10. Utracona energia
Następnego dnia gdy tylko Ravena otwarła oczy zobaczyła uśmiechniętą Evans. Lily cieszyła się, że przyjaciółka żyje. Brunetka uniosła się na łokciach i wymusiła swój uśmiech.
- Malfoy musi myć męską łazienkę bez użycia czarów przez miesiąc.- zaśmiała się ryża dziewczyna.- James się o ciebie martwił. Obwinia wszystko co się rusza.- Potter lekko się zaśmiała.- Kiedy tu przyszłam zastałam Remusa. Rozmawiał z Slughornem nad twoim łóżkiem. Myślałam, że Horacy zamorduje Lucjusza. Jak się czujesz?
- Trochę osłabiona, ale wszystko dobrze.- brunetka usiadła po turecku na łóżku.
- A psychicznie?- zapytała Lily z przejęciem w oczach.
- Nie pamiętam dokładnie co się wczoraj działo. Wiem, że pokłóciłam się z Luckiem o Jamesa, i że Severus pokłócił się z Jamesem o mnie. Lecz dokładnych słów nie pamiętam.- mówiła zakłopotana brunetka. Drzwi sali się otwarły.
- Jak dobrze, że jesteś cała!- powiedział James przytulając siostrę, ta jednak nie wiedziała co się dzieje. Po chwili jednak również go objęła.- Przepraszam cię za wczoraj.
- Naprawdę... nie ma sprawy... em, nie rozmawiajmy na ten temat.- dodała zakłopotana. Sielance rodzinnej przyglądała się Lily.
- Coś ci przynieść?- zapytał patrząc na siostrę oczkami szczeniaczka.
- Nic, ale możesz mi odpowiedzieć na pytanie, które bardzo mnie nurtuje.- uśmiechnęła się cwanie.
- Tak! Jesteś już sobą.- zaśmiał się Potter i uszczypnął w policzek siostrę.- Napisałem do rodziców, a oni odpisali mi w trybie natychmiastowym. Zapytali się mnie czy chcesz...- James zawahał się.- Czy przyjdziesz na święta.
- Oni... chcą mnie na święta?- zapytała ze zdziwieniem Ravena. W końcu nie była dobra córką, a wręcz w ogóle nią nie była.
- Jasne. To co mam im napisać?- Potter przyglądał się siostrze z lekkim niedowierzaniem.
- Że będę.- uśmiechnęła się i spojrzała na Lily.- Pod warunkiem, że ta ruda wiedźma będzie mogła do nas wpaść.- zaśmiała się, a Evans pacnęła ją ręką w ramie.
- Wspaniale.- klasnął James w dłonie i pocałował siostrę w czoło po czym wybiegł.
- Czemu się tak szczerzysz?- zapytała rudowłosa gdy bliźniak przyjaciółki zniknął.
- Leci na ciebie.- odparła poruszając znacząco brwiami. Lily zaś się zarumieniła.
- Przestań!- rozkazała gdy zrobiła się czerwona jak burak.- Szkoda, że ty się w nikim nie zabujałaś. Nie mogę się odgryźć.- założyła ramiona na piersi.- Poczekam aż to się stanie.
- To groźba?- spytała rozśmieszona brunetka. Po czym obie zaczęły pękać ze śmiechu.
***
Minęło trochę czasu odkąd Ravena trafiła do Skrzydła Szpitalnego. Kiedy z niego wyszła od razu usłyszała przeprosiny Lucjusza. Jako, że dziewczyna nie była mściwa, jak on, wybaczyła mu. Jednak to nie oznaczało, że nie jest na niego zła. Malfoy obiecał, że już nigdy tak nie zrobi.
***
Zbliżały się Święta. Dziś odbywała się również ostatnia służba Raveny w tym roku. Dziewczyna cieszyła się z Świąt jakie będzie mogła spędzić w rodzinnym gronie. Dowiedziała się również, że przyjaciele jej brata zamieszkają u nich po wigilii. Przypuszczała, że z samymi Gryfonami pod dachem nie da rady. Jedynym jej wsparciem była Lily. Chciała być tam też z Andromedą, jednak w życiu rodzice nie pozwoliliby, żeby przyjechała do niej. Severusa też będzie jej brakować lecz mając takiego brata nie mogła spędzać Świąt z przyjacielem. Niestety nigdy nie mogła przyjechać do Snape', a on do niej.
Ravena zatrzymała się w miejscu pamiętnej nocy, gdy spotkała Wilkołaka. Tym razem również była pełnia. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego nogi zaczęły ją prowadzić do Zakazanego Lasu. McGonagall raczej nie będzie maszerować z nią po błoniach, żeby sprawdzić czy wywiązuje się w obowiązków. Dziewczyna nie chciała się transmutować. Nie chciała zostać naga. Jednak wiedziała, że jeśli faktycznie natknie się na Wilkołaka będzie zmuszona do transmutacji. Wchodząc głębiej obserwowała wszystko wokoło. W oczy rzucił jej się czarny pies z żółtymi oczami. Przypuszczała, że to Syriusz. Pies na nią zawarczał jednak nic nie zrobił i dalej chodził po lesie. W pewnym momencie zobaczyła, JEGO. Wilkołak krążył w kółko na czterech łapach. Ravena schowała się za drzewem i go obserwowała. Przy jej nogach przebiegł szczur, którym musiał być Peter. W głowie zastanawiała się kim musi być Lupin. Gdy jednak Wilkołak zawył, z powrotem spojrzała na stwora, który nie był nim dla niej. Fascynujące było dla Potter możliwość obserwacji. Spojrzała w te dzikie oczy i zastanawiała się czy można byłoby zachować ludzki umysł po przemianie. Wilkołak chciał ruszyć w stronę jeziora. Zaskomlał jednak cofając się od krzaków. Kiedy się oddalił kobieta podbiegła do nich.
