Ink spojrzał mu w oczy i pocałował delikatnie. W pocałunku było wiele uczuć, między innymi strach, rozpacz i wybaczenie. Nie trzeba było nic więcej.
Nastała kompletna cisza, nikt się nie odezwał, nikt nic nawet nie pomyślał.
- Ink? – spytał słabo Blue przerywając tą ciszę.
Samo to sprawiło też, że Nightmare się ocknął. Podniósł się i zanim ktokolwiek coś zrobił zabił pięć najbliższych osób. To byli pierwsi. Wybijał pozostałych w morderczym szale nie patrząc na to czy jest rebeliantem czy kimś od niego.
Nikt nie miał szans, to był morderczy szał największego Koszmaru multiwersum.
***
Gdy się opanował w korytarzu nie było żywej duszy. Wszyscy przybrali postać prochu, który zawalał całą podłogę.
Nightmare spojrzał martwym wzrokiem na siekierkę Horrora, szalik Crossa, szalik Dusta, płaszczopodobnecoś Errora i nóż tego zdrajcy.
Nie przejmował się tym, spojrzał na tiarę brata.
Wygrał walkę raz na zawsze, zabił brata, zabił pozytywne emocje, zabił wszystkich.
A wszyscy zabili jego i Inka.
Odszedł wiedząc, że teraz świat pogrąży się w rozpaczy, gniewie i wojnach – tak jak chciał (zanim spotkał Inka).
~~
Lub
~~
Malarz zakasłał i padł na kolana. Wszyscy patrzyli próbując pojąć co widzą. Nightmare objął Inka, który przechylił się w jego stronę.
- Czemu to zrobiłeś? – spytał cicho. Ink spojrzał mu w oczy i pocałował krótko. Nie trzeba było nic więcej.
- Proszę, chroń ich, bo ja nie umiałem – dodał szeptem zastąpiony pyłem, który momentalnie się rozwiał.
Nikt oprócz Nighta nie usłyszał słów Malarza i tyle samo stworzeń patrzyło jak Nightmare się podnosi.
- Idźcie stąd – powiedział i mając gdzieś czy jego brat go teraz zabije odwrócił się i poszedł do swojego biura pomyśleć.
***
Minęło mnóstwo czasu zanim wszystko się uspokoiło, ale w końcu to się stało.
Niszczone były tylko nieużytki i au, które nie miały zbyt wielkiej szansy zaistnieć bo twórcy z nich rezygnowali i już nikt nie mógł ich przed tym powstrzymać.
Ink był tematem tabu, dlatego nikt poza Nightem i Errorem nie wiedzieli o co dokładnie chodziło w ostatnich chwilach Obrońcy.
Dream zrezygnował z kontaktów z bratem, nie mógł się pogodzić, że zrobił coś czego Nightmare nie – to w końcu Dream zabił Inka, a nie Night – nie potrafił spojrzeć mu w oczy, Blueberry'emu zresztą też. Ostatecznie został z nim Killer, z którym ułożył swoje życie.
Sam Blue związał się z Freshem, w którym miał oparcie w najcięższych chwilach. Zamieszkał z nim i swoim bratem w Underswap, ponieważ Honey chciał mieć brata blisko.
Horror szybko doczekał się ślubu z Farmer!sansem i im życie również się ułożyło.
Dust zamieszkał z Asym na powierzchni w Undertale daleko od góry Ebott, aby mieć spokój.
Cross zamieszkał z Epiciem, ale regularnie odwiedza Nighta by zobaczyć jak się trzyma.
Error i Outer nie wytrwali w związku, trudno było stwierdzić czemu, oni sami do końca nie wiedzieli, ale wiedzieli, że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Error zamieszkał z Nightem w anty-voidzie.
Sam Nightmare wypełniał ostatnią wolę Inka jak tylko umiał:
rozwiązywał konflikty, pilnował, żeby nikt nigdzie nie niszczył bez jego wiedzy czy zgody.
Rozumiał też potrzeby wymiarów z niesprawiedliwą polityką w wymiarach, więc wiedział jak może im pomóc, nawet nie wtrącając się w historie wymiaru.
Niestety nie rozumiał potrzeb pozytywnych wymiarów, wiec wszyscy rozmyślali jak by to wyglądało, gdyby Ink i Nightmare razem tego wszystkiego pilnowali.
Ale Inka nie było, dlatego Dream starał się pomagać w pozytywnych wymiarach, ale i dzięki temu bracia nie potrafili się dogadać.
***
To było dokładnie dziesięć lat.
Nightmare odliczał każdy dzień i w każdą rocznicę przychodził do starej twierdzy. Czuł ukojenie tylko tutaj i tylko w ten dzień, jakby w każdą rocznicę Ink się tam pojawiał i towarzyszył Nightowi tego dnia we wspomnieniach – tych dobrych jak i złych.
W ten dzień twierdza wydawała się przepełniona ciepłem i miłością.
Night stanął w miejscu, w którym obejmował Inka po raz ostatni.
- To tutaj popełniłeś największy błąd – powiedział czując znajomy niematerialny dotyk na ramieniu, ale nie obrócił się. Wiedział, że jeśli to zrobi nie zobaczy go, a samo uczucie zniknie, więc stał i mówił. – Pewnie się nie zgadasz, powiedziałbyś mi teraz, że świetnie daję sobie radę, ale nie chcę takiego życia bez ciebie – poczuł jak zostaje obejmowany przez nieistniejącą siłę. – Ale nie zamierzam się zabić, spokojnie. Zamierzam spełniać twoją ostatnią zachciankę aż zdechnę ze starości, czyli po wieczność, bo się właściwie nie starzeje.
Poczuł wewnętrzne ciepło, takie jak czuł gdy Ink się śmiał, jakby jego ciało wiedziało, że Ink słucha jego słów i się śmieje.
Nie wytrzymał i sięgnął ręką do miejsca, w którym wydawało mu się, że jest obejmowany. Chciał złapać ten dotyk, chciał rozpoznać w tym dotyku dłoń ukochanego.
Ale... gdy sięgnął ten dotyk został rozwiany przez chłodny podmuch powietrza, a twierdza znów była samotna i zimna, bez ciepła i dotyku.
Nightmare kontynuował przemarsz samotnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top