19. Tyle tragedii + informacja
Przybył kwiecień i oddaliły się szanse na uzyskanie odpowiedniego eliksiru. Ravena naprawdę nie wiedziała co przeoczyła. Najdrobniejszy szczegół. Odpowiednia temperatura. Nie wiedziała nic. Stwierdziła, że oczyści swój umysł i odpuści sobie wywar na parę dni. Na dworze była piękna pogoda i na błoniach można było przesiadywać godzinami. Przy każdej pełni takiej jak miała odbyć się dziś. Ravena na wszelki wypadek krążyła niezauważona po lesie, aby w razie czego zainterweniować.
- Wrócę dopiero rano.- mówiła w stronę Severusa, który pokłócił się z Malfoy'em i siedział w jej pokoju.- Jak chcesz możesz tu zostać.
- Dziękuję. Jednak martwię się o ciebie i nie zasnę dopóki nie przyjdziesz.- powiedział Snape i rozsiadł się na łóżku z książką.
- Niech ci będzie.- machnęła dłonią i wyszła z pokoju.
Dziś odbywała się chyba najgorsza pełnia w roku. Remus od rana miał podkrążone oczy. Był niespokojny i drażliwy. Zupełnie jak kobieta w okresie – tak żartował Black. Nie miał apetytu i był lekko nadpobudliwy. Ravena nie widziała go w takim stanie. Wiedziała, że lepiej trzymać się dziś z dala od Lupina, żeby na następny dzień nikt nie żałował swoich słów.
Ravena krążyła już po lesie, kiedy zapadła noc. W momencie gdy usłyszała wycie wiedziała, że zaczyna się coś nieuniknionego. Obserwowała z dala Wilkołaka, który był nadzwyczaj agresywny. Drapał drzewa i atakował małe zwierzęta. Prosiła w duchu, aby chłopcy dziś się mu nie pokazywali. Niedaleko nich przebiegała grupka Centaurów przez co Wilkołak ruszył tamtą stronę. Kiedy miał już jednego atakować zainterweniował James. Wziął Wilkołaka na rogi i dobił z nim do wielkiego drzewa. Ravena aż sama zapiszczała z bólu. Jednak Rogacz nie uciekał co zmartwiło bliźniaczkę. Przyglądał się mu czy nic się nie stało. Lupin szybko się ocknął i zaatakował jelenia. Potter szybko zaczął uciekać lecz z podrapanym bokiem miał dość ciężko.
Ravena zawyła, a Wilkołak się zatrzymał. Remus cofnął się do wilka i zaczął na niego warczeć. Dwa zwierzęta chodziły w koło i warczały na siebie. Huncwoci wszystko widzieli. Jednak żaden z nich nie zainterweniował. Bali się... o siebie i o Ravenę. Wilk marszczył pysk, robiąc przy tym groźną minę. W pewnym momencie Wilkołak się zerwał. Rozwinęło się istne piekło. Ravena broniła siebie i brata. Uważała aby Wilkołak jej nie ugryzł.
***
Severus siedział niespokojnie w pokoju Raveny. Czuł, że dzieje się coś złego. Po trzech godzinach zaczął nerwowo chodzić. Wiedział, że dziewczyna ma wrócić późno. Jednak przeczuwał dlaczego wyszła i bał się o nią. Nie wiedział do czego Lupin może być zdolny.
Nagle drzwi się otwarły. Do pokoju ledwo co weszła Ravena i trzymała się za bok. Severus nie zdążył jej złapać i upadła na podłogę wiedział, że musi jej pomóc. Dziewczyna miała na sobie wiele zadrapań, otarć i jedną głęboką ranę. Snape' owi serce podskoczyło do gardła. Włosy brunetki przyklejały się jej do twarzy przez krew. Potter mocno krwawiła, a Severus gdyby tylko mógł ruszyłby teraz do lasu w poszukiwaniu Lupina oraz Huncwotów.
- Ferula.- wypowiedział zaklęcie i zatamował bandażem największe miejsce krwawienia.- Vulnera Sanentur, Vulnera Sanentur, Vulnera Sanentur.- zaklęcie to leczyło drobniejsze rany na ciele Raveny. Severus szybko poszedł po ręcznik i kubeł ciepłej wody. Zaczął przemywać zasklepione już rany. Większość rozszarpań zniknęła. Jednak jedna rana pozostawiła bliznę. Severus przetarł usta przyjaciółki. Skaza zaczynała się trochę wyżej niż górna warga, a kończyła na samej brodzie.- Mobilicorpus.- zaklęciem uniósł dziewczynę i ułożył ją na łóżku. Poprawił jej poduszki, a sam został przy niej całą noc.
***
U Huncwotów wyglądało to gorzej. Chłopcy radzili sobie ubraniami, aby zatamować krwawienie. Byli w lesie, a jedynie Lupin znał zaklęcia lecznicze. Po dłużących się niemiłosiernie minutach znaleźli Remusa, który starał się ubrać.
- Co się stało?- zapytał kulejąc. Każdy bał mu się powiedzieć, że zaatakował Ravenę, której nie udało się odszukać.
- Trzeba cię opatrzyć.- odparł wymijająco Black targając swoją koszulkę w kolejne pasma.
- Vulnera Sanentur.- wypowiedział zaklęcie i zadrapania na nogach oraz rękach zniknęły. Kawałkiem koszulki obwiązał ugryzienie na dłoni.- Więc co się działo?!- zapytał z większą złością.
- Zaatakowałeś Centaura, a ja cię staranowałem i nie wiedziałem czy żyjesz...- wskazał na swoją nogę.
