4. Uniki


     Minął miesiąc odkąd Ravena ostatni raz spojrzała na Jamesa. Chłopak próbował ją parę razy przeprosić jednak ona udawała, że on nie istnieje. Dziewczyna zajęła się sobą oraz nauką. Nie miała zamiaru się wychylać. Chciała przeżyć w spokoju tą szkołę nie zostając wcześniej z niej wyrzuconą przez McGonagall. W głowie dziewczyny była tylko szkoła i obowiązki. Podczas posiłków rozmawiała z znajomymi lecz gdy pojawiał się temat jej brata ona milkła lub zbywała ich. Nie chciała się żalić i przelewać na innych jej smutku, a czasem nawet złości. Gdy miała wolną chwilę siedziała w bibliotece, spała albo spędzała czas z Slughornem, któremu pomagała w porządkach. Rav była oczkiem w głowie Horacego. Mężczyzna był przybity widząc ja smutną albo nieobecną.

     James również ukrywał smutek pod peleryną śmiechu i radości. Przyjaciele jednak próbowali mu pomóc. Planowali przekręt, aby zamknąć razem rodzeństwo w pokoju i nie wypuszczać ich aż się nie pogodzą. Jednak, kiedy James przypadkiem o tym usłyszał kategorycznie im tego zabronił.

***

- Szukam cię po całym zamku.

     Ravena bez entuzjazmu podniosła wzrok znad książki na rudą dziewczynę o przenikliwie zielonych włosach. Uśmiechnęła się do niej delikatnie i wróciła do lektury.

- Chłopaki w końcu mi powiedzieli co się stało.- powiedziała siadając obok Ślizgonki.- Wszystko dobrze? Potrzebujesz czegoś?

- To miłe z twojej strony Lily, ale naprawdę nie raz już przez to przechodziłam i żyje dalej.- Ravena próbowała się uśmiechnąć, aby jej przyjaciółka nie nabrała zbędnych podejrzeń. Jednak jej uśmiech przerodził się w grymas.

- Oboje z Jamesem chodzicie struci. Wiem, że powiedziałaś mu, że nie jest twoim bratem.- rudowłosa zaczęła gładzić Potter po ramieniu.- To była inna kłótnia niż wszystkie. On chce dla ciebie dobrze...

- Lily nie broń go. Mam już dość słuchania jaki to jest niewinny. Dostałam osiem listów od rodziców, bo McGonagall oczywiście musiała ich poinformować.- przewróciła oczami brunetka.- Już się naczytałam jaka to ja jestem niesprawiedliwa i nieodpowiedzialna.- dziewczyna położyła głowę na książkę, którą czytała.- Chciałam spokoju, a co mam? Brata z buszu.- Evans cicho zachichotała.

- Posłuchaj wiem, że może jesteś zła, ale rozchmurz się. Patrząc na twoją logikę to... Pozwolisz aby jakiś tam James zrujnował ci humor?

     Lily miała racje. Ravena nie przyznałaby jej tego, ale ruda dziewczyna mówiła z sensem. Rozmowa z dziewczyną wybudziła lekko Ravenę. Nabrała większej ochoty na życie towarzyskie. Uśmiechnęła się szczerze, co spowodowało uciechę z strony Evans. Lily nie czekając długo pociągnęła za sobą Ravenę i wyszła z biblioteki. Brunetka nie wiedziała gdzie zmierza dziewczyna, ale z uśmiechem na ustach dała się ciągnąć pytając co chwilę: „Gdzie mnie ciągniesz?", „Co chcesz zrobić?".

     James wychodził właśnie z Lupinem z Wielkiej Sali, gdy przed nimi przemknęła LiLy ciągnąc za sobą jego siostrę. Nie wiedział co powiedzieć na widok uśmiechającej się siostry. Patrzył za nimi jak idą w stronę chatki Hagrida. Spojrzał ze zdziwieniem na Remusa.

- Lily nawet twoją siostrę jest w stanie rozpogodzić.- powiedział z szerokim uśmiechem Lupin klepiąc po ramieniu przyjaciela.

***

     Ravena wraz z Lily i Hagridem popijali piwo kremowe i śmiała się do rozpuku. Brunetka zapomniała o swoich problemach i bawiła się dobrze. Tak bardzo brakowało jej ich towarzystwa, że zapomniała jak to jest przebywać w tak radosnej atmosferze. Do idealnej sielanki brakowało jej jedynie Severusa, ale wiedziała, że jest to marzenie, którego nie da się spełnić.

- To nie bakłażan, tylko niedorozwój!- Hagrid zakończył swój kawał i wszyscy wybuchli śmiechem.

- Hagrid... Hagrid...- ocierała łzy śmiechu Ravena.- Ty jak coś opowiesz.- śmiała się dalej.- Najlepszy piątek, ahhh... zapomniałam o takich przyjemnościach.

     Ravena niestety dawno nie bawiła się przy żartach Hagrida. W wakacje mimo, że była u Andromedy to w domu Blacków rzadko się żartuje czy spędza przyjemnie chwile. Jedynie na osobności dwie brunetki mogły być naprawdę sobą.

     Od dawna nie czuła się tak dobrze. Śmiała się szczerze i wygadywała głupoty, za które jej nikt nie zwróci uwagi. Zapomniała tak pięknego uczucia jakim jest radość. Lily tuliła się do niej co chwilę, żeby uzmysłowić jej, że nie ważne jak jest zła to ona zawsze jest przy niej. Ravena wpatrywała się w punkt z uśmiechem, gdy nagle ktoś zapukał w drzwi.

