Rozdział III

O chuj. To jest mój Edd.

Momentalnie wszystkie uczucia, które czułam w liceum powróciły. Przeszło przeze mnie niewyobrażalne ciepło.

- __ Ávalos - odpowiedziałam ściskając rękę Edwarda.

- Śliczne imię - powiedział z uśmiechem.

- Ej! - warknął Eduardo. - Nie zarywaj do mojej żony, gówniarzu!

Edd odszedł ode mnie i udał się do swojego wcześniejszego miejsca, zaś mój mąż podszedł do mnie oraz objął.

- Kochanie - zaczął spokojnie Eduardo. - Ja porozmawiam z Goldem o całokształcie pracy dla nas, a ty może skoczyłabyś ostatni raz do sklepu?

- Ostatni? - zapytałam.

- Tak - oznajmił. - Edward będzie robił zakupy za nas.

W coś ty się wpakował Edd.

- Przed chwilą byłam w sklepie - dodałam.

- To pójdziesz raz drugi - mruknął z przekąsem Eduardo.

- Czy ty chcesz się mnie pozbyć? - zapytałam wpatrując się mu w oczy.

- Skądże - wymamrotał całując mnie w usta.

Kątem oka zauważyłam, że na mojej licealnej miłości nie wyraża to żadnych emocji. Musi mnie nie kojarzyć. Co gorsza, mógł o mnie totalnie zapomnieć.

Nie dodałam od siebie nic i wyszłam z kuchni, po czym udałam się do drzwi wyjściowych. Muszę chyba nad tym pomyśleć.

~🐱~

Mam ochotę na jeszcze więcej Coli!

Tym razem nie skończyło się na jednej puszce, a ponad dwudziestu. Zapewne, mój cukier podskoczy w górę i to nie tylko przez  ten gazowany napój.

Strasznie się cieszę, że jednak Edd powrócił, lecz... Szkoda, że jednak mnie nie kojarzy. Jego wcale nie trudno było sobie przypomnieć. Uśmiech, oczy... Cały jest cudowny.

Co jeżeli ma inną?
Wtedy na pewno jestem w dupie, znaczy... Teraz też jestem mając za męża Eduardo.

W sumie rozumiem, że jednak Edd może mnie nie kojarzyć. Wyrosłam, tak samo jak on. W jego przypadku nie jest już uroczą pulpą, jaką był za czasów liceum. Teraz jest nie-pulpą, która nadal jest urocza.

Czy ja zachowuje się jak zasrana nastolatka?
Bardzo.

Tylko zastanawia mnie, dlaczego Edd zniżył się do takiego stopnia, by pracować dla swojego i poniekąd mojego wroga?
Przecież był on bogaty. Bardzo bogaty.

Porozmawiam z nim na osobności. Bez osób trzecich, czyli mojego męża. Sądzę, że bez problemu powie mi co tutaj robi.

~🐱~

Otwierając drzwi powitał mnie Eduardo.

- Co kupiłaś? - zapytał.

- Coś dla ciebie - powiedziałam z uśmiechem i podarowałam mężowi kilka puszek dietetycznych Coli.

- Jak dobrze mnie znasz - mruknął całując mnie w usta. - Wiesz, że nienawidzę zwykłej.

Czyli schowanie swoich puszek w mojej garderobie, nie było takim złym pomysłem. Chociaż wejście oknem było męczące.

- Gdzie jest "tamten"? - spytałam.

- Już poszedł - oznajmił. - Przyjdzie jutro.

- Czyli będzie robił za nas wszystko? - zapytałam.

- Będzie - mruknął radośnie Eduardo. - Bądź dla niego wredna.

- Czemu? - zmarszczyłam brwi.

- Nienawidzę go, tak samo jak Coli - oznajmił. - Byłem lekko zdziwiony, że chce on tutaj pracować.

- A wiesz czemu akurat tutaj? - byłam dość ciekawa.

- Zapewne nie ma dość wysokiego wykształcenia, żeby poukładać sobie w życiu - powiedział ze śmiechem. - Na pewno szukał jakiejkolwiek pracy.

- Mhm - mruknęłam. - Rozumiem.

- Będziesz dla niego wredna? Niemiła? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Postaram się - odpowiedziałam.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, Edu.

~🐱~

Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit.

Będę musiała jakoś przypomnieć Edwardowi, że to jednak jestem ja. Pewnie nic nie wyjdzie w stronie miłości, jednak chciałabym mieć go za przyjaciela. On jest skarbem. Wielkim skarbem.

- I jak wyglądam? - zapytał Eduardo stając przy lustrze w naszej sypialni.

Zerknął na mnie kątem oka.

Lekko podniosłam się z łóżka, by zobaczyć mężczyzna.

- Świetnie - mruknęłam widząc go w garniturze.

- Nie będzie tobie smutno jak wyjadę? - zapytał.

- Będzie bardzo - oznajmiłam. - Lecz wiem, że musisz to zrobić.

- Dla ciebie mogę zostać, __.

- Eduardo - zaczęłam. - Twoim marzeniem jest mieć własną firmę, a przez ten wyjazd zbliżysz się do niego diametralnie.

- Masz rację - wyznał. - Bardzo chcę spełnić swoje marzenie.

- Właśnie, Edu - mruknęłam i wstałam z łóżka.

- Widzisz mnie za szefa firmy? - zapytał.

- Oczywiście.

Mężczyzna ucałował mnie w policzek.

- Tylko bądź dla niego wredna - dodał. - Najbardziej jak możesz.

- Dla ciebie wszystko - źle czuje się z kłamstwem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top