- Chyba cię nie ugryzłem?- przeraził się Remus.
- Nie zdążyłeś.- wahał się Black.- Ravena... Ona...
- Była tu?- przeraził się Lupin.- Żyje?!
- Chyba tak, bo nie znaleźliśmy jej ciała.- powiedział cicho Peter.
- Obroniła mnie i... zaczęło się wasze piekło.- James wskazał na dłoń chłopaka.- Raczej nic większego ci nie zrobiła...
- Ona mi?!- Remus się wściekł.- Muszę ją znaleźć.- chłopcy ruszyli za Lupinem w stronę zamku. Po drodze użyli zaklęcia, dzięki któremu wyglądali jak uczniowie... Obolali uczniowie.
W Wielkiej Sali siedziała Ravena u boku Severusa. Dziewczyna kulała i dzięki pomocnej dłoni przyjaciela mogła dojść na śniadanie. Snape nie wypytywał jej, za co była mu wdzięczna. Wspierał ją i pilnował czy szwy na jej boku nie puściły.
- Możemy porozmawiać?- zapytał Remus stając przy stole Ślizgonów. Severus mordował chłopaka wzrokiem.
- Chyba pomyliłeś stoły, zdrajco.- zaśmiał się Malfoy.
- Dobrze...- powiedziała Ravena i dzięki Severusowi przekroczyła ławę. Ślizgoni dziwili się koleżance.
- Dasz radę?- zapytał z troską Snape.
- Tak, tak.- powiedziała i lekko kulejąc wyszła z Remusem z sali.
Usiedli na ławce, w rzadziej odwiedzanym korytarzu. Lupin patrzył na nią z bólem w oczach. Ravena zaś bardziej bała się o niego niż o siebie. Widziała jednak, że nic mu wielkiego nie zrobiła.
- Jak się czujesz?- zapytał pomagając jej usiąść.
- Nic mi nie jest.- uśmiechnęła się niewinnie. Próbowała udawać, że jest dobrze.- Spadłam z schodów.
- Nie kłam. Chłopaki mi opowiedzieli.- odparł smutno Lupin.
- Wylizałam się.- zaśmiała się trzymając za bok.- Naprawdę mogło być gorzej. Mam nadzieje, że nic ci nie zrobiłam.- Ravena położyła dłoń na ręce obwiązanej koszulką.
- Ty?
- Wiem... Od stycznia.- dziewczyna odwróciła wzrok.- Nic to nie zmieniło. Naprawdę.- spojrzała mu w oczy.- Tak samo mocno mi na tobie zależy. Bez znaczenia czy cierpisz na likantropię czy nie.- westchnęła.- Remus ja...
Dziewczyna nie mogła dokończyć, ponieważ Lupin wpił się w jej usta. Ravena wybudzając się ze wstrząsu położyła dłonie na jego policzkach i pogłębiła pocałunek. Nie chciała czuć innych ust. Pragnęła tylko jego, a on tylko jej. Kiedy dowiedział się, że to brunetce nie przeszkadza, nie czuł żadnej przeszkody, aby pokazać jej jak bardzo ją kocha. Nie mógłby teraz nie postąpić inaczej. Kiedy odsunęli się od siebie dziewczyna zrobiła się czerwona jak burak.
- Mi również na tobie zależy.- powiedział gładząc kobietę po policzku. Teraz dopiero dostrzegł bliznę na jej ustach. Spuścił wzrok, ale dziewczyna chwyciła go za brodę i zmusiła, aby na nią spojrzał.
- To nie jest twoja wina. Ta blizna będzie mi przypominać o tym jak wiele można zrobić dla ochrony bliskich.- powiedziała i pocałowała go.
- Uuu...- usłyszeli za sobą. Za nimi stali Huncwoci i Lily. Rudowłosa szczerzyła się od ucha do ucha.
- Gdybyśmy wiedzieli, że tak to się skończy już dawno dalibyśmy się wam zagryźć.- zaśmiał się Black.
- Depulso!- wrzasnęła Ravena i Syriusz odleciał na koniec korytarza.
***
Ravena ponowiła swoje badania. Remus pomagał jej w nich jak tylko mógł. Jednak nie udało się stworzyć wywaru z Tojadu. Potter była przygnębiona, jednak mając przy sobie Remusa czuła się lepiej. Lecz w głębi serca wiedziała, że nie może się poddać, że nie może żyć u jego boku wiedząc iż nie może pomóc. Czasem gdy była przygnębiona ciężko jej było spojrzeć Lupinowi w oczy.
Huncwoci razem z Lily i Raveną przeżyli jakoś ostatni rok szkoły. Brunetka miała ciężko, bo McGonagall nie dawała jej odsapnąć. Przyjaciele bawili się dobrze w swoim towarzystwie. Czasem zdarzyło się, że wywinęli jakiś żart Binnsowi. Ravena nie wiedziała, że tak drobne żarty mogą ją rozweselić. Brunetka nie zapominała o swoich Ślizgońskich przyjaciołach, z którymi balowała w nocy, kiedy tylko mogła oczywiście... W taki sposób każdy z siódmoklasistów opuścił szkołę i zaczął dorosłe życie...
~~~
Z kolejnej części mam już kilka rozdziałów. Jeżeli chcecie, mogę zacząć wstawiać nowe rozdziały, które napisałam jeszcze w wakacje. Co wy na to? Wolicie już zobaczyć co dzieje się w przyszłości czy jednak zaczekać aż dokończę całość? Dajcie znać ☺️☺️☺️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top