15. Toast
- Mówiłem! Mówiłem! Mówiłem.- krzyczał Syriusz tańcząc na łóżku.- Mówiłem, że się zgodzi? Tak?! Bo kto jest najlepszy? Łapa! Łapa!
- To ona mnie zaprosiła.- powiedział lekko speszony Remus, przerywając skaczącemu ze szczęścia.- Ja nie dałem rady.
- Ale to cud! Bo i tak idziecie.- Black się nie poddawał i dalej tańczył uradowany.
- Oni w dwójkę oszaleli.- powiedział James, który śmiał się z Syriusza.- Ravena z Gryfonem. Pomyślałbym, że to żart, a Ty Łapo przestań wyprawiać tańce godowe.
- Daj mi się nacieszyć! One tak szybko dorastają!- ryknął Black udawanym płaczem i maltretował poważną twarz Lupina.
- Możesz przestać mnie dźgać?- spojrzał błagalnie na przyjaciela.
- Nie, albo... nie wiem. Życie jest piękne!- wrzasnął ponownie i opadł na łóżko Lunatyka.- Dwoje wyrosło. Teraz pora na ciebie Peter!- wskazał na chłopaka.
- E-e... na mnie nie patrz. Ja mam paszteciki.- powiedział przytulając do siebie misę.
- Co u Lily?- zapytał Remus chcąc odwrócić od siebie uwagę.
- No mi się wydaje, że dobrze, ale kto wie co siedzi w kobiecych głowach?- wzruszył ramionami James.- Niby mam siostrę bliźniaczkę, ale to nie świadczy, że zrozumiem dziewczyny.
- Luniaku!- Syriusz znów wstał.- A to randka jest?!
- Jaka randka... Nie pytałem się o to, ale mamy uczcić jej „sukces"- zrobił w powietrzu cudzysłów.
- Czyli już wynalazła to coś?- spytał ze zdziwieniem James.
- Nie wiem. Nie powiedziała mi, ale wspominała, że długa drogą ją jeszcze czeka. Więc chyba nie.- zastanawiał się Remus.
- A kiedy ta randka?- spytał Black zwisając głową dół z łóżka.
- Dzisiaj.- odparł nieśmiało.- I to nie randka.- zawstydził się Lupin.
- I ty się nie szykujesz?!- Syriusz dorwał się do szafy przyjaciela.
- Sam się umiem ubrać Łapo.- przymrużył oczy Remus.
- Luniaczku, Luniaczku. Kobiety zostaw mi, a naukowe bzdety sobie.- machnął ręką Syriusz.
***
- Chciał cię zaprosić?! A!- piszczała Andromeda w pokoju Raveny.- Wyprzedziłaś go?! To dobrze, bo raczej nie chciał się upokorzyć.
- An proszę cię!- Ravena opadła na łóżko.- To przyjacielski wypad na piwo kremowe.
- Na gorącą czekoladę byłoby romantyczniej.- westchnęła siadając na skraju łóżka.- Jakie to słodkie! Moja mała przyjaciółka znalazła chłopaka.
- Dromeda przestań! P r z y j a c i e l e. Przyjaciele, rozumiesz?- przeliterowała Ravena podnosząc się na łóżku.- Masz Teda emocjonuj się nim. Ja w nikim się nie kocham.
- A Wilkołaki?- spytała poruszając znacząco brwiami, a leżąca brunetka kopnęła ją w tyłek.- Małpico!- dziewczyny zaczęły turlać się po łóżku.- Za... ile... wychodzisz?- zapytała zdyszana.
- Dwie godziny.- powiedział spoglądając na naścienny zegarek.
- Mogę cię przygotować???- Andromeda zrobiła oczy zbitego skrzata domowego i wydęła wargę.
- Niech ci będzie.- westchnęła Ravena i usiadła na łóżku.
- Idź się wykąpać. Ja przygotuję wszystko.
Potter zniknęła za drzwiami łazienki i wzięła długi ciepły prysznic. Gdy wyszła po trzydziestu minutach Black się nią zajęła. Włosy uplotła w warkocze bokserskie, w które wplotła czerwone wstążki. Na jej ustach pojawiła się czerwona szminka. Andromeda przygotowała jej do ubrania czerwony golf i długie czarne spodnie zaprasowane w kanty. Z ozdób przygotowała jej naszyjnik od Lily i pasek z czarnej skóry z srebrną klamrą. Ravena na nogi wsunęła czerwone glany, a jako odzież wierzchnią wzięła czarny płaszcz.
- Jesteś cudowna.- powiedziała Andromeda z łezką w oku.- Ja cię nie oddam!- powiedziała podbiegając do przyjaciółki i ściskając ją. Ravenie też przypłynęły do oczu łzy.
- Nie oddajesz mnie. To nie randka!- zaznaczyła po raz kolejny Potter.
- Merlinie! Prawie zapomniałam!- dziewczyna wybiegła z pokoju prefekta.- Miałam dla ciebie prezent, ale też o nim zapomniałam i... dziękuje za naszyjnik!- pocałowała Ravenę w policzek dotykając złotego serduszka. W pudełeczku był długi kolczyk, a na jego końcu było serce.- Pamiętałam, że masz jedną dziurkę w uchu.- wskazała palcem na ozdobę.