- Cii.- odparł Hagrid.- Cholibka.- odstawił kufel piwa i podszedł do drzwi.- Dobr... A to ty... wejdź, wejdź. U nas zabawa trwa w najlepsze.- odparł olbrzym z śmiechem.

     Potter spojrzała na osobę stojącą w drzwiach. Przestała się szczerzyć gdy ujrzała Remusa. Dwoje uczniów wpatrywało się w siebie w niezręcznej ciszy. Lily i Hagrid za to z wyczekaniem czekali aż coś się stanie.

     Dla Remusa szokiem było zobaczyć siostrę jego przyjaciela w takim dobrym humorze. Całkowicie nie przypominała siebie. Oczy lśniły jej się jak dwa galeony. Wydawało mu się, że cera kobiety się poprawiła i sprawiała wrażenie delikatnej. Usta pełne w tak pięknym uśmiechu i włosy lśniące w świetle świec.

     Ravena jednak zwróciła uwagę na wzrok Lupina. Był zupełnie inny niż reszty populacji męskiej. Pomijając Snape'a. Nie pożerał jej wzrokiem. Przyglądał się jej z zainteresowaniem. Próbowała wejrzeć w jego zielone oczy, które tak ją zaintrygowały. Dostrzegła również blizny pokrywające twarz chłopaka. Zastanawiała się co było powodem tych skaz. Poczuła w sobie ciekawość oraz troskę, która z niewiadomych przyczyn zaistniała. W końcu Remus odwrócił wzrok dzięki czemu wybudził się z transu.

- Ymm... Hagridzie ja tylko na chwilę. Chciałem zapytać się czy masz jeszcze suszoną pokrzywę na dolegliwość Petera. Było mu wstyd przyjść.- odparł z lekką nieśmiałością chłopak, co nie umknęło uwadze Raveny.

- No pewnie, że mam. Cholibka, w co ten chłopak się pakuje to ja nie wiem.- olbrzym podszedł do szafki z różnymi ziołami.

     Nagle Ravena poczuła lekkie szturchnięcie w ramie przez co odwróciła wzrok od chłopaka i spojrzała na Evans. Usta rudowłosej wykrzywione były w słodkim uśmiechu.

- Zawstydzasz go.- zachichotała zielonooka szepcząc do przyjaciółki.

- Mam!- Hagrid podał pokrzywę chłopakowi.- Zostaniesz z nami?- po tym pytaniu Ravena spojrzała z lekką złością na gajowego.

- Nie mogę. Zaraz będzie cisza nocna.- powiedział speszony Remus.

- Co jest już tak późno?- spytała z zaskoczeniem Ravena i stanęła na kanapie. Spojrzało przez małe okienko za nią i ujrzała ciemne błonie.

- Na dobrej zabawie czas szybko mija.- zaśmiała się Evans widząc zdezorientowaną przyjaciółkę.

- Miłej nocy.- odparł Remus wychodząc z chatki.

- Ja też muszę iść.- Ravena przeskoczyła nad Lily i jednym zwinnym ruchem zabrała swoją pelerynę.- Do jutra!- Potter nie czekała na odpowiedź i wyskoczyła z chatki olbrzyma. Usłyszała jedynie za sobą śmiech.

     Ravena idąc szybkim tempem widziała jak przed nią za wzgórzem znika postać Remusa. Kłóciła się z myślami w głowie.

- Powinnam się leczyć.- odparła pod nosem wybierając rozwiązanie.- Lupin!- krzyknęła wbiegając do góry. Chłopak z zdziwieniem odwrócił się w jej kierunku. Dziewczyna zakładając pelerynę dogoniła go.-Mogę z tobą wrócić do zamku?- spytała wprawiając go w jeszcze większe zaskoczenie.

- J- jasne.- Remus za jąkał się, ale szedł dalej w ramie, w ramie z siostrą jego przyjaciela.

- Właściwie to...- dziewczyna wyginała sobie palce i wciąż zastanawiała się czy „TO" powiedzieć.- Przepraszam...

     Tego Remus się nie spodziewał. Wszystkiego mógł się domyślić, ale nie tego. Nie, że z ust Ślizgonki padną takie słowa i to jeszcze do niego. Nie wiedział również za co przeprasza go dziewczyna jednak wiedział, że powinien zapamiętać ten dzień. W końcu chyba pierwszy raz Gryfon usłyszał przeprosiny od kogoś z Slytherinu. Ze zdziwienia chłopak się zatrzymał i patrzył za Raveną, która nie zwalniała tępa. Dogonił ją jednak, gdy ponownie wznowiła swoją wypowiedź.

- Nie jesteś Jamesem, nie powinnam się na ciebie wściekać.- każde słowo trafiało w Remusa jak zaklęcie uśmiercające.- Nic mi nie zrobiłeś, a ja zachowywałam się jak dziecko. Z resztą chyba powinnam ci podziękować, że wtedy powiedziałeś prawdę i uratowałeś mnie od McJędzy.

- Nie masz naprawdę za co dziękować.- odparł po chwili.- Zrobiłem to co słuszne, bo co miałem czekać aż Profesorka powie, że sama wylałaś na siebie wodę?- zaśmiał się nerwowo. Kolejne zaklęcie padło, gdy Ravena słodko zachichotało na jego żart.

- I tak dziękuje.- powiedziała dziewczyna przed wejściem do Hogwartu.- Dobranoc.- uśmiechnęła się nie pewnie i skręciła do lochów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top