- Tojad?- zastanawiała się obserwując roślinę.
Nie myślała długo i zerwała kwiaty. Stwierdziła, że zaryzykuje. W końcu jeżeli to nie wyjdzie będzie mogła uciec dzięki animagii. Odnalezienie kobiecie Wilkołaka zajęło chwilę, ponieważ duży jeleń odznaczał się w czarnym lesie. Wilkołak zawył do księżyca, a Ravena zaczęła się zbliżać. Gdy tylko ją spostrzegł zaczął się do niej skradać i warczeć. W tym czasie Jeleń powstrzymał psa, który chciał ratować dziewczynę. Kiedy Wilkołak był wystarczająco blisko Ravena wyciągnęła wachlarz kwiatów. Źrenice stwora się powiększyły i zmieniły kolor. Dostrzegła w nich kogoś ludzkiego. Jego ślepia stały się zielone. Jednak stwór odsunął się na odpowiednią odległości i ponownie zaczął warczeć. Lecz się nie zbliżył. Kobieta uśmiechnęła się i cofając do tyłu, zaczęła wychodzić z Zakazanego Lasu.
***
- I tak o to możemy dowiedzieć się kto jest pod działaniem Amortencji.- odparł radośnie Slughorn.
Trwała lekcja eliksirów dla Gryffindoru i Slytherinu. Po zajęciach Ravena miała nadzieje, że uda jej się wypytać nauczyciela o właściwości Tojadu. Miała nadzieje, że jest blisko rozwiązania swojego problemu. Wybrzmiał dzwonek na przerwę. Uczniowie zaczęli się pakować, a Potter podeszła do Profesora. Nie wiedziała jednak, że wszystkiemu przysłuchuje się Severus.
- Panie profesorze, bo... zastanawiałam się nad pewnym eliksirem.- mówiła dziewczyna.
- Nad Amortencją? Ona nie powoduje miłości, kochanie.- powiedział uśmiechnięty nauczyciel.
- Nie. Nie chodzi mi o nią. Chciałam wynaleźć eliksir.- podrapała się po ramieniu nie patrzyła na Horacego.
- Własny. Mierzy pani wysoko. Co miałby robić?- zapytał siadając za biurkiem.
- Powstrzymać przemianę albo złagodzić działanie likantropii.- powiedziała lekko zawstydzona. Snape zrobił wielkie oczy.
- Uu.. moja droga. Muszę cię zmartwić. Nie jeden Wilkołak próbował. Jest to bardzo powszechny i nieznany teren.- odparł Profesor układając w stosik eseje.
- Wiem, ale czy wie pan cokolwiek, bo ja...- już chciała wyciągnąć roślinę z torby jednak słowa Slughorna odwiodły ją od tego pomysłu.
- Nie pomogę ci. Wilkołaki są niebezpieczne, a ty masz wspaniały umysł. Szkoda byłoby go tracić.- kobieta schowała Tojad.- Prędzej oszalejesz niż coś znajdziesz. Smacznej kolacji Pani życzę.- dodał nie patrząc na dziewczynę. Ravena z lekkim zawodem wyszła z klasy. Dogonił ją za to Severus.
- Rav czekaj!- krzyczał podbiegając do dziewczyny.- Chciałbym ci jakoś zrekompensować twój pobyt w Skrzydle Szpitalnym i tak jakby podsłuchałem twoją rozmowę z Slughornem.
- Przyjmę każdą pomoc.- uradowała się Potter.- Chodź.- pociągnęła go za rękaw w stronę Wielkiej Sali.- Jak wiesz interesują mnie tajemnicze stworzenia.- powiedziała siedząc naprzeciwko przyjaciela na stołówce. Cieszyła się, że chce jej pomóc.- Skoro perfidnie podsłuchiwałeś...- zaśmiała się.- ... to wiesz co chcę zrobić.
- Jakieś składniki masz?- zapytał.
- Tak, znaczy, nie. Można powiedzieć, że z pewnego źródła dowiedziałam się, że Wilkołaki nie podchodzą do Mordowników i to nie przez ich trujące liście.- szeptała nachylając się.- Ponieważ ich dzika natura woli być wolna. Więc... wyjęła z plecaka roślinę. Mam ją. Myślałam, że Horacy powie mi coś o niej jednak mnie powstrzymał.
- Skoro to roślina zapytajmy Sprout.
- Nie mogę Severusie.- dziewczyna się zarumieniła.- Wracam na Święta do domu. Wybacz, że nic ci nie mówiłam.
- Cieszę się twoim szczęściem. Dobrze jest mieć rodzinę.- chłopak się trochę zasmucił.- Poczytam o niej, a jak wrócisz porozmawiamy z Sprout.
- Dziękuje ci! Jesteś najlepszy!- powiedziała i cmoknęła Snape' a w nos.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top