- Dziękuje!- Potter przytuliła przyjaciółkę i ubrała serduszko.- Odprowadzi mnie Milejdi?- zapytała naśladując Syriusza, a Andromeda się zaśmiała.
***
- Gdzie ona jest?- zapytał Syriusz, gdy wybiła pełna godzina.
Lupin stał w wyjściu z Hogwartu, a James i Black stali za drzwiami. Łapa jak zwykle się niecierpliwił. Nawet nie minęła minuta, a on już marudził . Nagle naprzeciw Lunatykowi wyszły dwie dziewczyny. Andromeda trzymała pod ramie przyjaciółkę i szła obok niej. Uśmiechała się do Lupina, który skupił swój wzrok na siostrze przyjaciela. Jej wdzięk go onieśmielał, a dziś wyglądała nad wyraz pięknie.
- Bawcie się dobrze.- mrugnęła Dromega zostawiając swoją przyjaciółkę. Ravena założyła płaszcz i spojrzała na towarzysza.
- Idziemy?- spytała uśmiechając się lekko.
- Oczywiście.- Remus się rozbudził i ruszył podając swoje ramie czarownicy.
- To twoja siostra?- zapytał Black Jamesa, kiedy jego znajomi zniknęli.
- Chyba...- James patrzył za siostrą.
***
Ravena z Lupinem szli w przyjemnej ciszy. Co chwila uśmiechali się do siebie. Gdy dotarli do Trzech Mioteł zajęli stolik w rogu.
- Mogę?- spytał sięgając po jej płaszcz. Dziewczyna zdjęła go i z uśmiechem podała chłopakowi, który odwiesił odzienie na wieszak. Kiedy usiadł do ich stolika przyszła kelnerka.
- Co podać gołąbeczki?- uśmiechnęła się, a Ravena chciała poprawić kobietę jednak Remus wszedł jej w słowo.
- Dwa piwa kremowe. Jedno z cynamonem.- powiedział z uśmiechem.
- Skąd wiedziałeś?- zdziwiła się dziewczyna, gdy kelnerka odeszła.
- Na Święta tylko sobie dodawałaś cynamonu do gorącej czekolady.- powiedział z rozbawieniem.- Przypadek?- zaśmiali się oboje.- Swoją drogą pięknie wyglądasz.- powiedział przez co policzki dziewczyny zrobiły się różowe.
- To zasługa An. Ja bym przyszła w szkolnej szacie.- zaśmiała się dziewczyna.
- Czyli widzę, że nie tylko u mnie Black się mieszał.- powiedział wskazując na koszulę.
- Właśnie tak się zastanawiałam kto wylał na ciebie wszystkie perfumy.- odparła zbliżając się do szyi chłopaka.- Może i się nie przyznają do tego, ale Black to Black.
- Prawda.- zaśmiali się, a kelnerka przyniosła im piwo kremowe.- Jak tylko im powiedziałem to Syriusz zaczął latać do pokoju krzycząc...
- Randka?- zapytała rozbawiona.- Tak, tez przez to przeszłam. Może by się dogadali.
- Na pewno.- zaśmiał się Lupin i podniósł kufel.- Za twoje sukcesy.
- Za moje sukcesy.- stuknęła się z nim kuflem i upili łyk. Remus zaczął się śmiać.- No co?
- Zaczekaj.- powiedział roześmiany i sięgnął po serwetkę. Zbliżył się do dziewczyny i jedną ręką chwycił jej brodę, a drugą przetarł usta z piany. Dziewczyna wpatrywała się w każdy jego ruch. Kiedy skończył spojrzała się w piękne zielone oczy, które były tak podobne do...
- Dziękuje.- powiedziała zawstydzona i odsunęła się troszeczkę. Po czym zaczęła się śmiać.
- Co cię tak rozbawiło?- zapytał niezrozumiale.
- Przypomniało mi się jak Lily miała wąsa z śmietany. Myślałam, że James zaraz sam zliżę ta śmietanę.- zaczęła się śmiać, a jej śmiech zaraził Remusa.- Nie wiem jak ja mogłam cię nienawidzić...- zaczęła się zastanawiać opierając na dłoni twarz.
- Nienawidziłaś mnie?- zmarszczył brwi Lupin i wpatrywał się w bliźniaczkę przyjaciela.
- Przez McGonagall. Bardzo cię faworyzowała i tak jakoś samo wyszło...- mówiła z obrzydzeniem.- Nie lubię tej kobiety.
- Jest specyficzna...
- I nienawidzi Ślizgonów.- dodała Ravena patrząc na Ramusa. Ponownie się zaśmiali.- Myślisz, że jeżeli byłabym w Gryffindorze, to byłabym inna?
- Może nie bardzo, ale na pewno mniej złośliwa.- Lupin się zaśmiał, a Ravena lekko posmutniała.- Ale to dobrze...- wejrzała z powrotem na niego.- To sprawia, że jesteś wyjątkowa.- spojrzał jej głęboko w oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top